"Polska" dotarła do wstępnych wyników akcji liczenia wiernych, którą przeprowadziły - jak co roku - wszystkie polskie parafie. Nigdy wcześniej nie odnotowano tak znaczącego spadku. Według danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, który od 30 lat zleca proboszczom policzenie wiernych, choć odpływ praktykujących był stały, to rocznie wynosił najwyżej 2 proc.
Co wywołało tak nagły kryzys wiary polskich katolików? Księża tłumaczą, że za rekordowo niską frekwencję odpowiada zła pogoda. Liczenie wiernych przeprowadzono bowiem 23 listopada, a tego dnia niemal w całej Polsce rozszalała się zima. - Wielu ludzi, zwłaszcza starszych, zostało przez to w domach - mówi ks. Dariusz Gącik, rzecznik diecezji kieleckiej, gdzie spadek wiernych wyniósł aż 11 proc.
Niektórzy pozostali i już nie przychodzą...... W moim rodzinnym miasteczku kościół całą zime jest nieogrzewany i jest w nim chyba zimniej niż na dworze. Jak tu godnie sprawować liturgie?
[cite] Bogdan:[/cite]Niektórzy pozostali i już nie przychodzą...... W moim rodzinnym miasteczku kościół całą zime jest nieogrzewany i jest w nim chyba zimniej niż na dworze. Jak tu godnie sprawować liturgie?
Już wiem dlaczego wolisz (godniejsze, bo cieplejsze ?) salki.
może dlatego że w kościele wciąż to samo,ludzie się nudzą na kazaniach, a trzeba by ksiądz i o piekle postraszył to wiara by poszła z trwogi a może i z miłości w końcu
[cite] Bogdan:[/cite]Niektórzy pozostali i już nie przychodzą...... W moim rodzinnym miasteczku kościół całą zime jest nieogrzewany i jest w nim chyba zimniej niż na dworze. Jak tu godnie sprawować liturgie?
W mojej poprzedniej parafii ten sam problem. Ksiądz nie robi ogrzewania, bo boi sie, ze mu ludzie nie dadzą pieniędzy, a ludzie tylko czekają aż ksiądz zacznie coś robić w tym kierunku. Na nic zdało się przekonywanie księdza, aby zaczął coś robić!
Problem leży nie tyle w tematyce, co zaangażowaniu albo jego braku właśnie.
Rutyna, rutyna, 30 min nawet w niedzielę ..., zamiast homilii listy jakieś nudne ...
[cite] Agnieszka63:[/cite]W mojej poprzedniej parafii ten sam problem. Ksiądz nie robi ogrzewania, bo boi sie, ze mu ludzie nie dadzą pieniędzy, a ludzie tylko czekają aż ksiądz zacznie coś robić w tym kierunku. Na nic zdało się przekonywanie księdza, aby zaczął coś robić!
To niech się ludzie wezmą do roboty - zrobią składkę, poczynią jakieś wstępne przygotowania... I jak pójdą do proboszcza z czymś takim to na pewno inaczej on podejdzie do sprawy. I mam na myśli większą grupę parafian, a nie tylko tych kilku najaktywniejszych. Czekać jest wygodnie...
Tomasz:Przypominam, ze na niedzielna msze sw. nie przychodzi sie w celu doznania religijnych przezyc ale po to, aby oddac chwale Bogu i uczestniczyc w Eucharystii. Nudne kazania, ogrzewanie, lub jego brak, to kwestie trzeciorzedne i niewazne wobec Tajemnicy sprawowania Najswietszej Ofiary.
To wiesz Ty, ja i naprawdę niewielu, którzy przychodzą na niedzielną Eucharystię.
Znaczna część, przychodzi, bo tak każe obyczaj, bo tak trzeba, bo ....
i ta grupa najbardziej topnieje.
Owszem, możemy przyznać, że lepiej niewielu ale wiernych .... ale też mamy prawo oczekiwać aby nasi pasterze pochylili się bardziej nad Słowem Bożym i liturgią i swoim życiem bardziej świadczyli o sprawie jakiej służą i swoim świadectwem pociągnęli tych letnich, jeszcze nie gorących ...
Czytałam kiedyś artykuł o feminizacji przekazu Koscioła - kierowania treści i formy przede wszystkim do niewiast (by the way, w innym wątku ktoś twierdził, ze niewiasty to kobiety niezamężne, a białogłowy - mężatki: ja mam przemożne wrażenie, ze jest odwrotnie).
Kobiet do kościoła uczęszcza więcej niż mężczyzn, to można gołym okiem stwierdzić. Być może jest to efekt "rozmiękczenia" przekazu, mniej twardych słów, więcej miłych dla ucha i wzruszających pogadanek, rzewnych piosenek itp. Bezustane opowiadanie o uczuciach i odczuciach, a coraz mniej o zasadach i o wielkości Boga, o codziennej walce i zmaganiu itp. Słyszę, jak czasem narzeka na to mój mąż - a oboje bardzo cenimy sobie surowych spowiedników i twardych kaznodziejów. U mnie to raczej wyćwiczone i nabyte, bo parę lat temu też wolałam "przeżycia" i "czucie Pana Boga", dopóki mi jeden z tych surowych spowiedników nie powiedział, że Pan Bóg to nie jest dezodorant. Za to Meter i większość moich znajomych mężczyzn - katolików potrzebuje jasnego "tak-tak, nie-nie" - doskonale to widać w poście Maćka o obowiązkach stanu. Mój mąż by się pod tym podpisał czterema kończynami.
[cite] Nataniella:[/cite] A TAK NAPRAWDĘ OGARNIA NAS CAŁKOWITE "ZEŚWIETCZENIE".
Cóż to bardzo niebezpieczne uogólnienie.
Byłbym raczej za stwierdzeniem, że ci, którzy w ogóle Boga nie znają odchodzą, ale ogólnie rośnie wśród ludzi poznanie Boga.
Człowiek unika rzeczy, które są dla niego przykre. W życiu bardzo dominujące jest przekonanie, że Kościół jest niepraktyczny, a w życiu przecież poradzić sobie trzeba.
W Kościele pozostają ludzie, którzy wiedzą o tym, że jednak Kościół jest praktyczny.
Nie wiem, czy wiecie, ale w takim właśnie momencie (no, porównywalnym) jak teraz jest w Polsce narodziły się w Hiszpanii wspólnoty neokatechumenalne - ponad 40 lat temu.
Może już czas docenić owoce Drogi N. i u nas? Pamiętając, że jest skierowana głównie ku tym, którzy z Kościoła z różnych powodów odeszli lub nigdy w nim świadomie nie byli( z wyjątkiem zapisu w księgach parafialnych). Ktoś tu pisał, że może i dobrze, że ilość przechodzi w jakoś. Też tak myślę, ale to nie znaczy, że Ci którzy odchodzą nie potrzebują Boga i kogoś kto im o tym Bogu będzie mówił.
Komentarz
Już wiem dlaczego wolisz (godniejsze, bo cieplejsze ?) salki.
Rutyna, rutyna, 30 min nawet w niedzielę ..., zamiast homilii listy jakieś nudne ...
To wiesz Ty, ja i naprawdę niewielu, którzy przychodzą na niedzielną Eucharystię.
Znaczna część, przychodzi, bo tak każe obyczaj, bo tak trzeba, bo ....
i ta grupa najbardziej topnieje.
Owszem, możemy przyznać, że lepiej niewielu ale wiernych .... ale też mamy prawo oczekiwać aby nasi pasterze pochylili się bardziej nad Słowem Bożym i liturgią i swoim życiem bardziej świadczyli o sprawie jakiej służą i swoim świadectwem pociągnęli tych letnich, jeszcze nie gorących ...
Kobiet do kościoła uczęszcza więcej niż mężczyzn, to można gołym okiem stwierdzić. Być może jest to efekt "rozmiękczenia" przekazu, mniej twardych słów, więcej miłych dla ucha i wzruszających pogadanek, rzewnych piosenek itp. Bezustane opowiadanie o uczuciach i odczuciach, a coraz mniej o zasadach i o wielkości Boga, o codziennej walce i zmaganiu itp. Słyszę, jak czasem narzeka na to mój mąż - a oboje bardzo cenimy sobie surowych spowiedników i twardych kaznodziejów. U mnie to raczej wyćwiczone i nabyte, bo parę lat temu też wolałam "przeżycia" i "czucie Pana Boga", dopóki mi jeden z tych surowych spowiedników nie powiedział, że Pan Bóg to nie jest dezodorant. Za to Meter i większość moich znajomych mężczyzn - katolików potrzebuje jasnego "tak-tak, nie-nie" - doskonale to widać w poście Maćka o obowiązkach stanu. Mój mąż by się pod tym podpisał czterema kończynami.
niewiasta
Czasem warto użyć googli, żeby baboli nie strzelać
_____________________________________________
Niezły bajer. Starsze pokolenie umiera a młodzi uciekają od kościoła bo im to nic nie daje.
bzdura
we Francji
gołe pępki
New Age
NLP w złym te słowa znaczeniu
pogoń za pieniądzem - o czym dziś ludzie ze sobą rozmawiają ?
świat się radykalizuje
i ci niewierzący się radykalizują
jak też i wierzący też się radykalizują - ilość przechodzi w jakość
nasze dzieci i wnuki będą miały przechlapane bo zaczną się poważne prześladowania ze strony pogan jak i muzułmanów
Cóż to bardzo niebezpieczne uogólnienie.
Byłbym raczej za stwierdzeniem, że ci, którzy w ogóle Boga nie znają odchodzą, ale ogólnie rośnie wśród ludzi poznanie Boga.
Człowiek unika rzeczy, które są dla niego przykre. W życiu bardzo dominujące jest przekonanie, że Kościół jest niepraktyczny, a w życiu przecież poradzić sobie trzeba.
W Kościele pozostają ludzie, którzy wiedzą o tym, że jednak Kościół jest praktyczny.
Wygląda na to, że zła passa się odwróciła.