Z racji że dużo ciężkich tematów to pora no coś lekkiego. Polecajcie swoje absolutne must have. Czy to ubrania, czy kosmetyki, czy dania, czy książki czy jeszcze cos innego.
Coraz mniej mam tych musthave'ów. Kiedyś był minimum 3 razy w tyg.basen, koncert symfoniczny raz w m-cu oraz seanse w małomiasteczkowym kinie. Został las, bo od kawy też się odzwyczaiłam
Chyba sobie pójdę, bo mnie już każdy watek dołuje.
Tak we mnie jakoś silnie zarezonowało to, co napisałaś...
Się zastanowiłam nad tym must have i doszłam do wniosku, że chyba nie mam czegoś takiego. Przy całej mojej skłonności do rytuałów i nałogów, doszłam w życiu do punktu, w którym nie mam niczego, o czym bym szczerze napisała, że bez tego trudno byłoby mi żyć. Mam teraz czas pod tytułem: jak nie to, to coś innego, a może zupełnie nic i też będzie dobrze.
A teraz się zastanawiam, czy ta konstatacja mnie dołuje? Chyba jednak nie. Może nastraja refleksyjnie, a to u mnie jakoś blisko smutku, ale jednak nie dołuje...
Komentarz
1) Podprażone jabłko, migdały, cynamon
2) Podprażona gruszka, orzechy włoskie, cynamon
3) Pieczona śliwka, wiórki kokosowe
I leżenie z książką w wannie pełnej gorącej wody.
Jakiś marketingowiec włamał Ci się na konto
A z jedzenia to cytryna i grejfrut codziennie. Imbir i kurkuma
Edit. Miało być las. Ale laska też brzmi dobrze.
Mój telefon to absolutny must have na te trudne czasy.
Tak, jestem na kwarantannie. Tak, od WCZORAJ. Jeszcze 2 dni. Może nie oszaleję
Must have ciepła woda, ciepło w domu.
Będę pierwsza?
Seks.
Bieganie w lesie,
Przytulanie
Kawa z przyjaciółkami,
Wieczorna cisza.
A z przyziemnych cetaphil krem nawilżający. I długie lozko z materacem