Czy ktoś z Was stosuje/stosował/zna? Co o niej myślicie? Przeczytałam ostatnio książkę "Tłuste życie" Jana Kwaśniewskiego i muszę przyznać, że jestem zaintrygowana. Wiele rzeczy dla mnie mam sens, ale nie mogę nigdzie znaleźć badań, wyników - wszyscy są albo za albo przeciw na zasadzie wiary. Wszędzie w internecie kopiują jeden tekst, w którym stoi, że "Dieta jest polecana przez jej zwolenników jako dieta odchudzająca oraz jako lekarstwo na szeroką gamę chorób. Nie ma żadnych badań potwierdzających skuteczność diety jako diety odchudzającej czy też leczniczej, ani nawet na brak długookresowych skutków ubocznych." I jeszcze: "Wg. medycyny konwencjonalnej, taki sposób odżywiania powinien spowodować znaczny wzrost ryzyka miażdżycy i hipercholesterolemii (poprzez podwyższenie poziomu tzw. "złego" cholesterolu i trójglicerydów w surowicy krwi), jednak przypuszczenia te nie znalazły uzasadnienia w wykonanym badaniu przez Zakład Farmakologii Doświadczalnej Instytutu Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN[1]." (z Wikipedii)
I w sumie dalej nic nie wiem...
Aha, dla wyjaśnienia: to dieta, w której 80% energii dla organizmu ma pochodzić z tłuszczów zwierzęcych.
Komentarz
Dla mnie była raczej przykra, bo jestem mega łasuchem, ale z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu, kto chce schudnąć - dla mnie okazała się błogosławieństwem, bo dzięki niej po ciąży b. szybko wróciłam do swojej wcześniejszej wagi, a potem jeszcze troszkę schudłam w czasie karmienia.
Ogólnie polega to na tym, że wszystko, co jemy zawiera określoną ilość tzw. wymienników węglowodanowych i powinno się jeść określoną ich ilość, bo reszty organizm nie przerabia...
Miałam ustalone w poradni (podejrzewam, że dla nieciężarnych jest to ustalane trochę inaczej, zależy też pewnie od wzrostu - ja mam 176cm), że na śniadanie mogę zjeść 2 wymienniki, na drugie śniadanie 1-1,5; na obiad 4-5; na podwieczorek - 1; na kolację 3-4 i około godz.22 - 1;
Czyli dużo posiłków, co 2-3h, ale nie obfite...
1 wymiennik to np. średnie jabłko ziemniak, pół szklanki makaronu,
ale np. mięso nie ma wymienników, więc można jeść ile się chce... (w necie są dostępne tabele wymienników i jak to przeliczać)
Nie można jeść żadnych słodyczy i trzeba uważać z sokami i owocami, bo w nich też jest dużo cukrów prostych. Chleb biały wymienić na razowy. Na kanapki dobrze jest kłaść liść kapusty pekińskiej, bo to przyspiesza przemianę materii. Niewskazane są też oczywiście chipsy, mac donaldy itp.
Przekąski typu ciasteczka wymieniłam na migdały i orzechy.
Na zakupach zwracałam uwagę na to, który z produktów (np. który z makaronów) ma mniej wymienników (to jest napisane na opakowaniu) i ten kupowałam.
Warto jeść to, co zawiera dużo błonnika, a po obfitszym posiłku po prostu trochę się poruszać.
Moja koleżanka studiowała medycynę i na podstawie tego czego się uczyła sama ułożyła sobie dietę właśnie opartą na powyższych zasadach. Schudła całkiem sporo i bardzo ładnie wygląda. Do tego ta dieta jest po prostu bardzo zdrowa.
Obiecywałam sobie, że nadal będę się tak żywić, nawet jak mi ta cukrzyca minie, ale nic z tego nie wyszło... jestem chyba uzależniona od czekolady...
Jak dojdziemy do wprawy można do tego dołożyć inny dzień np. środę.
Efekty duchowe i "cielesne" gwarantowane :thumbup:
A ha, ważne: do tego najlepiej dołożyć solidnąÂ modlitwę
dieta to po prostu sposób odżywiania, post połączony z modlitwą ma wymiar duchowy dieta jedynie zdrowotny
to prawda,że koleżanka była szczuplutka, ale ja lubię 36% z cukrem w torcie , na lodach..mniam
Chyba lepszy jest post Daniela.
Pozdraiwma - Ula
dla mnie taka dieta jest nie do przyjęcia z wielu powodów. Jest dla mnie nienaturalne, by człowiek tak się żywił - patrząc na budowę zębów, skład śliny, wielkość i budowę żołądka, długość jelit etc. Nie ma tu wspólnych cech ze zwierzętami mięsożernymi. Jeśli ta dieta jest taka dobra, to dlaczego Eskimosi, którzy tak się żywili, mieli taką krótką średnią życia (30 lat)? dla mnie bardzo znaczące są badania prowadzone przez 30 lat w Chinach, gdzie stwierdzono, że najzdrowsi są ludzie, którzy jedzą monotonnie i ich dieta bliska jest wegańskiej.
Ciekawe, czy w swoich obliczeniach wziął pod uwagę że żołnierz musiał kilka godzin dziennie zasuwać po poligonie z obciążeniem, gimnastyka, itd. Maciek pewnie wiesz o tym, podobno haubicę obsługiwałeś.
stwierdziła, ze podchodziła do niej z duuużym dystansem, ale ma sporo pacjentów, którzy są na niej od kilku lat
to ludzie, którzy wcześniej mieli spore problemy ze zdrowiem, kiepskie wyniki badań itp.
moja lekarka twierdzi, ze nie rozumie tego za bardzo ale jej pacjenci na tej diecie są po prostu zdrowi-dieta działa
moja koleżanka od kilku lat na tej diecie-za namową mamy, która takze od kilku lat na niej(wcześniej problemy z sercem, wątrobą, bardzo wysoki cholesterol itp), wcześniej leczenie nie przynosiło większych efektów
mama koleżanki-po 70tce, okaz zdrowia, wigoru i radości życia, pełna energii...
podobno w diecie optymalnej tylko na początku zjada się takie ilosci mięcha i tłuszczu-potem organizm sam sobie reguluje
zupełnie nie rozumiem-ale sporo osób z moich znajomych i znajomych znajomych stosuje i jest zadowolonych :shocked:
Wiem co to znaczy przemysł spożywczy:sad:
Można powiedzieć, że rośliny są mniej przetworzone od zwierząt. Dlatego lepiej jeść więcej roślin niż zwierząt.
Polecam dietę owocowo-warzywną (post Daniela) opisaną w książeczce Ewy Dąbrowskiej, Ciało i ducha ratować żywieniem, wyd. Michalineum. Są to spisane audycje radiowe, oczywiście z RM
Moja najstarsza córka trzyma się tej diety i jest bardzo zadowolona. Poprawiła się jej skóra, ma więcej energii, schudła itp.
Żywienie ta metodą to najpierw dieta oczyszczająca (bez mięsa), a później zdrowe odżywianie dopuszczające niewielkie ilości mięsa. Nabiał i rośliny strączkowe zawierają aminokwasy egzogenne, bez mięsa można sie obejść. Tym bardziej jeśli ktoś nie pracuje ciężko fizycznie.
Obserwuję np. kamedułów, oni w ogóle mięsa nie jedzą, rybę to czasem w jakieś święta - a żyją bardzo długo, są szczupli
Mama wręcz przeciwnie. Po początkowej poprawie nastąpiło pogorszenie- mama ma cukrzycę- musiała po tej diecie przejść już na insulinę, tyła na potęgę, chodziła ciągle głodna i słaba. Bardzo brakowało jej jarzyn i owoców.
Moja sąsiadka, starsza kobieta, po stosowaniu tej diety przez dwa czy trzy lata, złamała obie ręce i bark zatoczywszy się na ścianę! Nawet nie upadła, straciła równowagę i oparła się rękami o ścianę...
Nigdy w życiu nie miała nic złamanego aż do tego czasu!
Ja wiem, że to starsza kobieta, że u niej osteoporoza nie musiała być związana ze zmianą diety. Mnie wystarczy, że mogła być związana.
Piwo, ziemniaki i pszenne pieczywo to są trzy rzeczy (w "naszej strefie żywieniowej") od których najłatwiej i najszybciej się tyje - mają wysoki indeks glikemiczny.
Co do diety wegetariańskiej jestem ogromną przeciwniczką, mam wrażenie że wyjaławia organizm i bardzo mi się wiąże z filozofą wschodu. Być moze przez to, ze większość wegetarian, których znam ma coś wspólnego z jogą, buddyzmem i innymi tego typu prądami. Nie poznałam jeszcze wegetarianinia, który nie je mięsa i nie jest to związane z filozofią. I może osobiste wyznanie mój mąż przez wiele lat był wegetarianinem (nie znaliśmy sę jeszcze wtedy), potem przestał, ale do tej pory mówi, ze nigdy przedtem nie była tak marny fizycznie i duchowo (ale wtedy tego nie widział).
A pomjając filozofię, to dieta musi byc związana z klimatem, trudno, zeby Eskomosi jedli tak samo jak Hiszpanie. Myślę, że w naszym klimacie wegetarianzm nie jest wskazany.
pytam, bo ja za mięsem nie przepadam - jem z rozsądku, ponieważ mam nawracające anemie ; schemat jest taki- jem coraz mniej mięsa- nie rekompensuje tego jakoś szczególnie i za jakiś czas hemoglobina 7- 8 i zastrzyki ,bo nie przyswajam żelaza z tabletek
czy w czasie ciąży i karmienia też trzymałaś się diety bezmięsnej?