@malagala można przerabiać zadania z konkursów z lat poprzednich, bez konieczności udziału w samym konkursie. Chodzi raczej o to, że na konkursach wiedza jest ponad szkołę, a jednocześnie nie przekracza możliwości dziecka zainteresowanego daną dziedziną.
@malagala można przerabiać zadania z konkursów z lat poprzednich, bez konieczności udziału w samym konkursie. Chodzi raczej o to, że na konkursach wiedza jest ponad szkołę, a jednocześnie nie przekracza możliwości dziecka zainteresowanego daną dziedziną.
Trochę wam zazdroszczę. Chciałabym się zastanawiać nad tym co zrobić ze znudzonym dzieckiem zamiast słuchać - tego nie zrobił, tamtego nie umie. Moje dzieci "w terenie"- na wycieczce, w muzeum, na jakiś warsztatach są aktywne, mądre i zaskakują wiedzą. W szkole słyszę tylko, że bazgrzą, robią błędy i znów nie zdarzyły zrobić ćwiczeń z lekcji i mają dużo do domu zadane.
@Kacha nie martw się, to naprawę jeszcze nic nie przesądza o ich przyszłości Znam sporo osób, które nie najlepiej się uczyły, a teraz świetnie radzą sobie w życiu
@Kacha wcale nie jest tak dobrze jak dziecko bardzo wybija się ponad rówieśników. Geniusze wcale nie mają w życiu łatwo. Co więcej czytałam gdzieś, że dyslektycy statystycznie często robią kariery zawodowe:)
Na razie jestem bliska osiwienia. Masa lekcji plus nieustające zalecenia terapeutyczne, czyli kolejne ćwiczenia, karty z zadaniami, aktywności. A w chwilach "na luzie" myślę - czego oni chcą od tych dzieci... Najwyżej będą pisać na komputerze.
@malagala u mnie dzieci nie mają presji na wygraną, wystarcza im spróbowanie sił i chętnie chodzą.
@Kacha- mam dziecko z ryzykiem dysleksji. Szkołą jest zachwycony- pani potrafi docenić to w czym jest dobry, daje okazje wykazania się (przykład- dyplom mistrza nożyczek). Nie skupia sie na tym z czym dziecko ma problem. Również w rozmowie z rodzicami zawsze mówi o dziecku tylko dobrze, wskazuje konkrety, które go wyróżniają. Torpeduje nasze narzekanie. Bo co z tego, że ma problemy z czytaniem, pisaniem, jak jest miły, pomocny i ma świetne pomysły? Jestem pewna, że taka postawa nauczycielki powoduje, że w tych trudnych obszarach dziecko robi wyraźne postępy i w ogóle nie ma poczucia, że odstaje, jest gorszy.
Ja taki tekst usłyszałam w poradni. Po co katować nauką pisania, lepiej uczyć pisać bezwzrokowo na klawiaturze. Moje akurat dysgrafii nie ma, więc musi pisać na tyle czytelnie, by nauczyciele się rozczytali, ale przy stwierdzonej dysgrafii można ponoć pisać egzaminy na klawiaturze.
Każdy nosi buławę marszałka w tornistrze. To dorośli niszczą i są odpowiedzialni za brak rozwijania talentów swoich lub powierzonych dzieci. Także nauczyciele, prócz rodziców.
Nie ma jednego talentu. Każdy ma dobre i słabe strony. I z tych dobrych trzeba sobie utkać dorosłość. Mało jest ludzi takich, jak mój mąż na przykład, że jak odkrył w wieku sześciu lat co go kręci to parł do tego potem z całych sił. W ogóle dziś coraz mniej potrzeba ludzi, którzy rozwinęli się w jednej dziedzinie. Liczy się kreatywność, umiejętność wykorzystywania wszystkich zasobów jakie się ma.
Nie. Nie każdy ma talent tak jak i nie każdy majac nieograniczone finanse i możliwości trenowania i opieki sportowej zostanie mistrzem w określonej dyscyplinie. Szkodliwy,bo powielany bezmyślnie powoduje,że jak ktoś ma przeciętne dziecko bez talentu czy zdolności zaczyna szukać sposobu,by ten talent uaktywnić albo popada we frustrację,że nikt się na geniuszu nie poznał.
Nie. Nie każdy ma talent tak jak i nie każdy majac nieograniczone finanse i możliwości trenowania i opieki sportowej zostanie mistrzem w określonej dyscyplinie. Szkodliwy,bo powielany bezmyślnie powoduje,że jak ktoś ma przeciętne dziecko bez talentu czy zdolności zaczyna szukać sposobu,by ten talent uaktywnić albo popada we frustrację,że nikt się na geniuszu nie poznał.
Talent nie oznacza bycia w czymś wybitnym. Talent to mocna strona.
@kociara ale talent ma nie tylko ten co zostaje mistrzem. Przecież jest jakaś skala talentu. Kolega syna będąc w 1 klasie liceum zdobył tytuł laureata olimiady przedmiotowej. Wg tego co napisałaś, osoby, które wyróżniają się w tej samej dziedzinie, ale nie osiągnęły takiego sukcesu, nie mają talentu, bo nie są "mistrzem". To dopiero szkodliwe myślenie- albo mistrz, albo beztalenciak.
Talent to też "smykałka". Dwóch spotyka sie z tym samym problemem, jeden ma od razu pomysł, umie intuicyjnie skutecznie go rozwiazać, drugi męczy się i albo nie daje rady albo jego rozwiązanie jest kiepskie albo zajmuje mu bardzo wiele czasu. Jak w danej dziedzinie ktoś się w ten sposób wyróżnia, to znaczy, że ma w niej talent.
Nie ma jednego talentu. Każdy ma dobre i słabe strony. I z tych dobrych trzeba sobie utkać dorosłość. Mało jest ludzi takich, jak mój mąż na przykład, że jak odkrył w wieku sześciu lat co go kręci to parł do tego potem z całych sił. W ogóle dziś coraz mniej potrzeba ludzi, którzy rozwinęli się w jednej dziedzinie. Liczy się kreatywność, umiejętność wykorzystywania wszystkich zasobów jakie się ma.
Myślę, że jednak potrzeba specjalistów, bardzo. Ale też współpracy Dzieci zdolne często nie umieją współpracować, bo wszystko robią same, dużo szybciej niż reszta. To jest taki kozi róg trochę.
Nie ma jednego talentu. Każdy ma dobre i słabe strony. I z tych dobrych trzeba sobie utkać dorosłość. Mało jest ludzi takich, jak mój mąż na przykład, że jak odkrył w wieku sześciu lat co go kręci to parł do tego potem z całych sił. W ogóle dziś coraz mniej potrzeba ludzi, którzy rozwinęli się w jednej dziedzinie. Liczy się kreatywność, umiejętność wykorzystywania wszystkich zasobów jakie się ma.
Myślę, że jednak potrzeba specjalistów, bardzo. Ale też współpracy Dzieci zdolne często nie umieją współpracować, bo wszystko robią same, dużo szybciej niż reszta. To jest taki kozi róg trochę.
może spróbować przekierować w literaturę? albo sporty zespołowe?
U moich w szkole podstawowej dzieci są uczone współpracy poprzez liczne projekty, które robią w różnych zespołach- zarówno w różnie ilościowych jak i sładowych. Czasem w ramach lekcji, czasem przez dłuższy czas po szkole. I bywa też że ten najlepszy musi współpracować z najsłabszym. I okazuje się, że ten słaby z nauki potrafi np. ładnie ozdobić pracę albo ma ciekawe zainteresowania, z których wiedzę mogą wykorzystać dla urozmaicenia projektu. Albo ma humor, który powoduje, że praca idzie w miłej atmosferze. Itd. Owszem bywa, że temu najsłabszemu przypada minimalny kawałek pracy ale i tak musi go zrobić, nawet jak potem ci lepsi poprawiają błędy. I najważniejsze- ostatecznie nie ma znaczenia kto, co i ile zrobił. Najlepsi uczą się, nie wywyższania się (bo projekt, nawet najlepszy, to nie jest ich jednostkowa zasługa), poznają lepiej te nie oczywiste cechy kolegów.
Nie ma jednego talentu. Każdy ma dobre i słabe strony. I z tych dobrych trzeba sobie utkać dorosłość. Mało jest ludzi takich, jak mój mąż na przykład, że jak odkrył w wieku sześciu lat co go kręci to parł do tego potem z całych sił. W ogóle dziś coraz mniej potrzeba ludzi, którzy rozwinęli się w jednej dziedzinie. Liczy się kreatywność, umiejętność wykorzystywania wszystkich zasobów jakie się ma.
Myślę, że jednak potrzeba specjalistów, bardzo. Ale też współpracy Dzieci zdolne często nie umieją współpracować, bo wszystko robią same, dużo szybciej niż reszta. To jest taki kozi róg trochę.
może spróbować przekierować w literaturę? albo sporty zespołowe?
Książki ograniczam, bo za dużo czyta. Zresztą, ciężko znaleźć coś sensownego. Chodzi o to, że nie ma wiele książek, które byłyby dostatecznie długie itd. ale tresc miały przystosowaną do młodszego wieku. Sport byłby ok. W tym jest w normie.
Komentarz
Znam sporo osób, które nie najlepiej się uczyły, a teraz świetnie radzą sobie w życiu
Co więcej czytałam gdzieś, że dyslektycy statystycznie często robią kariery zawodowe:)
A w chwilach "na luzie" myślę - czego oni chcą od tych dzieci... Najwyżej będą pisać na komputerze.
@Kacha- mam dziecko z ryzykiem dysleksji. Szkołą jest zachwycony- pani potrafi docenić to w czym jest dobry, daje okazje wykazania się (przykład- dyplom mistrza nożyczek). Nie skupia sie na tym z czym dziecko ma problem. Również w rozmowie z rodzicami zawsze mówi o dziecku tylko dobrze, wskazuje konkrety, które go wyróżniają. Torpeduje nasze narzekanie. Bo co z tego, że ma problemy z czytaniem, pisaniem, jak jest miły, pomocny i ma świetne pomysły? Jestem pewna, że taka postawa nauczycielki powoduje, że w tych trudnych obszarach dziecko robi wyraźne postępy i w ogóle nie ma poczucia, że odstaje, jest gorszy.
Inne są kim?
Nie. Nie każde dziecko ma jakiś talent i nie jest tak,że dorosły ma odkryć a jak nie odkryje,to jest do bani
W ogóle dziś coraz mniej potrzeba ludzi, którzy rozwinęli się w jednej dziedzinie. Liczy się kreatywność, umiejętność wykorzystywania wszystkich zasobów jakie się ma.
Szkodliwy,bo powielany bezmyślnie powoduje,że jak ktoś ma przeciętne dziecko bez talentu czy zdolności zaczyna szukać sposobu,by ten talent uaktywnić albo popada we frustrację,że nikt się na geniuszu nie poznał.
Ale też współpracy
Dzieci zdolne często nie umieją współpracować, bo wszystko robią same, dużo szybciej niż reszta. To jest taki kozi róg trochę.
albo sporty zespołowe?
Sport byłby ok. W tym jest w normie.