Ja w sumie nie wiem, wydaje mi się ze największa popularność maja wśród młodych z dużych miast. Mi podoba się mała cześć ich postulatów, ale nie poparłabym ich ze względu na większość.
Kapitalizm skompromitował się na całej linii. Gdyby teraz władzę dzierżyli "wolnościowcy", to większość polskiego społeczeństwa miała by taką nędzę, jak w Meksyku.
Singapur i Hong-Kong coraz bardziej jest we władaniu Chin; poza tym, nie jest to miejsce do życia dla takich "szaraczków", jak Ty. Drapieżny kapitalizm jest także w komunistycznych Chinach, ale nie wiem, czy chciałabyś tam mieszkać. Dobrobyt w USA jest już przeszłością, wolnego rynku już dawno tam nie ma: system upodabnia się do europejskiego.
W Europie jest prowadzona gospodarka zrównoważonego rozwoju. Własność prywatna jest O.K., ale w gestii państwa muszą znajdować się gałęzie strategiczne, bo w przypadku ostrego kryzysu, prywatni właściciele dbają jedynie o maksymalizację zysków. Było to widoczne podczas pandemii, jest widoczne teraz (niebotyczne windowanie cen), już nie mówiąc o stanie wojny.
Mam skalę porównawczą pomiędzy państwową Deutsche Post, a sprywatyzowaną. Teraz jest tragicznie - drogo, przesyłki giną, doręczycielami jest w większości barachło: wcześniej byli to urzędnicy państwowi, tylko Niemcy. Mnie ukradziono dwa listu polecone - nie miałam szans załatwienia reklamacji. Podobnie jest na kolei - syf, kiła i mogiła. Przed prywatyzacją, odwiedzającym mnie gościom z Polski pokazywałam stan kibelków w niemieckich pociągach. Teraz nie ma się czym chwalić.
W dobie kryzysu mamy sklepy dla "bidusiów" - prowadzone pod egidą gmin mają towar ponad 50% tańszy. Ale kupować tam mogą tylko osoby mające minimum socjalne - towar jest reglamentowany, trzeba mieć legitymację.
W Polsce jest niska kultura mentalna wśród personelu medycznego. Tutaj jest taka sama obsługa prywatnych pacjentów, jak i na kasę. Z tym, że prywatni nie czekają w kolejce, ale tak jest dlatego, że kasa daje limity. To co było państwowe było lepsze, a nadal lepiej się pracuje w podmiotach, z udziałem państwa. Jeżeli nie będzie w Polsce dobrej polityki pro rodzinnej, to młode rodziny pojadą tam, gdzie jest takowa.
Ja 3 letni urlop macierzyński miałam nawet za komuny. W 1 roku - 80% pensji: w 2 - 50%; w trzecim - bezpłatny.
Nie został potępiony w papieskich encyklikach? Polecam encyklikę Rerum novarum, Leona XXIII.
Poczytaj ją może dobrze zanim zaczniesz głosić herezje.
Akurat trafiłaś na moją najukochańszą encyklikę.
Przede wszystkim potępiony został socjalizm i dlatego m.in. padł ruch rewolucyjny. Encyklika porządkuje prawa i obowiązki zarówno robotnika, pracodawcy jak i państwa. Powoduje, że robotnicy zaczynają być lepiej traktowani i opłacani, dzięki czemu mogą awansować w drabinie społecznej i sami osiągnąć status przedsiębiorcy. To sprawiło, że droga rewolucyjna stałą się całkowicie nieopłacalna.
Encyklika potępiała nadużycia czyli to samo co komuniści stworzyli po transformacji, przeregulowane państwo, brak poszanowania własności prywatnej, lichwa itd.
i kilka cytatów:
"Nie ma też przyczyny, aby żądać ogólnej opieki państwa. Człowiek bowiem
jest starszym od państwa i posiadał prawo do zachowania swego życia
cielesnego, zanim jeszcze istniało państwo."
"Władza ojcowska nie może być obaloną ani zagarniętą przez państwo, bo z
życiem ludzkim ma wspólne źródło. Dzieci są poniekąd cząstką ojca i
jakoby rozwojem jego osobowości."
"Ale pominąwszy nawet niesprawiedliwość, to jawne są do zbytku
nieszczęsne następstwa tego systemu (czyli socjalizmu): zamieszanie we wszystkich warstwach
społeczeństwa, ciężka niewola i zawisłość nieznośna od państwa: wrota
na oścież otwarte zazdrości, niezadowoleniu i niezgodzie; brak bodźca
dla talentu i pilności, więc zatamowanie źródła, z którego płynie
bogactwo; wreszcie zamiast wymarzonej równości, jednakowy u wszystkich
niedostatek i jednakowa nędza."
"Bynajmniej nie obędzie się jedno bez drugiego: nie może istnieć kapitał
bez pracy ani praca bez kapitału. Ze zgody rodzi się piękność rzeczy i
porządek, przeciwnie z walki ustawicznej pochodzą zamieszki i potworne
zdziczenie."
A to co nam funduje UE, zaczyna coraz bardziej przeczyć zaleceniom encykliki.
Dlatego UE musi być całkowicie zmieniona i zawrócona z komunistycznego kierunku.
> Co do wolnych 5-6 tysięcy chodziło o to, że jeśli masz wizję, że dziecka nie wyślesz do żłobka i potrzebna Ci jest prywatna niania w domu, to albo masz pieniądze na nią albo wysyłasz do żłobka <
Teraz niania zarabia 5 tys.? To super fucha jest. Osobiście uważam, że posyłanie malucha do żłobka, to barbarzyństwo.
>Co do długości urlopu, to prawie wszystkie o wiele bogatsze kraje UE nie mogą sobie pozwolić na taki długi okres wyłączenia kobiet z pracy - Szwecja 10 tygodni, rodzinne Włochy 13 tygodni. <
Tyle czasu, to potrzebuje kobieta na regenerację organizmu po porodzie. A przecież normalna mama karmi piersią, z tego powodu też potrzebuje być przy dziecku. W Szwecji było by stać na co najmniej roczny macierzyński, ale tam chodzi o "upaństwowienie dzieci". Muzułmanki mają to gdzieś, nie pracują, pobierają wypasiony socjal, a głupie Szwedki niech tyrają. Super się ma kobieta po 10 tyg. od porodu, pracująca w sklepie, czy w fabryce.
W Niemczech jest 6 tyg. przed i 8 tyg. po porodzie świadczenia macierzyńskiego płaconego przez ubezpieczalnię. Jest to średnie wynagrodzenie netto z ostatnich trzech miesięcy.
Poza tym - dodatkowo przez 12 miesięcy rodzicowi przysługuje zasiłek opiekuńczy;80% jego dochodów netto, ale nie mniej niż 1 tys. Euro i nie więcej niż 2 tys. Euro. Powyższe obejmuje również gejów, jeżeli mają dziecko - a mają, wcale nierzadko.
Poza tym twoje dziecko obciąża nas, bo było zapisać do prywatnego żłobka a nie za darmo. Nie pomyślałaś o tym że państwa nie stać na Twój państwowy żłobek, w szczególności że podkreślasz to że ludzie mają mieć dzieci ZA SWOJE to Ty miej za swoje, po co nas obciazasz. W zlobku dzieci częściej chorują a podatników nie stać żeby płacić takiej mamie L4. Nie pomyślałaś o tym?
Od siebie dodam, że koszt jednego miejsca w żłobku, to ok. 1500 zł. Jeżeli dziecko dodatkowo choruje, to jego mama kosztuje podatnika znacznie więcej, aniżeli zasiłek wychowawczy.
> Co do wolnych 5-6 tysięcy chodziło o to, że jeśli masz wizję, że dziecka nie wyślesz do żłobka i potrzebna Ci jest prywatna niania w domu, to albo masz pieniądze na nią albo wysyłasz do żłobka <
Teraz niania zarabia 5 tys.? To super fucha jest. Osobiście uważam, że posyłanie malucha do żłobka, to barbarzyństwo.
5 tysięcy w Warszawie ledwo starcza na przeżycie z miesiąca na miesiąc. Dawno Cię w Polsce nie było…
Chrzanisz. Byłam całkiem niedawno; córka moich przyjaciół podjęła prace w Warszawie, jest inżynierem budowy silników. Ma bardzo ciekawą pracę i na wstępie otrzymała niezłą pensję - 5100 brutto. Teraz zarabia już ok. 6 tys. Wynajęcie kawalerki kosztuje ją 2100 zł. Ekspedientka w sklepie zarabia niecałe 4 tys. brutto i jest to godna pensja.
Nie Klarciu. Dużo więcej. 1500 zł to koszt żłobka prywatnego i to po dofinansowaniu. Nie zdziwiłabym się gdyby żłobek państwowy kosztował podatnika 4000zl
No tak, ja za publiczny żłobek płaciłam 12 zł wyżywienia za dzień, przy ok. 20 dniach roboczych wychodzi 240 zł miesięcznie plus dopłata z miasta i nijak nie wychodzi 4 000 zł. Mowa o Warszawie.
"Odpłatność za żłobek państwowy ustala gmina, w której zlokalizowana jest placówka. Cena obejmuje dwie opłaty – koszt pobytu dziecka w żłobku oraz wyżywienie" - jakie koszty byś chciała tutaj dodać?
Nie płaciłaś bo zapłacili podatnicy. To co płacisz to jest tylko ułamek rzeczywistych kosztów. Aktualna dopłata z miasta też nie uwzględnia wcześniejszych dopłat, żeby żłobek powstał i został wyposażony. Dodatkowo artykuł stary, teraz wszystko poszło w górę. Złobek prywatny też jest drozszy niż płacą czesne rodzice
A pensje pracowników, opłaty za lokum? Nadal nie wiemy ile kosztuje żłobek państwowy. Można porównać z prywatnym żeby coś oszacować, ale 1. W prywatnym bardziej się oszczedza: kadra zatrudniona częściej na zlecenie, panie biorą zazwyczaj mniej L4 2. Prywatne też dostają dofinansowanie. Minimum na początek od gminy dofinansowanie unijne, bo żłobków dramatycznie brakuje. Co oznacza tyle że żłobek prywatny też wychodzi rzeczywiście drożej niż płacą rodzice.
Mówimy o miesięcznym koszcie utrzymania dziecka w placówce? To koszt powstania żłobka 10, 15 czy więcej lat temu jakie ma znaczenie? I jak myślisz na co idzie 1000-1600 dofinansowania na dziecko dla żłobka? W temacie tych kosztów nie widzę potrzeby mieszania jeszcze placówek niepublicznych.
Wiecie jak odróżnić osobę roszczeniową od wrażliwej społecznie? Ta pierwsza będzie pierwsza domagała się socjalu, gdy dotyczy to kwestii, którymi ona sama jest żywotnie zainteresowana lub podobni do niej/grupa, z którą się identyfikuje/ fundowania usług, z których może korzystać. Gdy jej samej to nie dotyczy, to się oburzy i wyliczy ile "dostają" inni.
A co do opiekunek jeszcze... załóżmy, że te 5-6 tysięcy nawet to ciut zawyżone i dziewczyna w Warszawie zgodzi się pracować (legalnie, na pełen etat) za 4000 brutto. To i tak jest bardzo duży koszt dla przeciętnych rodziców nie oszukujmy się. To jest pewien luksus, a nie standard. My korzystamy jedynie okazjonalnie dając zarobić na umowę zlecenie córce sąsiadki, jak nie mamy innych opcji.
Cruci_95, a jak chcesz poruszać się autostradami, to sama musisz je sobie wybudować, za własną kasę? No nie. Zrzucamy się z podatków, na różne ważne cele. Rodzenie i wychowanie dzieci jest korzystne społecznie. Państwu opłaca się więc tworzyć sprzyjające ku temu warunki, mimo pewnych kosztów.
Uważam, że w tak skrajnym przypadku trzecie czy czwarte dziecko to brak instynktu samozachowawczego - wybierać czy kupić leki czy jedzenie dla siebie czy dla dziecka.
I nie masz dzieci, a tu nagle bardzo rzadka choroba i nadal wybierasz czy kupić jedzenie czy leki, ale już dla siebie.
Myślenie, że najpierw zabezpieczę się materialnie a dopiero będę mieć dzieci, to droga donikąd, bo zawsze będzie za mało żeby uznać takie zabezpieczenie za pełne. Często zaś ta kolejna pociecha daje motywację i powoduje zmianę w życiu. Udaje się znaleźć stałą pracę, mieszkanie, pomoc innych ludzi. Tak gdzie się wychowuje dwoje dzieci, trzecie też się wychowa. A nikt nie powiedział, że wszyscy muszą mieć zapewnione studia na Oxfordzie czy wakacje na Maderze.
Dużo ważniejsze jest kryterium miłości. Bo są rodziny patologiczne, gdzie tej miłości brakuje i kolejne dziecko to faktycznie bardzo zły pomysł. Ale tam gdzie są kochane, rodzina zawsze sobie jakoś poradzi. oczywiście nikt nie mówi, że ma być łatwo.
Mnie rok macierzyńskiego strasznie frustrował, że mam zasiłek z ZUS a nie chodzę do pracy. To może przestańmy przyjmować na studia kobiety - niech siedzą w domu i rodzą dzieci.
Takie jak Ty, nie powinny w ogóle mieć dzieci, niech sobie pieska kupią. "niech siedzą w domu i rodzą dzieci." - matka mająca dziecko/dzieci, nie "siedzi w domu", a ciężko pracuj. Kobieta po studiach podejmuje pracę zarobkową, gdy już dzieci nieco podchowa.
Była z nami mama czternaściorga dzieci, które rodziła, gdy nie było ani zasiłków macierzystych, ani 500 plus. Dali radę się utrzymać, dzieci skończyły studia. Jak sobie wyobrażasz jej pracę zawodową?
Ty to chyba jednak troll jesteś - przyszłaś tutaj, żeby wielodzietnych wnerwiać.
matka mająca dziecko/dzieci, nie "siedzi w domu", a ciężko pracuj. Kobieta po studiach podejmuje pracę zarobkową, gdy już dzieci nieco podchowa.
Nie zgodzę się. To czy matka w domu ciężko pracuje zajmując się niemowlakiem zależy jakie dziecko się trafiło, jaka organizacja domu. Gdy ma się dziecko spokojne, zdrowe to chodzenie na spacer, karmienie, przewijanie, zabawy z dzieckiem to nie jest ciężka praca. Samotny rodzic, chore dziecko, liczna gromadka maluchów- wtedy to co innego.
Komentarz
Mi podoba się mała cześć ich postulatów, ale nie poparłabym ich ze względu na większość.
tzn. bez żadnej życiowej weryfikacji wyznawanych poglądów,
jedyne co może dobrego zrobić , to oprzeć się na poglądach zaufanych ludzi starszych, najlepiej rodziców
Gdyby teraz władzę dzierżyli "wolnościowcy", to większość polskiego społeczeństwa miała by taką nędzę, jak w Meksyku.
A co - nie mieliśmy w świecie kapitalizmu?
Nie został potępiony w papieskich encyklikach?
Polecam encyklikę Rerum novarum, Leona XXIII.
Mamy zresztą kontakt z posługującymi tam misjonarzami. Bieda aż piszczy - mentalna i duchowa także.
Dobrobyt w USA jest już przeszłością, wolnego rynku już dawno tam nie ma: system upodabnia się do europejskiego.
Własność prywatna jest O.K., ale w gestii państwa muszą znajdować się gałęzie strategiczne, bo w przypadku ostrego kryzysu, prywatni właściciele dbają jedynie o maksymalizację zysków. Było to widoczne podczas pandemii, jest widoczne teraz (niebotyczne windowanie cen), już nie mówiąc o stanie wojny.
Mam skalę porównawczą pomiędzy państwową Deutsche Post, a sprywatyzowaną. Teraz jest tragicznie - drogo, przesyłki giną, doręczycielami jest w większości barachło: wcześniej byli to urzędnicy państwowi, tylko Niemcy. Mnie ukradziono dwa listu polecone - nie miałam szans załatwienia reklamacji.
Podobnie jest na kolei - syf, kiła i mogiła. Przed prywatyzacją, odwiedzającym mnie gościom z Polski pokazywałam stan kibelków w niemieckich pociągach. Teraz nie ma się czym chwalić.
W dobie kryzysu mamy sklepy dla "bidusiów" - prowadzone pod egidą gmin mają towar ponad 50% tańszy. Ale kupować tam mogą tylko osoby mające minimum socjalne - towar jest reglamentowany, trzeba mieć legitymację.
Tutaj jest taka sama obsługa prywatnych pacjentów, jak i na kasę. Z tym, że prywatni nie czekają w kolejce, ale tak jest dlatego, że kasa daje limity.
To co było państwowe było lepsze, a nadal lepiej się pracuje w podmiotach, z udziałem państwa.
Jeżeli nie będzie w Polsce dobrej polityki pro rodzinnej, to młode rodziny pojadą tam, gdzie jest takowa.
Ja 3 letni urlop macierzyński miałam nawet za komuny.
W 1 roku - 80% pensji: w 2 - 50%; w trzecim - bezpłatny.
Teraz niania zarabia 5 tys.? To super fucha jest. Osobiście uważam, że posyłanie malucha do żłobka, to barbarzyństwo.
Tyle czasu, to potrzebuje kobieta na regenerację organizmu po porodzie. A przecież normalna mama karmi piersią, z tego powodu też potrzebuje być przy dziecku.
W Szwecji było by stać na co najmniej roczny macierzyński, ale tam chodzi o "upaństwowienie dzieci".
Muzułmanki mają to gdzieś, nie pracują, pobierają wypasiony socjal, a głupie Szwedki niech tyrają. Super się ma kobieta po 10 tyg. od porodu, pracująca w sklepie, czy w fabryce.
W Niemczech jest 6 tyg. przed i 8 tyg. po porodzie świadczenia macierzyńskiego płaconego przez ubezpieczalnię. Jest to średnie wynagrodzenie netto z ostatnich trzech miesięcy.
Poza tym - dodatkowo przez 12 miesięcy rodzicowi przysługuje zasiłek opiekuńczy;80% jego dochodów netto, ale nie mniej niż 1 tys. Euro i nie więcej niż 2 tys. Euro.
Powyższe obejmuje również gejów, jeżeli mają dziecko - a mają, wcale nierzadko.
Od siebie dodam, że koszt jednego miejsca w żłobku, to ok. 1500 zł. Jeżeli dziecko dodatkowo choruje, to jego mama kosztuje podatnika znacznie więcej, aniżeli zasiłek wychowawczy.
Chrzanisz. Byłam całkiem niedawno; córka moich przyjaciół podjęła prace w Warszawie, jest inżynierem budowy silników. Ma bardzo ciekawą pracę i na wstępie otrzymała niezłą pensję - 5100 brutto. Teraz zarabia już ok. 6 tys. Wynajęcie kawalerki kosztuje ją 2100 zł. Ekspedientka w sklepie zarabia niecałe 4 tys. brutto i jest to godna pensja.
Mowa o Warszawie.
"Odpłatność za żłobek państwowy ustala gmina, w której zlokalizowana jest placówka. Cena obejmuje dwie opłaty – koszt pobytu dziecka w żłobku oraz wyżywienie" - jakie koszty byś chciała tutaj dodać?
W temacie tych kosztów nie widzę potrzeby mieszania jeszcze placówek niepublicznych.
No nie.
Zrzucamy się z podatków, na różne ważne cele. Rodzenie i wychowanie dzieci jest korzystne społecznie. Państwu opłaca się więc tworzyć sprzyjające ku temu warunki, mimo pewnych kosztów.
Takie jak Ty, nie powinny w ogóle mieć dzieci, niech sobie pieska kupią.
"niech siedzą w domu i rodzą dzieci." - matka mająca dziecko/dzieci, nie "siedzi w domu", a ciężko pracuj. Kobieta po studiach podejmuje pracę zarobkową, gdy już dzieci nieco podchowa.
Była z nami mama czternaściorga dzieci, które rodziła, gdy nie było ani zasiłków macierzystych, ani 500 plus. Dali radę się utrzymać, dzieci skończyły studia.
Jak sobie wyobrażasz jej pracę zawodową?
Ty to chyba jednak troll jesteś - przyszłaś tutaj, żeby wielodzietnych wnerwiać.
Nie zgodzę się. To czy matka w domu ciężko pracuje zajmując się niemowlakiem zależy jakie dziecko się trafiło, jaka organizacja domu. Gdy ma się dziecko spokojne, zdrowe to chodzenie na spacer, karmienie, przewijanie, zabawy z dzieckiem to nie jest ciężka praca. Samotny rodzic, chore dziecko, liczna gromadka maluchów- wtedy to co innego.