Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Związek małżeński bez dzieci?

2»

Komentarz

  • Małgorzata, skopiowałam sobie. Jakbym kiedyś pisała artykuł, to Cię zacytuję, OK?:wink:

    Dzięki!
  • @ Małgorzata.
    Ja nie chcę wyciągać kolejnych przykładów z rękawa, ponieważ tylko ta właśnie jedna historia była dla mnie wstrząsem.

    Osobiście sytuację opisaną przez lekarza odczytałam jako grzech przeciw przykazaniu "nie zabijaj".

    Przecież (proszę poprawić mnie jeśli się mylę) świadome szkodzenie swojemu zdrowiu jest wystąpieniem przeciw temu przykazaniu.

    Bo jeśli w sytuację przeze mnie opisaną wstawimy: "Trzeba to zostawić Bogu, będzie się działa jego wola." to ludzie ją stosujący powinni być konsekwentni:

    "Nie będę dawać dziecku lekarstw, kiedy jest chore, niech się dzieje wola Boga, to On zdecyduje czy moje dziecko umrze, czy wyzdrowieje", nieprawdaż?
  • samą siebie :thumbup:
  • [cite] Malgorzata:[/cite]ps Kubisowie mają 12 dzieci,
    Dzięki za poprawkę- zawsze się mylę.:wink:
  • @ Małgorzata - to jest ucieczka od problemu. Istniejącego - zwłaszcza w środowisku neokatechumenatu.
    Zauważyłam, że w neokatechumenacie na Pana Boga zrzuca się odpowiedzialność za wiele rzeczy, za które powinni być odpowiedziali ludzie dorośli. W imię całkowitego zaufania woli Boga.
    Znam ludzi, którzy zostawiają małe dzieci same w domu idąc na spotkania neokatechumenalne, uważając, że skoro robią to dla Boga, to dzieciom się nic nie stanie.
    Znam ludzi, którzy uciekali z pracy by pojechać na konwiwencję, stwierdzając, że jeśli Bóg chce, by tam pracowali to im się upiecze. Rezultat? Ojciec wyleciał z pracy, dzieci cierpią nędzę.
    Podejście do NPR to tylko jakiś wierzchołek góry lodowej, mam wrażenie.
  • Nie uogólniajmy Bogna:shocked:


    Znam ludzi, którzy zostawiają małe dzieci same w domu idąc na spotkania neokatechumenalne, uważając, że skoro robią to dla Boga, to dzieciom się nic nie stanie.



    To jest brak odpowiedzialności!!! Dzieci muszą mieć opiekę, właściwie warto przy okazji chcę zapytać Was od kiedy wasze dzieci zostawały same w domu?
  • [cite] Bogna:[/cite]
    Znam ludzi, którzy zostawiają małe dzieci same w domu idąc na spotkania neokatechumenalne, uważając, że skoro robią to dla Boga, to dzieciom się nic nie stanie.
    Znam też takich, którzy zostawiają małe dzieci same w domu i idą pić albo balować.
    Znam wiele przypadków nieodpowiedzialnych zachowań rodzicielskich i bardzo proszę nie wiąż wszelkiego zła i głupoty z neokatechumenatem.
  • Rzeczywiście, ciekawy to problem, czy lekarze mogą zwolnić małżeństwo z jego powinności. Pierwsza myśl podpowiada, aby to zaakceptować, ale czy możemy zaufać, że ich opinie są wiarygodne? Jeżeli lekarz może wysterylizować kobietę bo uważa, że nie powinna mieć więcej dzieci, to o ile prościej nastraszyć tragicznymi konsekwencjami kolejnej ciąży. A lekarze w swojej masie nie są bynajmniej życzliwie nastawieni do wielodzietności.
  • No tak...

    Jestem neopatologią. Właśnie wróciłem z Eucharystii z dwójką młodszych, a starsi (9 i 7) zostali w domu. Co prawda świetnie się bawili, ale patologia jest.
    Do tego wszystkiego puszczam córkę samą przez park do kościoła na próby scholi.
    Na domiar złego nie stosujemy NPR i wydaje nam się, że z każdym dzieckiem Bóg regularnie nam pomaga - ale to oczywiście zbiegi okoliczności są.

    No i co roku w październiku biorę wolne żeby wyjechać na konwiwencję zostawiając dzieci w domu. (Tzn zostają z jakąś siostrą ze wspólnoty)

    Patologia jak się patrzy:devil:
  • @Namor

    Patologia że ho ho:crazy:
  • Czasami są ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci bo są bezpłodni.Mają przechlapane jesli się ich oskarża o wygodnictwo, egoizm, małoduszność.
    Procedury adopcyjne też nie sprzyjają temu aby tacy ludzie mogli ofiarować dom
    porzuconemu dziecku.A szkoda . ja bardziej , szanuje takie osoby, które nie mając dzieci pomagają innym, lub tworzą rodziny zastępcze albo poświęcają się jakiejś pasji niż te , które za wszelką cenę chcą podkreślić swoją kobiecość lub pozostawić coś po sobie i zgadzają się na in vitro.
  • "nie mogą mieć dzieci bo są bezpłodni"

    Zaraz, zaraz... Czy to znowu dyskusja o tych, co do których nikt tu się nie czepia określanych mianem "3%"?

    "nie mając dzieci... poświęcają się jakiejś pasji"

    Brzmi dumnie - jeśli nie chodzi o związek małżeński. Ale chyba to nie jest jakieś szczególne uświęcenie jeśli dwoje ludzi poświęca się pasji wspinaczki na ten przykład.

    A co do in vitro, to dla katolika nie ma chyba raczej wątpliwości co do moralnej oceny.
  • Jestem w neokatechumenacie. Jestem do bólu odpowiedzialna (niektórzy mówią, że chcę mieć nad wszystkim kontrolę). Mam czworo dzieci w jednopokojowym mieszkaniu. Czasem mam pracę, czasem nie, mój mąż tak samo. Kiedy idziemy do kościoła, dzieci zostają z opiekunką. No i jestem patologią, czy nie?
  • No i jestem patologią, czy nie?
    Pewnie. W neo powinnaś chodzic do salki, a nie do kościoła.
  • Jesteś!
    Za samo "bycie" w neo masz odjęte 10 punktów.:tooth:
  • no to już zero wątpliwości...:bigsmile:
  • Nie ukrywam, że mam problem ze zrozumieniem ludzi z neokatechumenatu. Ci, których znam osobiście, a nie z internetu wszystko sprowadzają do zaufania Bogu i twierdzenia, że większość katolików (vide ja), nie potrafi Mu zaufać tak naprawdę, tylko próbuje mieć pewne rzeczy pod kontrolą, podczas gdy i tak będzie Jego wola.

    Wszystko brzmi pięknie, jednak realia ich życia są takie jak opisałam.

    Osobiście widzę to raczej tak, że staram się podchodzić odpowiedzialnie i różne rzeczy planować. Gdy dzieje się inaczej niż zamierzałam, godzę się z sytuacją, ale staram się nie robić głupot. Dla moich przyjaciół z neo jest to nie do zaakceptowania i świadczy o braku zaufania do Boga.

    Dotyczy to także - i tu się wszystkim narażę - npr-u. Do opisanych sytuacji dodam kolejną. Znam dziewczynę, która nie stosuje npr-u w imię właśnie "Bóg da nam tyle dzieci ile zechce", jednocześnie potwornie je zaniedbując. Cierpi na depresję kliniczną, z której się nie leczy (w imię "zaufania Bogu, a psychologowie to wszystko szarlatani"), więcej szczegółów nie dodam, bo może pisuje na tym forum i byłaby zbyt łatwa do rozszyfrowania. Dla dobra jej i jej dzieci byłoby stosowanie npr. Ale nie, jest w neokatechumenacie i uważa (jak widzę jak większość z Was), że npr to grzech.

    Czy znowu piszę o 3%? Nie wiem. Stanowią 90% ludzi z neokatechumenatu jakich znam osobiście. Może mam pecha, ale sami mi mówili: "neo nie jest dla świętych, jest dla grzeszników, dla strasznych grzesznikow, by ich z doła wyciągnąć". Tyle, że nie widzę tego wyciągnięcia z doła.
  • Nie ukrywam, że mam problem ze zrozumieniem ludzi z neokatechumenatu.

    Przestaniesz je mieć, jeżeli przyjmiesz, że DN to zakon dla świeckich o surowej regule. Ta metafora idealnie wyjaśnia wszystkie nasze wątpliwości. Nawet to, o czym napisałaś wyżej doskonale do tego pasuje.
  • Bogna, abstrahując już od wszystkiego, co wylewasz na neokatechumenat, to biorąc pod lupę tę nieszczęsną dziewczynę, to po pierwsze, jaki związek ma zaniedbywanie już istniejących dzieci ze stosowaniem bądź niestosowaniem npr-u?
    I czy jesteś pewna, że ta dziewczyna będąca w stanie, jak piszesz, permanentnej depresji byłaby na tyle zorganizowana, żeby robić tabelki i mierzyć temperaturę o tej samej godzinie?
    Jakoś wydaje mi się, że jeśliby zaszła w ciążę zawalając reguły npr-u byłaby w jeszcze większej depresji, niż jeśli potomstwem po prostu obdarzy ją Bóg.

    Pomijam fakt, że jakaś dziwna ta wspólnota, w której bracia nie pomagają jej się leczyć. Wiem, co mówię, bo w naszej wspólnocie są trzy osoby leczące się psychiatrycznie i wszyscy bardzo pilnujemy, żeby to leczenie kontynuowali.
    Jedna z tych osób to również osoba wielodzietna, ale dzięki leczeniu dba o dzieci i dom. A bywało różnie...

    Jeśli twierdzisz, że w tej wspólnocie jest 90% dziwnych przypadków, to są trzy wyjścia:
    1) jest to bardzo młoda wspólnota
    2) coś jest nie tak w relacjach wspólnoty i katechistów
    3) przejaskrawiasz
  • dziekuje za przytoczenie tego artykułu
    ładnie opisane i bardzo czytelnie

    z wiedza jaka mam teraz, to bym sie jeszcze 5 razy zastanowila zanim wyszla za maz
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.