Część lockdownu, ta najbardziej restrykcyjną mieszkała z nami teściowa to naprawde wspaniałe, ze nie mieszkamy razem na stałe! nigdy tego tak nie docenilam, jak w roku 2020
@szczurzysko odpowiedziałaś chyba tylko na pytanie z tytułu, ale w pierwszy wpisie wyjaśniam, że szukamy jednak czegoś mimo wszystko dobrego – znajdziesz coś?
@szczurzysko odpowiedziałaś chyba tylko na pytanie z tytułu, ale w pierwszy wpisie wyjaśniam, że szukamy jednak czegoś mimo wszystko dobrego – znajdziesz coś?
Ciekawy watek , poczytam co dobrego u was i z wami sie pocieszę
Ja kiedyś założyłam wątek gdzie się narzekalo i szukalo samych wad - chyba trzeba bo odświeżyć
Staram się nie narzekać bo mnie to zachęca do zajścia z tego padołu A mam długi kredyty do spłaty... A i sa te kozy koty kaczki króliki kury perliczki psy
@nowa Ale próbuj... Może jest chociaż drobiazg, którego możesz się "uczepić"
No tak jest długi rozłożone na miesięczne raty na ok 2 lat .... 5 kozłów z którymi nie wiem co zrobić... 3 kózki nawet ładne...A tu muszę wybrać która zostanie .... Widziałam dziś kozke która była u mnie jest do pozbycia
A kozłów nie da się zjeść? Sorry, jeśli to durne pytanie mieszczucha...
Da się tylko z racji pandemi dziewuchy w domu i problem z ubojem rozebraniem mięsa, nie koniecznie by chciały być przy tym, to raz ,a dwa trzeba trzymać 3 miesiące przy matkach .... mleko zjedzą więcej niż one warte Za "tą moją kozę " gość chce 50 zł...koza ma rok ......
U mnie rok 2020 zaczął się fatalnie ... ale skoro pozytywy to w sumie finansowo rok całkiem ok. Syn najstarszy ekstra wynikiem zdał maturę i rozpoczął wymarzone studia (choć indeks UW miał wcześniej z olimpiady). Choć studia zdalne z własnej chaty to no... ale to inny wątek. Do tego w wakacje pracował w fabryce na czterobrygadówce i raz sporo kasy sobie zarobił (acz to mniejsza wartość wychowawcza) a dwa przestał jęczeć o kasę na głupoty- no jakoś zaczął doceniać wartość rzeczy i dotarło już, że na koncie to się nie bierze znikąd i głupoty to może niekoniecznie warto kupić już i teraz. Syn średni będąc w pierwszej klasie LO podszedł do olimpiady i też już może spokojnie czekać na maturę bo indeks na swój wybrany wydział UW ma wygrany. Ksiądz dyrektor się śmiał, że rekord szkoły M. pobił bo zwykle wygrywali indeksy trochę przed maturami. Najmłodszy zrobił się mocno samodzielny i nauczył się ogarniać sam obowiązki i pamiętać wszystkie terminy ze zdalną tak, że to mi spadło z pleców. Zdalna w szkole chłopaków (zespół od 0 do matury) od początku funkcjonowała dosyć dobrze.
Mąż pracuje zdalnie cztery dni w tygodniu i zaczął się mocno udzielać w pracach domowych, które wcześniej ogarniałam ja, mnóstwo czasu spędzamy razem i jakoś tak powoli znowu wróciło porozumienie bez słów co z biegiem czasu jakoś zanikało...
Wakacje bardzo udane i ten wyjazd kilkudniowy w wakacje po kraju i zwiedzanie aquaparków we wrześniu tuż przed zamknięciem Grecji.
Po trwającym kilka tygodni szoku się jednak przyzwyczaiłam ( a już traciłam nadzieję), że wszyscy są w domu i nigdy praktycznie nie jestem sama. Ciężko było bo "od zawsze" mąż pracował poza domem i nie było go 6-18/19, chłopaki w placówkach do 16/17 a ja miałam ciszę, spokój i mogłam pracować. Jak wszyscy się zwalili i ciągle coś gadali i chcieli całkowicie mi praca nie szła...no nie umiałam się skupić z odgłosami zza pleców...ale przywykłam.
No i faktycznie do sklepów nie trzeba codziennie...1/2 w tygodniu starcza...no fakt, że bagażnik ledwie zamykam ale...
ola_g powiedział(a): Minus - od jesieni praktycznie nie spotykamy się z rodziną i znajomymi...
Dla mnie to największy plus Od św.Anny nie widziałam się z rodziną. I nie tęsknię
Summa summarum, rok jak rok. Finansowo b.źle, ale u mnie nigdy nie jest dobrze, więc jestem przyzwyczajona. Działy się różne rzeczy, dobre i złe, ale w zasadzie bez związku z koroną.
Stracony nie był ale tęsknić za 2020 nie będę Wiosenny lockdown to calkowity koszmar ... zamknięte przedszkole i blakajaca sie po domu samotnie 5 latka podczas gdy ja musiałam jechać do pracy, starsi się uczyli w tym 8 klasista, m. Pracował, A niania uciekła z powodu covida z dnia na dzień Do tego niemożność wyjazdów, treningów, turniejów, spotkań Moja matka w histerii i panice przestała niemal zupełnie wychodzić z domu i bardzo słabo chodzi, W sumie już ja nic nie interesuje , ten rok posunął ja o 10 lat Ale miały być plusy finansowo bardzo ok, wakacje fajne, straszy super zdał egzaminy i dostał się tam gdzie nikt się nie spodziewal
A kozłów nie da się zjeść? Sorry, jeśli to durne pytanie mieszczucha...
Da się tylko z racji pandemi dziewuchy w domu i problem z ubojem rozebraniem mięsa, nie koniecznie by chciały być przy tym, to raz ,a dwa trzeba trzymać 3 miesiące przy matkach .... mleko zjedzą więcej niż one warte Za "tą moją kozę " gość chce 50 zł...koza ma rok ......
We wspólnocie, gdzie byłam, trzymano kozy; bardzo dużo ich było. Gdy miały małe, to się koźlaki oszukiwało - były przy matce dopóki mleko nie nadawało się do spożycia dla ludzi. Później były karmione flachą - trochę mleka koźlego i reszta niebieskie, proszkowane, dla dzieci. Bardzo lubiłam karmić te maluchy, były wspaniałe. Nawet udało mi się uprosić księdza zgodę na spanie w koziarni. Wspólnota sprzedawała mleko i sery, a niepotrzebną młodzież odstawiano do rzeźni. Hodowla jednak została zlikwidowana, bo dziewczyny bardzo cierpiały, gdy auto z rzeźni przyjeżdżało, a zysk z tego ambarasu nie był zbyt duży.
Koziołki młode dobrze smakują. Nie masz możliwości odstawić ich do ubojni, a później odebrać już oprawione mięso?
Klarcia a ty wiesz ile kosztuje mleko w proszku to niebieskie? Ok.9-10 zł za opakowanie 0,5 kg. Nie pamiętam ile wychodzi mleka płynnego bo proszku do ciast sporadycznie używam ale raczej na dzień dla kózki nie starczy. Nowa by zbankrutowała w takim systemie, znacznie taniej zostawić je przy kozie.
@joachm1 dokładnie w tym systemie odkarmiam tylko gdy nie może matka karmić lub gdy ma są mało mleka @Klarcia u nas nie ma rzeźni ,miejsc gdzie skupiają kozy ,najbliższa jest kilkaset km tak że transport droższy niż wartość kozląt, Może gdybym miała ok 100 w tym samym czasie to by się opłacało ale nie przy 20 młodych i w sytuacji gdy rozrzut wiekowy jest kilka miesięcy i nie są to mięsne rasy ....
Tak jak nie ma rzeźni która by dokonywala uboju kóz czy owiec na naszym terenie tych zwierząt praktycznie nie ma na terenie naszej gminy kozy są w 2-3 miejscach i zazwyczaj jest to 1-3 kóz ...i na się ze 3 młodych..
U mnie ten rok nie był całkiem stracony 1 wygralismy wwiadomym konkursie laptop ,dyrektor szkoły u córki bardzo się ucieszył bo oddała pożyczony A kolejka w szkole długa na te sprzęty 2 mniej chorowali czyli na leki od przeziebienia grypy mniej wydane ,tyle że już gwiazda jest bez leczenia specjalistycznego niestety 3 młodzież doceniła naszą dziurę czyli te swobodę gdy w miastach były kłopoty z przemieszczaniem się tu mieli 4 ha powierzchni plus tak na 10 km od domu mogli pojechać np rowerem 4 docenili szkole tzn możliwość kontaktu z rówieśnikami bo samą naukę 3 z 4 woli zdalnie i tylko w szkole konsultacje 1-2 razy w tygodniu i tylko po ustaleniu materiału z którym mają problemy - szkoda że tak nie jest w praktyce 5 zamiast o 4 wstaje o 6 6 i koniec pozytywów reszta to płakać się chce
Nie, na pewno nie stracony, bo żaden nie jest stracony. Za bardzo przyzwyczaiłam się do izolacji. Stracony ze względu na kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Naukowo przynajmniej wiosenny lockdown wykorzystałam na maksa. Zresztą, co tu robić? Ciasnota, zamknięcie, to zostaje komputer, badania i jedziemy. Co jeszcze covid nam popsuł? Zamknęli nam gimnastykę na kręgosłup, po której była zupełnie inna jakość życia. I dałabym jeszcze przez wiele lat (jeśli będą dane) zarobić pani instruktorce. To jest fatalne. I przytyłam przez 4 miesiące 8 kg, ale to nie covid, ale własne łakomstwo i brak czujności ideologicznej tzn. lody i sery. Pozwalałam sobie, a widocznie pozwalać sobie w ten sposób nie mogę. Jedni mogą, inni nie mogą. Pracę oboje mamy, siły i zdrowie takie sobie. Covid coś komplikuje? Na pewno tak.
Komentarz
Ten się dla nas źle zaczął aczkolwiek nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło.
A i sa te kozy koty kaczki króliki kury perliczki psy
5 kozłów z którymi nie wiem co zrobić...
3 kózki nawet ładne...A tu muszę wybrać która zostanie ....
Widziałam dziś kozke która była u mnie jest do pozbycia
Za "tą moją kozę " gość chce 50 zł...koza ma rok ......
Syn najstarszy ekstra wynikiem zdał maturę i rozpoczął wymarzone studia (choć indeks UW miał wcześniej z olimpiady). Choć studia zdalne z własnej chaty to no... ale to inny wątek. Do tego w wakacje pracował w fabryce na czterobrygadówce i raz sporo kasy sobie zarobił (acz to mniejsza wartość wychowawcza) a dwa przestał jęczeć o kasę na głupoty- no jakoś zaczął doceniać wartość rzeczy i dotarło już, że na koncie to się nie bierze znikąd i głupoty to może niekoniecznie warto kupić już i teraz.
Syn średni będąc w pierwszej klasie LO podszedł do olimpiady i też już może spokojnie czekać na maturę bo indeks na swój wybrany wydział UW ma wygrany. Ksiądz dyrektor się śmiał, że rekord szkoły M. pobił bo zwykle wygrywali indeksy trochę przed maturami.
Najmłodszy zrobił się mocno samodzielny i nauczył się ogarniać sam obowiązki i pamiętać wszystkie terminy ze zdalną tak, że to mi spadło z pleców. Zdalna w szkole chłopaków (zespół od 0 do matury) od początku funkcjonowała dosyć dobrze.
Mąż pracuje zdalnie cztery dni w tygodniu i zaczął się mocno udzielać w pracach domowych, które wcześniej ogarniałam ja, mnóstwo czasu spędzamy razem i jakoś tak powoli znowu wróciło porozumienie bez słów co z biegiem czasu jakoś zanikało...
Wakacje bardzo udane i ten wyjazd kilkudniowy w wakacje po kraju i zwiedzanie aquaparków we wrześniu tuż przed zamknięciem Grecji.
Po trwającym kilka tygodni szoku się jednak przyzwyczaiłam ( a już traciłam nadzieję), że wszyscy są w domu i nigdy praktycznie nie jestem sama. Ciężko było bo "od zawsze" mąż pracował poza domem i nie było go 6-18/19, chłopaki w placówkach do 16/17 a ja miałam ciszę, spokój i mogłam pracować. Jak wszyscy się zwalili i ciągle coś gadali i chcieli całkowicie mi praca nie szła...no nie umiałam się skupić z odgłosami zza pleców...ale przywykłam.
No i faktycznie do sklepów nie trzeba codziennie...1/2 w tygodniu starcza...no fakt, że bagażnik ledwie zamykam ale...
1. Matka Boża szepnęła słowo i Pan Bóg podarował mi cud.
DZIĘKUJĘ!
2.córka zdała maturę z super wynikiem.
3.przetrwaliśmy.
Wiosenny lockdown to calkowity koszmar ... zamknięte przedszkole i blakajaca sie po domu samotnie 5 latka podczas gdy ja musiałam jechać do pracy, starsi się uczyli w tym 8 klasista, m. Pracował, A niania uciekła z powodu covida z dnia na dzień
Do tego niemożność wyjazdów, treningów, turniejów, spotkań
Moja matka w histerii i panice przestała niemal zupełnie wychodzić z domu i bardzo słabo chodzi, W sumie już ja nic nie interesuje , ten rok posunął ja o 10 lat
Ale miały być plusy finansowo bardzo ok, wakacje fajne, straszy super zdał egzaminy i dostał się tam gdzie nikt się nie spodziewal
We wspólnocie, gdzie byłam, trzymano kozy; bardzo dużo ich było. Gdy miały małe, to się koźlaki oszukiwało - były przy matce dopóki mleko nie nadawało się do spożycia dla ludzi. Później były karmione flachą - trochę mleka koźlego i reszta niebieskie, proszkowane, dla dzieci. Bardzo lubiłam karmić te maluchy, były wspaniałe. Nawet udało mi się uprosić księdza zgodę na spanie w koziarni.
Wspólnota sprzedawała mleko i sery, a niepotrzebną młodzież odstawiano do rzeźni.
Hodowla jednak została zlikwidowana, bo dziewczyny bardzo cierpiały, gdy auto z rzeźni przyjeżdżało, a zysk z tego ambarasu nie był zbyt duży.
Koziołki młode dobrze smakują. Nie masz możliwości odstawić ich do ubojni, a później odebrać już oprawione mięso?
Nowa by zbankrutowała w takim systemie, znacznie taniej zostawić je przy kozie.
@Klarcia u nas nie ma rzeźni ,miejsc gdzie skupiają kozy ,najbliższa jest kilkaset km tak że transport droższy niż wartość kozląt,
Może gdybym miała ok 100 w tym samym czasie to by się opłacało ale nie przy 20 młodych i w sytuacji gdy rozrzut wiekowy jest kilka miesięcy i nie są to mięsne rasy ....
1 wygralismy wwiadomym konkursie laptop ,dyrektor szkoły u córki bardzo się ucieszył bo oddała pożyczony A kolejka w szkole długa na te sprzęty
2 mniej chorowali czyli na leki od przeziebienia grypy mniej wydane ,tyle że już gwiazda jest bez leczenia specjalistycznego niestety
3 młodzież doceniła naszą dziurę czyli te swobodę gdy w miastach były kłopoty z przemieszczaniem się tu mieli 4 ha powierzchni plus tak na 10 km od domu mogli pojechać np rowerem
4 docenili szkole tzn możliwość kontaktu z rówieśnikami bo samą naukę 3 z 4 woli zdalnie i tylko w szkole konsultacje 1-2 razy w tygodniu i tylko po ustaleniu materiału z którym mają problemy - szkoda że tak nie jest w praktyce
5 zamiast o 4 wstaje o 6
6 i koniec pozytywów reszta to płakać się chce
I przytyłam przez 4 miesiące 8 kg, ale to nie covid, ale własne łakomstwo i brak czujności ideologicznej tzn. lody i sery. Pozwalałam sobie, a widocznie pozwalać sobie w ten sposób nie mogę. Jedni mogą, inni nie mogą.
Pracę oboje mamy, siły i zdrowie takie sobie. Covid coś komplikuje? Na pewno tak.
U nas początek 2021 bardzo zły.