Oczywiście, że szkodzą. Powodują efekt odstawienia, a nie leczą, tylko działają na objawy.
jaką zatem masz radę dla osób, które chorują na depresję?
Obejrzyj sobie filmik, który wkleiłam. Tam są rady, jeżeli chodzi o depresję wywołaną niedoborami żywieniowymi, złym mikrobiomem itd. Można też pomóc sobie aktywnością fizyczną, jeżeli przyczyna depresji leży w ciele.
Inne przyczyny depresji to problemy duchowe - z takimi problemami radzimy sobie korzystając z sakramentów św.
Moja babcia zapadła na depresję 25 lat temu, a więc w czasach, kiedy to nie było modne. Bezpośrednią przyczyną był stres związany ze śmiercią jej cioci, którą się opiekowała przez kilkanaście lat. Nie przyjmowała wcześniej żadnych leków (a już na pewno nie przyjmowała nigdy tabletek antykoncepcyjnych! ), fizycznie była zdrową, energiczną osobą, która ogarniała życie swoje i wszystkich dookoła. Choroba przyszła znienacka. Depresja maskowała się różnorako, więc babcia trafiła w końcu do szpitala (skarżyła się na ból żołądka i zgagę, nie chciała wychodzić z domu, tłumacząc, że będzie chciała do toalety... ) - tam ją przebadali, serce zdrowe, inne wnętrzności też zdrowe, ale za to skierowali ją do szpitala psychiatrycznego. Po jakimś czasie miała dobrze ustawione leki.
Moja babcia była pobożną osobą, żyła w stanie łaski uświęcającej, chodziła na Mszę także w tygodniu, modliła się. Była dla mnie przykładem wiary.
Inne przyczyny depresji to problemy duchowe - z takimi problemami radzimy sobie korzystając z sakramentów św.
Oj... w wielu kwestiach zgadzam się z Tobą, ale tym razem uważam, że nie masz racji. To bardzo, bardzo krzywdzące myślenie! Naprawdę nie znasz osób wierzących, którzy chorują na depresję??? (oczywiście mam na myśli żywą wiarę)
Ja znam co najmniej 4 takie osoby, w dwóch przypadkach wyzwalaczem choroby była utrata bliskich osób - przyjaciółki (nieszczęśliwy wypadek) i rodziców (wcześniej długi okres opieki nad nimi), te osoby były na Mszy codziennie, przyjmowały Komunię, miały stałych spowiedników itd. trzecia z tych osób to siostra zakonna, u czwartej problem leży chyba w trudnym dzieciństwie.
Ja mam taką swoją refleksje, ze jak ktoś "świetnie" ogarnia siebie i wszystkich wokół to jest rokującym pacjentem do depresji bo można sobie wgrać misję do spełnienia ..ale organizm się zbuntuje i wyłączy różne funkcje.
Wg mnie antydepresanty ratują życie w nagłych traumatycznych sytuacjach bo stępiają odczucia i jak człowieka spotka nagła śmierć osoby bliskiej albo inny straszny, niespodziewany dramat to lepiej stępic reakcje..I wtedy uważam, że ratują życie..więc nie wywalala bym ich do śmieci .. Natomiast wielomiesięczne lub wieloletnie przyjmowanie leków antydepresyjnych czyli stałe stępianie odczuć nie wiem czemu ma służyć..a nagłe ich odstawienie grozi śmiercią
Inne przyczyny depresji to problemy duchowe - z takimi problemami radzimy sobie korzystając z sakramentów św.
Oj... w wielu kwestiach zgadzam się z Tobą, ale tym razem uważam, że nie masz racji. To bardzo, bardzo krzywdzące myślenie! Naprawdę nie znasz osób wierzących, którzy chorują na depresję??? (oczywiście mam na myśli żywą wiarę)
Ja znam co najmniej 4 takie osoby, w dwóch przypadkach wyzwalaczem choroby była utrata bliskich osób - przyjaciółki (nieszczęśliwy wypadek) i rodziców (wcześniej długi okres opieki nad nimi), te osoby były na Mszy codziennie, przyjmowały Komunię, miały stałych spowiedników itd. trzecia z tych osób to siostra zakonna, u czwartej problem leży chyba w trudnym dzieciństwie.
A ja znam młodego księdza, który leczy się na depresję. Może w wypadku osób żyjących w łasce uświęcającej, przyczyną ich depresji są zaburzenia somatyczne a nie duchowe? Przecież przyczyny depresji mogą być różne, ja o nich pisałam. e: posłuchajcie tamtego zalinkowanego przeze mnie lekarza. On wyraźnie wskazuje że otyłość, insulinooporność, zaburzenia w równowadze mikrobiomu zaburzają wydzielanie hormonów takich jak np. serotonina. To prowadzi do zaburzenia nastroju.
Wg mnie antydepresanty ratują życie w nagłych traumatycznych sytuacjach bo stępiają odczucia i jak człowieka spotka nagła śmierć osoby bliskiej albo inny straszny, niespodziewany dramat to lepiej stępic reakcje..I wtedy uważam, że ratują życie..więc nie wywalala bym ich do śmieci .. Natomiast wielomiesięczne lub wieloletnie przyjmowanie leków antydepresyjnych czyli stałe stępianie odczuć nie wiem czemu ma służyć..a nagłe ich odstawienie grozi śmiercią
Takie leki trzeba odstawiać pod kontrolą lekarza i bardzo stopniowo.
A ja jeszcze pół roku temu całym sercem poleciła bym każdemu antydepresanty- sama je brałam przez rok. Ciągle zwiększano mi dawki a ja potulnie je przyjmowałam. Tylko, że nie czułam się dobrze - czułam się odrealniona, zmęczona, słaba, miałam ogromne problemy z koncentracją. I jakoś tak przez te koncentrację zaczęłam opuszczać kolejne dawki - bo zapominałam po prostu. Potem zapomniałam wykupić receptę, potem zapomniałam umówić wizytę po kolejną. Po tygodniu zupełnego odstawienia odkryłam, że w sumie czuję się lepiej. Od pół roku nie biorę lekow, biorę psychobiotyk i witaminy, jestem bardziej przytomna i świadoma swoich uczuć - jak chce sobie popłakać to płacze jak dzieci śpią. Nie polecałabym tego kroku każdemu, jak ktoś ma.mysli samobójcze to trzeba się jakoś znieczulić, ale są też inne metody - choćby wspomniane wyżej psychobiotyki - na mnie działają cuda. I sport- wypocenie napięcia też przynosi ulgę. Jeśli chory nie jest w stanie leżącym, jeśli nie mierzy się z jakąś straszna bezsennością, nie planuje samobójstwa, to naprawdę warto inaczej.
Psychobiotyki to rodzaj probiotyków, które pozytywnie wpływają na działanie mózgu. Zależność pomiędzy stanem mikrobiomu jelitowego a mózgiem jest duża.
Oczywiście, że szkodzą. Powodują efekt odstawienia, a nie leczą, tylko działają na objawy.
Te, które ja biorę nie szkodzą. Mogę je odstawić w każdej chwili - właśnie to zrobiłam, bo w lecie nie muszę brać. Nie powodują żadnych objawów ubocznych; przede wszystkim, nie robią wściekłego apetytu. Proponowałabym brać olejek z 10% CBD; na jesieni wypróbuję czy jest równie skuteczny.
Z antydepresantów długofalową korzyść odnoszą koncerny farmaceutyczne, a nie pacjenci.
Depresja jest określana, jako choroba śmiertelna; pacjenci na nią cierpiący często popełniają samobójstwo. Z doświadczenia wiem, że należy tę chorobę leczyć. U mnie jest to łatwe. Deprechę mam od listopada do lata. Lek działa już po trzech dniach; odstawiam z dnia na dzień (latem), gdy wiem, że to badziewie już odpuściło.
A słyszeliście coś o bakterii Lactobacillus salivarius? Dość łatwo kupić z nią suplement. Sam kupiłem i zażywam. Podobno rewelacja, skutecznie poprawia zdrowie. Stosował ktoś?
A słyszeliście coś o bakterii Lactobacillus salivarius? Dość łatwo kupić z nią suplement. Sam kupiłem i zażywam. Podobno rewelacja, skutecznie poprawia zdrowie. Stosował ktoś?
Najgorsze moim zdaniem w antydepresantach jest to, że powodują zmiany, których nie dostrzegasz. Po kilku tygodniach od odstawienia rozmawiałam z mężem o tym co się ze mną działo, gdy je brałam. On mówił, że nie byłam sobą, ale myślał, że to objaw depresji a nie tego, że lek tak na mnie działa. Ale widział, że coś było ze mną nie tak. Dziś mam jakieś tylko mgliste wspomnienia z tego czasu, żadnych konkretów.
Klarciu, ale leki które wymieniłaś to są typowe antydepresanty i leki przeciwlękowe czyli takie, które miałyby jakoby szkodzić według powyższej dyskusji.Lekarz zgadza się, żeby je odstawiać z dnia na dzień?
U mojej przyjaciółki leki spowodowały, że nie płacze. Nigdy. A miała sytuacje w życiu naprawdę trudne. Jednocześnie nic nie wywołuje u niej euforii, szalonej radości.
Skoro lekarz zgodził się przepisać leki, bo Klarcia wzięła takie od koleżanki i pomogły to może się też zgodzić na to, żeby je odstawiać i przyjmować jak się chce.
Komentarz
Można też pomóc sobie aktywnością fizyczną, jeżeli przyczyna depresji leży w ciele.
Inne przyczyny depresji to problemy duchowe - z takimi problemami radzimy sobie korzystając z sakramentów św.
Natomiast wielomiesięczne lub wieloletnie przyjmowanie leków antydepresyjnych czyli stałe stępianie odczuć nie wiem czemu ma służyć..a nagłe ich odstawienie grozi śmiercią
e: posłuchajcie tamtego zalinkowanego przeze mnie lekarza. On wyraźnie wskazuje że otyłość, insulinooporność, zaburzenia w równowadze mikrobiomu zaburzają wydzielanie hormonów takich jak np. serotonina. To prowadzi do zaburzenia nastroju.
Proponowałabym brać olejek z 10% CBD; na jesieni wypróbuję czy jest równie skuteczny.
Z doświadczenia wiem, że należy tę chorobę leczyć.
U mnie jest to łatwe. Deprechę mam od listopada do lata. Lek działa już po trzech dniach; odstawiam z dnia na dzień (latem), gdy wiem, że to badziewie już odpuściło.
A słyszeliście coś o bakterii Lactobacillus salivarius? Dość łatwo kupić z nią suplement. Sam kupiłem i zażywam. Podobno rewelacja, skutecznie poprawia zdrowie. Stosował ktoś?
Ja nie stosowałam.
Ja sobie leki sama dobieram - koleżanka brała te pierwsze tabletki, wzięłam od niej na próbę i powiedziałam lekarzowi, żeby mi je przepisał.
U mojej przyjaciółki leki spowodowały, że nie płacze. Nigdy. A miała sytuacje w życiu naprawdę trudne. Jednocześnie nic nie wywołuje u niej euforii, szalonej radości.