mono i Agnieszko - ja nie wierzę, że wiedza szkodzi. Mona - możesz nie zgadzać się z teorią ewoluji, ale dobrze wiedzieć, że takowa istnieje - choćby po to by wiedzieć z czym się nie zgadzasz. To od nas rodziców zależy czy nasze dzieci będą na tyle mądre by same poszukiwać wiedzy, prawdy i ścieżki którą będzie podążać.
Jeśli dziecko będzie zajmować się udowadnianiem, ze teoria ewolucji jest kompletną bzdurą to nie staczy mu już sił i czasu, aby uczyć sie czegoś istotnego np. metafizyki czyli teorii rzeczywistości, dziejów Polski itp. Zatem taka wiedza o ewolucji może zaszkodzić. Człowiek jest bardzo ograniczony czasem, przestrzenią, swoimi możliwościami itp
Przecież pracująca matka to ekonomiczny przymus i rezultat nazi-feministycznej demagogi.
Gdyby te kobiety miały wybór - to 95 % tychże - wybrałoby dom i pełniej oddałyby się wychowaniu dzieci i trosce o dom.
I byłyby szczęśliwe.
Mono - niby bla bla bla a ja i tak uważam, że to od rodziców zależy czy ich dzieci będą ludźmi wierzącymi i czy będą wyznawać wartości takie jak rodzice.
Ależ ja też tak myślę. Mówimy tu jednak o konkretnym przypadku Agnieszki i braku zgody na edukację domową.
Poza tym to rodzice powinni decydować jak wychowują swoje dzieci(mówię tu o dzieciach, nie dorosłych ludziach mających już ukształtowany światopogląd i mogących samodzielnie o sobie decydować )
I nie wierzę, że szkoła, wiedza, wykształcenie odbierze rodzicom dzieci.
Ja nie powiedziałam , że szkoła, wiedza, wykształcenie odbierze rodzicom dzieci.
Totalny brak zrozumienia z Twojej strony...
Jeszcze raz podkreślam - bardzo cenię i szanuję kobiety, które poświęcają cały swój czas rodzinie. Ale nie uważam, żeby jedynie to czyniło z kobiety dobrą matkę.
Nie chodziło o to by poświęcac cały czas tylko by to było podstawowe zajęcie... ale to dotyczyło mężczyzn... a może kobiet tez...?
Ja nie uważam, zeby prawo kobiety do nauki i pracy zawodowej było czymś niewłaściwym.
Oczywiście-bardzo dobrze jest, żeby kobieta miała męża, który ją wspiera.
Ale nie wyobrażam sobie, zeby mój mąż sam decydował o tym, co jest dla mnie dobre w myśl zasady"ty, jako kobieta tego nie wiesz, natomiast ja, z racji swej płci w pakiecie dostałem prawo do nieomylności i sam wiem, co dla ciebie jest dobre, bo jestem mężczyzną, nawet jeśli wydaje się tobie coś innego, niż mi to od razu mówię, ze się mylisz, bo jesteś kobietą i masz mnie od myślenia"
cóz, żyjemy w czasach, gdzie pewne wartości znacznie sie zdewaluowały
mężom znacznie częsciej niż kiedyś(i na odwrót, rzecz jasna też) żona przestaje sie podobać, lepsza jest nowa, młodsza i do tego z "aspiracjami i ambicjami zawodowymi"
często, gdyby nie to, ze taka wlaśnie żona pracowała i może sobie pozwolić na pewną niezależność finansową w przypadku rozstania -byłaby skazana na żebraczą jałmużnę w postaci alimentów na dzieci(bo jej samej raczej nie przysługują)
cóz zrobiłaby teraz żona uroczego KaziaM., gdyby nie miała zawodu i pracy???
[cite] kociara:[/cite]
cóz zrobiłaby teraz żona uroczego KaziaM., gdyby nie miała zawodu i pracy???
Gdyby żona Kazia nie realizowała się zawodowo, to mogłaby jeździć wszędzie z nim i wtedy nie byłoby sprawy! Byliby szczęśliwym małżeństwem.
Wiedziałam, że to powiesz
Realizująca się zawodowo żona Kazia żoną Kazia, ale kobiety co grzecznie pilnowały domowego ogniska też bywają porzucane, niestety Więc to nie jest tak, że jest jakaś reguła, że opiekujesz się domem = jesteś bezpieczna..
W końcu nie po to opiekuję się domem, żeby mąż i dzieci robili sobie co im się podoba! Porządek musi być!:peace:
Wydaje mi się, że dyskutując o możliwości edukacji kobiet trzeba rozdzielić dwie sprawy. Jedna rzecz, to indywidualne rozwijanie zainteresowań, kontakty z uczonymi i poszerzanie horyzontów - czyli traktowanie edukacji jako drogi samorozwoju. To zawsze było dostępne dla kobiet, oczywiście pod warunkiem, że mogły sobie pozwolić na taki sposób spędzania czasu. Drugą rzeczą jest edukacja jako zdobywanie kwalifikacji do pracy zawodowej. Ta ścieżka nie tyle była kobietom blokowana, co powstała z założenia dla mężczyzn, jako żywicieli rodziny. Skoro kobiety nie musiały zarabiać na dom, to nie było konieczności, aby się do takiego wysiłku przygotowywały. W momencie, kiedy nastąpiły zmiany obyczajowe i kobiety zaczęły się wynajmować do pracy, powstał rynek edukacyjny, aby je do tego szkolić. Kolejnym krokiem było ograniczanie dochodów mężczyzn w taki sposób, aby praca ich żon stała się niezbędna do utrzymania rodziny. Dlatego wcale nie jestem pewien, czy jest powód, aby świętować sukces feminizmu w uzyskaniu dla kobiet dostępu do edukacji. Było to ściśle powiązane z uczynieniem z kobiet niewolnic pracy zarobkowej i odcięciem ich od macierzyństwa i rodziny.
[cite] Maciek:[/cite] W momencie, kiedy nastąpiły zmiany obyczajowe i kobiety zaczęły się wynajmować do pracy, powstał rynek edukacyjny, aby je do tego szkolić. Kolejnym krokiem było ograniczanie dochodów mężczyzn w taki sposób, aby praca ich żon stała się niezbędna do utrzymania rodziny. Dlatego wcale nie jestem pewien, czy jest powód, aby świętować sukces feminizmu w uzyskaniu dla kobiet dostępu do edukacji. Było to ściśle powiązane z uczynieniem z kobiet niewolnic pracy zarobkowej i odcięciem ich od macierzyństwa i rodziny.
Właśnie wrogowie człowieka i rodziny nazwali to prawem do edukacji.
I udało im się, bo wiele kobiet się cieszy, że mają prawo do edukacji.
Nie widzą jednak, że w ten sposób zabiera im się podstawowe prawo - prawo do przekazywania życia.:sad:
Komentarz
W Europie demoralizuje się w majestacie prawa.
Jeśli dziecko będzie zajmować się udowadnianiem, ze teoria ewolucji jest kompletną bzdurą to nie staczy mu już sił i czasu, aby uczyć sie czegoś istotnego np. metafizyki czyli teorii rzeczywistości, dziejów Polski itp. Zatem taka wiedza o ewolucji może zaszkodzić. Człowiek jest bardzo ograniczony czasem, przestrzenią, swoimi możliwościami itp
Gdyby te kobiety miały wybór - to 95 % tychże - wybrałoby dom i pełniej oddałyby się wychowaniu dzieci i trosce o dom.
I byłyby szczęśliwe.
Świat nie jest czarno- biały, ale cieszę się, że z czarnego przeszłaś na szare. Może kiedyś dasz się wybielić?
Ależ ja też tak myślę. Mówimy tu jednak o konkretnym przypadku Agnieszki i braku zgody na edukację domową.
Poza tym to rodzice powinni decydować jak wychowują swoje dzieci(mówię tu o dzieciach, nie dorosłych ludziach mających już ukształtowany światopogląd i mogących samodzielnie o sobie decydować )
I nie wierzę, że szkoła, wiedza, wykształcenie odbierze rodzicom dzieci.
Ja nie powiedziałam , że szkoła, wiedza, wykształcenie odbierze rodzicom dzieci.
Totalny brak zrozumienia z Twojej strony...
Nie chodziło o to by poświęcac cały czas tylko by to było podstawowe zajęcie... ale to dotyczyło mężczyzn... a może kobiet tez...?
Oczywiście-bardzo dobrze jest, żeby kobieta miała męża, który ją wspiera.
Ale nie wyobrażam sobie, zeby mój mąż sam decydował o tym, co jest dla mnie dobre w myśl zasady"ty, jako kobieta tego nie wiesz, natomiast ja, z racji swej płci w pakiecie dostałem prawo do nieomylności i sam wiem, co dla ciebie jest dobre, bo jestem mężczyzną, nawet jeśli wydaje się tobie coś innego, niż mi to od razu mówię, ze się mylisz, bo jesteś kobietą i masz mnie od myślenia"
cóz, żyjemy w czasach, gdzie pewne wartości znacznie sie zdewaluowały
mężom znacznie częsciej niż kiedyś(i na odwrót, rzecz jasna też) żona przestaje sie podobać, lepsza jest nowa, młodsza i do tego z "aspiracjami i ambicjami zawodowymi"
często, gdyby nie to, ze taka wlaśnie żona pracowała i może sobie pozwolić na pewną niezależność finansową w przypadku rozstania -byłaby skazana na żebraczą jałmużnę w postaci alimentów na dzieci(bo jej samej raczej nie przysługują)
cóz zrobiłaby teraz żona uroczego KaziaM., gdyby nie miała zawodu i pracy???
W końcu nie po to opiekuję się domem, żeby mąż i dzieci robili sobie co im się podoba! Porządek musi być!:peace:
prawo ...
prawo...
-prawo do jazdy autem :cry:
:shamed:-kobieta Anna
I udało im się, bo wiele kobiet się cieszy, że mają prawo do edukacji.
Nie widzą jednak, że w ten sposób zabiera im się podstawowe prawo - prawo do przekazywania życia.:sad: