Wczoraj byłam z chłopakami na działce. Było super. Nazbieraliśmy malin,podrapały nas trochę,chłopaki wybiegali się,nazbieraliśmy kwiatów(póżniej sie okazało,że to chwasty_pani w tramwaju mi powiedziała) Jechaliśmy "trochę obładowani-trójka dzieci i ja ze Stasiem w wózku,z malinami,kwiatami,wodą i spocona na maxa. Gdy przyszło nam wysiadać,Mati,Antek i Kuba wyszli i tramwaj odjechał... Ze mną i Stasiem. Nie miał mi kto pomóc i nie zdążyłam,zaczęłam naciskać na alarm,ale motorniczy to olał. Gdybyście widzieli miny chłopaków... Gdy dojechaliśmy na następny przystanek,poszłam do niego i powiedziałam mu co zrobił,udał,że nie wie o co chodzi. Gdy poprosiłam o jego numer(bo zacząłna mnie krzyczeć) nie chciał mi podać. Ludzie zaczęli wysiadać i nikt się za mną nie stawił. Stanęłam w jego dzrzwiach i zadzwoniłam na policję a on chciał mnie wypchnąć i zaczął odjeżdżać. w końcu zdobyłam numer . chwilę przed przyjazdem Policji wykrzyczał mi<że powinnam się WYKASTROWAĆ I TEGO BUChAJA<KTÓRY MI NAROBIŁ TYLE DZIECI TEŻ> Niestety w tym momencie dobiegli chłopcy i słyszeli to. Nie mogłam się opanować i strzeliłam go w ryja. Podjechała policja,zabrali go na izbę wytrzeżwień,bo okazało się że pan podczas pracy popijal piwko... Mi natomiast odbiło się to na zdrowiu i niestety wylądowałam w szpitalu. Dostałam zastrzyk uspokajający i wrócilam do domu. Wiecie co,przez chwilę naprawdę myślałam,że go zabiję.
Komentarz
"Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio; contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperat illi Deus; supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute in infernum detrude. Amen"
Ale do egzorcysty i tak warto pójść. I być może rzeczywiście do takiego nie związanego z Drogą by miał bardziej obiektywny obraz.
:clap::clap::clap::clap::clap::clap:
to ja w zastępstwie
:clap::clap::clap::clap::clap::clap:
Motorniczy popijający piwko...:devil::devil::devil:
Nie trzasnęłam pana w twarz ( może dlatego, że nie miałam szans:wink:)....ale roztrzęsiona byłam bardzo długo.....
Na szczęście następnego dnia gdy biegłam na autobus, który właśnie ruszał z przystanku dla odmiany kierowca poczekał, mało tego wysiadł, by pomóc mi wnieść wózek :smile: no i się wyzerowało:bigsmile:
Jak mawiał Zagłoba: "Niech chamy pana znają!".
Myyyyyy???? No co ty:bigsmile:
szacun za akcję!!:clap:
Ja zrobiłabym prawdopodobnie to samo, bo choć zwykle jestem miła, to takie sytuacje budzą we mnie krwiożercze instynkty. Kiedyś pan kierowca zamknął drzwi, kiedy moje ręce i wózek z Frankiem były już na zewnątrz, a ja i chusta z Łusią jeszcze w środku autobusu. Jednakowoż wtedy na kierowcę darłam się nie tylko ja, ale i połowa pasażerów.
Dobrześ uczyniła niewiasto!
DOBRZEŚ UCZYNIŁA NIEWIASTOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:crazy::crazy::crazy::crazy:
:shocked:
Popieram Cię i mam nadzieję, że mu zdrowo przywaliłaś.:thumbup:
.... Mikus to wymagało niemałej odwagi.Szkoda, że biedny człowiek wyleci z roboty, bo wyleci?
"Jeśli coś grozi twojemu krajowi i jesteś przekonany, że przeciwstawiasz się złu, ostatniemu łajdactwu i stajesz w obronie słabszych â?? wal i niech ci ręka nie drgnie."
/Henryk Sienkiewicz/
Doskonale tak trzymać
"Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłą i godnością osobistą"(Kabaret Dudek)
Piotr