Osoby po rozwodzie żyjące w nowym związku, żyją w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa, czyli grzechu ciężkiego. Oznacza to, że dopóki trwają w grzechu nie mogą przystąpić do Komunii św. - powiedział PAP kanonista ks. prof. Jan Krajczyński, oficjał sądu biskupiego w Płocku.
To jest wiadome. Lecz czasami są takie sytuacje gdzie ja to rozumiem np były partner przemocowiec i ktoś szuka szczescia.
To nie ma znaczenia. Przysięgasz przed ołtarzem beż żadnych zastrzeżeń (nic tam nie ma w stylu slubuje Ci milosc wiernosc i uczciwosc malzenska pod warunkiem ze nie bedziesz chamem albo mnie nie zdradzisz albo cos innego). Jeśli zdarzy się wspomniana przez Ciebie sytuacja Kościół daje sposobność ochrony siebie i dzieci pod nazwą "separacja" ale to dalej nie zwalnia z przysięgi składanej przed Bogiem
A co z małżeństwami zawartymi nieważnie ale bez wyroku sądu biskupiego?
Dopóki nie ma wyroku nie możesz orzec czy byly niewaznie zawarte. Poza tym zdarza że niewaznie zawarte małżeństwo staje się ważne (np w przypadku zmuszenia do slubu)
@Tomasz właśnie nie może. To jest dość karkołomne, ale tak wlasnie: poki malzenstwo nie zostalo uznane przez sąd za niewazne, jest wazne. A chyba wynika to historycznie z podziału na dzieci z prawego i "lewego" łoża. Te drugie były faktycznie w gorszej sytuacji, już jajo ludzie dorośli.
Mnie bardziej fascynuje bardziej ogólny problem- czy można grzeszyć, zwłaszcza ciężko, jeśli sumienie niczego nie wyrzuca. Nie mowie o "poczuciu winy", ale o sumieniu.
Czynienie zła a grzeszenie to nie są tożsame sprawy.
@Tomasz o ceremonii wiem. a czy w tych nowych związkach to ludzie cudzoloza czy nie? Bo to jest w sumie kluczowe Możemy sobie nazwać ten nowy związek nawet Bardzo Złym Zwiazkiem, ale jeśli jest błogosławiony, a duchowni nie niepokoją sumień wiernych, którzy w takim związku trwają, to czym innym jest to niż małżeństwo?
@Tomasz właśnie nie może. To jest dość karkołomne, ale tak wlasnie: poki malzenstwo nie zostalo uznane przez sąd za niewazne, jest wazne. A chyba wynika to historycznie z podziału na dzieci z prawego i "lewego" łoża. Te drugie były faktycznie w gorszej sytuacji, już jajo ludzie dorośli.
Nie. Jest dokładnie na odwrót. Np. kazirodczy związek jest nieważny ze względu na przeszkodę zrywającą. Jest nieważny obiektywnie. Wyrok jest sprawa wtórną wobec faktu. Taki związek może jedynie uchodzić za legalny wobec braku świadomości. Sprawa jest poważniejsza. W minionych wiekach kobiety były w zasadzie ubezwłasnowolnione co stawia pod znakiem zapytania większość (prawie wszystkie?) zawartych wtedy małżeństw. Przynajmniej w świetle obecnych interpretacji.
@Tomasz właśnie nie może. To jest dość karkołomne, ale tak wlasnie: poki malzenstwo nie zostalo uznane przez sąd za niewazne, jest wazne. A chyba wynika to historycznie z podziału na dzieci z prawego i "lewego" łoża. Te drugie były faktycznie w gorszej sytuacji, już jajo ludzie dorośli.
Nie. Jest dokładnie na odwrót. Np. kazirodczy związek jest nieważny ze względu na przeszkodę zrywającą. Jest nieważny obiektywnie. Wyrok jest sprawa wtórną wobec faktu. Taki związek może jedynie uchodzić za legalny wobec braku świadomości. Sprawa jest poważniejsza. W minionych wiekach kobiety były w zasadzie ubezwłasnowolnione co stawia pod znakiem zapytania większość (prawie wszystkie?) zawartych wtedy małżeństw. Przynajmniej w świetle obecnych interpretacji.
Zgadzam się, na logikę tak jest. Ale Kościół inaczej o tym mowi, przynajmniej ja się spotkałam z takim stawianiem sprawy: małżeństwa nie było, ale to, co się działo przed wyrokiem, traktujemy, jakby jednak było. Co, jak pisałam, miało konkretne implikacje np dla dzieci zrodzonych z takiego związku.
@Tomasz o ceremonii wiem. a czy w tych nowych związkach to ludzie cudzoloza czy nie? Bo to jest w sumie kluczowe Możemy sobie nazwać ten nowy związek nawet Bardzo Złym Zwiazkiem, ale jeśli jest błogosławiony, a duchowni nie niepokoją sumień wiernych, którzy w takim związku trwają, to czym innym jest to niż małżeństwo?
A może tolerancja wynika z dobra większego? Np. dzieci?
Te same dylematy mamy w KK. Na wschodzie rozwiązano je w sposób, o którym piszesz. Ksiadz profesor, który, jak wynika z linkowanego wywiadu, nie wyobraża sobie takiego rozwiązania w KK ( poczęcie dzieci w nowym związku nie zmniejsza grzechu itd.) powołuje się jednocześnie na Kościoła Wschodnie w kwestiach związanych z celibatem.
Ja mimo wszystko po ludzku jakoś to rozumiem gdy ktoś żyje z kimś innym. Nie każdy zwiazek daje szczęście, czasami ludzie latami szukaja dopóki nie znajda tej jedynej bądź jedynego. Co nie zmienia faktu, ze jest to grzechem wobec Boga
@Tomasz właśnie nie może. To jest dość karkołomne, ale tak wlasnie: poki malzenstwo nie zostalo uznane przez sąd za niewazne, jest wazne. A chyba wynika to historycznie z podziału na dzieci z prawego i "lewego" łoża. Te drugie były faktycznie w gorszej sytuacji, już jajo ludzie dorośli.
Nie. Jest dokładnie na odwrót. Np. kazirodczy związek jest nieważny ze względu na przeszkodę zrywającą. Jest nieważny obiektywnie. Wyrok jest sprawa wtórną wobec faktu. Taki związek może jedynie uchodzić za legalny wobec braku świadomości. Sprawa jest poważniejsza. W minionych wiekach kobiety były w zasadzie ubezwłasnowolnione co stawia pod znakiem zapytania większość (prawie wszystkie?) zawartych wtedy małżeństw. Przynajmniej w świetle obecnych interpretacji.
A skąd wiesz ze jest kazirodczy? Bo ktoś powiedział? Nawet jeśli to matka, ktoś musi ocenić czy to faktycznie prawda, dzisiaj mamy badania DNA ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie było ich. W tak delikatnej materi musi być sprawa dokładnie badana
@Tomasz właśnie nie może. To jest dość karkołomne, ale tak wlasnie: poki malzenstwo nie zostalo uznane przez sąd za niewazne, jest wazne. A chyba wynika to historycznie z podziału na dzieci z prawego i "lewego" łoża. Te drugie były faktycznie w gorszej sytuacji, już jajo ludzie dorośli.
Nie. Jest dokładnie na odwrót. Np. kazirodczy związek jest nieważny ze względu na przeszkodę zrywającą. Jest nieważny obiektywnie. Wyrok jest sprawa wtórną wobec faktu. Taki związek może jedynie uchodzić za legalny wobec braku świadomości. Sprawa jest poważniejsza. W minionych wiekach kobiety były w zasadzie ubezwłasnowolnione co stawia pod znakiem zapytania większość (prawie wszystkie?) zawartych wtedy małżeństw. Przynajmniej w świetle obecnych interpretacji.
A skąd wiesz ze jest kazirodczy? Bo ktoś powiedział? Nawet jeśli to matka, ktoś musi ocenić czy to faktycznie prawda, dzisiaj mamy badania DNA ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie było ich. W tak delikatnej materi musi być sprawa dokładnie badana
Jeśli brat żeni się z siostrą to jest to związek kazirodczy z definicji, a nie, że taka jest moja opinia.
Ale skąd wiesz ze brat z siostrą? Skoro oni nie wiedzą?
Trochę się pogubiłem. Ta matka najpierw się puszczała z każdym, potem zaszła w ciążę i urodziła dziecko, potem wyszła za mąż za ojca tego dziecka, potem urodziła mu kolejne dziecko i nadal nikt nie wie, że to rodzeństwo?
Czyli prawidłowo jest po rozwodzie nie wchodzić w nowy związek..lepiej się wyjdzie na przygodnych znajomościach Oczywiście jeśli ktoś nie potrafi żyć sam.
Skonsultowane ze specjalistą. Małżeństwo jest ważne lub nie od chwili jego zawarcia (próby w przypadku nieważnego). Wyrok sądu biskupiego może potwierdzić ważność lub nieważność ale natury rzeczy nie zmienia.
Cudzołóstwo jest i wtedy kiedy panna z kawalerem są w nieformalnym związku a że formalnego zawrzeć nie mogą aż do wyroku to Twoje rozważania mają naturę czysto teoretyczną i nie wiem do czego zmierzają
W sumie w bliskim mi otoczeniu żyły pary i żyją w dalszym które są razem wiele lat bez ślubu i slub planują, planowały, a jak nie planowały to tez jakoś żyły razem. I nie twierdze ze to sytuacja lepsza od małżeństwa, ale czasami i slub nic nie daje. Słyszałam o sytuacji, ze małżeństwo tego samego roku się rozwiodło.
Dlatego nadal jestem na stanowisku, że na wolnych związkach zazwyczaj traci tylko kobieta. Gdy jest młoda i atrakcyjna tym, że mogą się pojawić dzieci albo tym, że stosuje antykoncepcje w najlepszych latach życia, nie bez znaczenia dla równowagi hormonalnej organizmu . A gdy jest już starsza, ryzyko że może znów zostać samą....
I tutaj emancypacja kobiet obróciła się przeciwko nim. Obronną ręka z sytuacji wychodzą te najsprytniejsze, które potrafią wykorzystać swe przyrodzone atuty i związać ze sobą mężczyznę czymś trwalszymi niż kot czy paprotka na parapecie wspólnego mieszkania. Wtedy nawet po rozwodzie wychodzą obronną ręką z mieszkaniem i alimentami. Na lodzie zostają te mniej sprytne, albo te, które są zbyt sztywne w lędźwiach i stawiają mężczyznom (za) duze wymagania. Po 35 roku życia gwałtownie je obniżają wobec widocznej dewaluacji ich własnej urody. To jest niestety dylemat wielu porządnych dziewczyn.
innymi słowy, kobiety powinny "upolować" męża. Najlepiej jak najszybciej Albo może jak Szecherezada Tomasz, Ty to jesteś prawdziwym znawcą porządnych dziewczyn
Ale kobiecie też nie opłaca się wychodzić szybko za mąż np okolo 20. Do 28 - 30 może znajdzie lepszego. Niestety po 40 już dużo mniejsze szanse. Wstrzelić się w wiek około 30 najlepiej. I tak teraz robią
Zależy od jakości kandydata. Jeśli dobry to warto „wpaść” nawet mając lat 16.
Komentarz
Czynienie zła a grzeszenie to nie są tożsame sprawy.
Możemy sobie nazwać ten nowy związek nawet Bardzo Złym Zwiazkiem, ale jeśli jest błogosławiony, a duchowni nie niepokoją sumień wiernych, którzy w takim związku trwają, to czym innym jest to niż małżeństwo?
Oczywiście jeśli ktoś nie potrafi żyć sam.
Oczywiście można też przejść na prawosławie.
Albo może jak Szecherezada
Tomasz, Ty to jesteś prawdziwym znawcą porządnych dziewczyn