Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!
Przytoczyła statystyki, według których w ubiegłym roku 1496 dzieci i nastolatków poniżej 18. roku życia podjęło próbę samobójczą. Aż 127 z tych prób zakończyło się śmiercią. W stosunku do 2020 r. jest to wzrost odpowiednio o 77 proc. zachowań samobójczych oraz o 19 proc. zgonów.
Zdaniem psychiatry, rzeczywista liczba prób samobójczych może być wyższa, bo sama miewa pacjentów, który mają za sobą po parę prób, ale nie zostały one zgłoszone.
Prof. Karakuła-Juchnowicz podała, że na funkcjonującym w ramach kliniki oddziale psychiatrii dla dzieci i młodzieży regularnie jest po kilka-kilkanaście osób z anoreksją i zaburzeniami odżywiania, a ich liczba zwiększyła się lawinowo.
„Młodzież i dzieci zupełnie nie radzą sobie z dynamicznie zmieniającą się sytuacją gospodarczą, rodzinną, społeczną” – powiedziała. „Sytuacji, które doprowadzają młodzież do kryzysu emocjonalnego, jest bardzo wiele” – stwierdziła. Wymieniając częste powody kryzysów wskazała: rozwody rodziców, śmierć bliskich i mobbing w klasie.
„Bardzo dużo zagrożeń czyha na dzieci w świecie wirtualnym” – podała psychiatra dodając, że wśród pacjentów ma także ofiary cyberprzestępczości, cyberprzemocy i dzieci wykorzystane seksualnie. Niektóre za pośrednictwem internetu poznały dorosłe osoby podszywające się pod swoich rówieśników, które namówiły je do wysłania nagich zdjęć lub spotkań.
„To nie są rzeczy rzadkie i trwale zmieniają młodzież. Odbudowa wiary w drugiego człowieka to mozolny proces. Stąd pobyty u nas trwają od kilku tygodni do paru miesięcy” – powiedziała. „Jesteśmy drugim domem dla tych dzieci” – przyznała.
Jak poinformowała, oddział psychiatrii dla dzieci i młodzieży w ostatnich latach został powiększony z 12 do 22 łóżek. Ponadto, w ubiegłym roku w klinice utworzono także oddział dzienny, który sprawuje opiekę nad 15 dzieci. Natomiast kolejka chętnych do hospitalizacji wynosi ok. 40-50 osób.
Zapytana o wiek pacjentów odpowiedziała, że najczęściej do kliniki trafiają osoby między 13. a 18. rokiem życia. „To jest burzliwy okres, który Goethe nazywał okresem "burzy i naporu". To okres przemian fizycznych, mentalnych i intelektualnych” – wyjaśniła dodając, że do poradni rodzice przychodzą nawet z pacjentami 6-letnimi i młodszymi.
Leczenie, wyjaśniła prof. Karakuła-Juchnowicz, obejmuje nie tylko dziecko, ale też rodziców i środowisko szkolne. „Dziecko jest elementem systemu, dlatego patrzymy na system rodzinny i szkolny bardzo szeroko, analizujemy różne aspekty, żeby zobaczyć z czym niedomaga dziecko i system” – powiedziała.
Zwróciła też uwagę na rolę dobrej kondycji fizycznej, snu i diety. „Nie ma zdrowia psychicznego bez zdrowia somatycznego” – wyjaśniła.
Mówiąc o objawach, na które powinni zwracać uwagę rodzice zaniepokojeni stanem zdrowia swojego dziecka wymieniła: pogorszenie wyników w nauce i zaprzestanie wychodzenia z domu. Podkreśliła, że rodzina to pierwsze środowisko, które dziecku daje siłę. „Rodzice często nie słuchają dzieci, tylko narzucają swoje zdanie. Czasami trzeba zejść do poziomu "Myszki Miki", pooglądać z dziećmi bajki, przedyskutować i wysłuchać” – powiedziała, podkreślając rolę dialogu rodzica z dzieckiem.
____________
potwierdzam, żona co najmniej raz w miesiącu mówi że jakiś dzieciak po próbie jest na oddziale
ostatnio przywieźli chłopca 16 lat, po kłótni z rodzicami zapadła cisza w pokoju, ojciec wszedł do jego pokoju on juz wisiał na łóżku. Odratował go, bo akurat był ratownikiem.
Komentarz
Co do psychiatrów i psychologów, to temat już dawno ich przerósł. Co oni mogą? Odwracać uwagę od rzeczywistości? Naszpikować psychotropami?
Owszem, rozmowy o aktualnej sytuacji na świecie i w kraju też są ważne, bo ta sytuacja wzbudza lęk i niepewność. Jednak mam wrażenie, że dla nastolatków najistotniejsze są ich własne problemy w relacjach z kolegami, z nauką szkolną, z ciałem zmieniającym się w okresie dojrzewania.
Ja te problemy mieliłam sama w swojej głowie, ewentualnie pisałam pamiętnik, ale ogólnie czułam się ogromnie zagubiona jako nastolatka i szczerze mówiąc, rodzice nie byli dla mnie żadnym punktem odniesienia - wydawali się bardzo dalecy od tych spraw i niespecjalnie zachęcali mnie do rozmów na trudne tematy. Staram się teraz stworzyć moim dzieciom klimat otwartości i widzę, że - przynajmniej na razie - daje to efekty. Przychodzą do mnie z naprawdę różnymi, nieraz wstydliwymi sprawami, o których ja nie śmiałabym kiedyś opowiadać rodzicom.
tyle że ci rodzice jeszcze się trzymają, czasem ostatkiem sił wiedzą że mają zadanie do wykonania, młodym jest znacznie gorzej
a dzieci to widzą i im to nie pomaga
to złożony problem.
Na pewno jest to też kwestia kiepskiego jedzenia i słabszego zdrowia.
Do tego komsumpcjonizm.
Niestety,ale skok cywilizacyjny i ustrojowe zmiany,dobrobyt zawsze mają ofiary. w każdym społeczeństwie ,które zaczyna żyć w dobrobycie i cywilizacji tak było i tak jest i będzie
My ponad 20lat za "światem",te 20lat temu "świat" mierzył się z podobnym problemem.
Dobrobyt to nie tylko miliony na koncie.
To ogólnie możliwości ,jakie się ma
Wygoda życia,szybkie poznawanie sfer zarezerwowanych dla dorosłych itp.
Brak wyzwań itp
edit: ja natomiast uważam że zrozumienie obecnej rzeczywistości jest kluczowe, aby pomóc osobom, które się w niej pogubiły. Osoby ze skłonnościami samobójczymi są tą wyjątkową grupą, dla której skuteczność metod używanych aby pomóc, ma szczególne znaczenie. Rodowód substancji psychoaktywnych, też ma swoje miejsce w wiadomym podręczniku.
A co jest stałego w życiu młodego?
Ja cale dzieciństwo miałam stałych kolegów, przeprowadzki to były jednostki. Zmiana szkoły też tylko wtedy gdy wyprowadzka. Nie zaczynało się relacji co rusz od nowa. A teraz dzieci co 2 lata nowa szkoła, bo coś nie pasuje i trzeba zmienić. Nie ma rozwiazywania problemu, radzenia sobie, jest zmiana na nową szkołę.
Dorośli synowie też idą daleko i uważają to za plus. A ja tęsknię...
Jeszcze w domach gdzie rozmawia się z dziećmi i nie ma się pędu do podążania za modą i prestiżem jest się to w stanie jakiś ogarnąć, ale większość ludzi dorosłych sama ma problem z poczuciem wartości uzależnionym od stanu posiadania, osiąganych sukcesów, bycia kimś. W dodatku dojrzewanie to czas gdzie określa się swoją tożsamość a w świecie gdzie właściwie wszelkie zasady są płynne ciężko się określić. Jeśli wszystko wolno, mam być sobą do bólu a na tym etapie ciężko stwierdzić kim się jest to dojrzewanie staje się wręcz niemożliwe.
W dodatku autorytetów brak. Brak oparcia w rodzicach, bo oni też często gonią za sukcesem i samorealizacją i brak im poczucia wartości.