Widocznie nie jest to możliwe. A jak ona umrze to co z nimi.
Ale dlaczego nie jest to możliwe? Skoro z takim bólem mówi o tych zarodkach, to niech da szansę im się urodzić, jeśli będzie miała szczeście, to bedzie mieć więcej fantastycznych dzieci.
Widocznie nie jest to możliwe. A jak ona umrze to co z nimi.
Ale dlaczego nie jest to możliwe? Skoro z takim bólem mówi o tych zarodkach, to niech da szansę im się urodzić, jeśli będzie miała szczeście, to bedzie mieć więcej fantastycznych dzieci.
Widocznie nie jest to możliwe. A jak ona umrze to co z nimi.
Ale dlaczego nie jest to możliwe? Skoro z takim bólem mówi o tych zarodkach, to niech da szansę im się urodzić, jeśli będzie miała szczeście, to bedzie mieć więcej fantastycznych dzieci.
To sprawy osobiste. Nie pytam cię czy albo ile masz dzieci.
No tak, ale trudno mi słuchac o czyims żalu, kiedy nie chce zrobić nic, żeby mu zaradzić. To chyba jednak nie jest taki głębkoi ten żal.
To nie fair co piszesz
Dlaczego? Nie da się stworzyć zarodka przypadkiem. To bardziej celowe działanie niż seks, zawsze ma na celu poczęcie dziecka. Skoro stworzyła te zarodki, to dlaczego teraz nie chce wziąć za nie odpowiedzialności? Czym to sie różni od aborcji?
Zupełnie nie znam sytuacji, ale jest możliwe że miała np. powikłania po porodzie i usuniętą macicę? Czy np. przyjmuje leki, które są teratogenne.
3.Adopcja? To jest częściowe wyjście, ale nikt nie zaadoptuje wszystkich niecWiększość chce swoje dzieci. Adopcja to ryzyko że później brat z siostrą się spotkają i nie będą wiedzieć nawet że są biologicznym rodzeństwem.
Widocznie nie jest to możliwe. A jak ona umrze to co z nimi.
Ale dlaczego nie jest to możliwe? Skoro z takim bólem mówi o tych zarodkach, to niech da szansę im się urodzić, jeśli będzie miała szczeście, to bedzie mieć więcej fantastycznych dzieci.
To sprawy osobiste. Nie pytam cię czy albo ile masz dzieci.
No tak, ale trudno mi słuchac o czyims żalu, kiedy nie chce zrobić nic, żeby mu zaradzić. To chyba jednak nie jest taki głębkoi ten żal.
To nie fair co piszesz
Dlaczego? Nie da się stworzyć zarodka przypadkiem. To bardziej celowe działanie niż seks, zawsze ma na celu poczęcie dziecka. Skoro stworzyła te zarodki, to dlaczego teraz nie chce wziąć za nie odpowiedzialności? Czym to sie różni od aborcji?
Zupełnie nie znam sytuacji, ale jest możliwe że miała np. powikłania po porodzie i usuniętą macicę? Czy np. przyjmuje leki, które są teratogenne.
Tak, jest to teoretycznie możliwe. Równie dobrze może wydarzyć się w ciąży poczetej naturalnie - i to jest właśnie ta okoliczność, która uzasadnia również aborcję - zagrożenie życia matki.
Natomiast dużo bardziej prawdopodobne jest, że te zamrożone na wieczne nigdy zarodki mają zdrowych rodziców, którzy nie chcą mieć więcej dzieci.
Nie mówię o ogólnej sytuacji co się dzieje na świecie. Prayboy powiedział, że osoba którą zna, nie ma możliwości wrócić po zarodki. Nie mam powodu, żeby mu nie wierzyć. I w takiej sytuacji z obiektywna przeszkodą rozumiem, że może żałować. A zarówno Ty i Monia już ją osądziłyście: że nie chce, że wygoda...
I zupełnie nie rozumiem co tu jest wskazaniem do aborcji skoro tu do ciąży nie dojdzie...
Ja słyszałam o mamie która zamroziła zarodki na całe swoje życie. Będzie płacić tyle czasu żeby się lepiej poczuć psychicznie że ich nie zutylizowala.
Prawo w Polsce pozwala mrozić zarodki przez 20 lat. Potem automatycznie są przekazywane do adopcji.
mam w rodzinie osobę, która poddała się procedurze invitro. Intensywną stymulację hormonalną przypłaciła zdrowiem, była w takim stanie, że w danym momencie nie mogli implantować zarodków, poszły do zamrażarki...
Po jakimś czasie zadzwonił do nich lekarz z pytaniem, co chcą zrobić z tymi zarodkami, bo one już mają prawie dwa lata, więc że albo oni wykorzystają teraz, albo przekażą do adopcji, bo inaczej do niczego się już te zarodki nie zdadzą mrożone tak długo.
Mieli już traumę w temacie invitro. Przekazali do adopcji 5 zarodków (co przy okazji też się nie zgadza z tym co pisałaś wcześniej, że nie ma nadprogramowych zarodków, bo bezpłodna para tyle nie naprodukuje).
DZIESIĄTKI RAZY WIĘCEJ? Sugerujesz, że na średnio każde urodzone dziecko przypada co najmniej 20 zarodków, które ginie?
czemu nie?
Przy założeniu, że każda para produkuje średnio 7 zarodków (to całkiem realne w skali świata, zresztą nawet tu: https://vigor-point.pl/skutecznosc-in-vitro/ jest mowa o ósmym transferze) to twierdzenie byłoby prawdziwe:
Załóżmy że jest 100 par, z których mamy 700 zarodków. Z tego około 30% par będzie miało dziecko, a więc urodzi się 30 dzieci, 670 zginie. 670:30=22
To są te same zarodki, które obumarłyby w naturze.
Skuteczność wynosi max 30-40%. Nie wiem skąd Ci się wzięło 77?
- to jest z tej strony pierwszej lepszej, którą zalinkowałam wyżej, pisali że 77 to skuteczność przy 8 transferze <span></span> ale nie wiem, która para jest w stanie to wytrzymać emocjonalnie i finansowo
Może jeszcze być hodowla. Nomenklatura mówi sama za siebie. NFZ powinno leczyć choroby jak już a nie realizować fanaberie. Rozumiem że są ludzie bezpłodni którzy chcą mieć dzieci. Ale tak sobie myślę czy drapanie za produktem za wszelką cenę to nie zwykła pazerność że mi się należy. I to takim kosztem że szkoda gadać. To tak jakby usprawiedliwiać korzystanie z organów do przeszczepu niewiadomego pochodzenia. Tyle zaniedbanych dzieci wokół. No ale nie moje geny.
Komentarz
Nie pytam cię czy albo ile masz dzieci.
I zupełnie nie rozumiem co tu jest wskazaniem do aborcji skoro tu do ciąży nie dojdzie...
Produkcja kolejne jprdl.
Dla mnie czysta eugenika tylko w ładniejszym opakowaniu.
mam w rodzinie osobę, która poddała się procedurze invitro. Intensywną stymulację hormonalną przypłaciła zdrowiem, była w takim stanie, że w danym momencie nie mogli implantować zarodków, poszły do zamrażarki...
Po jakimś czasie zadzwonił do nich lekarz z pytaniem, co chcą zrobić z tymi zarodkami, bo one już mają prawie dwa lata, więc że albo oni wykorzystają teraz, albo przekażą do adopcji, bo inaczej do niczego się już te zarodki nie zdadzą mrożone tak długo.
Mieli już traumę w temacie invitro. Przekazali do adopcji 5 zarodków (co przy okazji też się nie zgadza z tym co pisałaś wcześniej, że nie ma nadprogramowych zarodków, bo bezpłodna para tyle nie naprodukuje).
Także te 20 lat nijak się ma do rzeczywistości.
czemu nie?
Przy założeniu, że każda para produkuje średnio 7 zarodków (to całkiem realne w skali świata, zresztą nawet tu: https://vigor-point.pl/skutecznosc-in-vitro/ jest mowa o ósmym transferze) to twierdzenie byłoby prawdziwe:
Załóżmy że jest 100 par, z których mamy 700 zarodków.
Z tego około 30% par będzie miało dziecko, a więc urodzi się 30 dzieci, 670 zginie.
670:30=22
22 zmarłe zarodki na 1 urodzone dziecko.
nie mam błędu w rachunkach:
gdyby przeżył już ten pierwszy to nadal 6 siedziałoby w zamrażarce
cel nie uświęca środków
800-77=723
723:77=9 martwych zarodków na 1 urodzone dziecko
masakra
--------------
edit: zorientowałam się, że to obliczenie jest trochę naciągane, bo zakłada, że to jest 100 par, które potrzebują aż 8 transferów
więc możecie to pominąć
Nomenklatura mówi sama za siebie.
NFZ powinno leczyć choroby jak już a nie realizować fanaberie. Rozumiem że są ludzie bezpłodni którzy chcą mieć dzieci. Ale tak sobie myślę czy drapanie za produktem za wszelką cenę to nie zwykła pazerność że mi się należy. I to takim kosztem że szkoda gadać. To tak jakby usprawiedliwiać korzystanie z organów do przeszczepu niewiadomego pochodzenia.
Tyle zaniedbanych dzieci wokół. No ale nie moje geny.