A dla mnie nie broń palna jest rozwiązaniem, ale obycie dzieci z psem i umiejętność właściwej reakcji na różne psie zachowania. Niestety tak jest, że psy okazują najwięcej agresji ludziom, którzy się ich boją i którzy ich nie lubią. I odwrotnie - jeżeli ktoś zna "psi język", to ma dużą szansę wyjść z opresji obronną ręką, bo pies, pewnie także i amstaff, ma potrzebę życia w przyjaźni z człowiekiem.
Na własnym podwórku widzę, jak duża zmiana w podejściu moich dzieci do psów nastąpiła dzięki pojawieniu się w domu własnego czworonoga.
[cite] Maciek:[/cite] I odwrotnie - jeżeli ktoś zna "psi język", to ma dużą szansę wyjść z opresji obronną ręką, bo pies, pewnie także i amstaff, ma potrzebę życia w przyjaźni z człowiekiem.
Na własnym podwórku widzę, jak duża zmiana w podejściu moich dzieci do psów nastąpiła dzięki pojawieniu się w domu własnego czworonoga.
Z drugim trudno się nie zgodzić,
ale co do pierwszego - znajomy chirurg dziecięcy stwierdził, że na ich oddziale najwiecej jeśli chodzi o pogryzienia to takie pseudo miluchne kundelki domowe z którym dzieciaczek się bawi, rasowce niedotresowane jeszcze gorzej
No i oczywiście nie było w pobliżu rodzica,
Niestety za nieodpowiedzialność rodziców płaca dzieci
Opinia Twojego znajomego wcale się nie wyklucza z tym, co napisałem. Kundelków jest więcej, niż psów rasowych, więc w oczywisty sposób będą miały większy udział w pogryzieniach. Natomiast każdy pies, niezależnie od rasy, postępuje według pewnego schematu, w którym zawsze ostrzeżenie poprzedza atak.
Jeżeli chodzi o zarzuty do rodziców o nieobecność, to nie widzę rozwiązania. Rodzice nie są w stanie zapewnić każdemu dziecku wyłącznego nadzoru przez cały czas. Dlatego trzeba przygotować dziecko, aby mogło poradzić sobie samodzielnie przy spotkaniu z psem.
[cite] Werka:[/cite]Podobno psy upodobniają się do właścicieli.
Charakter tu nie ma nic do siły szczęk i instynktów oraz tego, do czego te psy były przez pokolenia "trenowane", w tym faszerowane, poza tym obciążone dziedzicznie w sensie psychicznym. Normalni hodowcy nie rozmnażają zwichrowanych psów, rozmnażacze "psów bojowych" wręcz przeciwnie. Sutki widać
Żaden normalny pies "silny szybki pies", jak jesteś łaskaw jak zwykle miło i kulturalnei zauważyć, nie zrobi czegoś takiego. Może przewrócić dziecko, zawarczeć, w najgorszym razie ugryźć, gdy będzie czuł się "pod ścianą", ale nie zrobić coś takiego. Ani pies, ani właścieilka nie są normalni i szkoda, że prawo polskie nas przed tym nie broni.
[cite] Maciek:[/cite]Dlatego trzeba przygotować dziecko, aby mogło poradzić sobie samodzielnie przy spotkaniu z psem.
Owszem. Ale to dotyczy wyłącznie dzieci starszych w wieku szkolnym i nie dotyczy psów źle wychowywanych przez nieodpowiedzialnych włascicieli (niezaleznie od rasy).
Problem rozwiązał by zakaz trzymania psów na terenach publicznych i wysokie kary dla nieodpowiedzialnych właścicieli, ktorych pies opuscił by bez koniecznego zabezpieczenia ( kaganiec i smycz) teren prywatny.
Problem rozwiązał by zakaz trzymania psów na terenach publicznych i wysokie kary dla nieodpowiedzialnych właścicieli, ktorych pies opuscił by bez koniecznego zabezpieczenia ( kaganiec i smycz) teren prywatny.
I jak według Ciebie takie prawo by zadziałało w przypadku opisanym na początku wątku? Bo moim zdaniem nic by nie zmieniło.
[cite] Maciek:[/cite]Opinia Twojego znajomego wcale się nie wyklucza z tym, co napisałem. Kundelków jest więcej, niż psów rasowych, więc w oczywisty sposób będą miały większy udział w pogryzieniach. Natomiast każdy pies, niezależnie od rasy, postępuje według pewnego schematu, w którym zawsze ostrzeżenie poprzedza atak.
Jeżeli chodzi o zarzuty do rodziców o nieobecność, to nie widzę rozwiązania. Rodzice nie są w stanie zapewnić każdemu dziecku wyłącznego nadzoru przez cały czas. Dlatego trzeba przygotować dziecko, aby mogło poradzić sobie samodzielnie przy spotkaniu z psem.
Do pewnego stopnia tak, tylko nie zawsze taki dzieciak nawet po przeszkoleniu (u mojego syna w szkole co roku mają takie zajęcia pt. " jak zareagowac gdy atakuje pies", czy coś w tym stylu , wg. mnie bardzo przydatne)
Zgadza się jednak chodziło mi raczej o małe dzieci i dla mnie bezmyślnych rodziców na dłuższą chwilę zostawiając takiego malca pod opieką czworonoga (np. wózek przed sklepem itp.)
My mamy psa, który nie gryzie, nie szczeka, pozwala się ciągnąc za ogon i nie przejawia wobec dzieci najmniejszej agresji. Ale niektóre się go boją i co poradzisz?
Ja moim dzieciom zawsze tłumaczyłam, że pies jest naszą też rodziną a nie psem- w związku z tym wielu "znajomych" wiedząc,że mamy psa nie zapraszało nas.Ich wybór. Jest zasada w moim domu, że dzieci nie podchodzą jak pies je, jeśli już to przy mnie.
[cite] Maciek:[/cite]<i>Problem rozwiązał by zakaz trzymania psów na terenach publicznych i wysokie kary dla nieodpowiedzialnych właścicieli, ktorych pies opuscił by bez koniecznego zabezpieczenia ( kaganiec i smycz) teren prywatny.</i>
I jak według Ciebie takie prawo by zadziałało w przypadku opisanym na początku wątku? Bo moim zdaniem nic by nie zmieniło.
Tego psa by tam nie było. Nie ma psa nie ma problemu. Parafrazując znane powiedzenie Stalina.
Wypuszczanie psa bez smyczy i kagańca jest wykroczeniem , jednak rzadko kiedy to prawo jest egzekwowane. Ja ostatnio widziałam pittbule bez kagańca na plaży w Łebie ! Oczywiście przy wejściu na plażę zakaz wprowadzania psów.
Komentarz
źródło
I jak tu nie być zwolennikiem większej dostępności broni palnej?
Na własnym podwórku widzę, jak duża zmiana w podejściu moich dzieci do psów nastąpiła dzięki pojawieniu się w domu własnego czworonoga.
Z drugim trudno się nie zgodzić,
ale co do pierwszego - znajomy chirurg dziecięcy stwierdził, że na ich oddziale najwiecej jeśli chodzi o pogryzienia to takie pseudo miluchne kundelki domowe z którym dzieciaczek się bawi, rasowce niedotresowane jeszcze gorzej
No i oczywiście nie było w pobliżu rodzica,
Niestety za nieodpowiedzialność rodziców płaca dzieci
Jeżeli chodzi o zarzuty do rodziców o nieobecność, to nie widzę rozwiązania. Rodzice nie są w stanie zapewnić każdemu dziecku wyłącznego nadzoru przez cały czas. Dlatego trzeba przygotować dziecko, aby mogło poradzić sobie samodzielnie przy spotkaniu z psem.
sugerujesz że Taw ma szczękościsk ?
Jużak
a ja miałem coś takiego -polecam
Zawód psiego psychologa jest podobno jednym z lepiej płatnych obecnie... Pies też człowiek.
To jest dla mnie przejaw czystej głupoty właściciela:
----------------------------------------------------------------------
natura
Owszem. Ale to dotyczy wyłącznie dzieci starszych w wieku szkolnym i nie dotyczy psów źle wychowywanych przez nieodpowiedzialnych włascicieli (niezaleznie od rasy).
Problem rozwiązał by zakaz trzymania psów na terenach publicznych i wysokie kary dla nieodpowiedzialnych właścicieli, ktorych pies opuscił by bez koniecznego zabezpieczenia ( kaganiec i smycz) teren prywatny.
I jak według Ciebie takie prawo by zadziałało w przypadku opisanym na początku wątku? Bo moim zdaniem nic by nie zmieniło.
Do pewnego stopnia tak, tylko nie zawsze taki dzieciak nawet po przeszkoleniu (u mojego syna w szkole co roku mają takie zajęcia pt. " jak zareagowac gdy atakuje pies", czy coś w tym stylu , wg. mnie bardzo przydatne)
Zgadza się jednak chodziło mi raczej o małe dzieci i dla mnie bezmyślnych rodziców na dłuższą chwilę zostawiając takiego malca pod opieką czworonoga (np. wózek przed sklepem itp.)
I jest biały
Tego psa by tam nie było. Nie ma psa nie ma problemu. Parafrazując znane powiedzenie Stalina.