Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Szkoła: absurdy, procedury

13»

Komentarz

  • Elunia powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    No przeca stoi jak wół

    • Dyplom magistra lub równoważny dokument

    Tak, ale jakiego magistra? Polonista też może być? Jeśli tak, to dla mnie przegięcie. 
    Może być mgr turystyki lub żywienia. Potem może uczyć w LO w mat-fiz.
    Życzę powodzenia, zwłaszcza w przypadku nauczania w klasach z rozszerzeniem.

     Eluniu, zwracam honor; ja autentycznie myślałam, że takie rzeczy są niemożliwe, ale to dlatego, że wszyscy znani mi nauczyciele mają kwalifikacje zdobyte podczas studiów magisterskich danej specjalności (mówię tu o matematykach, polonistach, chemikach i językowcach).
  • beatak powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    No przeca stoi jak wół

    • Dyplom magistra lub równoważny dokument

    Tak, ale jakiego magistra? Polonista też może być? Jeśli tak, to dla mnie przegięcie. 
    Może być mgr turystyki lub żywienia. Potem może uczyć w LO w mat-fiz.
    Życzę powodzenia, zwłaszcza w przypadku nauczania w klasach z rozszerzeniem.

     Eluniu, zwracam honor; ja autentycznie myślałam, że takie rzeczy są niemożliwe, ale to dlatego, że wszyscy znani mi nauczyciele mają kwalifikacje zdobyte podczas studiów magisterskich danej specjalności (mówię tu o matematykach, polonistach, chemikach i językowcach).
    Beatak  u nas też tak jest. Znajoma pracuje w zespole szkół, jest po zarządzaniu, uczy informatyki, matmy i jakiś zawodowych. 
    Podziękowali 1isza
  • Aga85 powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    No przeca stoi jak wół

    • Dyplom magistra lub równoważny dokument

    Tak, ale jakiego magistra? Polonista też może być? Jeśli tak, to dla mnie przegięcie. 
    Może być mgr turystyki lub żywienia. Potem może uczyć w LO w mat-fiz.
    Życzę powodzenia, zwłaszcza w przypadku nauczania w klasach z rozszerzeniem.

     Eluniu, zwracam honor; ja autentycznie myślałam, że takie rzeczy są niemożliwe, ale to dlatego, że wszyscy znani mi nauczyciele mają kwalifikacje zdobyte podczas studiów magisterskich danej specjalności (mówię tu o matematykach, polonistach, chemikach i językowcach).
    Beatak  u nas też tak jest. Znajoma pracuje w zespole szkół, jest po zarządzaniu, uczy informatyki, matmy i jakiś zawodowych. 
    Cudownie. 
    Fachowcy po studiach magisterskich, z pełnym, rzeczywistym wykształceniem nie pójdą w chwili obecnej pracować za 2 tysie. A jak nawet przyjdą, to po pierwszym roku (a często nawet tygodniu zwiewają, gdzie pieprz rośnie).
    Nie znam takich nauczycieli, o których mowa w Twoim i Eluni poście. Może dlatego, że dyrektorzy szkół, w których pracowałam bardzo dbali o kwalifikacje kadry. Ale teraz ci dyrektorzy mają olbrzymi problem. Bo młodzi do szkoły nie chcą przyjść. Już kiedyś pisałam; mimo dawno skończonej 40-stki jestem jedną z najmłodszych nauczycielek. 
    Podziękowali 2isza joanna_1991
  • Pracowałam w szkole 13 lat mając tylko dwa magistry. Żadnych podyplomówek i kursów. To do @kociara. Pisałaś, że takich nie znasz.
    A studia nie przygotowują do nauczania przedmiotu. Nie da się nauczyć, jak być dobrym nauczycielem. To się ma albo się nie ma, a wiedzę można zdobyć bez studiów. Także nauczycieli powinno weryfikować życie, a nie papiery.
    Podziękowali 2Ewasz Kaika
  • Bardziej mialam na myśli to,ze nie znam żadnego nauczyciela tylko po jednych studiach ( mowa o tych uczących klasy powyżej 3 kl sp) 
    Podziękowali 1Gosia5
  • Agnieszka powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Aga85 powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    Elunia powiedział(a):
    beatak powiedział(a):


    Beatak  u nas też tak jest. Znajoma pracuje w zespole szkół, jest po zarządzaniu, uczy informatyki, matmy i jakiś zawodowych. 
    Cudownie. 
    Fachowcy po studiach magisterskich, z pełnym, rzeczywistym wykształceniem nie pójdą w chwili obecnej pracować za 2 tysie. A jak nawet przyjdą, to po pierwszym roku (a często nawet tygodniu zwiewają, gdzie pieprz rośnie).
     
    Ja jednak myślę, że część kobiet jednak przyjdzie pracować nawet za te 2 tyś. jeśli druga połowa rodziny zarabia więcej , nie oszukujmy się, z uwagi na możliwość  pogodzenia pracy z rodziną jest to jednak nadal kusząca propozycja.
    W innych wymiarach , które nie są zdalną pracą taka konfiguracja jest ciężka do pogodzenia że wszystkimi dniami wolni od szkoły plus wakacjami .
    Zgodziłabym się z Tobą, gdyby nie fakty. 
    A fakty są takie, że w chwili obecnej nowi, młodzi nauczyciele  do szkoły nie przychodzą i tyle. Do mojej w zeszłym roku przyszła jedna nauczycielka, zarabiała 1,8 tyś i w chwili obecnej już nie pracuje. Podejmując pracę, nie wiedziała, że będzie tak ciężka i odpowiedzialna. Sama to przyznała. Nowych kandydatów brak, wystarczy sprawdzić strony kuratoriów. 
    Mój ojciec, emerytowany anglista (lat 69) w nowym roku szkolnym będzie kolejny raz pracować w wiejskiej szkole jako nauczyciel, gdyż nie ma innych kandydatów. W minionym roku szkolnym został poproszony o pracę od października, gdy młoda nauczycielka zrezygnowała. 
  • Agnieszka powiedział(a):
    Nie wiem jak to wygląda od środka w każdym miejscu z być może dużo zależy od całej kadry gdzie człowiek wchodzi , jak piszesz , że najmłodsza nauczycielka ma 40+ to ciężko na pewno się w takim betonie pracuje, przepraszam bez obrazy , ale środowisko mocno zbutwiałe.
    Ja się cieszę , bo moja pierwszoklasistka prawdopodobnie będzie miała w klasie I-III nauczyciela  <3 i to 2 lata po studiach , już w szkole pracuje , ale pierwsze to będzie jego wychowawstwo  <3 
    Także myślę , że dużo zależy do jakiego miejsca się trafi, jak wszędzie.
    To nie kwestia betonu, czy środowiska, ale oczywiście, tak możesz sobie tłumaczyć całkowity brak młodych chętnych nauczycieli do pracy. 
  • Moja córka ma świetną wychowawczynie , młoda anglistka, prosto po studiach. I jest wyśmienita. W szkole jest soro młodych nauczycieli.
  • To co piszecie o uprawnieniach do nauczania jest bardzo ciekawe. Będąc na studiach miałam m.in. specjalizację pedagogiczną. Podobno weszło wtedy jakieś rozporządzenie, które mówiło, że każdy nauczyciel ma mieć uprawnienia do nauczania minimum dwóch przedmiotów. Od drugiego roku studiów kazali nam dobrać po "drugim kierunku" (mocno okrojona wersja studiów licencjackich). Podobno dzięki temu powinnam moc uczyć wybranego przedmiotu obecnie pewnie do końca podstawówki. Jestem ciekawa czy ktokolwiek o tym słyszałam i czy jeszcze jakakolwiek uczelnia to wprowadziła. Po wprowadzeniu tego przepisu większość chętnych na specjalizację pedagogiczną u nas odpadła - bardzo dużo zajęć się zrobiło.
  • O to ja jestem właśnie takim przypadkiem. Skończyłam psychologię, jestem psychologiem szkolnym, pracując w korpp robiłam różne podyplomowymi ale pracując w szkole zrobiłam sobie terapię dziecka znautyzmem co dalo mi uprawnienia do bycia nauczycielem wspomagającym. Absurd bo po psychologi miałam wystarczająca wiedzę w temacie.... A teraz robię matematykę. 3 semestry. 14 zajazdów. Skończyłam LO, klasę humanistyczna. Matmę miałam do ii klasy. I po tych studiach ja mam uprawnienia do pracy w LO w klasie z rozszerzona matma. Jest na studiach znnaimi dziewczyna po mat Gizie i licencjacie z matmy. Ona w LO uczyć nie może. Śmiech. I zaznaczę jeszcze że nas na tej podyplomowe nic nie uczą.
  • @andora a Ty sama nie masz stresu, ze przy tablicy Ci po prostu wiedzy zabraknie? Czy jednak przyglądasz sie mocno do nauki i poza tymi kilkoma zjazdami cos sama ćwiczysz? 
    Mnie by chyba nerwy by zjadły w takiej sytuacji... Jeszcze jakieś techniki liczenia podawać Ok, ale przeprowadzać dowody np....?
  • Ja nieskromnie napiszę że jestem z matmy naturalnie bardzo dobra. Jeszcze w LO startowałam w różnych konkursach z bardzo dobrymi a nawet wybitnymi wynikami. Poszłam na humana bo chciałam iść na psychologię. A przede wszystkim nie mam zamiaru uczyć w LO tylko w sp. A to przepaść. Materiał sp znam bardzo dobrze i nie mam stresu. 
    Podziękowali 3Aga85 Maciejka isza
  • Elunia powiedział(a):
    Na poziomie SP z tymi wieloprzedmiotowymi nauczycielami jeszcze spoko chociaż też różnie bywa, ale rozszerzeń w LO powinni bezwzględnie uczyć nauczyciele po studiach kierunkowych. Żenujący jest nauczyciel konsultujący zadanie maturalne z uczniem, który zrobił je wcześniej na korkach. O olimpijczykach to nawet nie wspominam.
    Ja szczerze mówiąc uważam, że w SP powinni też pracować nauczyciele matmy po studiach kierunkowych. To zbyt ważny przedmiot, by traktować go po macoszemu na wczesnym etapie edukacji (zaniedbania mszczą się potem na maturze).  Wśród dzieci w wieku podstawówkowym (VII, VIII klasa) są czasem genialni matematycy albo dzieci bardzo zdolne. Nauczyciel powinien takich prowadzić i umieć więcej niż uczniowie. W gimnazjum mojej córki jej koledzy w klasie II wygrywali matematyczne konkursy na szczeblu międzynarodowym. Ale oni mieli tak mądrą i dobrą matematyczkę, że nawet osoby niezbyt zainteresowane matmą miały wyniki powyżej 90% z egzaminu gimnazjalnego (przy średniej województwa i Polski w okolicach 46 %). Ona była dość młoda, ale świetnie wykształcona kierunkowo. 
    Podziękowali 1Subiektywna
  • Bo jakby większość czasu dzieci w szkole uczą sie jak robić obliczenia, a prawdziwa matematykę poznają troche później, jesli w ogole. Mozna sie prześlizgnąć na samych obliczeniach dosyc daleko, pewnie nawet dobrze dzisiejsza maturę zdać, ale jak nauczyciel ma troche szersza wiedzę w temacie, to moze nawet te proste obliczenia inaczej zaprezentować, zeby nauczyć pewnego sposobu myślenia i podchodzenia do problemów. Dlatego tez jestem za tym, zeby takich bardziej wymagających przedmiotów uczyli ludzie, ktorzy stan wiedzy maja jednak przynajmniej o stopień wyższy od tych, ktorych uczą, zeby mogli rozpoznać różne zależności i smaczki ;) tak sie wlasnie budzi zainteresowanie do przedmiotu, pokazanie szerszego kontekstu problemu.
    Podziękowali 3beatak Laf2011 Subiektywna
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.