Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

zaprawy

edytowano lipca 2009 w Kuchnia
Nie wiem jak wy, ale ja dopiero odeszłam od garów, w których gotowały się ulubione soki dla dzieci na zimę.Zaprawy na zimę dopiero mi uświadamiają jakie koszmary musiały przechodzić nasze prababki, babki...całe dnie spędzane w powidłach, sokach, kompotach...
Dziś pierwsze miejsce w słoikach zajął sok z gotowanych jabłek, jutro zaczynam taniec koło wiśni bo to już sezon na nie.Jestem umęczona ale przecież wszystko na CHWAŁĘ PANA. Zawsze sobie to powtarzam, jak coś mnie kosztuje. Oczywiście nikt mnie nie zmusza, ale jak mam patrzeć jak się owoc marnuje to zbieram się w sobie i walczę. Nie ukrywam, że w upale i z 5 miesięcznym dzieckiem jest to dla mnie zmaganie.Aniela już od małego uczy się jak zrobić coś co potem smakuje zimą. A tu jeszcze przecież czas zacząć robić wino!!!Nalewki? Jak to przetrwać w pogodnym nastroju?:wink:
«1

Komentarz

  • Arletto , właśnie skończyłam pierwsza wielokilogramową partię wiśni :thumbup:

    ja mrożę , robię sok w sokowniku a pozostałości przerabiam na dżem ; nalewek nie robię

    pytasz jak przetrwać, ja myślałam ,że Arletta ma ciężęj niz ja , bo ma małe dziecko i od razu zrobiło mi się lżej :swingin:
  • Ja już jestem po, wrzucam wiśnie i wytrącam sok. Wszystko przez prasę a potem zagotowuje.Jak to dobrze, że Bóg dał niedziele dzień odpoczynku.....
    a już myślałam, że tylko ja z tego forum bawię się w zaprawy. :smile:
  • Lenistwo to coś z czym muszę się zmagać. Wychodzę z założenia, że wszelkie trudności są potrzebne, ba nawet konieczne.Nie żebym ubóstwiała problemy.Widzę, że trochę trudu jest mi potrzebne i korzystnie wpływa na moje ego.
    Niestety mam ciągle pokusę, żeby ktoś za mnie coś zrobił. W tym sensie się zmuszam,bo walczę z moim egoizmem i wygodnictwem. Czas w końcu wydorośleć!!!
  • Ja robię tylko podstawowe dla nas. Żadnych soków, kompotów, robimy tylko naturalne dżemy bez cukru (z brzoskwiń i śliwek), do tego kiszone ogórki i inne warzywa oraz pomidory. A, jak mamy urodzaj dyni i rosną takie po 22 kg, to trochę wrzucam do słoików, na wiosnę, jak wszystkie dynie zjemy, mamy wspaniałą zupę dyniową.
  • lubię robic przetwory, no może nie w olbrzymich ilościach
    choc jak kilka lat temu połowę dżemów truskawkowych chwyciła pleśń jakies 40 słoików to mój zapał opadł,
    od tamtej pory zadnych dżemixsów nie dodaje sama ekologia, ale i tak szczególnie brzoskwinia podchodzi mi plesnią - jest na to jakas rada

    to może jakieś fajne przepisy macie na marynaty też
  • Ja nie lubię robić zapasów, ale robię.
    Nie lubię też zbierać owoców, ale w tym wyręcza mnie mąż i dzieci.

    Żeby jak najszybciej wszystko, co mi przynoszą, przetworzyć robię jak najprościej. Nie dodaję cukru, tylko podgrzewam do gorąca, wrzucam do słoików, pasteryzuję 10-15 minut i dopiero wtedy dobrze zakręcam. Żeby sprawdzić czy jest szczelne przez 5 minut trzymam na desce odwrócone do góry dnem. Wtedy pleśni nie będzie.

    Kiszę też ogórki - to jeszcze jest najmniej męczące, bo nie trzeba się tak ugrzać!

    I kapustę kwaszę, wyobraźcie sobie, że do tej pory jemy z zeszłego roku i całkiem dobra tzn. bardzo kwaśna. Jak będzie sezon na kiszenie podam przepis. Jest banalny.
  • Agnieszko, z czego robisz przetwory bez cukru i jak długo się trzymają? Zawsze słyszałam, że cukier jest konieczny by przetwory się nie psuły, a chętnie bym go przynajmniej uszczupliła. Też nie przepadam za robieniem przetworów, ale bardzo mnie męczy gdy całe mnóstwo owoców się marnuje mimo, że i tak większość rozdajemy. Za to baaardzo lubię otwierać własne słoiczki zimą. Mniam :bigsmile:
  • Ho ho widzę,że dziewczyny czasu nie tracicie.Brawo!!!!Agnieszko my też robimy własną kapustę kiszoną a nie kwaszoną jaką można kupić w sklepie. Niektórzy myślą, że nazwa nie ma znaczenia,a jednak...
    Werko!
    Masz racje, że to nic złego - że czegoś się może nie chcieć! W moim przypadku jest tak, że jak sobie pofolguje, to nic z tego dobrego nie będzie. A jesteśmy przecież stworzeni by czynić dobro.Nie zawsze nam wychodzi, ale to temat na inny post.

    :wink:
  • [cite] Barbara:[/cite]Agnieszko, z czego robisz przetwory bez cukru i jak długo się trzymają? Zawsze słyszałam, że cukier jest konieczny by przetwory się nie psuły, a chętnie bym go przynajmniej uszczupliła. Też nie przepadam za robieniem przetworów, ale bardzo mnie męczy gdy całe mnóstwo owoców się marnuje mimo, że i tak większość rozdajemy. Za to baaardzo lubię otwierać własne słoiczki zimą. Mniam :bigsmile:
    Z czego się da. Robię, aby szybko skończyć i nie kleić się:smile:. Cukier można dodać zimą jak ktoś chce.
    Trzeba tylko zapasteryzować i zadbać o szczelność pokrywki, najlepiej jak po ostudzeniu pokrywka okaże się trochę wklęsła.
    Takie przetwory trzymają się nawet kilka lat, aż pokrywka nie zardzewieje itp.
    Jeżeli chodzi o cukier to można konserwować samym cukrem, bez pasteryzowania, ale wtedy musi go być b. dużo - ponad 60% i musi też być odcięty dostęp powietrza, czyli zapewniona szczelność!
  • no właśnie smak zrobionych przez siebie ogórków , dżemów powoduje, że chce mi się robić przetwory


    kapusty nigdy nie robiłam , więc chętnie skorzystam z przepisu


    co do urządzenia zwanego sokownik - bardzo lubię go używać- soki wlewam na gorąco do słoików , zakręcam , przewracam do góry i już kiedyś robiłam bardzo dużo - teraz tyle ile w zasięgu mam owoców
  • Nie śpię, bo zagotowuję wydrylowane wiśnie!
  • no no...Werka napisz jak robisz przeciery z pomidorów?
  • ja też robię przeciery pomidorowe, które są potem bazą do sosów pomidorowych do lazanii, pizzy, czy spaghetti
  • Podobnie wykorzystuję przeciery
    [cite] matka5:[/cite]ja też robię przeciery pomidorowe, które są potem bazą do sosów pomidorowych do lazanii, pizzy, czy spaghetti
    jeszcze dodaję do kasz,ryżu
  • o.k. ja podobnie tylko nie wydrążam pestek, doprawiam solą,pieprzem i czosnkiem.
  • W domu to ja robię przetwory bo mojej się nie chce.
    Gorzej nawet nie bardzo ma ochotę mi pomagać.
  • Dżemy nie muszą mieć cukru, robimy tak od kilku ładnych lat i nie zdarzyło się, by coś speśniało. Podstawa to dobrze umyte słoiki i wygotowane pokrywki. Jeśli pokrywka nie jest czysta, to pleśń się pojawi. Czasem dodawaliśmy trochę zmiksowanych daktyli czy miodu, ale teraz robimy przetwory bez dodatków. Konieczne są tylko dobrze dojrzałe owoce, wtedy przetwory są naturalnie słodkie (co nie jest proste, bo cora rzadziej można kupić dobrze dojrzałe owoce, sprzedawane są twarde i niedojrzałe).
    My kupiliśmy takie gary zwane powidlakami. Napełniamy je owocami do ok. 3/4 wysokości i wstawiamy bez przykrycia do piekarnika. Tak smazymy mieszając czasem przez ok. 3 dni. Gorące wkładamy do słoików, odstawiamy. Potem je jeszczę trochę pasteryzuję w piekarniku, ok. 25 min.
    Pomidory - umyte wrzucamy na chwilę do garnka z wrzątkiem, ściągamy skórę, wykrawamy twarde środki. Wrzucamy do powidlaka. smażymy przez 3 dni. Otrzymyjemy gęste pomidory, doskonałe do zup, sosów etc. Nie doprawiamy niczym, dodaję tylko troszkę soli, reszta dopiero podczas sporządzania konkretnej potrawy.
  • jaka temperatura w piekarniku?
  • Dżemy nie muszą mieć cukru, robimy tak od kilku ładnych lat i nie zdarzyło się, by coś speśniało. Podstawa to dobrze umyte słoiki i wygotowane pokrywki. Jeśli pokrywka nie jest czysta, to pleśń się pojawi.
    Ja nie gotuję pokrywek, a słoiki normalnie umyte i wysuszone.
    Pokrywki muszą byc przede wszystkim nieuszkodzone, aby zapewniały szczelność.
  • smażymy przez 3 dni.
    3 dni????????
  • Pierwszego dnia ok. 1,5-2 godzin, drugiego ok. godziny (lub dłużej), trzeciego do porządnego zagotowania, np 30 min.. Smażenie przez 3 dni dotyczny zwykle sliwek i pomidorów, czyli tego, co ma dużo wody. Lubimy dżemy gęste, a nie dodajemy żadnych gotowych środków żelujących i nie odlewany soku. Pomidory zwykle smażymy trochę dłużej, w sumie zależy to od odmiany, wolimy gęste przeciery, nie takie wodniste.
    Trudno mi określi temperaturę piekarnika, u nas ok. 180 stopni.
    NA pewno bardzo ważna jest nieuszkodzona pokrywka, ale dla mnie gotowanie lub wyparzenie to też podstawa.
  • Ale czy po tylu godzinach w tak wysokiej temperaturze przetwory maja jeszcze jakiekolwiek witaminy?
  • Ja nie robię dżemów dla witamin, w sumie nie ma to znaczenia, czy gotujesz kilanaście minut czy więcej. Takie domowe soki z cukrem też niewiele warto (tyle, że nie mają dodatków chemicznych). witaminy mamy z tego, co jest sezonowe, przetwory (poza kiszonkami) mają być dla nas deserem, dodatkiem do ciasta czy naleśników.
  • Takie domowe soki z cukrem też niewiele warto (tyle, że nie mają dodatków chemicznych).

    tu bym się nie zgodził
    np. sok malinowy (z sokownika) jest b. dobry na przeziębienie
  • Widzę ,że nie tylko ja walczyłam wczoraj z przetworami ...tak mi się już chciało spać a tam się gotuje i gotuje .........W sumie wykonałam 70 słoików soków z porzeczki czerwonej, czarnej,,agrestu,.. Oczywiście nie wczoraj .Jeszcze przedemną maliny,,,i powidła ze śliwek...W tym roku zaszalałam i ze stoickim spokojem zebrałam wraz z dzieciakami 5 wiader porzeczek.Sasiadka jeszcze nie wie,,,ze jej pole zostało obrabowane przez pewna rodzinę X.....ale nie mogłam patrzeć jak się od lat niezbierane owoce się marnują.W tamtym roku włożyłam 15 kg ogórków i w listopadzie sezon ogórkowy się zakończył.....W tym roku to nie wiem 50 kg:confused::confused::confused::confused:.....mam włozyć........Ale naprawdę czuje jakąś siłę do masowej produkcji:wink:
  • Pioszo, niektóre przetwory (np. długo, przez kilka dni smażone wiśnie) mają działanie przeciwreumatyczne, sok malinowy jest na przeziębienie - ale dodatek cukru nie dodaje tu żadnej wartości, a wręcz przeciwnie. Barbara pytała o witaminy, w takich przetworach nie ma ich tak dużo (np. wit C).
  • Jednak myślę, że im krócej coś przetwarzane tym bardziej wartościowe. Oczywiście nie mam na myśli dodatków jakiś fixów czy cukrów żelujących bo to już dla mnie mało domowe przetwory.
  • mrożonki
  • tak, mrożonki w tym względzie są najlepsze!
  • Ja robię tylko soki z jabłek, wiśni i gruszek (bo to nam rośnie w naturze blisko domu), w tym roku dojda moze śliwki, bo jedziemy na wieś do znajomych, którzy mają pełen sad wiśni. A dla moich dziewczyn największą frajdą jest hasło "idziemy na wiśnie', same dopytują a kiedy pójdziemy na wiśnie (tudzież jabłka), gruszki muszą jeszcze poczekać. No i 4-latka dzisiaj po raz pierwszy sama obierała jabłka "Mamusiu, ale jestem z siebie dumna". Potem razem z młodszą wyrabiały ciasto na kruszonkę. Oczywiście mozliwe tylko jak maleńka śpi lub zajmuje się nią tata. :wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.