Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Adwent - radosny czy pokutny?

edytowano listopad 2009 w Arkan Noego
Dostałem właśnie list od kapelanów naszej szkoły:

W najbliższą niedzielę rozpoczyna się Adwent, okres w którym cały Kościół przygotowuje się duchowo na przeżycie świąt Bożego Narodzenia, w których upamiętniamy Wcielenie Syna Bożego, jedną z najważniejszych prawd wiary. Jak zawsze Adwent jest okazją do pogłębienia życia wewnętrznego, poprzez modlitwę, Sakramenty i dzieła miłosierdzia. Choć jest to okres radosnego oczekiwania, wiąże się także z nawróceniem i pokutą, których konkretnym przejawem jest odbycie spowiedzi czy praktykowanie drobnych umartwień.

Jak to rozumieć?
«1

Komentarz

  • Jak dla mnie - radosny.

    "...Adwent, czas o wielkim znaczeniu religijnym, ponieważ niesie on z sobą nadzieję i duchowe oczekiwanie: za każdym razem, kiedy wspólnota chrześcijańska przygotowuje się do świętowania wspomnienia narodzin Zbawiciela, napełnia ją wewnętrzna radość, która w pewnym stopniu udziela się całemu społeczeństwu. W Adwencie lud chrześcijański duchem podąża w dwóch różnych kierunkach: z jednej strony podnosi wzrok ku ostatecznemu celowi swojego pielgrzymowania w dziejach, którym jest spotkanie z Chrystusem, który powróci w chwale; z drugiej, wspominając ze wzruszeniem Jego narodziny w Betlejem, chyli czoło przed szopką." /Benedykt XVI, Czas nadziei/

    Nawrócenie i pokuta jest natomiast potrzebna, jako przygotowanie do tak wielkiego wydarzenia, jakim jest przyjście Mesjasza.
    To tak, jak z mieszkaniem, które przygotowujemy na przyjęcie ważnego gościa- sprzątanie, czasem kąty trzeba powymiatać, albo okna umyć.:wink:
  • no co - nadciąga Armageddon, dlatego.
  • A teraz wersja dla tradsów, pozostali nie czytać! :cool:

    Z jakim więc posłannictwem przyszedł św. Jan Chrzciciel? Wołał do ludu: "Wydajcie więc godny owoc nawrócenia" (Mt 3, 8). Następnie udzielał im chrztu nawrócenia.
    Poważny okres adwentu jest czasem nawrócenia, zwłaszcza że z nawrócenia wyrasta przebaczenie grzechów i darowanie kar za winy. Zajrzyj tylko do Pisma św. Ileż tam razy wzywa sam Bóg grzeszny lud, by nawrócił się przez szczerą pokutę za grzechy i zasłużył sobie na odpuszczenie win. "Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny" (Jl 2, 12-13). A u św. Jakuba (4, 8.10) czytamy: "Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni! Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was." - Sięgnij do ksiąg świętych po przykłady. Dawid zgrzeszył, ale ciężko pokutował: "płaczem obmywał co noc swoje łoże" (Ps 6, 7). I wszystko mu Bóg przebaczył... Niniwici zgrzeszyli, ale ogłosili post i przywdziali szaty pokutne, i zlitował się Bóg nad ich miastem, skazanym już na zagładę (Jon 3,5). Podobnie obszedł się Pan ze wszystkimi, którzy pokutowali: tak z grzeszną niewiastą w domu faryzeusza, tak z Piotrem, tak z łotrem itd. Wielkie to źródło pociechy dla ciebie, dla mnie i dla wszystkich, ale równocześnie poważne napomnienie, by nie zwlekać z pokutą.
    Przygotuj się więc i ty przez pokutę do dobrej spowiedzi przed Bożym Narodzeniem. Nie zaniedbuj nigdy ćwiczyć się w mniejszych umartwieniach i praktykach pokutnych. Przez pokutę bądź pojętnym uczniem wielkiego kaznodziei, który wzywał do pokuty na pustkowiu. Bądź dobrą i czystą pszenicą Chrystusa, o której św. Chrzciciel mówił: "Pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym" (Mt 3, 12).
  • Ło matko...przeczytałam.:shamed:
    I co teraz?:shocked:
  • Ano, jak w Ewangelii: pościć, ale wokoło pokazywać wesołą twarz :smile:
  • Bolka, ja też z dziewczynkami zrobiłam te "kurowe' kalendarze, wyglądają super, bo dużo kolorowych torebek. Poza tym zachwyciłam się kurą, zrobiłyśmy hurtem aniołki, mikołaje i jeszcze łańcuch na choinkę. A Tereska "mamusiu mozemy jeszcze coś zrobić?" nieeee
  • [cite] Maciek:[/cite]A teraz wersja dla tradsów, pozostali nie czytać! :cool:
    ...
    Proszę o podanie źródła...
  • Rozmyślania ze strony msza.net, wydane w l. 30 z imprimatur ofkors.
  • Jak dla mnie to adwent jest radosny - ale też i mocno pokutny i nawróceniowy.

    Modlitwa, jałmużna i post - na pewno mojemu nawróceniu nie zaszkodzą:)

    I tak też rozumiem te czytania, które są przewidziane przez Kościół na najbliższa, I Niedzielę Adwentu:

    (1 Tes 3,12-4,2)

    Pan niech pomnoży liczbę waszą i niech spotęguje waszą wzajemną miłość dla wszystkich, jaką i my mamy dla was; aby serca wasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa wraz ze wszystkimi Jego świętymi. A na koniec, bracia, prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu - jak już postępujecie - stawajcie się coraz doskonalszymi! Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam przez Pana Jezusa.

    (Łk 21,25-28.34-36)

    Jezus powiedział do swoich uczniów: Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym.
  • Adwent przyjściem Boga straszy
    Na ostatnie Sądu czasy;
    Więc grzesznicy my najpierwej
    Rzućmy brzydkie grzechu ścierwy.

    Czas ponury, nocy długie,
    W skrzepłej ziemi gawron dłubie;
    Obraz to wierny smutnego
    Grzesznika opuszczonego.

    Naprzód popiół i fijołek!
    Precz na stronę tłusty ciołek!
    W kolor się kościół ubiera,
    Pokuty barwę przybiera.

    Przybądź z Janem Magdaleno!
    Głoś pokutę prawowierną;
    Nad Jordanem tyś widziała
    Jana martionego ciała.

    Więc nas przed przyjściem Baranka,
    Zbudzaj każdego poranka;
    Do wczesnej modlitwy, postu,
    Aza dostąpim odpustu.

    O pokorna Magdaleno!
    Pomóż pilno czuwać ze mną;
    Biodra moje ściąg powrozem,
    By duch nie zziąbł grzechu mrozem.

    Ty niegdyś byłaś Grzesznicą,
    Żyłaś świata soczewicą,
    Smutnyś już adwent przebyłą
    I wesołych Gód dożyła.

    Niecnąś przedtem szafowała
    Jałmużną z piękności ciała;
    Lecz skąpawszy się już we łzach,
    U Nóg Pańskich kornie pełzasz.

    Magdaleno! twą ofiarą
    Wspierałaś Jezusa z wiarą;
    Spraw, niech co Adwent oszczędzi,
    Hojna ręka puści z piędzi.

    Przybądź w pomoc Jezu miły!
    Gdy nas cnoty opuściły;
    Serce czyste stwórz, zgładź grzechy,
    Z Magdaleną daj pociechy.

    Na nutę: Urząd zbawienia.
    W czasie smutnym.
    1885 r. Pieśni Religijne Polskie
    Kraków, Czcionkami Drukarni "Czasu" 1913 r. Nakładem Wydawcy

    http://spiewnik.katolicy.net/index.php/topic,2000.0.html
  • A tu wymiar radosny: (Parthenomelica, Wilno, 1613)

    Głos wdźęcżny z nieb?? wychodźi
    Gwiazd?? k`nam nowa przychodźi
    Ktora rozświeca ćiemnośći,
    Y okrywa n??sze złośći.

    Z roszcżki Jesse z??kwita kwi??t,
    Ktory zb??wi ten wszystek świ??t;
    Bog zesłał Syn?? swoiego,
    Od wieku n??rodzonego.

    Tego Oycowie cżek??li,
    Tego prorocy żąd??li:
    Tego Bog świ??tu miał zi??wić,
    Y śmierci cżłek?? wyb??wić.

    Ktorego, ??by wąż zdr??dźił;
    Z R??yskiey roskoszy wys??dźił;
    Namowił drzewa Rayskiego,
    Ukuśić z??kaz??nego.

    Przez co był z R??iu wygnany,
    Y n?? wiecżną śmierć sk??zany:
    Lecż Pan użaił się tego,
    Myślił o zb??wieniu iego.

    Wnet Anioł P??nnie zwi??stował,.
    O cżym Prorok prorokował;
    Iż miał powst??ć Syn zacnego
    Plemienia Dawidowego.

    Weselćie się źiemskie strony,
    Puśćiwszy niebieskie Throny:
    Bog idźie n?? te niskośći,
    Z niewymowney swey litośi.

    Weselćie się, y Anieli,
    A bądźcie z tego weseli,
    Że się nam Bog w ćiele st??wi;
    Ten n??sz upadek n??pr??wi.

    Weselcie się wszyscy święći,
    Y wy ludźie grzechem zięći:
    Idźie n?? świat Odkupiciel,
    Wszytkich smętnych Pociesżyćiel.

    Wesel się st??ry Ad??mie,
    Wesel się y ty Abr??mie:
    Już wst??ie twe pokolenie,
    Wszytkich narodow zb??wienie.

    Wesel się y ty Dawidźie,
    Oto Krol do ćiebie idźie,
    Ktory n?? stolcu twym śiędźie:
    N?? wieki krolow??ć będźie.

    Weselćie się y wy dźiatki,
    P??nienki, y wy cne M??tki:
    Oto P??nn?? zrodźi Syn??:
    O niesłych??na nowin??.

    Ktorą Arch??nioł pozdrowił,
    A te słow?? do niey mówił.
    Bądź zdrowa; pełnaś świątośći:
    Porodźisz Syn?? w cżystośći.

    P??nn?? gdy to usłysz??ł??,
    Pokornie odpowiedźi??ł??:
    Otom służk?? P??n?? mego,
    Stań się według słow?? twego.

    Szcżęśliwesz to ukorzenie,
    Ktore d??ło nam zb??wienie:
    Serce P??ńskie zniewoliło,
    Bog?? z nieb?? wyw??biło.

    Przez twą pokorę prośiemy,
    Niech tey ł??ski dozn??iemy,
    By nam grzechy nie szkodźiły:
    Nas od Bog?? nie dźieliły.

    Ziedn??y nam u Syn?? swego,
    Zb??wićiela świ??t?? tego,
    Cżystość, miłość, y pokorę,
    N??szę gł??dzącą niestworę.

    http://spiewnik.katolicy.net/index.php/topic,92.0.html
  • Zgodnie z tradycją biblijną przed spotkaniem z Bogiem powinniśmy się umartwiać i nawracać, aby to spotkanie przyniosło najlepsze owoce. Wtedy dopiero jest czas radości. Dlatego mi bardziej odpowiada pokutny charakter Adwentu, cieszyć się zacznę na Pasterce :wink:

    Pomieszanie tych dwóch porządków wydaje mi się niezbyt szczęśliwą odpowiedzią Kościoła na niecierpliwość współczesnego człowieka, który nie potrafi czekać na właściwy czas. Przyjemne rzeczy musi mieć jak najszybciej. Radowanie się podczas Adwentu to trochę kupowanie Bożego Narodzenia na kredyt.
  • Myślę, że radosne oczekiwanie oznacza właśnie DOPIERO oczekiwanie. Już się cieszę na to co nastąpi i żeby ta radość się spełniła, muszę się właściwie do tego przygotować.
    W moim sercu jest radość oczekiwania, mimo tego że czynię akty pokutne.
  • Adwent przyjściem Boga straszy
    Na ostatnie Sądu czasy;
    Więc grzesznicy my najpierwej
    Rzućmy brzydkie grzechu ścierwy.


    Stare pieśni religijne zawierają wiele mądrości. Tak jest i w tym przypadku. Perspektywą Bożego Narodzenia jest nie tylko wspominanie wydarzenia sprzed 2009 lat, co samo w sobie jest dość jałowe, ale przede wszystkim przygotowanie się na powtórne przyjście Chrystusa. Może to być radosne dla kogoś, kto ma pewność, że Zbawiciel ustawi go po Swojej prawicy. Ja takiej pewności nie mam.
  • To jest sprawa czy w tym czasie bardziej kładzie się nacisk na strach przed własną grzesznością i byciem niegodnym, czy też na radość z powodu przybliżającego się przyjścia Pana.
    Strach jest nieodzowny, bo oskarżyciel czuwa, ale nie powinniśmy dać się mu omamić.
    Radość możesz odczuwać z samego faktu, że Pan nadchodzi mimo, że jednocześnie nie czujesz się godny żeby go przyjąć.
  • Ale jeżeli kogoś czeka ogień piekielny, to nie ma powodów aby się cieszyć na myśl o paruzji. Widzę to w ten sposób: dawniej Kościół uczył ludzi, żeby się nie cieszyli na zapas, tylko ostro pracowali nad tym, aby podczas Sądu trafić na dobrą stronę. A teraz jakby milcząco się zakłada, że to nie będzie większym problemem i można się wyluzować.
  • A w podstawówce w poniedziałek (już adwent) dyskoteka andrzejkowa.:shocked:
  • Pokuta i radość wcale się wzajemnie nie wykluczają (cieszymy się wiedząc, że wkrótce nadejdzie Pan, a jednocześnie pokutujemy chcąc dobrze się przygotować na to nadejście.) Pokuta moim zdaniem zawsze wiąże się z nadzieją, dlatego nie widzę nic niewłaściwego w powyższym liście. Zresztą chrześcijanin generalnie powiniem nieustannie być radosny - ma z czego się cieszyć.:smile:
  • Moniko44, zgadzam się z Tobą...

    A póki co pragnę donieść, że zamierzam na adwent trochę się poumartwiać i tym samym ograniczyć moje bywanie na forum... Muszę zrobić sobie przerwę, nabrać nieco dystansu do wielu spraw, przemyśleć co nieco...
    Będzie mi Was brakowało...
    Będę pamiętała w modlitwie...
  • Małgosiu - my też pamiętamy o Tobie w modlitwie.
  • @M32 - bardzo słusznie, masz co przepracowywać w tym Adwencie!
    Ja także dołączam do adwentowo poszczących od Forum - trzymacie się, nie dajcie sobie psuć humoru trollom i Wiary różnym Fallusom czy ŚJ'om. Módlcie się i pracujcie nad dziećmi (ci co jeszcze się nie chwalili)!
    Z Panem Bogiem!
  • [cite] Maciek:[/cite]<i>Adwent przyjściem Boga straszy
    Na ostatnie Sądu czasy;
    Więc grzesznicy my najpierwej
    Rzućmy brzydkie grzechu ścierwy.</i>

    Stare pieśni religijne zawierają wiele mądrości. Tak jest i w tym przypadku. Perspektywą Bożego Narodzenia jest nie tylko wspominanie wydarzenia sprzed 2009 lat, co samo w sobie jest dość jałowe, ale przede wszystkim przygotowanie się na powtórne przyjście Chrystusa. Może to być radosne dla kogoś, kto ma pewność, że Zbawiciel ustawi go po Swojej prawicy. Ja takiej pewności nie mam.

    Też nie mam pewności, że "Zbawiciel mnie po swojej prawicy ustawi", ale - spotkania z Nim się nie lękam, wręcz przeciwnie, nie mogę się już doczekać i naprawdę muszę uważać (bardzo się pilnować), aby tego czasu nie przyspieszyć.
  • [cite] Maciek:[/cite]Ale jeżeli kogoś czeka ogień piekielny, to nie ma powodów aby się cieszyć na myśl o paruzji.

    Nie bardzo rozumiem, jak ktoś mając osobiste relacje z Bogiem, doświadczając codziennie Jego miłującej obecności, może zakładać, że czeka na niego ogień piekielny?
    Przecież to jest grzech przeciw Miłosierdziu Bożemu.

    To do nas należy wybór - czy pragniemy się zbawić, czy nie.
    To my wybieramy - w ostatecznym rozrachunku - Boga, lub odwracamy się od Niego.

    Bóg wcale nie pragnie, abyśmy drżeli przed Nim ze strachu - taka była wiara pogańska, lęk przed bóstwem, którego próbowano obłaskawić różnymi ofiarami - On chce tylko jednego, naszej miłości. Nie na poziomie uczuć, ale rozumu i woli.
  • "Ty niegdyś byłaś Grzesznicą,
    Żyłaś świata soczewicą,
    Smutnyś już adwent przebyłą
    I wesołych Gód dożyła."


    Ooo. :shocked:
    A całkiem niedawno przekonywano mnie - miłośnicy Tradycji - że Magdalena wcale nie była jawnogrzesznicą.

    Poza tym - pieśń okropna, może dobra na czas Wielkiego Postu, ale na Adwent nie bardzo.


    "Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,
    ale miłość moja
    nie odstąpi od ciebie
    i nie zachwieje się moje przymierze pokoju,
    mówi Pan, który ma litość nad tobą." (Iz 54, 10)

    Klarcine POZNANIE Adonaj, najtrafniej oddają słowa poniższego wiersza:

    Mój Bóg jak drżący słowik w garści
    A nie ogarną Go wszechświaty
    Oddechem gasi gwiazdozbiory
    A drży w oddechu mym jak kwiaty...

    Mój Bóg wykuwa Słowem wieki
    A chwila rani Go jak mieczem
    Mój Bóg straszliwy i daleki
    A bliski jak płaczące dziecię...

    Mój Bóg depczący z wzgardą trony
    A kłosom zstępujący z drogi
    Jak groźny sędzia przeraźliwy
    Jak żebrak smutny i ubogi...

    Mój Bóg nade mną ciągle stoi
    Jak cień, jedyny mój towarzysz
    Za sobą czuję Jego kroki
    I złotą glorię Jego twarzy.

    I oto teraz spoza pleców
    Na dłonie moje wciąż spogląda
    I jak Syn błaga mnie o serce
    I jak Pan serca mego żąda...
  • Skoro natknęłam się na ten wątek, też uciekam w Adwencie w radosne oczekiwanie...
    pokoju w sercach dla Was - do następnego razu:wink:
  • Klarciu, przez wieki Kościół ostrzegał wiernych przed Sądem, bo miał świadomość ich marności i grzeszności. Współcześnie popadł w nastrój bezrefleksyjnego optymizmu, niczym nie uzasadnionego. Ludzie nie zmienili się na lepsze, przeciwnie - grzeszą cynicznie i na potęgę. Spotkanie z Chrystusem będzie dla nich przerażającym doświadczeniem. Cieszę się, że Ty należysz do garstki, która może spodziewać się innego finału, ja sam już takiej perspektywy nie jestem pewien.
  • Maćku - niestety nadal wielu katolików ma wykrzywiony obraz Boga.
    Jedni tkwią jeszcze w okowach Starego Prawa, inni traktują Go z lekceważeniem.
    Bierze się to stąd, że w/w nie nawiązali osobistej relacji ze Zbawicielem.
    A po to właśnie Jezus na świat przyszedł, nie tyle aby nas odkupić na zasadzie uiszczenia okrutnemu Bogu okupu, ile właśnie pokazać nam drogę do Ojca. Drogę poprzez Krzyż, bo jest on konsekwencją skażenia grzechem, ale jak nas Pan zapewnił, z Nim brzemię jest lekkie.


    To co Kościół robił przez wieki, nie było przekazywaniem Dobrej Nowiny, a wypaczeniem przesłania Ewangelii.

    Przeczytałeś opracowanie ks.Jana Kracika?:

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/poza_kosciolem.html

    Ciekawie o kerygmacie pisze również ks.Leszek na swoim blogu, tutaj:

    http://ksleszek.blog.onet.pl/Kerygmat-Dobra-Nowina-o-Jezusi,2,ID315423984,n

    Współcześnie Kościół wcale nie popadł w bezrefleksyjny przekaz - po prostu nie znasz dobrze aktualnego nauczania, jest dostosowane do mentalności ludzi dzisiejszych czasów, a przy tym ewangeliczne.

    Bp. Kiernikowski mówi o tym tak:

    " Od samego początku Kościoła podstawowym środowiskiem formującym do wiary była wspólnota wiary, a tym specyficznym momentem czy narzędziem był katechumenat. W pierwszych wiekach był to katechumenat instytucjonalny, później jego funkcje przejęte zostały przez różne środowiska formacyjne, w tym zakony, bractwa i stowarzyszenia. Zawsze wielką rolę odgrywała rodzina - duża rodzina. Ale cały czas, od momentu ustania klasycznego katechumenatu w Kościele, gdy w Europie wytworzyła się zasadniczo - można powiedzieć - atmosfera chrześcijańska, podstawowym miejscem katechumenatu dla chrześcijanina była rodzina. To trwało przez stulecia. Zaczęło tracić swoją aktualność w ostatnich dziesięcioleciach.


    Mój dom rodzinny jeszcze te funkcje spełniał - widziałem, że moi rodzice są wierzący, tzn. nie tylko chodzą do kościoła, ale że ich wiara i przekonania mają wpływ na ich postawy, ich życiowe decyzje, które czasem wymagały ofiary, rezygnacji. Rodzice tłumaczyli dlaczego tak postępują. Oczywiście wciąż są takie rodziny, nie można już jednak mówić, że jest to dziś zjawisko masowe w Europie.
    (...) Nasza epoka to już po części epoka postchrześcijańska. Rodzina zasadniczo przestała być miejscem kształtowania wiary. Bywa, że rodzice mówią dziecku o pewnych zasadach i wartościach, ale ono widzi, że matka i ojciec się rozchodzą, albo, że w praktyce najważniejszy jest dla nich pieniądz, użycie, ustawienie się. Stawiają przed dzieckiem wartości i zadania, które niekoniecznie współgrają z mentalnością chrześcijańską, a czasem są wręcz jej przeciwne. Na pierwszym miejscu łatwo bywa stawiany sukces, prawo do pierwszeństwa, do posiadania wszystkiego itp. Mało natomiast przekazuje się z nauki krzyża.


    Ponieważ rodziny przestały pełnić swoją rolę, potrzebna jest katecheza dorosłych. Trzeba na powrót podjąć katechumenat dorosłych. Przepowiadanie chrześcijańskie to nie instruktaż, jak żyć poprawnie, lecz obwieszczanie kerygmatu - głoszenie tajemnicy Jezusa Chrystusa. My głównie skupiamy się na pouczaniu, co często prowadzi do moralizatorstwa. Mało dowartościowany jest kerygmat.


    Homilie, kazania - to stale mówienie o tym, jak powinno być, albo biadolenie nad tym, jak jest. Za mało natomiast mamy wiary w to, co Bóg może z nami uczynić, jeśli uwierzymy. A przecież moralność chrześcijańska jest możliwa dopiero wtedy, kiedy człowiek pozwoli na działanie Boga. Człowiek może chcieć wykonywać "dzieła Boże", ale dopóki się nie nawróci, to jego działanie jest swoistą karykaturą życia chrześcijańskiego. "


    http://swjozef.com/rozwazania_o_wierze_bpzbigniew_kiernikowski/bp_kiernikowski_mozna_byc_czlowiekiem_religijnym_i_jednoczesnie_niewierzacym/922.html


    Piszesz - " Spotkanie z Chrystusem będzie dla nich przerażającym doświadczeniem. "

    Ja tak nie uważam, Ci którzy zechcą Boga przyjąć, będą gorzko żałować zmarnowanego na Ziemi czasu - ci, którzy Go odrzucą, nawet nie poczują co i Kogo utracili. Będą doświadczać piekła, ale nie będzie to związane z tęsknotą za Bogiem.
    Nie potrafię swojego poznania ująć w konkretne słowa. Na pewno spotkałeś osoby mające piekło w sobie, czują, że są nieszczęśliwe, ale nie potrafią przyjąć, że ten stan jest pochodną odrzucenia Stwórcy.

    Jaki jest Bóg?
    Miłosierny, kochający i pokorny.
    Przywołam tutaj ostatnio przeczytany artykuł "Pokora Boga":

    http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&art=1289113115&dzi=1104795897&katg=

    "Mamy dobrego Pana, który chce wszystkim przebaczyć" â?? powtarza nieraz obecny papież za św. Augustynem. I na tej prawdzie opiera definicję "bojaźni Pańskiej" (radykalne to przeciwieństwo strachu przed Bogiem!), a w doświadczeniu tej prawdy widzi "bojaźni Pańskiej" źródło:

    Znaczący jest fakt, że bojaźń â?? a więc szacunek połączony z miłością â?? budzi nie kara, lecz przebaczenie. Bardziej niż gniew Boga, powinna budzić w nas świętą bojaźń Jego wielka i rozbrajająca wspaniałomyślność. Bóg nie jest bowiem nieubłaganym władcą, potępiającym winnego, lecz miłującym Ojcem, którego powinniśmy kochać nie ze strachu przed karą, lecz za to, że jest dobry i gotowy przebaczać. (fragment jednej ze środowych katechez Benedykta XVI)


    > Cieszę się, że Ty należysz do garstki, która może spodziewać się innego finału, ja sam już takiej perspektywy nie jestem pewien. <

    1. Nie należę wcale do "garstki" - podobne mojemu POZNANIE podzielają tysiące osób wierzących, to właśnie podobni Tobie, stanowią już - i dzięki Bogu - zdecydowaną mniejszość.
    Pozostali .. nawet jeśli deklarują się katolikami, praktycznie mogą być nazwani "praktykujący niewierzący", nazywamy ich też "katolik, ale".

    2. To co prezentujesz w ostatnim zdaniu, nie jest oznaką pokory - świadczy o braku wiary, czyli o nieznajomości Adonaj.
    Często powtarzam i będę powtarzała do znudzenia, nie wgłębiajcie się ludzie - jest to cecha raczej panów - w rozważania teologiczne, prywatne objawienia ukazujące straszliwe przez Boga karanie, prosząc Jezusa o światło Jego Ducha sięgnijcie po Ewangelie, na jej kartach odnajdziecie prawdę o miłującym człowieka do szaleństwa Bogu.

    Maćku, czytając Twoje wpisy i jeszcze kilku panów - na obu forach - po raz kolejny upewniam się, jak ważnym jest akt osobistego przyjęcia Jezusa, jako Pana i Zbawiciela. Swiadomie, rozumem i wolą. Jestem przekonana, iż jest to jedyny sposób wejścia z Nim w osobistą relację, czyli podjęcie drogi nawrócenia.
    Tylko wtedy, gdy Pan staje nam się bliski, gdy obcujemy z Nim na co dzień, stajemy się Jego uczniami i umożliwiamy Mu naszą przemianę.
    Tylko wtedy, naprawdę zaczynamy żyć - stajemy się w Chrystusie prawdziwie wolni.
    Gdy idziemy z Jezusem przez życie, wszystko staje się dużo łatwiejsze, i choćby przyszły na nas najgorsze nawet utrapienia - w Nim i z Nim, bez trudu stawimy im czoło.
  • Dopowiem jeszcze, że - ja nie neguję istnienia piekła , na ten temat wypowiadałam się obszernie w wątku "Czy Jezus umarł na krzyżu", dyskutując z Nataniellą.
    Jednak - jak często podkreślam - Bóg pragnie abyśmy Go umiłowali, wcale nie chce, abyśmy służyli Mu przepełnieni lękiem.

    Bóstwa budzący grozę, to pogaństwo.
    Judaizm już mówi o Bogu Miłosiernym, choć zarazem Stare Prawo, czyni człowieka niewolnikiem.
    A nas, chrześcijan - ku wolności przyszedł wyswobodzić Chrystus.
  • Przede wszystkim nie należy mylić radości z bezrefleksyjnym optymizmem. Radosne oczekiwanie to coś zgoła innego niż głupia wesołkowatość.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.