Tłumaczyć chyba nie trzeba, wszyscy jakoś oberwali.
Ale czy w tej całej dość beznadziejnej sytuacji udało Wam się osiągnąć coś pozytywnego?
Udało się komuś wykorzystać z pożytkiem przymusowe siedzenie w domu?
Czy mieliście na rok 2020 jakieś plany, których mimo wszystko nic nie pokrzyżowało?
A może siedzenie w domu wykorzystaliście na rozpoczęcie nowego hobby albo wrócenie do dobrych nawyków (dowolnego rodzaju), lub też może wszystkie wydarzenia ubiegłego roku pozwoliły Wam w jakimś sensie dojrzeć, czegoś się dowiedzieć o sobie, czegoś nauczyć?
UWAGA: Wątek nienawalankowy i niepolityczny;)
Nie chodzi o kreowanie rzeczywistości ani zaprzeczanie temu, co wyszło źle, ale o podsumowanie tego, co jednak wyszło dobrze – z dowolnych powodów.