Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Z materiałów Komisji Duszpasterstwa Episkopatu Polski

124

Komentarz

  • Wanda powiedział(a):
    Ciekawe rzeczy piszecie! Nie wierzę, że rodzice dzieciom przechodzą przez to scrutinium. Poza tym znsm mase neonów i mają: domy, ssmochody, dzueci prywatnych szkolach. To jak to? 

    Też się nad tym zastanawiam. Zupełnie nie kojarzyłam neo z brakiem własności.
  • edytowano luty 2021
    A nie wydaje Wam się, że może generalnie założenia we wspólnotach KK są ok, ale potem ludzie je tak interpretują, że się robi niefajnie? 
    Podziękowali 1Klarcia
  • Wanda powiedział(a):
    Ciekawe rzeczy piszecie! Nie wierzę, że rodzice dzieciom przechodzą przez to scrutinium. Poza tym znsm mase neonów i mają: domy, ssmochody, dzueci prywatnych szkolach. To jak to? 
    Zagadka, jedna z wielu. Zapytaj ich. Ja widziałam rodziców którzy sprzedawali zabawki swoich dzieci. Żeby ich nie uczyć przywiązania do własności. Być może Twoi neoni zrobili 1 skrutinum jako biedni studenci ;) Potem już spokojnie można zarabiać, tylko dziesięcinę się oddaje. No i trzeba wysłuchiwać, że pieniądze to gówno demona, więc z automatu jesteś gorszy sort. 
  • A o dziesięcinie w Domowym Kościele też słyszałam, chociaż od zaproszonych gości. Co w tym złego jeśli oczywiście ustalone z małżonkiem i się w długi przez to nie popada czy inne skrajności?
    Podziękowali 1Klarcia
  • Hope powiedział(a):
    A o dziesięcinie w Domowym Kościele też słyszałam, chociaż od zaproszonych gości. Co w tym złego jeśli oczywiście ustalone z małżonkiem i się w długi przez to nie popada czy inne skrajności?
    A w dziesięcinie to IMHO nic złego. 
    Podziękowali 1Hope
  • dziesięcina to co innego niż składka roczna DK.

    dziesięcina o której się mówi to wspieranie jałmużną osób lub instytucji w potrzebie. Każde małżeństwo samo decyduje o celu i wysokości. Mówi się o 10% , ale każdy daje tyle ile może i chce i tam gdzie może i chce. To wewnętrzna sprawa małżeństwa co , ile i czy w ogóle cokolwiek dają.

    składka roczna - zwykle zbierana na koniec roku w czerwcu , jej wysokość , jaką się sugeruje (choć nikt nic nie sprawdza) to 1/365 rocznych dochodów czyli jedna dniówka.
    Idzie na potrzeby ruchu i jest jakoś dzielona , dokładnie nie pamiętam, na potrzeby rejonu, na wsparcie rekolekcji dla tych co nie mogą sobie pozwolić na pełny koszt i będą korzystać z dofinansowania, na utrzymanie domu w Krościenku itp. BYło to szczegółowo przedstawiane i rozliczane.
    U nas na ostatnim spotkaniu stawiamy na stole puszkę i każdy daje ile uważa, nikt tego nie sprawdza ile kto dał itp. Podliczana jest tylko składka całościowa od kręgu (ale pełną kwotę znają tylko animatorzy), bo oni to przekazują potem i przekazywana dalej.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Ciekawe, że takie poruszenie wywołuje idea, której Kościół naucza co najmniej od czasów "Rerum novarum" Leona XIII. Że katolik powinien zaspokoić swoje potrzeby, a jeżeli coś mu zostanie, to należy to rozdać potrzebującym. Naprawdę nie trzeba przechodzić 1-go skrutynium, żeby się do tego stosować. A jeżeli ktoś bardzo się przywiązuje do każdej złotówki na koncie, to powinien przeczytać w psalmie 127, że posiadane dobra materialne zupełnie nie są jego zasługą.
  • Cudownie że was znam..jak będzie mi potrzebna pomoc materialna tacy znajomoi to skarb  :D
    Podziękowali 1Klarcia
  • edytowano luty 2021
    Obiecałam nie ciągnąć dyskusji, bo nic dobrego z niej nie wyniknie. Podtrzymuję co napisałam, przy swojej racji zostaję, z dyskusji wychodzę. 
  • asiao powiedział(a):
    Cudownie że was znam..jak będzie mi potrzebna pomoc materialna tacy znajomoi to skarb  :D
    Owszem, jeżeli będziesz jej potrzebowała, to możesz na mnie liczyć.
    Podziękowali 2asiao Klarcia
  • To już każdy sam powinien rozstrzygnąć co jemu i jego rodzinie jest potrzebne. Od tego każdy ma swój rozum i swoje sumienie. Są wspólnoty, które wymagają podporządkowania się w bardziej lub mniej kluczowych kwestiach, jeśli jednak jest komunikat "jak nie, to spadaj" to uznaję, że to nie dla mnie. Pewnie niektórym to odpowiada.

    Mała gwiazdka - poza wspólnotami zakonnymi, tam podporządkowanie się jest kluczem wszystkiego.
  • Ja akurat noszę tylko obrączkę i potrzeba posiadania dodatkowej biżuterii nie jest dla mnie zrozumiała. Mam za to bardzo dużo książek, część pewnie ma wartość materialną i mógłbym je sprzedać. Nikt mi tego nie powiedział, ale gdyby padła taka uwaga, to co w niej złego?
  • Maciek_bs powiedział(a):
    Ja akurat noszę tylko obrączkę i potrzeba posiadania dodatkowej biżuterii nie jest dla mnie zrozumiała. Mam za to bardzo dużo książek, część pewnie ma wartość materialną i mógłbym je sprzedać. Nikt mi tego nie powiedział, ale gdyby padła taka uwaga, to co w niej złego?

    No właśnie zastanawiam się. W samej uwadze nic, ale w narzucaniu własnej wizji widzę już nadużycie.
  • Mechanicy mają to do siebie, że jak im się nie zapłaci, to nie oddają samochodu. Więc tamci ludzie widać mieli jeszcze inne pieniądze na zapłatę.
  • W zasadzie rozdawanie majątku może być spoko..ale żeby się o tym przekonać to trzeba najpierw mieć co rozdawać  :|
  • Zaspokoić potrzeby to znaczy? Mamy dzieci i one mają potrzeby. I nigdy mi nie zbywało kasy. To że nie jestem przywiązana nie znaczy że nie planuję i nie wiem ile muszę wydać miesięcznie żeby żyć. Chyba że ci neoni,  którzy oddają tą kasę to miliarderzy jacyś. Jeśli widzę kogoś komu trzeba pomóc to po prostu pomagam. Mogę nawet wtedy sprzedać swój pierścionek zaręczynowy, jeśli to pomoże. Rozdać swój majątek biednym to niekoniecznie dać to co mi zbywa jakiejś wspólnocie, czy biskupowi. Mnie nie zbywa a dzielę się jeśli trzeba. Jasne że pieniędzy do grobu nie zabiorę. Mam tu takich znajomych którzy inwestują bez przerwy. Mnożą te pieniądze a niewiele z tego wynika poza kolejnymi pieniędzmi. Ale to niewierzący ludzie. Sugestia czyjaś czy coś mi potrzebne czy nie? A na jakiej podstawie? To ja mam znać swoje serce na tyle żeby wiedzieć czy stac mnie na pomoc jakiej dana osoba wymaga. Czy nie zaszkodzę tą pomocą tym za których jestem odpowiedzialna w pierwszej kolejności.

    Podziękowali 1Klarcia
  • ale chyba to, że gdzieś ktoś zrobił coś złego, podjął złą decyzję, czy kimś źle pokierował nie świadczy źle o całej formacji?
    patologie chyba wszędzie się zdarzają, w najlepszych rodzinach znajdzie się jakaś czarna owca
  • Uwaga! Podam teraz cytat z tajnego skryptu dla katechistów neo!!!


    "Odnośnie do używania bogactw mamy wyborną i bardzo ważną naukę, którą wprawdzie filozofia zapoczątkowała, dopiero Kościół jednak do doskonałości doprowadził i którą z dziedziny poznania do praktyki obyczajów przeniósł. Główna zasada tej nauki polega na tym, że czym innym jest słuszne posiadanie bogactw, a czym innym jest słuszne używanie bogactw. Posiadanie bogactw prywatne jest prawem człowieka, jak widzieliśmy, naturalnym, a korzystanie z tego prawa, szczególnie dla człowieka żyjącego wśród społeczeństwa, jest nie tylko dozwolone, ale także konieczne. "Wolno człowiekowi posiadać dobra na własność. A jest to także konieczne do życia" (Suma Teologiczna, II-II qu: 66, a. 2). Jeśli zaś się pytamy, jak należy używać bogactw, Kościół bez wahania odpowiada: "Pod tym względem człowiek nie powinien rzeczy zewnętrznych uważać za własne, lecz za wspólne, mianowicie, ażeby łatwiej z nich udzielał innym będącym w potrzebie". Dlatego Apostoł mówi: "Bogatym tego świata przykazuj [...] łatwo dawać i użyczać" (Suma Teologiczna, II-II qu. 66, a. 2). Zapewne nikt nie jest obowiązany pomagać drugim z tego, co mu jest konieczne do utrzymania własnego i najbliższych, ani też pozbawiać się na rzecz innych tego, czego wymaga utrzymanie się na poziomie godności i stosowności, "nikt bowiem nie jest obowiązany żyć niestosownie" (Suma Teologiczna, II-II. qu. 32, a. 6). Kiedy się już jednak uczyniło zadość konieczności i przyzwoitości, wówczas dobra zbyteczne obrócić należy na rzecz potrzebujących. "Wszakże, co zbywa, dajcie na jałmużnę" (Łk 11, 41). Nie są to, z wyjątkiem wypadku ostatecznej potrzeby, obowiązki sprawiedliwości, ale miłości chrześcijańskiej, obowiązki zatem, których spełnienia nie można dochodzić na drodze prawnej. Lecz ponad prawa i. sądy ludzkie wznosi się prawo i sąd Chrystusa-Boga, który w różny sposób przypomina obowiązek stałego dawania jałmużny. "Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu" (Dz 20, 35); a udzielenie, względnie odmówienie, jałmużny ubogiemu obiecuje sądzić, jakby jej Jemu samemu udzielono lub odmówiono. "Coście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili" (Mt 25, 40). Naukę tę można krótko tak ująć: kto darem Bożym otrzymał większą obfitość dóbr, czy to zewnętrznych i fizycznych, czy też duchowych, otrzymał je w tym celu, by ich używał ku własnemu udoskonaleniu, a także jako szafarz Opatrzności Bożej ku pożytkowi drugich. "Mający więc zdolności, niech się nie lubuje w milczeniu; mający nadmiar bogactw, niech się strzeże zamykania miłosierdzia w głębi duszy; kto zaś talent kierowania posiada, niech jego użytki dzieli z bliźnimi" (Św. Grzegorz Wielki, In Evangelia Homilia IX, 7)."

    Leon XIII, "Rerum novarum"
    Podziękowali 2Joannna Klarcia
  • edytowano luty 2021
    Wanda powiedział(a):
    Joannna powiedział(a):
    ale chyba to, że gdzieś ktoś zrobił coś złego, podjął złą decyzję, czy kimś źle pokierował nie świadczy źle o całej formacji?
    patologie chyba wszędzie się zdarzają, w najlepszych rodzinach znajdzie się jakaś czarna owca
    Jasne. Ale nie bylo tu dementi ze strony członków tej wspólnoty ze taki wymóg pozbycia sie wszystkiego to jednostkowe wypaczenie. Raczej zrozumiałam ze tsk wszędzie wygląda 1sze scrutinium.  

    mi to ktoś kiedyś tłumaczył tak, że to nie chodzi o to, żeby dosłownie sprzedać wszystko co się ma i rozdać, ale żeby nie być przywiązanym do rzeczy, że dana osoba rozważa to w swoim sercu, czy jest coś takiego z rzeczy materialnych, do czego jest nadmiernie przywiązana - to może być coś pamiątkowego, coś co ma wartość jedynie sentymentalną, coś w czym zanadto pokłada się nadzieję, że posiadanie tego zapewni jej szczęście... itd.

    moi bliscy przyjaciele są w neo od 15 lat (a znamy się 20), raczej bym się zorientowała, gdyby sprzedali wszystko co mają

    Podziękowali 1Klarcia
  • A jak się zostanie oszukanym na większe pieniądze to nie zgłoszenie sprawy na policję będzie aktem miłosierdzia i zaliczy się w dobroczynność ?
  • Tomasz i Ewa powiedział(a):
    Maciek_bs powiedział(a):
    > Czasem księża tłumaczą na czym polega właściwe posłuszeństwo, aby nie było ślepe i
    > bezwzględne, by nie przekraczało Praw Bożych i Kościelnych. 

    To bardzo ciekawe ostrzeżenie. Który z hierarchów miałby nas prowadzić do złamania Praw Bożych i Kościelnych?
    Paetz, Wesołowski...

    T

    Taaak?
    A mówił któryś z nich, że to co robi jest dobre i można go w tym naśladować?
    Tylko wtedy można by stawiać tezę, że ww prowadzili nas "do złamania Praw Bożych i Kościelnych".
  • E.milia powiedział(a):
    Kubraczki "zakonu" przyprawiają o dreszcz żenady. Faceci którzy przebierają się jak na cosplay i traktują to śmiertelnie poważnie ośmieszają całą ideę. To ja już bardziej serio traktuję facetów z grup rekonstrukcyjnych, co nie dorabiają grubego ideolo do takich akcji. IMHO, popularność takich przebieranek będzie rosła wśród dorosłych facetów którzy swojego czasu nie przeszli normalnej służby wojskowej i muszą sobie coś zrekompensować. 

    Pod powyższym podpisuję się wszystkimi kończynami.
  • NC500 powiedział(a):
    Rejczel powiedział(a):
    Wspólnota może pomóc człowiekowi stanąć w prawdzie na swój temat...
    Neokatechumenat to sekta. Dawno temu u mnie w parafii proboszcz nawoływał po wspólnotach do tego, żeby wyjąć oszczędności z lokaty i wrzucić do kościelnej skarbony na ubogich - wiele osób tak zrobiło, przynajmniej jedno małżeństwo się po tym rozwiodło. Proboszcza przeniesiono z powrotem do pipidówy.

    Zrób baranka, powinno pomóc.
    To co zrobił ten proboszcz nie ma nic wspólnego z formacją Drogi.
    Zgrzeszyłeś przeciw ósmemu przykazaniu - tak tylko informuję.
  • E.milia powiedział(a):
    Nie chodzi o to, że "starczy na mechanika". Chodzi o człowieka, który wykonał pracę, wyłożył swoje pieniądze a inni, wiedzeni religijnym uniesieniem mieli w dupie zobowiązania społeczne i moralne. Auto dostali, bo co mechanikowi po aucie? Wyjmie części i odzyska godziny które spędził na naprawie? Głęboko niemoralne jest lekceważenie zobowiązań społecznych w imię fanaberii religijnych i emocjonalnych decyzji (bo decyzję o oddaniu wszystkiego należy podjąć natychmiast, cala impreza trwa ze 3 godizny, to nie jest czas na racjonalną, samotna analizę- zresztą, nie ma na to miejsca...)  Poza tym zatrzymywanie zapłaty robotnikowi to grzech wołający o pomstę do nieba. A jednak rodzice mają większe zobowiązania wobec dzieci- prawne czy moralne - niz wobec ubogich, nawet ze swojej parafii. 

    W prawidłowo prowadzonej formacji, coś takiego nie może mieć miejsca.
    Nie ma mowy, aby oddać coś kosztem nie wywiązania się z zobowiązań.
    Głupotą (fałszywym odczytaniem Bożej woli) było by wyzbycie się wszystkich środków do życia. Bóg obdarzył nas rozumem i zachęca, aby z tego daru korzystać.
    Do realizacji I Skrutinium przygotowujemy się dłuższy czas i decyzja nie zapada w jednej chwili, pod wpływem emocji. 


  • Polly powiedział(a):
    E.milia powiedział(a):
    Hope powiedział(a):
    Byłam na kilku neospotkaniach i o niczym takim nie mówili. Fakt, do pierwszego skrutynium nie doszłam. Nawet mnie neo zatrudniali i płacili zgodnie z umową ;)
    Bo się o tym na pierwszych spotkaniach nie dowiesz. Ale tak jest. Oddajesz "ubogim", czyli wrzucasz do skrzynki "na ubogich" w parafii. 

    Ale ile tam wrzucasz? I na jakiej podstawie ustala się kwotę? A jak tego nie zrobisz? Zawsze w neo tak jest, tzn. to obowiązkowy punkt formacji?



    To co wypisuje Emilia, to jakiś kosmos jest.
    Może trafiła do wspólnoty prowadzonej przez zaburzonych katechistów; a może zwyczajnie fantazjuje.
    Nic takiego nie ma w "neońskiej" formacji. Jeżeli by kiedykolwiek miało miejsce, natychmiast należy zawiadomić kościelne władze.


  • E.milia powiedział(a):
    Masz sprzedać wszystko co masz. Mieszkanie, samochod, meble. Możesz zostawić obrączkę i dwie pary ubrań, na codzień i na Eucharystię. Zlikwidować lokaty, konta, wszystko. 

    A jak tego nie zrobisz, to wspólnota przez Ciebie "nie przejdzie skrutinium". Tak, jest to obowiazkowy punkt formacji. 



    KŁAMIESZ !!!
    Jeżeli twierdzisz, że nie, to - podaj dokładnie adres wspólnoty, w której miało to miejsce i nazwiska katechistów.
  • Wanda powiedział(a):
    Ciekawe rzeczy piszecie! Nie wierzę, że rodzice dzieciom przechodzą przez to scrutinium. Poza tym znsm mase neonów i mają: domy, ssmochody, dzueci prywatnych szkolach. To jak to? 

    Albo autorka tego wpisu była w jakiejś mieniącej się "neo" sekcie, albo ma bujną fantazję. Jak już zapodałam - coś takiego nie ma tam miejsca.
  • Maciek_bs powiedział(a):
    Ciekawe, że takie poruszenie wywołuje idea, której Kościół naucza co najmniej od czasów "Rerum novarum" Leona XIII. Że katolik powinien zaspokoić swoje potrzeby, a jeżeli coś mu zostanie, to należy to rozdać potrzebującym. Naprawdę nie trzeba przechodzić 1-go skrutynium, żeby się do tego stosować. A jeżeli ktoś bardzo się przywiązuje do każdej złotówki na koncie, to powinien przeczytać w psalmie 127, że posiadane dobra materialne zupełnie nie są jego zasługą.

    To jednak coś zupełnie innego, aniżeli rezygnacja z lokalu mieszkalnego, mebli, wszystkich oszczędności, itp.
    Powyższe było by możliwe, gdyby wspólnoty były, jak te w pierwotnym chrześcijaństwie - "wszystko mieli wspólne". W dzisiejszych czasach, to by nie wyszło.

    Poza tym - jeżeli ktoś nie wywiązał się z formacyjnych zaleceń, to co najwyżej nie przechodzi do kolejnego etapu. Nie ma tak, iż zatrzymują formację wszystkich członków wspólnoty.
  • edytowano luty 2021
    Trochę na temat wątku:


Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.