Przecież te całe tradwifesy wzięły się chyba z USA? I wzorują się na amerykańskich dobrze sytuowanych gospodyniach domowych z lat '50, a nie na realiach polskiej wsi z pierwszej połowy XX wieku?
Niedawno idac do sklepu widzialam 3 kobiety i jedno wychuchane dziecko( wygladalo na matke i 2 babcie) Byly tak zachwycone nad wnusia okolo roczku jakby to ich byl najwiekszy cud świata. szczebiotaly co malutka zrobila i jak pieknie. Jedna babcia poprawia czapeczke, druga kocyk, a mama podaje chrupeczka... Wozok oczywiscie ladny, nowy. O matko.. Tyle osob doroslych i 1 dziecko to czesto prowokuje taki wlasnie kult. A moje dzieci. Ja nie mam na to sily ani babcie ktore maja kilkoro malych wnukow. Moglam sie poczuc ze moje nie sa tak zadbane, wychuchane
A może to było dziecko po ciężkiej chorobie zagrażającej życiu? Mam w swoim otoczeniu takie dzieci i babcie łącznie z sąsiadkami pieją z zachwytu nad dzieciaczkami.
Ale nie widzicie wokół tego kultu dziecka i przesady w zapewnianiu "standardów"? Rozumiem, że to temat poboczny, ale wnioski jak najbardziej na miejscu. Zgadzam się z @M_Monia, że te standardy są w wielu przypadkach mocno przesadzone.
Można być w dziecku mądrze zakochanym i nie ma w tym nic złego, natomiast gdy dziecko/dzieci stają w centrum trzech rodzin a wszyscy dorośli stają na głowach, by przypadkiem niczego im nie zabrakło, to ja to określam chorobą naszych czasów. Przyszło z USA i u nas ma się niestety coraz lepiej.
Ja wspolczuje takiemu dziecku, wokol ktorego bedzie kiedys latało 3 kobiety i sobie to małe za przeproszeniem nie pusci bąka spokojnie Nie zazdraszczam
Niedawno idac do sklepu widzialam 3 kobiety i jedno wychuchane dziecko( wygladalo na matke i 2 babcie) Byly tak zachwycone nad wnusia okolo roczku jakby to ich byl najwiekszy cud świata. szczebiotaly co malutka zrobila i jak pieknie. Jedna babcia poprawia czapeczke, druga kocyk, a mama podaje chrupeczka... Wozok oczywiscie ladny, nowy. O matko.. Tyle osob doroslych i 1 dziecko to czesto prowokuje taki wlasnie kult. A moje dzieci. Ja nie mam na to sily ani babcie ktore maja kilkoro malych wnukow. Moglam sie poczuc ze moje nie sa tak zadbane, wychuchane
A może to było dziecko po ciężkiej chorobie zagrażającej życiu? Mam w swoim otoczeniu takie dzieci i babcie łącznie z sąsiadkami pieją z zachwytu nad dzieciaczkami.
Albo po prostu, pierwszy wspólny spacer w takim gronie i wiadomo, każdy przeżywa. Jasne, nadopiekuńczość też nie jest dobra, ale na podstawie tej jednej tylko sceny nie formułowałabym tak daleko idących wniosków;
Miałam chyba 11 lat, gdy rodzice wyszli wieczorem do znajomych, a ja zostałam z chorą 4-letnią siostrą. Miałam mierzyć jej gorączkę i w razie potrzeby podać leki. Dostałam na kartce numer do tych znajomych, gdyby coś nagłego się działo, mogłam dzwonić. Rodzice wrócili jakoś przed północą. I nie, na co dzień nie byłam obciążana młodszą siostrą, chodziło raczej o takie własnie "akcje".
Sama nie zostawiłabym dzisiaj 11-letniej córki z chorym rodzeństwem; zmienia się mentalność, zmieniają warunki oraz prawo. Natomiast fakt, że starsze rodzeństwo pomaga jakoś przy młodszym, nie jest odbieraniem mu dzieciństwa. No chyba że dzieciństwo postrzega się wyłącznie poprzez pryzmat prawa do beztroski.
Niedawno idac do sklepu widzialam 3 kobiety i jedno wychuchane dziecko( wygladalo na matke i 2 babcie) Byly tak zachwycone nad wnusia okolo roczku jakby to ich byl najwiekszy cud świata. szczebiotaly co malutka zrobila i jak pieknie. Jedna babcia poprawia czapeczke, druga kocyk, a mama podaje chrupeczka... Wozok oczywiscie ladny, nowy. O matko.. Tyle osob doroslych i 1 dziecko to czesto prowokuje taki wlasnie kult. A moje dzieci. Ja nie mam na to sily ani babcie ktore maja kilkoro malych wnukow. Moglam sie poczuc ze moje nie sa tak zadbane, wychuchane
A może to było dziecko po ciężkiej chorobie zagrażającej życiu? Mam w swoim otoczeniu takie dzieci i babcie łącznie z sąsiadkami pieją z zachwytu nad dzieciaczkami.
Albo po prostu, pierwszy wspólny spacer w takim gronie i wiadomo, każdy przeżywa. Jasne, nadopiekuńczość też nie jest dobra, ale na podstawie tej jednej tylko sceny nie formułowałabym tak daleko idących wniosków;
Aj, czepiacie się Przecież w tym przykładzie nie chodziło o najazd na konkretne trzy panie i konkretną dziewczynkę, tylko o ilustrację pewnego zjawiska. Można sobie podstawić małego chłopca, dwoje rodziców i dziadka
Mamy w swiecie dzisiejszym kult dziecka. Bardzo ciezko te wymagania spoleczne spelnic rodzinie wielodzietnej. Nie jest to mile widziane gdy np dzieci narodzone nie maja osobnych pokoi a matka znow jest w ciazy. Kiedys dzieci po prostu sie chowaly dzis musza miec luksus bo inaczej nie jest sie zbyt dobrym rodzicem. Za duze sa koszty, za duze wymagania.
Ale nie widzicie wokół tego kultu dziecka i przesady w zapewnianiu "standardów"? Rozumiem, że to temat poboczny, ale wnioski jak najbardziej na miejscu. Zgadzam się z @M_Monia, że te standardy są w wielu przypadkach mocno przesadzone.
Można być w dziecku mądrze zakochanym i nie ma w tym nic złego, natomiast gdy dziecko/dzieci stają w centrum trzech rodzin a wszyscy dorośli stają na głowach, by przypadkiem niczego im nie zabrakło, to ja to określam chorobą naszych czasów. Przyszło z USA i u nas ma się niestety coraz lepiej.
Zależy. Niekoniecznie chodzi o to, że każde dziecko od urodzenia musi mieć cały pokój dla siebie, ale ciasnota też nie jest niczym dobrym - np. gdy dziecko nie ma żadnej prywatności, nie ma kąta by spokojnie odrobić lekcje itp.
Niedawno idac do sklepu widzialam 3 kobiety i jedno wychuchane dziecko( wygladalo na matke i 2 babcie) Byly tak zachwycone nad wnusia okolo roczku jakby to ich byl najwiekszy cud świata. szczebiotaly co malutka zrobila i jak pieknie. Jedna babcia poprawia czapeczke, druga kocyk, a mama podaje chrupeczka... Wozok oczywiscie ladny, nowy. O matko.. Tyle osob doroslych i 1 dziecko to czesto prowokuje taki wlasnie kult. A moje dzieci. Ja nie mam na to sily ani babcie ktore maja kilkoro malych wnukow. Moglam sie poczuc ze moje nie sa tak zadbane, wychuchane
A może to było dziecko po ciężkiej chorobie zagrażającej życiu? Mam w swoim otoczeniu takie dzieci i babcie łącznie z sąsiadkami pieją z zachwytu nad dzieciaczkami.
Albo po prostu, pierwszy wspólny spacer w takim gronie i wiadomo, każdy przeżywa. Jasne, nadopiekuńczość też nie jest dobra, ale na podstawie tej jednej tylko sceny nie formułowałabym tak daleko idących wniosków;
Aj, czepiacie się Przecież w tym przykładzie nie chodziło o najazd na konkretne trzy panie i konkretną dziewczynkę, tylko o ilustrację pewnego zjawiska. Można sobie podstawić małego chłopca, dwoje rodziców i dziadka
Moje dzieci akurat nie wyobrażają sobie mieć osobnych pokoi, choć możliwości lokalowe są Być może w wieku nastoletnim, wyobraźnia się im poszerzy. No ale czasem się nie da i nie trzeba być wielodzietnym, wystarczy, że rodzina z dwójką mieszka w M2 i akurat wychowuje chłopca i dziewczynkę. Może być kłopotliwe w pewnym wieku? Może. No ale czy fakt, że taka rodzina nie zadłuża się, by wymienić M2 na M3 świadczy o tym, że nie szanuje potrzeb dzieci? Mnie chodzi o to, że jest jakiś próg przesady, w polskim społeczeństwie też coraz częściej przekraczany.
Niedawno idac do sklepu widzialam 3 kobiety i jedno wychuchane dziecko( wygladalo na matke i 2 babcie) Byly tak zachwycone nad wnusia okolo roczku jakby to ich byl najwiekszy cud świata. szczebiotaly co malutka zrobila i jak pieknie. Jedna babcia poprawia czapeczke, druga kocyk, a mama podaje chrupeczka... Wozok oczywiscie ladny, nowy. O matko.. Tyle osob doroslych i 1 dziecko to czesto prowokuje taki wlasnie kult. A moje dzieci. Ja nie mam na to sily ani babcie ktore maja kilkoro malych wnukow. Moglam sie poczuc ze moje nie sa tak zadbane, wychuchane
A może to było dziecko po ciężkiej chorobie zagrażającej życiu? Mam w swoim otoczeniu takie dzieci i babcie łącznie z sąsiadkami pieją z zachwytu nad dzieciaczkami.
Albo po prostu, pierwszy wspólny spacer w takim gronie i wiadomo, każdy przeżywa. Jasne, nadopiekuńczość też nie jest dobra, ale na podstawie tej jednej tylko sceny nie formułowałabym tak daleko idących wniosków;
Aj, czepiacie się Przecież w tym przykładzie nie chodziło o najazd na konkretne trzy panie i konkretną dziewczynkę, tylko o ilustrację pewnego zjawiska. Można sobie podstawić małego chłopca, dwoje rodziców i dziadka
Tyle że właśnie ten przykład nic nie ilustruje
No jak nie, ja tam zrozumiałam i Rejczel chyba też.
Dlatego zamiast porównywać się z hipotetycznymi innymi to trzeba samemu wiedzieć czego się chce. Nie wiadomo po co oceniać sposoby wychowania cudzych dzieci. Przecież nie my odpowiadamy za cudze dzieci tylko za swoje. W dodatku nie znając kontekstu. Nikomu nie bronię być tradi wife. Tylko mnie śmieszy dorabianie to tego ideologii a wyciaganie kasy z tego mnie oburza. Bo to żerowanie na ludzkim zakręceniu. A zamiast rozmawiać ze starszymi pokoleniami bać czy matek to robi się coś calkiem nowego pod przykrywką tradycji. Trochę mi to amiszami zjeżdża. I innym sekciarstwem. A wokół są samotne starsze kobiety które pewnie chętnie porozmawialy o tym jak było i jak ich zdaniem powinna wyglądać kobiecość, małżeństwo, macierzyństwo. Patrzę na te pokolenia młodych kobiet, samotnych i zagubionych wśród oczekiwań innych wokół i szkoda mi ich. A rozwiązanie jest takie proste i nie wymagające nakładów finansowych.
Komentarz
Albo po prostu, pierwszy wspólny spacer w takim gronie i wiadomo, każdy przeżywa. Jasne, nadopiekuńczość też nie jest dobra, ale na podstawie tej jednej tylko sceny nie formułowałabym tak daleko idących wniosków;
I co ? to tylko stare i brzydkie można mieć? żeby dziecka nie rozpieszczać???
Aj, czepiacie się Przecież w tym przykładzie nie chodziło o najazd na konkretne trzy panie i konkretną dziewczynkę, tylko o ilustrację pewnego zjawiska. Można sobie podstawić małego chłopca, dwoje rodziców i dziadka
No jak nie, ja tam zrozumiałam i Rejczel chyba też.
Nikomu nie bronię być tradi wife. Tylko mnie śmieszy dorabianie to tego ideologii a wyciaganie kasy z tego mnie oburza. Bo to żerowanie na ludzkim zakręceniu.
A zamiast rozmawiać ze starszymi pokoleniami bać czy matek to robi się coś calkiem nowego pod przykrywką tradycji.
Trochę mi to amiszami zjeżdża. I innym sekciarstwem. A wokół są samotne starsze kobiety które pewnie chętnie porozmawialy o tym jak było i jak ich zdaniem powinna wyglądać kobiecość, małżeństwo, macierzyństwo.
Patrzę na te pokolenia młodych kobiet, samotnych i zagubionych wśród oczekiwań innych wokół i szkoda mi ich. A rozwiązanie jest takie proste i nie wymagające nakładów finansowych.