warto pomodlić się za niego, za nieszczęsnych rodziców, smutne to tylko szkoda że jednocześnie podają przepis na zdobycie narkotyków w sieci, czy to w ogóle legalne, w sensie czy wp.pl może coś takiego drukować (informację o tym jak zdobyć narkotyki od dilera - sprawdziłem, to faktycznie działa.
On już kilka książek ma na koncie, merytorycznie dość dyskusyjnych...ale jesli o to dzieło chodzi, zaskoczyłam się nieprzyjemnie ze wydało je Czerwone i Czarne. maja pod swoim szyldem dobre książki. Można do nich napisać maila.
co do rodziców, to ze są takimi czy innymi działaczami nie mówi duzo o tym jakimi byli rodzicami, a i bez tego można popaść w uzaleznienie
Nie jest moim celem obwinianie jego rodziców. Jednak czytając te bzdury, złożone w jakąś, mimo wszystko spójną całość. To mam wrażenie, że wychował się w squacie, a nie katolickim domu
Robimy, co możemy. Sami nie mamy żadnych gwarancji, że nasze dzieci nie pogubia się po drodze. Bardzo współczuję jego rodzicom, bo to porządni ludzie. Zostaje oddanie dzieci NMP - tak myślę. Jedyna gwarancja .
Nie jest moim celem obwinianie jego rodziców. Jednak czytając te bzdury, złożone w jakąś, mimo wszystko spójną całość. To mam wrażenie, że wychował się w squacie, a nie katolickim domu
On trafił na złych ludzi na komunistów z krytyki politycznej na bandytów... nie zawsze to jest wina rodziców. Kto wie czy w przyszłości kiedy sięgnie dna nie nawroci się. Ilez było takich przypadków...tak właśnie zwróciłem uwagę na jego twarz. Jest głęboko nieszczęśliwy i ta książka to wbrew pozorom wołanie o pomoc ale też ostrzeżenie.
Nie jest moim celem obwinianie jego rodziców. Jednak czytając te bzdury, złożone w jakąś, mimo wszystko spójną całość. To mam wrażenie, że wychował się w squacie, a nie katolickim domu
On trafił na złych ludzi na komunistów z krytyki politycznej na bandytów... nie zawsze to jest wina rodziców. Kto wie czy w przyszłości kiedy sięgnie dna nie nawroci się. Ilez było takich przypadków...tak właśnie zwróciłem uwagę na jego twarz. Jest głęboko nieszczęśliwy i ta książka to wbrew pozorom wołanie o pomoc ale też ostrzeżenie.
A ilu pociągnie za sobą, przez takie durne publikacje. Ale oczywiście, mam nadzieję, że się opamięta. Smutno czytac
Przeraża mnie to. Bo moje dzieci kiedyś będą nastolatkami, i pewnie będą uważać, że stara matka na wielu rzeczach się nie zna, i będą chciały podejmować własne decyzje i szukać szczęścia po swojemu. I przeczytają coś takiego, albo usłyszą to od kogoś, kogo lubią.
@mader nie zebym się czepiała co napisałaś, ale nie wyobrażam sobie jak można nie zauważyć pewnych symptomów IMHO zbytni aktywizm i rodziców i dzieci, brak chwil spokoju minimalizuje/uniemożliwia taką zwykłą wymianę zdań, przepływ podstawowych informacji ja uważam takie "zalatanie" za groźne...
i u nas w rodzinie czas gdy wszyscy w komplecie uczestniczyliśmy w każdej Drodze Krzyżowej w Wielkim Poście i nie opuściliśmy żadnych Rorat w Adwencie na razie przeminął...
ale właśnie to zawierzenie Najświętszej Maryi Pannie, codzienna modlitwa do męczenników pozwala wierzyć w to, że znów może być jak dawniej
Może przeginali i postanowił sobie odreagować Chyba już jest dorosly, niezależny od rodziców, nie muszą go z zygowin wyciągac to niech sobie żyje jak chce
IMHO zbytni aktywizm i rodziców i dzieci, brak chwil spokoju minimalizuje/uniemożliwia taką zwykłą wymianę zdań, przepływ podstawowych informacjija uważam takie "zalatanie" za groźne...i u nas w rodzinie czas gdy wszyscy w komplecie uczestniczyliśmy w każdej Drodze Krzyżowej w Wielkim Poście i nie opuściliśmy żadnych Rorat w Adwencie na razie przeminął...
A może to właśnie dobrze. Można też popaść w aktywizm w praktykowaniu wiary: ile razy byłam na Roratach, ile razy zmobilizowałam całą rodzinę do Drogi Krzyżowej. A ważne jest, by być tam gdzie chce mnie widzieć Pan Bóg. Bo może przez to, że np. w piątek nie pójdziemy na Drogę Krzyżową, spędzimy popołudnie bez pośpiechu i coś sobie powiemy, co inaczej by umknęło. Ale Ty, @In Spe, na pewno to rozumiesz.
@Malena a o tej stuprocentowej obecności i komplecie uczestników pisałam z myślą, że byłam wdzięczna, że akurat tak dopisywały okoliczności i zdrowie, że się udawało bo to NAM były potrzebne te Krzyżowe Drogi i Roraty, żeby dobrze przeżyć święta po prostu tęsknię do tych czasów
Im mam starsze dzieci tym bardziej się skłaniam że wychowanie uczy pewnych nawyków. I że jedyne co możemy zrobić jako rodzice to starać się rozwijać mocne strony swoich dzieci. One i tak jako dorośli wybiorą własną drogę. Nie zawsze taką jakbyśmy sobie życzyli. Przecież my jako dorośli też kierujemy się własnym sumieniem, zainteresowaniami,charakterem a nie tym czego nas uczyli rodzice.
Dla mnie to jedna z paskudniejszych ocen rodziców. Jak ktoś wierzy - to na pewno za bardzo, jak coś robi innego niż "wszyscy", to tez na pewno za bardzo. Najlepiej, by być takim nijakim, to wtedy trudno się innym przyczepić. A rodziców i jego rodziny mi bardzo żal. Mam wrażenie, że chłopak wisi na krawędzi przepaści.
Z internetu najgorsza postawa rodzicicow to nadmiernie chroniaca - dziecko egoistyczne, zuchwale lub odtracajaca - dziecko agresywne, aspoleczne. Warto wiedzec. Moze to cos da
Z dawna czytałem wyniki badan postaw wychowawczych i sugerowały, ze zasadnicze znaczenie ma nie rodzaj postaw, a czy postawy rodziców sa zgodne.
Komentarz
co do rodziców, to ze są takimi czy innymi działaczami nie mówi duzo o tym jakimi byli rodzicami, a i bez tego można popaść w uzaleznienie
Zostaje oddanie dzieci NMP - tak myślę. Jedyna gwarancja .
Ale oczywiście, mam nadzieję, że się opamięta. Smutno czytac
chwilę posłuchałam tego Jasia, ale już nigdy nie zapomnę...
będę ich nosić w sercu
IMHO zbytni aktywizm i rodziców i dzieci, brak chwil spokoju minimalizuje/uniemożliwia taką zwykłą wymianę zdań, przepływ podstawowych informacji
ja uważam takie "zalatanie" za groźne...
i u nas w rodzinie czas gdy wszyscy w komplecie uczestniczyliśmy w każdej Drodze Krzyżowej w Wielkim Poście i nie opuściliśmy żadnych Rorat w Adwencie na razie przeminął...
ale właśnie to zawierzenie Najświętszej Maryi Pannie, codzienna modlitwa do męczenników pozwala wierzyć w to, że znów może być jak dawniej
Chyba już jest dorosly, niezależny od rodziców, nie muszą go z zygowin wyciągac to niech sobie żyje jak chce
Nie ma takiej.
myślę, że trzeba nieustannie rozeznawać co w danej chwili jest miłe Panu Bogu
(wiem, że górnolotnie brzmi, ale co tam...)
ostatecznie i na szczęście tylko Pan Bóg ma "dostęp" do naszych intencji, prawdziwych motywów i On nas będzie rozliczał
a o tej stuprocentowej obecności i komplecie uczestników pisałam z myślą, że byłam wdzięczna, że akurat tak dopisywały okoliczności i zdrowie, że się udawało bo to NAM były potrzebne te Krzyżowe Drogi i Roraty, żeby dobrze przeżyć święta
po prostu tęsknię do tych czasów
A rodziców i jego rodziny mi bardzo żal. Mam wrażenie, że chłopak wisi na krawędzi przepaści.
Przy większej ilości dzieci trafi się taki co się zbuntuje z rozmachem