Stawiany za wzór miłości małżeńskiej związek Mela i Robyn Gibson nie przetrwał próby czasu. Żona gwiazdora złożyła właśnie pozew o rozwód, a jako powód rozstania podała "różnice nie do pogodzenia". Prawdziwą przyczyną zerwania wieloletniego związku jest zdrada aktora, który podczas pobytu na Kostaryce został przyłapany przez paparazzi z kochanką. Zdjęcia aktora obściskującego się ze znacznie młodszą "przyjaciółką", Oksaną, zostaną użyte jako koronny dowód w sprawie rozwodowej.
Gibsonowie byli modelowym małżeństwem - spędzili ze sobą 28 lat. Stronili od próżnego hollywoodzkiego światka, poświęcając się wychowaniu siódemki dzieci. Australijski aktor słynął z oddania rodzinie i wręcz fanatycznej religijności. Robyn zawsze wspierała gwiazdora w jego nieustających zmaganiach z alkoholizmem. Stanęła także po jego stronie, gdy Gibson zwyzywał policjantów, aresztujących go za jazdę po pijaku. Najwyraźniej to nie wystarczyło, aby para przetrwała próbę czasu.
pudelek.pl
Komentarz
:sad:
Już kiedyś był oskarżany o zdradę i to wszystko to były kłamstwa. Mam nadzieję, że tak się okaże i tym razem.
A poza tym Szatan robi na pewno wszystko aby pogrążyć właśnie tego człowieka, który zrobił tak wiele dobrego.
Dlatego też Cart&Pud nie pisz o tamtym szmaciarzu tutaj.
Pożyjemy, zobaczymy.
Jak będę widziała, że się pomyliłam- odszczekam publicznie na forum.
Nawet list do Mela wyślę z przeprosinami.
Ale jak na razie, to zaczął tak samo jak nasz rodzimy szmaciarz
W tej sprawie ważniejsze dla mnie od pudelka jest to, że ani prawie trzydzieści lat małżeństwa, ani siódemka dzieci, ani nawet zaangażowanie w różne katolickie przedsięwzięcia nie chronią przed pokusami, które mogą wszystko zrujnować.
A iformacje w serwisach typu pudelek często są wyssane z palca.
My tylko możemy trochę ograniczyć pokusy - tzn. nie wystawiać się na dodatkowe.
Zastanawiam się jak wspieram ludzi "z pierwszej lini frontu" (takich jak księża czy świedzcy np. Gibson)? Ile razy się za nich modlę?
Pozdrawiam,
Grzegorz
Dlaczego używacie określeń typu "rogaty" "popielaty" a nie napiszecie wprost DIABEŁ i SZATAN?
Diabła trzeba demaskować. Nazywać po imieniu!
Mam jednak wątpliwości czy wymienianie wprost jego imienia nie jest przyzywaniem go i nie przynosi mu radości. Dla mnie te imiona są odrażające.
Może się mylę ale takie są moje odczucia.
A swoją drogą: jestem wrogiem przeklinania i mówiąc o tym nie wymieniam tych słów. Podobnie w tym wypadku unikam zetknięcia z ...
Zależy też do kogo mówię ale na tym forum wszyscy są chyba świadomi: kto jest kto!
Pozdrawiam,
Grzegorz
Przykładów w Biblii jest dużo więcej. Myślisz, że autorzy natchnionych ksiąg nie wiedzieli, kto jest kim? A jednak nie używali infantylizmów w stylu "popielaty" czy "rogaty".
Więc wzorujmy się na nich i nazywajmy Zło- diabłem lub szatanem.
ps. "Zło" specjalnie napisałam z wielkiej litery. Tak czyni Biblia, a egzegeci mówią, że to podkreśla osobowy jego charakter.
Ale fakt faktem, "jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?". Katolik powinien mieć świadomość, że należy do armii Króla, który już zwyciężył.
Słaby niedawno wyleczył się z alkoholizmu, raczej trzeźwy alkoholik.
Przebywając w takim środowisku, pewnie na niego polowali ....
Potencjał w spodniach i oczy rannego łosia- to jest to, co tygrysice lubią najbardziej
No i ta rola bohatera....
:cool:
Dobrze, że mamy swoje własne ideały, też potencjał mają, wzrost odpowiedni, a w ich oczach odbijamy się MY!!!
(Tu buziak dla Jasia mony:crush: za cudne określenie miłości)
Nie będę osądzał osoby, choć bez wątpienia zdrada jest zdradą, a w tym wypadku jeszcze publicznym zgorszeniem.
Kiedyś, w okresie młodzieńczej radykalności, starsza ode mnie znajoma powiedziała zdanie, które niestety zawsze mi się sprawdza: "nie potępiaj innych za ich czyny, bo sam będziesz podobnie doświadczany i okaże się, czy temu sprostasz".
Tak w kontekście tych naszych rozważań o zdradzie: moja szwagierka, zdradzona i porzucona przez kochającego męża (a mojego kuzyna) powiedziała zrezygnowana (minęło już siedem lat): kiedy w grę wchodzi inna kobieta, to nic się nie da zrobić, to jest amok, żywioł.
Jest w Kościele modlitwa przyzywająca Bożej pomocy w przypadku działania żywiołów, TRISHAGION (Święty Boże, Święty Mocny...), i ja do niej się właśnie uciekam w takich sytuacjach. (skrótomyśl, oczywiście do Boga słowami modlitwy)
Jest jeszcze wspólnota parafialna.
Za tą też nie tęsknisz?
:tooth: