Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jakie kary dla dzieci?

2»

Komentarz

  • Dorosłe życie nie składa się wyłącznie z miłosnej relacji z żoną. To także relacje ze szkołą, uczelnią, pracodawcą, kontrahentami, urzędami, służbami mundurowymi. Wszędzie w nich występują kary jako środek dyscyplinujący.
    Podziękowali 1Aga85
  • zapominajka powiedział(a):
    @Maciek_bs proszę o przykład kiedy Bóg karci najlepiej współczesny, żebym mogła go nasladowac
    Bawisz się ze swoimi dziećmi? A podasz przykład kiedy Bóg się bawi z Tobą?
  • Warto przeczytać dokument św. Pawła VI:

    https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pawel_vi/konstytucje/indulgentiarum_doctrina_01011967.html

    Pisze on: "Kary nakładane są przez sprawiedliwy i miłosierny wyrok Boży dla oczyszczenia dusz, dla obrony świętości moralnego i dla przywrócenia chwale Bożej pełnego jej blasku. (...) Przez kary rozbłyska w całym świecie świętość i jasność chwały Boga. Z istnienia zaś i z ciężkości kar poznajemy głupotę i złość grzechu oraz jego przykre następstwa."

    Jeżeli odrzucamy stosowanie przez Boga kar, to odrzucamy z automatu nauczanie o czyśćcu.
  • zapominajka powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    zapominajka powiedział(a):
    Mnie Pan Jezus nie karze, a wydaje mi się najlepszym pedagogiem. Staram się od niego uczyć, choć nie zawsze wychodzi.

    Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze.
    Po pierwsze pochodzenie tych prawd wiary jest mało przekonujące. Po drugie znane są one zasadniczo tylko w Kościele polskim.

    I mnie Pan Bóg nie karze. I nie znam takich ludzi. Których karze. Jeśli znasz to proszę daj przykład.
    To jest bardzo ciekawe, zawsze miałam problem z tymi karami... Wiesz, skąd to się wzięło? Byłabym wdzięczna, gdybyś skrobnela słówko.
  • Świat jest też pełen niesprawiedliwości.... Co nie znaczy, że trzeba dzieci do tego przyzwyczajać w relacji z rodzicem.

    Kara w kontekście społecznym jest chyba dość mało "wychowawcza". Sama kara więzienia bez resocjalizacji jest bezskuteczna, zarówno jako profilaktyka, jak i "leczenie"
    Podziękowali 1Wilfrid
  • Moim zdaniem bez wyjścia ze świata "kar i nagród" trudno być wolnym człowiekiem i używanie przez świat kar jest dla mnie raczej argumentem, żeby ich nie stosować... Co nie zawsze wychodzi 
  • Kara Boża to chyba jak Boża sprawiedliwość... Zupełnie co innego niż ludzka.
  • 1. Chyba zależy co się rozumie pod słowem wolność.
    2. Nie chciałabym żyć w społeczeństwie gdzie każdy mógł bezkarnie krzywdzić drugiego.  
  • @Maciek_bs nauczanie o czyścu wzięło się chyba z fragmentów o próbowaniu złota w ogniu. Czysciec chyba nie jest karą, co niezbędnym etapem oczyszczenia dla tych, którzy wybrali Boga na Ziemi, ale nie zdążyli tu zostać oczyszczeni z doczesnych przywiązań itp...
  • Za Pawłem VI:

    Z Objawienia Bożego wiemy, że następstwem grzechów są kary, nałożone przez boską świętość i sprawiedliwość. Muszą one być poniesione albo na tym świecie przez cierpienia, nędze i utrapienia tego życia, a zwłaszcza przez śmierć, albo też w przyszłym życiu przez ogień i męki, czyli kary czyśćcowe.
  • Ale odpust tego rodzaju kary zamazuje, czyż nie?
  • Często spotykam się z osobami, które twierdzą, że nie stosują kar. W rzeczywistości jednak zamiast słowo "kara" używają "konsekwencje".
    Przykład: dziecko jest zabierane z placu zabaw, bo się tam źle zachowywało. Matka twierdzi, że to konsekwencja, tymczasem to zwykła kara dla dziecka. Konsekwencją jest zniszczona czyjaś zabawka, płaczące inne dziecko itp. Zabranie dziecka z placu jest reakcją rodzica na zachowanie dziecka, które uważa za niewłaściwe. 
  • @Beta to jest władza rodzicielska. Ograniczasz straty, jeśli dziecko nad sobą nie panuje.
  • To jest chyba clue, Ci którzy nie stosują kar, stosują "konsekwencje", które w zasadzie tez są kara...
    Przy dzieciach w sumie nie da się inaczej. Dzieci nie są dorosłymi i trochę inaczej odbierają rzeczywistość i inaczej się zachowują. 
    Jeśli moje dziecko bije inne na placu zabaw, to zabieram je, oczywiście tłumacze co i dlaczego, wcześniej uprzedzam, zeby mialo szanse skorygowac zachowanie. Ale ostatecznie, jeśli nie skutkuje zabieram, bywa że wtedy dziecko czuje się skrzywdzone i drze się w nieboglosy. Jeden nazwie to kara, inny konsekwencja....
  • @Beta ale bardzo dużo zachowań krzywdzących inne osoby pozostaje kompletnie bez kary, wśród dorosłych.

    No i warto sobie zadać pytanie, jaka motywacja działa na mnie lepiej: nie jeżdżę szybko,bo kocham innych i dbam o nich, i w dodatku nie pozjadałem wszystkich rozumów, czy nie jeżdżę szybko, bo mandat.
  • malagala powiedział(a):
    @Beta ale bardzo dużo zachowań krzywdzących inne osoby pozostaje kompletnie bez kary, wśród dorosłych.

    No i warto sobie zadać pytanie, jaka motywacja działa na mnie lepiej: nie jeżdżę szybko,bo kocham innych i dbam o nich, i w dodatku nie pozjadałem wszystkich rozumów, czy nie jeżdżę szybko, bo mandat.
    Malagala, ale to są jednak maluchy i trochę na innym poziomie funkcjonują. My ich dopiero uczyny, że nie wolno np krzywdzić innych, choć bywa to zabawne, albo że niewolno wyrywać komuś zabawki, nawet kiedy bardzo by się chciało nią pobawić.
  • To aby dziecko/młodzież/dorosły poniosło konsekwencje swoich zachowań, wymaga od jego otoczenia i wiedzy i samodyscypliny. Ale jest, wydaje mi się, skuteczniejsze. Z mojej młodzieży są tacy, którzy tak boją się konsekwencji swoich występków, że mówią mi że jestem okrutny, że ich nie karzę, jak przyzwoity ojciec powinien. Słyszałem też, że jak dziecko jest niekarane, to traci poczucie bezpieczeństwa.

    Sam z natury bardzo nienawidziłem kar. Nadal uważam, że często naruszają godność osoby ludzkiej. Dlatego bardziej karcę, tłumaczę, a nawet i zrzędzę. Oraz jestem pamiętliwy dopóki widzę tą głupią dumę u delikwenta.

    A co do dorosłych też stosuję konsekwencję. Pomaga mi w tym modlitwa: "Panie zanurz tego człowieka w Miłosierdziu Swoim..." Bo uwalnia mnie od złości do niego. Bo uniemożliwia mu manipulowanie mną. Ja osobiście uważam że taka metoda jest głęboko powiązana z chrześcijaństwem. Chyba dlatego tylu było męczenników, bo niedawali się zmanipulować ówczesnym cwaniakom, którzy  karami i straszeniem starali się ich podporządkować
  • edytowano kwiecień 2022
    Maciek_bs powiedział(a):
    Za Pawłem VI:

    Z Objawienia Bożego wiemy, że następstwem grzechów są kary, nałożone przez boską świętość i sprawiedliwość. Muszą one być poniesione albo na tym świecie przez cierpienia, nędze i utrapienia tego życia, a zwłaszcza przez śmierć, albo też w przyszłym życiu przez ogień i męki, czyli kary czyśćcowe.
    Z tym ze między karą czyśccową, karą wychowawczą jest ogromna różnica.
    Kara czyśccowa oczyszcza nas z tego co było byśmy byli gotowi do spotkania z Bogiem.
    A kara wychowawcza ma wzmocnić przekaz, żeby ktoś nie powtarzał tego czynu z lęku przed kolejna karą.

    I kary czysccowej można nie przyjąć tylko zdecydować się na piekło. 
    Podziękowali 1malagala
  • Mam na stanie inteligentnego nastolatka, który jednak pewnych oczywistości nie jest w stanie pojąć, przewidzieć skutków. Nie będzie posłuszny, bo przecież wie lepiej. Póki konsekwencje mogą dotknąć tylko jego, to niech się potyka. Natomiast gdy jego zachowanie szkodzi lub może zaszkodzić innym, to kara wymusza właściwe działanie. Jest lepsza niż długa gadanina, z której i tak nic nie wyniknie, bo jest odporny na argumenty, bo ma swoją "mądrość". 
  • zapominajka powiedział(a):
    Maciek_bs powiedział(a):
    Za Pawłem VI:

    Z Objawienia Bożego wiemy, że następstwem grzechów są kary, nałożone przez boską świętość i sprawiedliwość. Muszą one być poniesione albo na tym świecie przez cierpienia, nędze i utrapienia tego życia, a zwłaszcza przez śmierć, albo też w przyszłym życiu przez ogień i męki, czyli kary czyśćcowe.
    Z tym ze między karą czyśccową, karą wychowawczą jest ogromna różnica.
    Kara czyśccowa oczyszcza nas z tego co było byśmy byli gotowi do spotkania z Bogiem.
    A kara wychowawcza ma wzmocnić przekaz, żeby ktoś nie powtarzał tego czynu z lęku przed kolejna karą.

    I kary czysccowej można nie przyjąć tylko zdecydować się na piekło. 
    Kara/ konsekwencja jest po to, by dziecko zmieniło swoje zachowanie, to dosc powszechne zjawisko.
    Jeśli spóźniasz się do pracy i dostaniesz ochrzan od szefa, albo obetna Ci premie to starasz się tak postępować, by drugi raz  tak się nie stało. Jeśli spóźnisz się na autobus, będziesz stał i marzł, jeśli jesteś leniwy i nie pracujesz, jesteś biedny itd. 
    Modyfikujemy nasze zachowania dla pewnych gratyfikacji i uniknięcia nieprzyjemnych konsekwencji.  Podobnie u dzieci, tylko na innym poziomie.

  • Kara/ konsekwencja jest po to, by dziecko zmieniło swoje zachowanie, to dosc powszechne zjawisko.
    Jeśli spóźniasz się do pracy i dostaniesz ochrzan od szefa, albo obetna Ci premie to starasz się tak postępować, by drugi raz  tak się nie stało. Jeśli spóźnisz się na autobus, będziesz stał i marzł, jeśli jesteś leniwy i nie pracujesz, jesteś biedny itd. 
    Modyfikujemy nasze zachowania dla pewnych gratyfikacji i uniknięcia nieprzyjemnych konsekwencji.  Podobnie u dzieci, tylko na innym poziomie.


    Ja raczej zmieniam swoje zachowania, bo chcę się rozwijać, być lepszym człowiekiem, dążyć do świętości, bardziej kochać. A zewnętrzne motywatory raczej uczą jak unikać konsekwencji nieprzyjemnych, a nie jak zmieniać serce.
    Podziękowali 1wiesia
  • Na różnych etapach życia i rozwoju mamy inne motywatory. Czasem bardziej wzniosłe, czasem bardziej przyziemne.
    Dla małego dziecka, czasem potrzebne są czytelne granice, dążenie do świętości, czy chęć rozwoju osobowości, to jeszcze zupełnie nie ten etap. 
    Podziękowali 1Pioszo54
  • zapominajka powiedział(a):

    Ja raczej zmieniam swoje zachowania, bo chcę się rozwijać, być lepszym człowiekiem, dążyć do świętości, bardziej kochać. A zewnętrzne motywatory raczej uczą jak unikać konsekwencji nieprzyjemnych, a nie jak zmieniać serce.
    Ale mówimy o dzieciach. Dziecko nie zawsze przyjmuje, że jakieś zachowanie jest złe. Nie zdarzyło Ci się, że mimo tłumaczenia dziecko pozostaje przy swojej ocenie własnego zachowania? Wtedy akceptujesz jego wybór co do złego zachowania czy zewnętrznie narzucasz mu właściwe zachowanie?
  • edytowano kwiecień 2022
    Ja bym rzekła że małe dziecko to mały kłopot, jak jest wyjec przyklejony do mamy to dosyć posłuszny, ale jak zaczyna się usamodzielniać... Robiłam przy Maćku kurs rodzicielstwo pełne spokoju i faktycznie bez kar da się, ale tylko do pewnego momentu, kiedy dziecko zaczyna być dużo bardziej świadome, dużo większego znaczenia zaczynają nabierac rówieśnicy (tak po 7 roku życia u nas  mniej więcej w połowie 1 klasy) go wtedy te metody można już do kosza włożyć trzeba szukać innych. W tej chwili mąż zabrał komputer od razu poziom posłuszeństwa wzrosl o 50% mimo że powiedziane jest że komputerów nie będzie , oddane na złom, pogodziły się z tym, mają komórki - nie wiem czy boją się że komórki też pójdą na złom, ale jest lepiej choć niektórzy twierdzą że to nieludzka kara bo komputer to przecież też możliwość rozwijania się 
  • edytowano kwiecień 2022
    Uważam że bardzo dużo zależy od osobowości/temperamentu rodzica/dziecka. Ja ze swej natury, nie umiem dopilnowywać/karać/straszyć itp. Mógłbym grać takiego czy innego człowieka, którym nie jestem. I tak robiłem kiedyś dla dobra dzieci. Teraz uważam że to był błąd.

    Przez pewien czas myślałem, że źle robię wchodząc w zbyt zażyłe/głebokie relacje z dziećmi. Że one to wykorzystują, że jest to dla nich złe. Wymierzałem im kary, ale było mi ich zbyt żal, abym potrafił takie zachowanie konsekwentnie utrzymać. Teraz nie tyle wymierzam im kary, co pozwalam odczuć konsekwencję ich wyborów. Mówię: "Jak głupio robisz, to nie licz na moje wsparcie. Zostajesz sam w swojej głupocie. Chcesz iść sam na dno: idź sam, nikogo z sobą nie zabieraj itd" Bywa że one mi mówią podobnie. Jednak tak mi łatwiej postępować. Widzę że jest to lepsze. I doczekałem się też, że widzę u swojej młodzieży dobrą wolę. Czasem czymś mnie, naprawdę dobrym, zaskoczą.

    Wiem że czasem jest mało dyscypliny u mnie. Podziwiam ludzi zarządzających innymi. Mających takie predyspozycje. Ja taki nie jestem. Źle jest jeżeli udaje się kogoś, kim się nie jest. Źle dla otoczenia i dla takiego zagubionego człowieka. Dzieci dziedziczą cechy po rodzicach. Jakbym swoim pokazywał, że jestem kimś innym niż jestem, to czy nie byłoby to oszustwo? Czy wtedy bym je nie krzywdził? Nie powodowałbym, że wstydzą się tym, kim są?

    W ten sposób nie zazdroszczę ludziom tym bardziej stanowczym/ekstrawertycznym. W ten sposób dzieci też nie wpycham w zazdrość typu: inni są lepsi, a uczę korzystać ze swoich cech osobowości. A zazdrość, jak każdy inny grzech, czyni człowieka nieszczęśliwym. 


  • Fragment dzisiejszego czytania zachwala wychowanie siłowe   ;)

    Dz 5.:
    (25) Wtem nadszedł ktoś i oznajmił im: Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia, znajdują się w świątyni i nauczają lud. (26) Wtedy dowódca straży poszedł ze sługami i przyprowadził ich, ale bez użycia siły, bo obawiali się ludu, by ich samych nie ukamienował.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.