Jak poradzić sobie z lękiem przed wodą? W wieku trzydzuestuparu lat nauczyłam się pływać i na basenie, kiedy wiadomo gdzie jest dno popłynę żabką.
Natomiast wszelkie sporty wodne - fatalnie. Próbowałam żeglować z rodziną - lęk jest większy od jakiejkolwiek przyjemności...
Kajaki - też pewnie czasem bywa głęboko...
Poddaję się. Nie wierzę już że kiedykolwiek poradzę sobie z tym.
Komentarz
Strasznie mnie to męczy.
Nie rozumiem dlaczego mialabys sie zmuszac za wszelka cene do czegos, czego nie znosisz? Twoj organizm daje wyrazne znaki, ze nie lubi zeglowania i przebywanie na wodzie nie przynosi Ci relaksu, odprezenia a przeciwnie - stresuje, wywoluje dyskomfort. Zamiast sie dreczyc jakimis terapiami - dalabym sobie spokoj. Sa inne sposoby wspolnego spedzania czasu.
Poly, a jak u Ciebie z samolotem?
Jakos mi to nie przeszkadza, po prostu na basen mogę tylko stać i pilnować dzieci jeśli to płytka woda, na głębszej już musi z dziećmi iść maz.
Nie przeszkadza mi bo nie pływamy zaglowkami, nie spędzamy czasu nad wodą. Pływam promem ale.on nie daje takich efektow, poza chorobą morska.
Gorzej z lękiem przed lataniem, bo trochę jestem skazana na to z racji miejsca zamieszkania. Jeszcze te wielkie samoloty to jako tako, ale takie małe, co się trzęsą i podskakuja w powietrzu, a jak wyląduje to jeszcze to rzuca.... A takimi muszę też latac. Raz lecialam karetka powietrzną, taki malutki samolocik, siedziałam zaraz za pilotami - koszmar. Już nie wiem czego bardziej się bałam: szpitala czy lotu, ale chyba bardziej tego lotu bo w szpitalu czekała mnie dość prosta procedura.
Ja wychowana na Kaszubach wśród jezior.
Słyszałam jako dziecko - nie wchodź do wody bo się utopisz. To się w głowie koduje mocno..
@Pola dzięki. Dzięki temu wątkowi dzisiaj pojechałam z mniejszym stresem Taka łaska
Wejdę do wody, ale tak, żeby mi się makijaż nie rozmazał.
Nawet silny deszcz i już wrażenie, że się topię.
Zero wchodzenia pod wodę, zero prysznica na twarz, zero chlapania.
Tu żadne terapie nie pomogą, bo to nie jest kwestia lęku ile silny, bardzo silny dyskomfort.
Nie znoszę też pod stopami żadnego mułu, wodorostów
ja bardzo boję się wody. Tak dość chorobliwie nawet.
ale się nie przelamuję, bo w sumie nie muszę. Chociaż ostatnio na zaporze wodnej wprowadziłam rodzinie nieco zamętu, ale jakoś wszyscy przeżyliśmy.
Raz byłam na kajakach i podobało mi się, ale tutaj woda miała głębokość ok 1m, gdy tylko wypłynęliśmy na jezioro to już skończyła się przyjemność a zaczęło napięcie. Tak samo nad wodą, mogę chlapać się z dziećmi do pasa ale wejście na molo to dla mnie stres i też ogromnie boję się o dzieci.
Dużo moich przyjaciół pływa łódkami i namawia mnie na rejsy, ja zawsze odmawiam bo dla mnie to nie byłby odpoczynek. Taka jestem i już. Wolę góry, wycieczki, sporty, spa z basenem. Nie walczę z tym. Na tyle ile mogłam oswoiłam się z wodą aby w razie czego się uratować, lecz unikam takiej głębokości gdy nie stoję na dnie. Nie każdemu musi to sprawiać przyjemność.
Kiedyś podczas pory deszczowej ( kiedy oczywiście nieustannie lało jak z cebra) usłyszałam, że jest nad nami 15km warstwa chmur, które muszą się "wypadać"
Ja nie umiem tego wytłumaczyć, ale u mnie nie jest lek przed wodą, utoniecien itp tylko sama woda w okolicy nosa, oczu i uszu jest nie do zniesienia. Nie tylko w akwenie czy basenie ale nawet w wannie czy pod prysznicem. Jak już wspominałam, nawet mocno padający na twarz deszcz to ogromny dyskomfort.
Pławić się w basenie, turkusowym morzu uwielbiam.
Wody jako takiej się nie boję, nie pływam tam, gdzie nie ma gruntu, na statek i łódkę Wejdę, ale np sama myśl o nurkowaniu powoduje, że mam duszności, władnie dlatego, że woda przy uszach. Ale gdyby był taki uniform z hełmem, który izoluje uszy, oczy i nos od wody byłabym pierwsza.
Nie wiem czy jasno piszę
Za groma nie wejdę do wąskiej jaskini
Pamiętacie akcje ratowania chłopców z zalanej jaskini?
Oddychać nie mogłam, dla mnie to najgorszy koszmar, wąsko i pod wodą.
wodą, choć ja tego zdarzenia nie pamietam.
Przełamałam się i poszłam się uczyć
żabka daje radę, kraulem tylko z płetwami nijak nie potrafię przebić się na głęboka wodę bez nich. Wiec pewnie coś tam w głowie siedzi (tzn siedzi bo instruktorka odrazu to wyczuła i powiedziała).
Ja ogólnie muszę mieć jakiś punkt bezpieczeństwa dla mnie- np na basenie pływam tylko na torze pierwszym/ostatnim bo jest ścianka zaraz obok. Na morzu tylko tam gdzie oddzielona część do pływania bojami. Jezioro odpada, chyba ze to jakieś strzeżone miejsce i są te boje.
ogromny lęk. Nie wejdę nawet na ost stopień drabiny takiej pokojowej.