W amerykańskich małżeństwach żony są coraz częściej lepiej wykształcone niż ich mężowie i coraz częściej więcej od nich zarabiają - to konkluzja raportu Pew Research Center.
Badacze z tego ośrodka przestudiowali porównawczo dane z Biura Spisu Ludności i ustalili, że w rosnącej liczbie małżeństw kobiety stają się głównymi żywicielami rodziny.
więcej:
http://usa.interia.pl/wiadomosci/news/usa-zony-coraz-czesciej-glownym-zywicielem-rodziny,1427107
Komentarz
Chyba nie chciałabym być kobieta MACHO w rodzinie ..
Czasem się śmiejemy ,że moje wykształcenie przydałoby się mężowi w pracy
Sytuacja, w której ojciec zapieprza na dwa etaty lub za granicą i nie uczestniczy w wychowaniu dzieci też jest patologiczna.
Problem tylko z kim zostawić dzieci...Opłaty za przedszkola , żłobki też nie małe a więc op opłaceniu opieki musi jeszcze coś zostać na życie.
Tak więc u nas w kraju marne szanse aby kobieta mogła siedzieć w domu , zająć się dziećmi a facet nie musiał zapychać na 2 etatach, żeby mieć na czynsz i nie prosić się po mopsach. Jest jeszcze jedna kwestia- kobieta zajmująca się domem i dziećmi nie ma żadnego zabezpieczenia finansowego , a już nie daj Boże w razie wypadku lub niepełnosprawności męża. Nie ma co liczyć na emeryturę.
A najgorsze jest to, ze w każdej pracy prędzej czy później wyda się, że kobieta ma dzieci albo jest wielodzietna i taka nie ma co liczyć nawet na godne wynagrodzenie czy dobre stanowisko. Zwykle dostaje pracę jako ekspedientka w spożywczym lub kasa w hipermarkecie ( marne pieniądze i zap...do późnej nocy - godziny raczej nie dla matki ) lub sprzątaczka - praca ciężka i za psie pieniądze. Po wychowawczym to już w ogóle tylko sobie strzelić w łeb.
Nie wiem jak jest w Ameryce...
Za owo "siedzenie" dostaję też pieniądze - trochę mniej niż pensja męża. Pójście do pracy mi to zabiera, a i tak nie starczyłoby jednej pensji na przedszkole...
Za półtora etatu ciężkiej harówy zarabiam z wiatrem w plecy dokładnie 1.848,50PLN (aż sprawdziłem na koncie ostatni przelew z wypłatą). Przy 40 letnim kredycie na naszą kurną chatkę (brat proponował że nam pożyczy namiot ale odmówiłem Polska to nie Karaiby) 7 miesięcznym dziecku na pokładzie, planach na kolejne choćbym nie wiem co robił pracując w zawodzie (a nie po to studiowałem 5 lat żeby teraz ogórki sprzedawać) na utrzymanie naszej ferajny raczej nie zarobię.
Moja małżonka nawet pracując na pół etatu zarabia prawie tyle co ja na półtora...
Witamy w Polsce kraju wielkich możliwości. Ech.
Spokojnie wszystko przed Tobą, niedługo wejdzie euro i zarobisz więcej:swingin:
Też bym chciała być taka zaradna. Czasami przyznam szczerze jest mi żal mojego męża, który pracuje po kilkanaście godzin za marne grosze a ja nie mogę mu pomóc. Boję się żeby z przepracowania się nie pochorował.
bądź przedsiębiorczy i pomyśl biznesowo "a jakbym miał dwie takie żony to co by było"
Poważnie?:cool:
A tak na serio to wiem że mam fajną żonę, ale z jej strony to jest wielkie poświęcenie bo ja wiem że ona bardzo chętnie zostałaby w domu tyle że w naszej sytuacji to raczej nierealne.
A ja z jednej strony mam wyrzuty sumienia że mam taki głupi zawód, a z drugiej wcale nie chcę z tego rezygnować bo jakby każdy nauczyciel w tym kraju tak pomyślał to dzieci do szkoły trzeba by było wysyłać na Ukrainę.
Więc jedyne szczęście polega na tym że ja mogę sobie trochę tak ustawić plan żeby być trochę z dzieckiem a resztę czasu pomaga nam babcia (Dobry Boże dzięki ci za wszystkie Babcie), która swoja drogą też jest nauczycielką, tyle że emerytowaną i ma trochę czasu żeby popilnować naszego szkraba...
A ja sobie czasem śnię że może kiedyś jakiś polityk w tym kraju pójdzie po rozum do głowy i zrozumie że jak ktoś ma zarabiać na nasze emerytury, a Polska za kilkanaście lat nie ma wyglądać jak wielka przychodnia geriatryczna to przydałby się nam taki pomysł jak płatny urlop wychowawczy.
Swoja drogą od kiedy mamy Emilkę zrozumiałem że matki opiekujące się dziećmi w domu to praca nie mniej męcząca od pracy w kopalni. Różnica polega tylko na tym że górnik może iść po zmianie do domu żeby odpocząć.
Głowa do góry. Zarabiasz prawie 3 razy więcej od mojego męża, gdy był pracownikiem naukowym UJ.:bigsmile: Zasada jest taka - z każdym dzieckiem ma się więcej. :bigsmile:
Ma się więcej dzieci. Co do reszty to różnie to bywa ... niestety.
Pewnie, że dzieci.:bigsmile:
To źle?
Ciekawe jak to wygląda, że tak powiem, statystycznie?