hmm ciekawe postawienie sprawy. mam wrażenie, że to nie wystarcza, ale może mam za bliską perspektywę? wymagania szkolne są zbyt niskie z kolei nie jestem przekonana do przenoszenia do wyższych klas to, co wymyślam dodatkowo jest za trudne...
Szkoła raczej przeciętnie (czytaj: wcale) wspiera zdolne dzieci (są chlubne wyjątki). Szkoły niepubliczne nie są inne, a bywają gorsze. Jakimś rozwiązaniem może być załatwienie indywidualnego toku nauki (ITN) lub indywidualnego programu nauki (IPN). Papierek o to załatwia się w poradni, ale realizuje to szkoła, więc od niej wszystko zależy. Można posłać na zajęcia dodatkowe, ale trzeba uważać, by nie przeciążyc dziecka. Doceniam podejście "nie przeszkadzać" by @DaddyPig , jest bardzo właściwe.
Ja bym w ogóle oddzieliła temat zdolności dzieci od ich osiągnięć edukacyjnych w szkole. To, że dziecko nudzi się na lekcji, wszystko już wie nie znaczy koniecznie, że jest jakoś piekielnie zdolne. Moze po prostu ma świetną pamięć i nie ma dysfunkcji, które ograniczałyby efekty. I w drugą stronę - dziecko, które dostaje złe oceny z dyktand, bazgrze jak kura pazurem może być piekielnie inteligentne, mieć zdolność łączenia faktów i wiedzę znacznie większa niż rówieśnicy . Rozwój nie musi ograniczać się do wiadomości z podstawy programowej. Nie proponowała bym dziecku przejścia do wyższej klasy. Jest tyle wspaniałych tematów do odkrywania - historia sztuki, filozofia, fizyka. I tyle mądrych książek, muzeów.
Wspierać w przebrnięciu mało istotnych przedmiotów. Wspierać w rozwijaniu pasji, tworzyć bezpieczną bazę- dom, być mobilnym i dyspozycyjnym czasowo. Dobrze, odżywczo karmić.
Dodałabym jeszcze - rozwijać kompetencje społeczne, uczyć odpowiedzialności. I nie spodziewać się też Bóg wie czego zawsze - zaakceptować spadek formy intelektualnej w wieku dojrzewania, budować poczucie własnej wartości nie na osiągnięciach szkolnych i wynikach egzaminacyjnych tylko pokazywać szeszą perspektywę i realny cel zdobywania wiedzy (a tego w szkole nie zrobią).
To tak tylko dla przypomnienia, z życia - jedna z najinteligentniejszych osób, które znam, olimpijczyk itp. itd. powtarzała klasę w LO, bo nie zaliczyła jezyka polskiego. oczywiście było to dawno, inne czasy, ale pokazuje, ze ktoś wyjątkowo inteligentny i ogólnie i zdolny w danej dziedzinie w innej moze coś całkiem zawalic.
Mój najinteligentniejszy kolega zawalił trzecia klasę liceum, bo wolał siedzieć w parku i czytać. Potem, jak oglądaliśmy pierwszą część władcy pierścieni stwierdził, że zostanie grafikiem komputerowym i będzie robił takie filmy. Uśmiechaliśmy się pod nosem. Dwa lata później pojechał do Nowej Zelandii pracować między innymi nad Hobbitem.
Ja bym w ogóle oddzieliła temat zdolności dzieci od ich osiągnięć edukacyjnych w szkole. To, że dziecko nudzi się na lekcji, wszystko już wie nie znaczy koniecznie, że jest jakoś piekielnie zdolne. Moze po prostu ma świetną pamięć i nie ma dysfunkcji, które ograniczałyby efekty. I w drugą stronę - dziecko, które dostaje złe oceny z dyktand, bazgrze jak kura pazurem może być piekielnie inteligentne, mieć zdolność łączenia faktów i wiedzę znacznie większa niż rówieśnicy . Rozwój nie musi ograniczać się do wiadomości z podstawy programowej. Nie proponowała bym dziecku przejścia do wyższej klasy. Jest tyle wspaniałych tematów do odkrywania - historia sztuki, filozofia, fizyka. I tyle mądrych książek, muzeów.
jasne. ja mam akurat spójne przypadki - zdolne w szkole i w zagrodzie
Ja bym w ogóle oddzieliła temat zdolności dzieci od ich osiągnięć edukacyjnych w szkole. To, że dziecko nudzi się na lekcji, wszystko już wie nie znaczy koniecznie, że jest jakoś piekielnie zdolne. Moze po prostu ma świetną pamięć i nie ma dysfunkcji, które ograniczałyby efekty. I w drugą stronę - dziecko, które dostaje złe oceny z dyktand, bazgrze jak kura pazurem może być piekielnie inteligentne, mieć zdolność łączenia faktów i wiedzę znacznie większa niż rówieśnicy . Rozwój nie musi ograniczać się do wiadomości z podstawy programowej. Nie proponowała bym dziecku przejścia do wyższej klasy. Jest tyle wspaniałych tematów do odkrywania - historia sztuki, filozofia, fizyka. I tyle mądrych książek, muzeów.
jasne. ja mam akurat spójne przypadki - zdolne w szkole i w zagrodzie
Zazdroszczę Ja mam inteligentych i wyszczekanych dyslektyków.
wymagania szkolne są zbyt niskie z kolei nie jestem przekonana do przenoszenia do wyższych klas to, co wymyślam dodatkowo jest za trudne...
U mnie dzieci w ramach poszerzania wiedzy poza podstawę przygotowują się i startują w konkursach. Dopisek: też nie chciałam przenosić do wyższych klas, z uwagi na rozwój emocjonalny, społeczny- wolę by byli z rówieśnikami.
Konkursy mają ten problem, że opierają się na rywalizacji, nie jestem zwolenniczką Pewnie to zależy od dziecka
ale są dobrą okazją do poszerzania wiedzy, dziecko, które nie czuje się dobrze w rywalizacji, musi się bardziej sprężać, chociaż ma to też minusy.
Mojemu najmłodszemu, który nie czuje się zbyt dobrze w rywalizacji, olimpiada matematyczna procentuje na studiach. Zaczął gimnazjalną jeszcze w podstawówce, a wyniki przyszły, w sam raz, przed maturą.
Nie wiem. Mam w domu dziecko, które jednocześnie ma zdignozowne że jest upośledzenie umysłowe i to samo dziecko mając 10 lat ma dużo większą wiedzę przyrodniczą niż przeciętny dorosły. Do każdego zwierzęcia podaje rodzaj i obszar występowania. A jak tukl mięso na kotlety, to wskazywał, do której wyspy kawał mięsa podobny. Znów wniosek Nie wiem.
Konkursy mają ten problem, że opierają się na rywalizacji, nie jestem zwolenniczką Pewnie to zależy od dziecka
ale są dobrą okazją do poszerzania wiedzy, dziecko, które nie czuje się dobrze w rywalizacji, musi się bardziej sprężać, chociaż ma to też minusy.
Mojemu najmłodszemu, który nie czuje się zbyt dobrze w rywalizacji, olimpiada matematyczna procentuje na studiach. Zaczął gimnazjalną jeszcze w podstawówce, a wyniki przyszły, w sam raz, przed maturą.
o konkursach mogłabym długo i namiętnie... pewnie niektórym dzieciom pomagają w czymś tam nie jestem zwolenniczką w naszej sytuacji
Komentarz
ciekawe postawienie sprawy.
mam wrażenie, że to nie wystarcza, ale może mam za bliską perspektywę?
wymagania szkolne są zbyt niskie
z kolei nie jestem przekonana do przenoszenia do wyższych klas
to, co wymyślam dodatkowo jest za trudne...
E: wątek w ED, bo nie znalazłam lepszego
Jakimś rozwiązaniem może być załatwienie indywidualnego toku nauki (ITN) lub indywidualnego programu nauki (IPN). Papierek o to załatwia się w poradni, ale realizuje to szkoła, więc od niej wszystko zależy.
Można posłać na zajęcia dodatkowe, ale trzeba uważać, by nie przeciążyc dziecka.
Doceniam podejście "nie przeszkadzać" by @DaddyPig , jest bardzo właściwe.
Wspierać w rozwijaniu pasji, tworzyć bezpieczną bazę- dom, być mobilnym i dyspozycyjnym czasowo.
Dobrze, odżywczo karmić.
https://fundusz.org/zdolne-dziecko-pierwsza-pomoc/
Tak było u mojego syna
ps: nie mogę ściągnąć pdf
Dopisek: też nie chciałam przenosić do wyższych klas, z uwagi na rozwój emocjonalny, społeczny- wolę by byli z rówieśnikami.
Pewnie to zależy od dziecka
dziecko, które nie czuje się dobrze w rywalizacji, musi się bardziej sprężać,
chociaż ma to też minusy.
Mojemu najmłodszemu, który nie czuje się zbyt dobrze w rywalizacji, olimpiada matematyczna procentuje na studiach. Zaczął gimnazjalną jeszcze w podstawówce, a wyniki przyszły, w sam raz, przed maturą.
Mam w domu dziecko, które jednocześnie ma zdignozowne że jest upośledzenie umysłowe i to samo dziecko mając 10 lat ma dużo większą wiedzę przyrodniczą niż przeciętny dorosły.
Do każdego zwierzęcia podaje rodzaj i obszar występowania. A jak tukl mięso na kotlety, to wskazywał, do której wyspy kawał mięsa podobny.
Znów wniosek
Nie wiem.
o konkursach mogłabym długo i namiętnie... pewnie niektórym dzieciom pomagają w czymś tam
nie jestem zwolenniczką w naszej sytuacji