I nie ma co zaklinać rzeczywistości. Dwadzieścia i coś lat temu tak słyszałam na wykładach i z taką nadal się spotykam. Ojcowie nagminnie zostawiają matkę z niepełnosprawnym dzieckiem. Nadal!
I nie ma co zaklinać rzeczywistości. Dwadzieścia i coś lat temu tak słyszałam na wykładach i z taką nadal się spotykam. Ojcowie nagminnie zostawiają matkę z niepełnosprawnym dzieckiem. Nadal!
Dokladnie i to jest przerazajace, bo jak przygladam sie tym matkom to nie sposob sie oprzec wrazeniu ze gdyby mialy przy sobie wspierajacego meza to sytuacja bylaby do udzwigniecia i cala rodzina funkcjonowalaby w sposob powiedzmy akceptowalny. IMO druga dorosla osoba w rodzinie (w domysle maz) jest duzo wazniejsze niz opieka wytchnieniowa i pomoc panstwa. Bo w pojedynke to jest walka o przetrwanie i to nie bez ofiar niestety
Ale wytchnienie by się przydało nawet, gdy mąż chyba bardziej niż ja nasze trudne dziecko kocha. Tylko on ma pracę w spokojnym i klimatyzowanym biurze A ja cały czas jestem przebodżcowana i muszą słyszeć że wodnik brązowy występował na wyspie hatan, na Pacyfiku. 100 razy. Za to taka piękna krzyżówkę dostałam. 3D
A czasem ta opieka wytchnieniowa mogłaby być taka prosta! Warszawskie Zoo ma darmowy bilet dla Kajtka z opiekunem. Opiekun raz na miesiąc by się przydał. W ogrodach zoologicznych Kajtek nie sprawia już żadnych kłopotów. Jeszcze dwa lata temu trzeba było wynosic przemocą.
Kto wie, kto wie? W którym roku wyginął łazik zaroślowy? Ja już wiem.
Opieka nad Kajtkiem to bylby genialny wolontariat dla jakiegos licealisty z biol-chemu. Oboje by skorzystali, ale mam nieodparte wrazenie ze licealista bardziej
Monia jesli martwi Cie poznosc aborcji - w 9tyg najwczesnie mozesz zrobic usg genetyczne, jesli sa nieprawidlowosci to robisz biopsje kosmowki w 10tyg, doplacasz za FISHa i w 5 dni masz wyniki. Takze spokojnie do 12tygodnia sie zmiescisz, jesli akurat to Cie martwi.
Da się jak najbardziej. Twoja troska jest zaiste wzruszająca. Ciekawe czy tak samo troszczysz się o matki i dzieci,.które w swym poście opisała Ominika. Ciekawe czemu nie zadajesz pytania, czy ojcowie opuszczający swe chore dzieci są w stanie z tym żyć i jak żyją na co dzień, jak patrzą w lustro. Czemu nie zadajesz takich pytań?
Da się jak najbardziej. Twoja troska jest zaiste wzruszająca. Ciekawe czy tak samo troszczysz się o matki i dzieci,.które w swym poście opisała Ominika. Ciekawe czemu nie zadajesz pytania, czy ojcowie opuszczający swe chore dzieci są w stanie z tym żyć i jak żyją na co dzień, jak patrzą w lustro. Czemu nie zadajesz takich pytań?
Przepraszam czy to do mnie? Bo ja osobiscie gorzej oceniam ojca ktory opuscil rodzine po urodzeniu chorego dziecka niz matke ktora dokonala aborcji na chorym dziecku.
Da się jak najbardziej. Twoja troska jest zaiste wzruszająca. Ciekawe czy tak samo troszczysz się o matki i dzieci,.które w swym poście opisała Ominika. Ciekawe czemu nie zadajesz pytania, czy ojcowie opuszczający swe chore dzieci są w stanie z tym żyć i jak żyją na co dzień, jak patrzą w lustro. Czemu nie zadajesz takich pytań?
Przepraszam czy to do mnie? Bo ja osobiscie gorzej oceniam ojca ktory opuscil rodzine po urodzeniu chorego dziecka niz matke ktora dokonala aborcji na chorym dziecku.
Absolutnie nie. Do Moni, która martwi się o dzieci z wadami letalnymi, które najczęściej umierają po porodzie, ale absolutnie nie widać troski o matki, ani podchwytliwych pytań do ,,troskliwych'' tatusiów.
@M_Monia Aborcja jest grzechem. Jest. Ale sama chyba wiesz jak jest. Opieka nad OSOBĄ CHORĄ jest ciężkim kawałkiem chleba. Są matki samotne, które wiedzą, że dzieci to dla nich wszystko, ale są bohaterkami dnia codziennego, bo każdego dnia niosą swój krzyż… Są dzieci nałogowców, chorych rodziców dla których oni są wszystkim, ale każdego dnia walczą. Trzeba się modlić do Boga o łaski, ale nie ma łatwo, tak myślę.
Tylko ze akurat łatwiej podjąć decyzję o porodzie dziecka które i tak umrze niż takiego które przeżyje ale będzie ciężko niepelnosorawne
O tym mówił często Sp. Romuald Debski, że łatwiej zdecydować sie ba krótki wysiłek niż ten długi, bardzo długi.
Ty nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz, serio. A zawsze wszystko wiesz najlepiej.
Tu akurat jest wszystko proste. Boli mocno, krótkie. Żałobę się inaczej przeżywa niż długotrwałą opiekę i brak nadziei na lepsze
Każdą rzecz każdy człowiek na tym świecie przeżywa inaczej. Niektórych to, co krótkie boli całe życie. A niektórych wcale. Ale już podjęcie decyzji nie jest proste w żadnym przypadku.
Tak, opieką nad chorym jest ciężka. Bardzo ciężka. Opieka nad autystykiem, nad dzieckiem z MPD, nad chorym po wylewie, nad chorym na alzheimera. Mieliśmy parę lat babcie leżącą, naprawdę modliliśmy się o śmierć dla niej. Mam teraz mamę z alzheimerem, różowo nie jest. Żyje w poczuciu tego, że w każdej chwili stan mamy może się tak pogorszyć, że będę musiała zrezygnować z pracy i zostać w domu, a bardzo tego nie chcę, bo lubię moją pracę i lubię pieniądze. Opieka wytchnieniowa powinna być zapewniona, dostęp do rehabilitacji też, opieką lekarską nad chorym w domu (mamę wyekspediować z domu można wyłącznie na zasadzie cudu z Bożą pomocą). I jeszcze psychoterapia bezpłatna dla rodziny. Ale, na litość Boską, jak ktoś zaczyna tak rozumować, że skoro jest to tak ciężkie to można tego człowieka zabić to bardzo, bardzo źle. Co z tego, że matki mówią, że wolałyby, żeby dziecko już nie cierpiało? One mają prawo tak mówić, mają prawo do zmęczenia, do pomocy, opieki, mają prawo usłyszeć - jest pani wspaniałą mamą, daje pani z siebie 200 proc a nie - no faktycznie, lepiej by było gdyby można było to dziecko abortować. Aborcja czy eutanazja nie jest pomocą. Jest to opcja najtańsza i najłatwiejsza dlatego jest tak bardzo promowana w pewnych środowiskach.
Właśnie o tym piszę - rodziny niepełnosprawnych mają prawo przeżywać swoje emocje i je wyrażać. Ale używanie tych emocji jako broni w walce o aborcję jest, moim zdaniem, dramatycznym nadużyciem. I potworną niesprawiedliwością. Jestem na grupie opiekunów chorych na Alzheimera. Ludzie tam czasami pisza straszne rzeczy, opiekują się chorymi, którzy jedzą fekalia. Nie chciałabym, żeby ktoś używał tych wpisów jako głosów poparcia dla eutanazji, nie chcę też aby doświadczeń rodziców chorych dzieci używano dla poprarcia aborcji. Dlatego postawiłam te zjawiska obok siebie. Moim zdaniem podłoże ideologiczne tych zjawisk jest też podobne - jest nim przeświadczenie, że jeśli chory jest obciążeniem dla bliskich i społeczeństwa to można go uśmiercić w imię walki z cierpieniem.
@Kacha Czasem eutanazja jak i samobójstwo są próbą znalezienia lepszego wyjścia. Nie chodzi o to, aby takich ludzi zabijać, ale może być tak, że ktoś chory na raka ma już tak dość, że wolałby odpocząć. Tak samo niestety czasem można zwątpić w życie, kłopoty mogą przytłoczyć, depresja pogłębić się. Banał, ale czasem wiedziałam jak to jest, widzieć siebie po drugiej stronie. Jednak nie chodzi tu o mnie, ale o to, że czasem cierpienie jest tak duże, że śmierć może być ukojeniem. Nie dla osoby z depresja, ale są ciężkie schorzenia fizyczne… A rodzina też czuje ból, zmęczenie… Po śmierci bliskiej mi osoby, jej dzieci były smutne, ale widziały niebieską radość dla niej, a wnuki przeżyły to dużo mniej, chociaż pewnie też była w nas tęsknota.
Podstawowe pytanie jest, czy lewicowe środowiska są za aborcją dzieci na życzenie egoistycznej matki nawet bez zagrożenia jej życia, czy przeciw. Jeśli są za, to znaczy, że ich głównym celem jest właśnie aborcja dzieci na życzenie, a ta cała troska o zdrowie matki jest pretekstem, żeby zrobić krok w kierunku celu głównego. Troska o zdrowie kobiet musi być udawana, bo nie da się być za aborcją dzieci i jednocześnie za ratowaniem życia kobiet. Przecież te abortowane dzieci to też kobiety. To jaka to troska o zdrowie kobiet? Albo jest się zatroskanym po prostu o ludzi - na każdym etapie rozwoju - albo taka wybiórcza troska jest wybiegiem, fortelem, podstępem. Jeśli więc wilk beczy jak baranek, żeby skierować owce we wskazane miejsce, że niby taki zatroskany, to owce nie powinny rozważać, ile wilk ma procent racji, bo to tylko przybliża wilka do realizacji celu.
Można to traktować wąsko ale teraz zaczyna się to traktować szeroko. Federa doprowadza do tego że zagrożenie życia jest pojmowane szeroko. Np matka szaleje że zaraz urodzi dziecko z ZD i twierdzi że się zabije jeśli nie dojdzie do aborcji i wtedy psychistra wypisuje wniosek i dokonuja aborcji z powodu zagrożenia życia matki.
I pewnie jest tak że w jednym województwie to przejdzie a w innym nie.
Jeśli to okaże się powszechną praktyką, to cel główny środowisk proaborcyjnych osiągnięty. Każda kobieta będzie mogła usunąć dziecko z każdej przyczyny pod pretekstem lęku i myśli samobójczych. Będą szkolone przez odchylone media. Zadaniem państwa jest chronić dzieci przed wyrodnymi matkami, które
stanowią dla nich zagrożenie. Zarówno jeśli chodzi o dzieci narodzone,
jak i nienarodzone. A tu by była furtka i "mamusie" mogłyby rżnąć dzieci w majestacie prawa.
Każde dziecko ma ojca, a w temacie aborcji w ogóle jakoś nie słyszę głosu mężczyzn mówiących o ojcu. Ciągle jest retoryka kobieta+dziecko. Już na tym etapie faceci się wycofują ze swojej roli ojca i albo głoszą, że kobieta ma rodzić, albo kobieta powinna mieć prawo decydować. Zero dyskusji o tym, że jest ojciec, który powinien też mieć prawo decydowania o życiu swojego dziecka.
Teraz w TVNie mówią o aborcji. Broniąc prawa do niej, o kobiecych dramatach. Rozumiem dylematy matek spodziewających się ciężko chorych dzieci, ale ogólnie wyjście to nie jest i jest jak najbardziej to grzechem ciężkim.
Komentarz
Ojcowie nagminnie zostawiają matkę z niepełnosprawnym dzieckiem. Nadal!
Bo w pojedynke to jest walka o przetrwanie i to nie bez ofiar niestety
A ja cały czas jestem przebodżcowana i muszą słyszeć że wodnik brązowy występował na wyspie hatan, na Pacyfiku.
100 razy.
Za to taka piękna krzyżówkę dostałam. 3D
Opiekun raz na miesiąc by się przydał. W ogrodach zoologicznych Kajtek nie sprawia już żadnych kłopotów. Jeszcze dwa lata temu trzeba było wynosic przemocą.
Bo ja osobiscie gorzej oceniam ojca ktory opuscil rodzine po urodzeniu chorego dziecka niz matke ktora dokonala aborcji na chorym dziecku.
Ale, na litość Boską, jak ktoś zaczyna tak rozumować, że skoro jest to tak ciężkie to można tego człowieka zabić to bardzo, bardzo źle. Co z tego, że matki mówią, że wolałyby, żeby dziecko już nie cierpiało? One mają prawo tak mówić, mają prawo do zmęczenia, do pomocy, opieki, mają prawo usłyszeć - jest pani wspaniałą mamą, daje pani z siebie 200 proc a nie - no faktycznie, lepiej by było gdyby można było to dziecko abortować.
Aborcja czy eutanazja nie jest pomocą. Jest to opcja najtańsza i najłatwiejsza dlatego jest tak bardzo promowana w pewnych środowiskach.
Właśnie o tym piszę - rodziny niepełnosprawnych mają prawo przeżywać swoje emocje i je wyrażać. Ale używanie tych emocji jako broni w walce o aborcję jest, moim zdaniem, dramatycznym nadużyciem. I potworną niesprawiedliwością.
Jestem na grupie opiekunów chorych na Alzheimera. Ludzie tam czasami pisza straszne rzeczy, opiekują się chorymi, którzy jedzą fekalia. Nie chciałabym, żeby ktoś używał tych wpisów jako głosów poparcia dla eutanazji, nie chcę też aby doświadczeń rodziców chorych dzieci używano dla poprarcia aborcji. Dlatego postawiłam te zjawiska obok siebie. Moim zdaniem podłoże ideologiczne tych zjawisk jest też podobne - jest nim przeświadczenie, że jeśli chory jest obciążeniem dla bliskich i społeczeństwa to można go uśmiercić w imię walki z cierpieniem.
Po śmierci bliskiej mi osoby, jej dzieci były smutne, ale widziały niebieską radość dla niej, a wnuki przeżyły to dużo mniej, chociaż pewnie też była w nas tęsknota.