No to jest kulturowe upośledzenie facetów, że potrzebujemy alkoholu, by zacząć dzielić się emocjami. Ostatnio właśnie brałem udział w rozmowach przy alkoholu o sensie życia. Rozmowa była przejściem od gadania o d... do głębokiej konstatacji - po co miałyby być te wszystkie d... jeśli nie będzie w tym głębokich więzi?
No to jest kulturowe upośledzenie facetów, że potrzebujemy alkoholu, by zacząć dzielić się emocjami. Ostatnio właśnie brałem udział w rozmowach przy alkoholu o sensie życia. Rozmowa była przejściem od gadania o d... do głębokiej konstatacji - po co miałyby być te wszystkie d... jeśli nie będzie w tym głębokich więzi?
Ale zważ, że są różni ludzie i różne kobiety. To jest raczej kwestia kulturowa i wychowania. Jedna kobieta będzie w czymś takim widziała brak szacunku i formę zdrady, a inna sama będzie otwarcie mówiła o impulsach seksualnych, jakie w niej wzbudzają inni mężczyźni. Reakcje ciała są dość autonomiczne, podobnie wyobrażenia czy pragnienia. Milczenie nie spowoduje, że tego nie ma. Wbrew pozorom męskie gadanie i przechwalanie się może stanowić zastępczą formę przeżywania takich impulsów. Dla dojrzałych ludzi to jest wystarczające - przecież seks jest dla nich ważnym, ale jednak jednym z wymiarów więzi z ukochaną osobą. A pielęgnowanie tej więzi wcale nie powoduje, że nagle w cudowny sposób przestajemy czuć pociąg seksualny do innych ludzi czy się nie zakochujemy etc.
@Calineczka27 współczuję Ci problemów, które Cię spotkały. Mnie niezbyt śmieszą żarty z nadmiernymi podtekstami seksualnymi od czasu, kiedy miałem bliższym emocjonalny kontakt z osobą wykorzystaną. Ale może mi to minie, jak emocje przebrzmieją. Myślę, że w naszym otoczeniu jest wielu ludzi, którym różne tematy uruchamiają nieprzyjemne wspomnienia; może to być seks, wspomnienie kochających rodziców, rozmawianie o przemocy, wypadki samochodowe, choroby etc.
Mi chodzi o to, że strategie wobec własnych i cudzych popędów mogą być różne. One generalnie straszą, bo przecież są silne, nieokiełznane etc. Można je wypierać ze świadomości, bo przecież jeśli wkroczą, to stanie się coś złego i olaboga koniec. Za tym kryje się jednak coś na co się z gruntu nie zgadzam: przekonanie, że seksualność jest czymś złym, zagrażającym, brudnym i trzeba ją trzymać w klatce, bo jak się wyrwie to już nie ma ratunku.
Też mogę fantazjować o obcych mężczyznach w towarzystwie koleżanek, bo mnie ciągnie i mam chęci. Ile w tym dobra? Jak to świadczy o mnie i moim małżenstwie?
Nie wiem co ma mówienie o własnych pragnieniach i fantazjach do związku małżeńskiego. Uczciwość się w końcu ślubuje i nic nie stoi na przeszkodzie, by wraz z wzrastającym zaufaniem dzielić się tym też w małżeństwie. Przy dojrzałych relacjach to bardziej buduje niż rujnuje. Pozwala na otwarte rozmawianie o tym, czego potrzebujemy, gdzie są nasze granice, czego pragniemy, co nas frustruje. Zwykle tego się nie robi, bo ludziom trudno jest znieść poczucie, że ktoś może być od nich przystojniejszy, mądrzejszy, atrakcyjniejszy, bardziej szarmancki, zaradniejszy etc. (że skupię na czułych punktach mężczyzn).
O rety ale filozofię ... Osobiście to mnie nie interesuje o czym gada mój mąż z kolegami ..czy o d..pie czy o zupie O czym gada z koleżankami trochę bardziej mnie interesuje
Ja osobiście nienawidzę tych wszędobyslkich rozmów o seksie. Niejeden facet mnie z chęcią wrzuca, tak jak Tomek, do dziwkarzy. Zdaje sobie sprawę ze swoich skłonności, ale także, wydaje mi się, że dość dobrze rozumiem uczuciowośc kobiet. To mnie powstrzymało przed dziwkarstwem, co nie przeszkadza innym budować szkodliwe stereotypy.
Wiem że w przyjaźniach z kobietami trzeba bardzo wyraźnie stawiać granice. Nie można być jak Aszlej z "Przeminęło z wiatrem". Przede wszystkim konieczna jest uczciwość i świadomość efektów swojego postępowania. Jeżeli w kobiecie zaczyna się budzić głębsze uczucie to pozostaje albo małżeństwo, albo trwała separacja. Niektórzy twierdzą że można to jakoś przepracować, ale ja osobiście w to wątpię.
Według mnie męski świat jest trochę bardziej zróżnicowany, niż to widać na pierwszy rzut oka. Ma też swoją głębie. Nie wszystkie męskie przyjaźnie są standardowe i opierają się na tych samych zainteresowaniach, tych samych zachowaniach i tych samych stereotypach. Ja mam kilku wypróbowanych przyjaciół. Przeglądając ten wątek zdałem sobie sprawę, że ogromnie się różnimy międzysobą. A jednak po tylu latach znajomości, mimo różnic staliśmy się przyjaciółmi. Oczywiście w pracy znam ogrom mężczyzn, ale ja niewiele wiem o nich, tak samo jak i oni o mnie.
Lubię na youtube oglądać mocno stronniczych, gdyż tak to wygląda mniej więcej, jak dwóch facetów mocno różniących się od siebie, budują swoją przyjaźń.
Komentarz
Mężczyźni opowiadający przy piwie dowcipy o dupach, albo trzymający się za ręce podczas wspólnego śpiewania "Barki" - to nie mój świat,
Jak ktoś lubi to mnie to obojętne. Chcącemu nie dzieje się krzywda.
Po pijaku gadamy na temat sensu życia i inne istotne filozoficzne tematy
Ostatnio właśnie brałem udział w rozmowach przy alkoholu o sensie życia. Rozmowa była przejściem od gadania o d... do głębokiej konstatacji - po co miałyby być te wszystkie d... jeśli nie będzie w tym głębokich więzi?
Reakcje ciała są dość autonomiczne, podobnie wyobrażenia czy pragnienia. Milczenie nie spowoduje, że tego nie ma. Wbrew pozorom męskie gadanie i przechwalanie się może stanowić zastępczą formę przeżywania takich impulsów. Dla dojrzałych ludzi to jest wystarczające - przecież seks jest dla nich ważnym, ale jednak jednym z wymiarów więzi z ukochaną osobą.
A pielęgnowanie tej więzi wcale nie powoduje, że nagle w cudowny sposób przestajemy czuć pociąg seksualny do innych ludzi czy się nie zakochujemy etc.
współczuję Ci problemów, które Cię spotkały.
Mnie niezbyt śmieszą żarty z nadmiernymi podtekstami seksualnymi od czasu, kiedy miałem bliższym emocjonalny kontakt z osobą wykorzystaną. Ale może mi to minie, jak emocje przebrzmieją. Myślę, że w naszym otoczeniu jest wielu ludzi, którym różne tematy uruchamiają nieprzyjemne wspomnienia; może to być seks, wspomnienie kochających rodziców, rozmawianie o przemocy, wypadki samochodowe, choroby etc.
Mi chodzi o to, że strategie wobec własnych i cudzych popędów mogą być różne. One generalnie straszą, bo przecież są silne, nieokiełznane etc. Można je wypierać ze świadomości, bo przecież jeśli wkroczą, to stanie się coś złego i olaboga koniec. Za tym kryje się jednak coś na co się z gruntu nie zgadzam: przekonanie, że seksualność jest czymś złym, zagrażającym, brudnym i trzeba ją trzymać w klatce, bo jak się wyrwie to już nie ma ratunku.
Nie wiem co ma mówienie o własnych pragnieniach i fantazjach do związku małżeńskiego. Uczciwość się w końcu ślubuje i nic nie stoi na przeszkodzie, by wraz z wzrastającym zaufaniem dzielić się tym też w małżeństwie. Przy dojrzałych relacjach to bardziej buduje niż rujnuje. Pozwala na otwarte rozmawianie o tym, czego potrzebujemy, gdzie są nasze granice, czego pragniemy, co nas frustruje. Zwykle tego się nie robi, bo ludziom trudno jest znieść poczucie, że ktoś może być od nich przystojniejszy, mądrzejszy, atrakcyjniejszy, bardziej szarmancki, zaradniejszy etc. (że skupię na czułych punktach mężczyzn).
Osobiście to mnie nie interesuje o czym gada mój mąż z kolegami ..czy o d..pie czy o zupie
O czym gada z koleżankami trochę bardziej mnie interesuje
Wiem że w przyjaźniach z kobietami trzeba bardzo wyraźnie stawiać granice. Nie można być jak Aszlej z "Przeminęło z wiatrem". Przede wszystkim konieczna jest uczciwość i świadomość efektów swojego postępowania. Jeżeli w kobiecie zaczyna się budzić głębsze uczucie to pozostaje albo małżeństwo, albo trwała separacja. Niektórzy twierdzą że można to jakoś przepracować, ale ja osobiście w to wątpię.
Według mnie męski świat jest trochę bardziej zróżnicowany, niż to widać na pierwszy rzut oka. Ma też swoją głębie. Nie wszystkie męskie przyjaźnie są standardowe i opierają się na tych samych zainteresowaniach, tych samych zachowaniach i tych samych stereotypach. Ja mam kilku wypróbowanych przyjaciół. Przeglądając ten wątek zdałem sobie sprawę, że ogromnie się różnimy międzysobą. A jednak po tylu latach znajomości, mimo różnic staliśmy się przyjaciółmi. Oczywiście w pracy znam ogrom mężczyzn, ale ja niewiele wiem o nich, tak samo jak i oni o mnie.
Lubię na youtube oglądać mocno stronniczych, gdyż tak to wygląda mniej więcej, jak dwóch facetów mocno różniących się od siebie, budują swoją przyjaźń.