Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Co z tą edukacja seksualna

Konto skasowane na prośbę użytkownika.
«1

Komentarz

  • W mojej starej szkole zajęcia z wdz prowadził katecheta. Może teraz przydaliby się właśnie katoliccy edukatorzy.
  • Mnie w podstawówce i w liceum uczyła pani pracująca w parafialnej poradni rodzinnej. Bardzo mnie ukształtowała, pokazała, że rodzicielstwo jest darem a poczęcie dziecka cudem. Wiele jej zawdzięczam. Niestety dziś nauczyciel wdż powinien być "neutralny" a więc promujący rozwiązłość.
  • Ja nie miałem WDŻ i jakoś nigdy tego nie żałowałem. Zamiast WDŻ powinien być raczej przedmiot Odpowiedzialność Osobista, bo coraz więcej ludzi chce za wszelką cenę jej unikać.
  • Kacha powiedział(a):
    Mnie w podstawówce i w liceum uczyła pani pracująca w parafialnej poradni rodzinnej. Bardzo mnie ukształtowała, pokazała, że rodzicielstwo jest darem a poczęcie dziecka cudem. Wiele jej zawdzięczam. Niestety dziś nauczyciel wdż powinien być "neutralny" a więc promujący rozwiązłość.
     A skąd to przekonanie o promocji rozwiązłości?
    Wdz jest dla 5,6 klas
     Z tego, co się orientuję Nic tam nie ma takiego (w programie), co mozna byłoby podciągnąć pod promocje rozwiązłości 

    Podziękowali 1Stokrotka
  • edytowano luty 2022

  • No właśnie miałam na myśli edukację seksualną.
  • Sorry, ale mówicie co najmniej niejasno.

    Edukacji seksualnej w polskiej szkole nie ma, jest wychowanie do życia w rodzinie. A co jest w programie nauczania, jest rzeczą jawną dla zainteresowanych.
    Podziękowali 3kociara Klarcia Stokrotka
  • No tak, ale zdarza się w mediach krzyk, że katecheta uczy wdż i sprzedaje młodzieży zacofaną ideologię.
  • O właśnie, dziękuję Berenika
    Nie ma edukacji seksualnej
    Jest wdż, tam w zasadzie nic o seksie

    Kacha powiedział(a):
    No tak, ale zdarza się w mediach krzyk, że katecheta uczy wdż i sprzedaje młodzieży zacofaną ideologię.
    No ale co z tego?
    Mylisz pojęcia i posługujesz sie fałszywymi argumentami.
    I co z tego, ze krzyk
    Program jest jasny, tresci znane, zajęcia nie są obowiązkowe 
    Podziękowali 1Berenika
  • M_Monia powiedział(a):
    W edukacji seksualnej niestety jest. 

    A ona jest w jakichkolwiek szkolach?

    Podziękowali 1Berenika
  • I to nie jest tak, że edukatorzy wchodzą masowo do szkół, żeby prowadzić zajęcia. Jedni sobie organizują tęczowe piątki a inni warsztaty. Furtka  jest otwarta i warto patrzeć jakie treści poruszane są w szkole. W mojej, podwarszawskiej, szkole podstawowej pani dyrektor dostała telefon od fundacji ponton z propozycją poprowadzenia zajęć. 
    Nie o wdż ty chodzi.
  • kociara powiedział(a):
    O właśnie, dziękuję Berenika
    Nie ma edukacji seksualnej
    Jest wdż, tam w zasadzie nic o seksie

    Edukacja seksualna (trochę wbrew nazwie) nie jest o seksie (a raczej nie tylko i nawet nie głównie o seksie).
    Obejmuje całość zagadnień dotyczących seksualności czyli całokształtu zjawisk w życiu człowieka wynikających z tego, że ma płeć, i związanych z płcią.
    I wdż jak najbardziej jest elementem tej edukacji.
  • Czym jest edukacja seksualna? Jest bardzo sprytnym produktem, który łączy dobre i złe treści. Dobre to te, które dotyczą biologii i psychologii. I w zasadzie nie wymagają oddzielnego przedmiotu, bo są omawiane na innych przedmiotach, albo w czasie pogadanek ze szkolnymi psychologiem lub pedagogiem. Na tym zalety się kończą. Do tego jest dodane całe mnóstwo śmieci, czyli treści promujących antykoncepcję, rozwiązłość seksualną, aborcję, czy ideologię LGBT.

    Skąd w ogóle taki pomysł? Wyjaśniam to w tym tekście:
    https://mamaroza.pl/blog/edukacja-seksualna-epizod-ii/

    Pomysłodawcami ES byli pedofile, którzy wpadli na pomysł takiego wychowywania dzieci, aby same wskakiwały im do łóżek. Ponieważ byli oni powiązani z politykami pokolenia rewolucji seksualnej, ich sprośne marzenia stały się rzeczywistością.
  • Co tylko oznacza, że warto się interesować treścią zajęć, jakie dziecko ma szkole, z wdż włącznie.
  • Wilfrid powiedział(a):
    kociara powiedział(a):
    O właśnie, dziękuję Berenika
    Nie ma edukacji seksualnej
    Jest wdż, tam w zasadzie nic o seksie

    Edukacja seksualna (trochę wbrew nazwie) nie jest o seksie (a raczej nie tylko i nawet nie głównie o seksie).
    Obejmuje całość zagadnień dotyczących seksualności czyli całokształtu zjawisk w życiu człowieka wynikających z tego, że ma płeć, i związanych z płcią.
    I wdż jak najbardziej jest elementem tej edukacji.
    Mylisz pojęcia.
  • Berenika powiedział(a):
    Wilfrid powiedział(a):
    kociara powiedział(a):
    O właśnie, dziękuję Berenika
    Nie ma edukacji seksualnej
    Jest wdż, tam w zasadzie nic o seksie

    Edukacja seksualna (trochę wbrew nazwie) nie jest o seksie (a raczej nie tylko i nawet nie głównie o seksie).
    Obejmuje całość zagadnień dotyczących seksualności czyli całokształtu zjawisk w życiu człowieka wynikających z tego, że ma płeć, i związanych z płcią.
    I wdż jak najbardziej jest elementem tej edukacji.
    Mylisz pojęcia.
    Możesz to rozwinąć? Zacytowałem definicję Agnieszki Stein, psycholożki z 20-letnim stażem i autorki wielu książek o rozwoju dzieci i wychowaniu.
  • No to Agnieszka Stein myli. Stworzyła sobie definicję, która do niczego nie pasuje. A już na pewno nie do opisu rzeczywistości w szkole.

    Wychowanie do życia w rodzinie obejmuje znacznie więcej zagadnień niż te związane z seksualnością. Np. dojrzewanie emocjonalne, fizyczne, społeczne, związki emocjonalne, role społeczne, A przez edukację seksualną rozumie się edukację dotyczącą seksualności, włączając w to związki i obowiązki emocjonalne, anatomię seksualną człowieka, aktywność seksualną, reprodukcję seksualną, wiek zgody, zdrowie reprodukcyjne, prawa reprodukcyjne, bezpieczny seks, kontrolę urodzeń i abstynencję seksualną.

    Ten ostatni kawałek wzięłam z wikipedii, ale odpowiada on temu, co zwykle rozumie się przez edukację seksualną w tzw. debacie społecznej.

    Tak więc edukacja seksualna jest częścią wychowania do życia w rodzinie, a nie na odwrót.


    Podziękowali 2DaddyPig malagala
  • Jeden z wielu przykładów seksualnej edukacji, jaką chcą i polskim dzieciom zafundować:

  • Miesięcznik Wychowawca w marcu będzie pisał o ES. Jak będzie już do kupienia, zalinkuje. Na razie polecam webinary Magdy Guziak Nowak - o edukacji seksualnej, rozmowę z P. Babikiem oraz o historii pigułki antykoncepcyjnej. Na YT można znaleźć. 
    Podziękowali 2Berenika Joannna
  • Proszę, przykład omawiania tych zagadnień w ramach istniejących przedmiotów:

    http://2lo.edu.pl/acp/files/PROGRAM%20PROFILAKTYKI.doc
    Podziękowali 1Karolinka
  • > wywiad z osoba która ma konkretne wyksztalcenie i doświadczenie w temacie

    Nie, nie ma. Nie pracuje w szkole, nie ma przygotowania pedagogicznego. Jest psychologiem klinicznym, który zrobił różne kursy z dziedziny seksuologii. Nie mam nic przeciwko temu, aby ludzie chodzili do niej na terapie, ale nie jest żadnym autorytetem.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Pomijam już fakt, czy seksuologię można traktować jako dyscyplinę naukową. Powstała w środowiskach lewicowych jako instrument do wprowadzenia zmian obyczajowych pod pozorem nauki. Od początku akceptowała rozwiązłość seksualną, zboczenia, antykoncepcję i aborcję. To taki sam dział nauki, jak badania nad marksizmem-leninizmem, albo gender studies.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Kajla powiedział(a):
    Ech Monia ;) obruszasz się na zideologizowane źródła i treści a linkujesz pch24 i radio maryja. I w dodatku taki wnioski tam snują że widać że siedzą zamknięci w swojej bańce 
    "Z kolei w Irlandii, która w tegorocznym referendum opowiedziała się za całkowicie dostępną i legalną aborcją na życzenie, edukacja seksualna jest obowiązkowa od roku 2003. To właśnie dzięki materiałom stworzonym do tego typu zajęć (przesiąkniętych treściami proaborcyjnymi) udało się przekonać późniejszych wyborców do powiedzenia „TAK” dzieciobójstwu."

    Bo katastrofa wizerunkowa Kościoła który popierał długo obowiązujący zakaz aborcji nie miała z tym nic wspólnego.
     Wizerunkowa katastrofa Kościoła niewiele tutaj zaważyła. Obecnie, jest to problem wiedzy, a nie wiary. Odkąd mamy USG, a do tego D4, nie można mieć już wątpliwości, że w łonie kobiety rozwija się dziecko.
    O zlepku komórek można mówić do 6 tyg. życia płodowego, ale i wtedy filozofia nie odmawia temu bytowi miana istoty ludzkiej.
    Jest faktem, że edukacja seksualna zachęca do wczesnej edukacji, co skutkuje ciążą u małolatek.
  • M_Monia powiedział(a):
    wa i moralną antykoncepcja. Jest nad czym. Nie mamy nadal takiej.
    Ciekawe było głosowanie w Irlandii. Większość osób 65+ opowiedziało się na nie, za to młodzież w 90% na tak. To jest następną hipokryzja, która jest widoczna też w Polsce. Po prostu problem przestał już ich dotyczyć dlatego byli na nie. Łatwiej umiralniac i wymagać od kogoś niż siebie. Skąd my to znamy.
    Lepiej świadczy to o tej garstce młodych na nie, bo problem ich dotyczy. 

    Ja uważam, że dlatego przeciw aborcji wypowiadały się osoby 65+, bo one edukacji seksualnej nie miały, a nie - że już im ciąża nie grozi. Nie grozi im, ale ten problem dotyka ich wnuki, a przy tym wiedzą, iż rocznie zabija się miliony nienarodzonych dzieci.
    Do młodzieży ten fakt nie trafia, oni żyją w wirtualnym świecie, a przy tym mają konsumpcyjne nastawienie do życia.
  • M_Monia pyta:

    To pokazuje pewien paradoks, że teraz są na nie, to dlaczego robiły to wcześniej??? Co się zmieniło?
    Jakie jest tego wytłumaczenie? <

    Wytłumaczenie jest proste - znane mi z autopsji.
    W latach 70-80, przed używaniem USG dobrej rozdzielczości, nie zdawano sobie sprawy, że mamy do czynienia z dzieckiem, a nie zlepkiem komórek.
    Filozofia była i jest trudno przyswajalna, a Kościół już wtedy dla wielu osób nie był autorytetem.
    Przy tym jeszcze w latach 80 lekarze byli przekonani, że nawet noworodek nie czuje bólu i nie ma świadomości istnienia.
  • edytowano luty 2022
    M_Monia powiedział(a):
    Kto chciał to zrozumieć ten zrozumiał. To była po prostu celowa ignorancja.

    To nie jest prawda, wiem to po sobie. Podobnych mnie było kilkadziesiąt znajomych, a w całej Polsce tysiące. Zechciej wziąć pod uwagę, że nie było innych informacji poza lansowanymi przez ówczesny system. Wtedy aborcja była traktowana jak zabieg, ot wpadkę babka zaliczyła. Antykoncepcji upowszechnionej jeszcze nie było.
    O celowej ignorancji można mówić obecnie, gdy jest powszechnie informowanie czym tak naprawdę jest aborcja.
    Teraz, to jedynie do 6 tyg. ciąży można żyć w ignorancji.
  • M_Monia powiedział(a):

    A dlaczego niby do 6 tc, a nie np do 5 czy do 8tc? <

    Dzisiaj już wiemy, że od 6 tyg. życia płodowego u dziecka zaczyna wykształcać się serce, a od 8 tyg. zaczyna pracować mózg. Maleństwo wizualnie upodabnia się już do małego człowieczka, trudno je nazwać zlepkiem komórek.

    I w dawnych czasach też były kobiety, które wiedziały ze nie mają sumienia usunąć ciąży. <

    W zdecydowanej większości głęboko wierzące; znałam katoliczki, chodzące każdej niedzieli do kościoła, które usuwały ciążę, bo np. było już dwoje dzieci, a mąż nadużywał alkoholu.
    Ja nie natrafiłam wtedy na kobietę, która była by przekonana, że płód jest już maleńkim człowieczkiem. Przy pierwszym razie miałam wątpliwości, ale gdy je wyrażałam, to mnie zagłuszano. "Młoda jesteś, masz jeszcze czas na dzieci, itp.". Jeden z lekarzy, którego mamie zaproponowano, nie chciał przerwać mojej ciąży, bo zobaczył, że mam z mężem konflikt serologiczny i po aborcji mogę mieć problem z zajściem w ciążę.
    Wobec tego "psiapsiułki" mamy znalazły lekarza, który nie miał już tego rodzaju skrupułów. Całe moje otoczenie to były osoby pokroju współczesnego lewactwa.
    Wszystkie koleżanki mamy były już kilkakrotnie zamężne, albo żyły na kartę rowerową.
    Tylko moja mama była "dziwaczką", bo będąc wdową nie przygarnęła żadnego misia.
    Wtedy małżeństwa wymagano jedynie od młodej dziewczyny, która nie miała za sobą przeszłości. Po rozwodzie było się już kobietką wyzwoloną. Pierwszy raz wyszłam za mąż na zasadzie - zaraz wracam. Rozwód dla mojej rodzicielki był już do przełknięcia, tym bardziej, że młodzian wpadł w alkoholizm.

    Tak więc klimaty mieliśmy takie, jakie dzisiaj są powszechne wśród obyczajowej lewicy.
    Nie ukrywam, że nawet mi się to podobało. Było beztrosko (na utrzymanie zarabiał mąż), barwnie i wesoło.

    Dzisiejsze panie pro life, to po prostu takie, które akceptują kompromis aborcyjny, a antykoncepcję traktują niczym suplementy.

  • Myślę, że wiele kobiet w tamtych latach wypierało prawdę. 
    Bo jak wytłumaczyć, że kobieta urodziła miedzy 20 a 28 r. ż pięcioro dzieci. 
    Przecież miała już świadomość po 5 ciążach, co i jak i ze to będzie dziecko, a nie zlepek komórek, chociaż oczywiście rozumiem, ze było jej na pewno bardzo ciężko, zwłaszcza że były to czasy kiedy ojciec w zasadzie nie zajmował się dzieckiem. 
  • Mnie się wydaje, że nie tyle wypierają nawet, co uznają, że 8ch komfort, wygoda sa najważniejsze.
    Ostatnio pod artykułem o matce wychowującej ciężko niepełnosprawne dziecko, rozgorzała rozmowa, o tym ze w zasadzie to powinna ona poddać je eutanazji, bo po co wszyscy maja się męczyć i ponosić koszty :s
    Podziękowali 1Berenika
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.