Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Niedzielna Msza św. trydencka w Parafii Maryi Królowej w Poznaniu

edytowano wrzesień 2009 w Arkan Noego
Parafia Maryi Królowej na Rynku Wildeckim w Poznaniu, której proboszczem jest ks. Marcin Węcławski, informuje na swojej stronie internetowej, że za zgodą i błogosławieństwem ks. arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, w każdą II niedzielę miesiąca o godz. 15:00 Msza św. w kościele parafialnym będzie odprawiana w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego.
Tym samym, w porze przewidzianej w niedzielnym grafiku na Mszę św. w formie zwyczajnej, odprawiana będzie od tej pory regularnie Tridentina. Pierwsza taka celebracja będzie miała miejsce 13 września br.

Info:
«1

Komentarz

  • Godzina jak w Józefowie. Jakoś biskupi lubią ze zgodą i błogosławieństwem zafundować łacinnikom Mszę akurat w porze obiadu.
  • Czy to znaczy,że dotychczas w takim dużym mieście nie było Mszy Trydenckiej? Niemożliwe chyba..
  • Żeby czasem za dużo osób nie przyszło. A jak będzie przychodzić mało to i ten co drugi tydzień zlikwidują:(
  • [cite] Maciek:[/cite]Godzina jak w Józefowie. Jakoś biskupi lubią ze zgodą i błogosławieństwem zafundować łacinnikom Mszę akurat w porze obiadu.
    Ktoś gdzieś zwrócił uwagę, że księża łacinnicy są szczupli.
    To już wiemy, dlaczego.:cool:
  • Brawo dla ks. Marcina! Może wreszcie zamiast tyle o tym mówić i zaznaczać swą odrębność, łacinnicy po prostu zaczną na tą mszę św. uczęszczać (słuchać). Sam chętnie znów pójdę. Ciekawe czy i teraz piękne modlitwy zagłuszy śpiew.
    Mnie nadal łacina nie kojarzy się wcale z chudym księdzem...
    Swoją drogą na określeniu łacinnicy można się przejechać, jak na skórce od banana.
    To Msza Św. tak samo dla nich, jak dla Ormian, Koptów, Grekokatolików. Nie dzielmy więc, a jednoczmy. Jak ktoś ma sentyment do łaciny to polecam książki po łacinie.
  • ...zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie co tydzień. Czy to ma być jakaś "atrakcja"?
    Pod względem duszpasterskim - kula w płot.
  • już tłumaczę:
    w Poznaniu jest Msza św. tzw. indultowa (jeszcze z czasów JP2) o... 14.00 odprawiana przez księży wyznaczonych przez biskupa, którzy raczej nie kryją się z tym, że tylko z posłuszeństwa biskupowi to robią, a woleliby nie.
    Ks. Marcin od motu proprio odprawia nieregularnie Mszę św. trydencką w ciągu tygodnia. W końcu udało mu się uzyskać zgodę na niedzielną.
    Do tej pory w jedną niedzielę w miesiącu był NOM po łacinie - teraz zastąpiony tridentiną. Byłoby super (i jako parafianie liczymy na to), gdyby udało się by tridentina była co niedziela. Na razie cieszymy się tym, co jest.
    A ksiądz Marcin tak celebruje tridentinę, że serce rośnie (zresztą NOM też) więc mój zachwyt jest niebotyczny.
  • To kapłan o wielkim sercu. Gdyby, tak jak w Niemczech, wprowadzić znaki drogowe z odpowiednią informacją to nawet owczarnia obcojęzyczna miałaby naprawdę w nim dobrego pasterza. Zwłaszcza że autostrada - o rzut beretem. Potem już tylko dyżury w konfesjonale (z językami). Ech...
  • Wspaniały to biskup, który nakazuje księżom odprawiać Mszę Trydencką! O takim to ja nie słyszałam, co najwyżej łaskawie godzą się ,żeby była od czasu do czasu.Pozazdrościć...
    Nasz ,,nie widzi potrzeby duszpasterskiej":( Poza tym nie wiem jakie są Wasze doświadczenia, ale ciekawym i wymownym zjawiskiem jest to,że chętni księża boją się...
  • Wspaniały, bez wzgledu na to , co nim powoduje.
  • Zasadniczo się nie zgadzam. Intencja Biskupa jest ważna.
    Nakaz daje żałosne rezultaty (duszpastersko).
    Wybłagana Msza Trydencka, może być upragnionym owocem modlitw i starań.
    Ot, co.
    Jeśli Biskup ma "duszpasterskiego nosa" nie będzie przeszkadzał w naturalnym szerzeniu NFRR. Niestety sporo naszych Pasterzy nie ma proboszczowskich doświadczeń, część zagrożeń sobie "wyobrażają" i stosują obstrukcję wobec "tradsów". Czy jest to jednak tylko ich "wina"?
  • Sporo biskupów to mało powiedziane. Zdecydowana większość robi wszystko,żeby Mszy Trydenckiej nie było dopóki może.
    Dla wiernych, którzy pragną tej Mszy intencja biskupa nie ma wielkiego znaczenia. W Polsce każda Msza trydencka to sukces, często poparty miesiącami / latami?/ starań. I co to jest nieprzeszkadzanie w naturalnym szerzeniu NFRR,skoro zezwala się/ choć zainteresowani wiedzą,że zgoda nie jest wg prawa potrzebna/ na Mszę dwa razy w miesiącu.
  • Msze powinny być regularnie, co niedziela, nie ma wątpliwości. Z tym sukcesem to bym nie przesadzał. Chyba, że konkurujemy z kimś. Ale w Kościele Katolickim to od jakiegoś czasu nieaktualne.
    Więc należy się pokora. I domniemanie słusznych intencji.
  • Niestety, to wszystko wygląda jakoś dziwnie. Reformę liturgiczną motywowano dobrem wiernych. Wydawać by się więc mogło, że jeżeli teraz wierni proszą o celebracje w rycie klasycznym, to ta zasada powinna usuwać wszelkie przeciwności. Ale tak wcale nie jest, bo duchowni zwyczajnie nie lubią starej Mszy i niechętnie się na Nią zgadzają. Nie dlatego bynajmniej, że ta liturgia jest gorsza, bo przez setki lat dała wiele owoców dla Kościoła, ale dlatego, że jest trudniejsza do nauczenia się.
  • W ocenie starych liturgii polegałbym na opinii ludzi starszych wiekiem.
    Mam to szczęście być dzieckiem przed- i posoborowej formacji liturgicznej. Fascynacje Tridentiną (jakąś idealną, wyśnioną) i gorączkowe domaganie się jej powrotu ochłodziłbym nieco relacjami z rzeczywistości liturgicznej lat 60-tych (bo te pamiętam).
    "Setki lat" i "owoce" pachną mi Sienkiewiczem. To już historia... Liczy się krew męczenników, a nie liturgiczna estetyka (czy prawdziwa?).
    Mówiąc o Mszy Św. wszechczasów ugryzłbym się potężnie w język z szacunku do tego co (realnie) działo się przez stulecia z liturgią, a o czym mało wiemy. My mamy swoje "dziś".
    Pisząc to mam na względzie aspekt duszpasterski.
    A więc sukces?????... Taa...
  • Moje doświadczenia z ludźmi "starszymi wiekiem" zazwyczaj dowodzą, że nie należy się ich pytać o liturgię przed SW2, ponieważ mają wpojoną organiczną niechęć do tego, co działo się przed reformą. Jeżeli nawet powiedzą coś pozytywnego, to od razu, kierowani swoistą poprawnością polityczną, dodają dziesięć negatywów, żywcem wziętych z apologetyki NOM-u. Widać w tym rękę duszpasterzy, którzy swojego czasu zadbali o to, aby to pokolenie nie tęskniło za dawnym rytem. Nie bez powodu średnia wieku uczestników Mszy trydenckich oscyluje wokół trzydziestki. To "dzieci Soboru" szukają tego, czego w nowej liturgii brakuje. Fakt, że stara Msza jest dziś Mszą ludzi młodych, dowodzi tego, jak bardzo jest ponadczasowa i jak wielkim błędem było zakazanie Jej na trzydzieści pięć lat. Ojciec Święty słusznie piętnuje postawę, w której "posoborowość" objawiała się wrogością do "przedsoborowości" i koncentrowała się na takim przerabianiu Kościoła, aby w niczym nie przypominał tego sprzed 1965 roku. Zmarnowano na to ogromną ilość czasu i ludzkiej energii, czego efekty widać teraz w postaci schizofrenii, na którą cierpią katolicy. Nie wiedzą kim są, w co wierzą, jaką postawę powinni przyjąć wobec świata.
  • Nie chcę spierać się, która liturgia jest lepsza. To absurd.
    Jedną i drugą widziałem "w praniu". I o tym mówię.
    Nie trzeba pytać tych, co czegoś dowodzą, tylko sięgać do pamięci, prosić o świadectwo. Większość mówi z wdzięcznością o zmianach w liturgii. I nikt nie pilnował "przerabiania". Po prostu brało się udział w zmienionej liturgii. Ojciec Św. słusznie piętnuje skrajne postawy

    Co do schizofrenii - kiedy szwankuje rodzicielski przekaz i wiedza religijna, nie oskarżajmy liturgii Kościoła o braki w tym względzie. O tym skąd się świat wziął i dokąd zmierza mówią dzieciom rodzice. Postawę wobec świata wbija się w kręgosłup w domu i wtedy żadna liturgia Ci nie zaszkodzi.
    Lepiej zamiast się realizować w tym, czy innym rycie pomyśleć już o dzieciach i ich wiedzy religijnej (pozaliturgicznej), bo jak przesiąkną konfrontacją to z tego zrobią sobie religię.

    Więc cieszmy się, że ludzie modlą się o tą czy inną liturgię DLA SIEBIE, a biskup nie chowa głowy w piasek. I tyle.
    Wracając do sprawy -
    ...Dla wiernych, którzy pragną tej Mszy intencja biskupa
    nie ma wielkiego znaczenia...
    Nazywanie sukcesem postawienia na swoim oraz ignorowanie intencji Biskupa to jakieś wewnątrzkościelne kuriozum. Duchownych, aby lubili tę, czy inną liturgię, trzeba do tego wychować, a to praca pokoleń. Życzę szczęścia. Oprócz powołania trzeba jeszcze wzbudzić sympatię do liturgii. Zaiste zadanie dla Ducha Św.
  • A jednak powtórzę,że nie ma wielkiego znaczenia,o wiele bardziej liczy się chętny ksiądz. A tych nie brakuje, tylko się boją. Sukces zaś w tym wypadku nie polega na postawieniu na swoim, widać że nigdy nie próbowałeś ,,zorganizować" takiej Mszy. No i szkoda,że nie widzisz związku między tym jak wygląda liturgia a wychowywaniem dzieci.
    Biskup nie chowa głowy w piasek, ale prośbę wiernych do szuflady często tak.
  • @ GrzegorzS A wiesz ,że ' łacinnicy" bijąc głową w mur u siebie, dojeżdżają na Mszę 100km, a nawet 200? Mam nadzieję,że przynajmniej niektórzy na tym forum zrozumieją pewne rozgoryczenie. Nie jesteśmy traktowani tak samo jak różne inne wspólnoty, najczęściej jak nieszkodliwi dziwacy. Smutne to.
  • Raczej jak szkodliwi dziwacy...
  • Trzeba się modlić o powołania, będzie więcej kapłanów. Jednak formowanie w główkach dzieci od początku tych, jak piszesz, "dziwactw" zaowocuje wyobcowaniem. Kiedy się modlimy za nasze dzieci (Różą) prosimy również o wzrost ich powołania do... i nie określamy w jakim rycie. Ja jeździłem na "ukochaną mszę" daleko i poświęcałem na to pół niedzieli (drugie), a byłem licealistą. Tym lepiej wiedziałem, co tam robię, a czego brak mi w parafii. Zamiast się rozgoryczać, lepiej chwalić Pana za to co już mamy.
  • ... związku między tym jak wygląda liturgia a wychowywaniem dzieci.


    i znów chodzi o "wygląd liturgii"?
    To stawianie wozu przed koniem. Liczy się świadectwo, a nie estetyka. Kapłan w każdym rycie może "oddawać swoje życie za bliźnich" lub odwalać chałę.
  • Zmieniając formę często zmieniamy treść. Rozumiem,że dla Ciebie ryt nie ma znaczenia, dla mnie ma i tyle:)
    Chyba nie powiesz mi,że najważniejsze w wychowywaniu dzieci jest to żeby były takie jak wszystkie? Dodam,że nie uważam się za dziwaka, pisałam tylko jak niektórzy to postrzegają. Jeśli zaś moje dzieci mają nie czuć się wyobcowane to powinnam np. nie przykładać zbyt wielkiej wagi do nauki paciorka, odpuszczać czasami Mszę, bo jest np.fajna zabawa- bo inni tak robią. Dla mnie wyobcowanie to żaden argument. Zresztą, jak zauważył Maciek, dziś na Mszy Trydenckiej są głównie młodzi i ich dzieci też.
  • Znam wielu katolików wychowanych na "starej" Mszy (m.in. mój ojciec, który był w latach 50 ministrantem) i kiedy rozmawiam z nimi tęsknią oni za Mszą trydencką. Nie wiem bierzecie tych starszych zachwyconych NOMem.
  • Liczy się świadectwo, a nie estetyka

    Ale wiarygodność świadectwa ma związek z estetyką. Jeżeli dbamy o swój wygląd, o mieszkanie, o samochód, a Służba Boża jest sprawowana w prostacki sposób, to nikt nie uwierzy, że Bóg jest najważniejszy. Współcześnie zwykło się usprawiedliwiać bylejakość liturgii tym, że najważniejsze jest to, co w sercu. Ale rolą liturgii jest także to, aby żar serca rozniecać i jeżeli tego zaniedbamy, to wiara będzie słabła.
  • Nie piszę o zachwyconych NOMem, tylko o parafianach, którzy w parafii czują się u siebie. Nie do nich należy serwować sobie te czy inne nakrycia na stół. Liczy się strawa.

    Ale nie sprowadzajmy błagam wszystkiego do porównywania liturgii, bo od razu wygonimy z tego forum Ormian, Grekokatolików i innych. Rzecz w tym, by kochać swoją tradycję zachowując jedność w sprawach najważniejszych.

    Mona: kochaj swego ojca, ale ...kto przykłada rękę do pługa , a wstecz się ogląda...
    Młodzieńcze zaangażowanie niejedno ma imię, Twój Ojciec miał swoje, Ty miej swoje i nie odmawiaj go również Twoim dzieciom. Tęsknoty zamknijmy w albumie ze zdjęciami.
  • Jakie tęsknoty?
    Po prostu widzą co jest i co było. MająÂ porównanie, ja nie mam... Nie mówię tylko o moim ojcu, ale i o mamie chrzestnej, wujku i wielu innych.
    Reszty z Twojego posta nie rozumiem. Młodzieńcze zaangażowanie, pług, wyganiania Ormian, jedności, nakryć na stół :shocked: Czego mam nie odmawiać swoim dzieciom?
  • Radości bycia jednym Kościołem niepodzielonym według takiej czy innej liturgii.

    Co do reszty - nie mam sił tłumaczyć. Wciąż piszesz o porównywaniu z czymś co było kiedyś...
  • [cite] GrzegorzS:[/cite]Nie piszę o zachwyconych NOMem, tylko o parafianach, którzy w parafii czują się u siebie. Nie do nich należy serwować sobie te czy inne nakrycia na stół. Liczy się strawa.
    Można zjeść na ławce w parku na gazecie, a można zjeść przy ładnie zastawionym stole. I tu i tu zaspokoisz głód, ale czy tylko o to w życiu chodzi?
    [cite] GrzegorzS:[/cite]Ale nie sprowadzajmy błagam wszystkiego do porównywania liturgii, bo od razu wygonimy z tego forum Ormian, Grekokatolików i innych.
    Troszkę mi Kościołem otwartym zapachniało. Jeżeli jakiś grekokatolik ma się obrazić dlatego, że chwalimy bogactwo liturgiczne Kościoła łacińskiego, to niech idzie, nie będę zatrzymywał.
  • [cite] GrzegorzS:[/cite]Wciąż piszesz o porównywaniu z czymś co było kiedyś...
    Przeciwnie - to jest teraz.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.