Dobra wiadomość dla rodziców. Już za ten rok będzie można odliczyć od podatku prawie 1200 złotych na każde dziecko - zdecydowali posłowie, przyjmując poprawkę do ustawy o podatku PIT. To dwa razy więcej niż proponował rząd.
1145 złotych ulgi od podatku oznacza, że co miesiąc w portfelu na każde dziecko zostanie prawie o 100 złotych więcej. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że z ulgi będzie można skorzystać już w rozliczeniu za 2007 rok.
Rząd chciał, by ulga wyniosła 572 złote i 54 grosze na każde dziecko. Prawica Rzeczpospolitej domagała się zwiększenia tej kwoty dwukrotnie. Wiceminister finansów nie był zadowolony z tego pomysłu.
"Podwójna ulga będzie kosztowała budżet państwa 6,5 miliarda złotych. Skorzystają na niej głównie najbogatsi" - przekonywał Jacek Dominik, wiceszef resortu. I jak dodał, aby rodzina mogła w pełni skorzystać z ulgi, jej dochody muszą przekroczyć 30 tysięcy złotych rocznie.
Zdaniem posłów Prawa i Sprawiedliwości na podniesienie ulgi trzeba będzie znaleźć dodatkowe 3,6 miliarda złotych w budżecie.
Ale klub PiS, podobnie jak opozycja, zagłosował za całością zmian w ustawie, łącznie z propozycją Prawicy Rzeczpospolitej. Posłowie przyjęli propozycję partii Marka Jurka niemal jednogłośnie. 395 było za, nikt się nie sprzeciwił. Wstrzymało się jedynie ośmiu posłów.
[cite] Maciek:[/cite]Skorzystają na niej głównie najbogatsi" - przekonywał Jacek Dominik, wiceszef resortu. I jak dodał, aby rodzina mogła w pełni skorzystać z ulgi, jej dochody muszą przekroczyć 30 tysięcy złotych rocznie.
Czy gościa pogięło? Najbogatsi?
30.000 rocznie to 2.500 miesięcznie - na utrzymanie paruosobowej rodziny dość skromna kwota.
[cite] Maciek:[/cite]W opinii wicepremier, z ulgi nie skorzystają osoby, które zarabiają mało, natomiast skorzysta z niej "nieliczna grupa bogaczy", która zafundowała sobie wiele dzieci. Gilowska wyraziła nadzieję, że ustawa zostanie zmieniona w Senacie.
Profesor, a brednie klepie. O prawie malejącej użyteczności krańcowej nie słyszała?
Uboga rodzina z trójką dzieci, o rocznym dochodzie 18.000 zł nie zapłaci teraz ani grosza podatku dochodowego. Oszczędność ponad 3400 zł to wielka ulga dla budżetu domowego. Stanowi ona 19% budżetu - jest więc bardzo istotna.
Bogata rodzina z trójką dzieci o rocznym dochodzie 180.000 zł oszczędzi tyle samo, czyli 3400 zł. Suma ta stanowi 1,9% budżetu, czyli jest praktycznie nieodczuwalna.
Oczywiście przy małej pensji (etatowej) sporą część podatku zjadają inne odliczenia. Żeby odliczyć pełną kwotę na 1 dziecko trzeba zarabiać na rękę 1250pln. Pensja 2000 netto pozwala w pełni odliczyć dwoje dzieci, ale 3200 starcza już na odliczenie czwórki. Trzeba mieć pensję netto 7500 żeby odliczyć 10 dzieci w pełni. Można to sobie poobliczać kalkulatorem płacowym. Jeżeli ktoś pracuje dorywczo, na umowy, płaci więcej podatku więc na więcej odliczeń mu starczy.
Pani Zyta w swojej demagogicznej wypowiedzi popada w oczywistą sprzeczność bo albo koszt dla budżetu jest duży, co znaczy, że ulga jest powszechna i obejmuje dużo dzieci, albo jak mówi zyskają tylko bogaci, a więc koszt będzie znikomy bo ta kategoria obywateli i sama nie jest liczna i dzieci ma niewiele.
Pan Dominik już wcześniej dał się poznać z najgorszej strony kiedy na nasz list do min. finansów z pytaniem dlaczego Polska jest światowym ewenementem, gdzie posiadanie dzieci nie rodzi skutków podatkowych, odpowiedział, że państwo wspiera rodziny i np. nie opodatkowało zasiłków rodzinnych. Ta historyczna korespondencja jest tutaj.
ezary Mech, wiceminister finansów w rządzie Kazimierza
Marcinkiewicza, współautor programu gospodarczego PiS:
Podczas konstruowania programu gospodarczego PiS bardzo ważną jego częścią było zapobieżenie sytuacji załamania demograficznego i wsparcie rodzin wielodzietnych. Cieszę się, że pod koniec tej kadencji udało się wprowadzić tę ulgę, która jest bardzo podobna do ulgi podatkowej proponowanej przez PiS, a więc ok. 100 zł na jedno dziecko miesięcznie. To nie tylko zmniejsza nakłady podatkowe, które ponosimy, wychowując dzieci. Pamiętajmy, że jeśli przeznaczamy przeciętnie ok. 500 zł, to w tych 500 zł jest prawie 200 zł składek i podatków. Dlatego cieszę się bardzo, że jednak ten pierwszy bardzo istotny krok został poczyniony i teraz należałoby podejmować następne.
Nowelizacja ustawy o podatku od osób fizycznych nie obciąża budżetu, tylko zmniejsza opodatkowanie. Zmniejszy obciążenie zwłaszcza tych rodzin, które mają dzieci, będące podstawą przyszłych "klubów" podatkowych. Dla państwa więc tak naprawdę jest to forma inwestycji. Poprawka kosztuje ok. 2 mld zł, podczas gdy ustawa, która zmniejszała składki rentowe o 7 punktów proc., została przeprowadzona i będzie kosztowała budżet w przyszłym roku prawie 20 mld złotych. To, co jest najistotniejsze, to fakt, że korzystać z nich będą właśnie głównie te grupy uboższe. W praktyce okaże się, że one nie będą płacić podatków.
Jeśli chodzi o argument, że nowela jest dla tych, którzy są najbogatsi, to jest on nietrafiony. Jeśli wziąć pod uwagę 266 tys. osób, które płacą najwyższe podatki, a więc są w trzeciej grupie podatkowej, to oznaczałoby w praktyce, że musiałyby mieć prawie 30 dzieci, by nie płacić podatków.
No właśnie, ja też bardzo się zdziwiłam lamentami p. Gilowskiej i paru innych polityków. Jestem przekonana, że zysk z tej ustawy dla państwa znacznie przewyższy koszty. Po pierwsze, lepiej zarabiających rodzin wielodzietnych jest rzeczywiście niewiele, a dbają o wykształcenie i dobre wychowanie swoich dzieci. Zmniejszenie ich obciążenia podatkowego to nawet w bliskiej perspektywie wielki zysk dla państwa. Po drugie, Ci rodzice będą mieli teraz motywację, by więcej zarabiać legalnie. Po trzecie, przez obniżenie podatku, spora grupa rodziców przestanie korzystać z zasiłków rodzinnych, bo przekroczą próg dochodowy. A przecież żeby wydać 100 zł zasiłku, państwo musi około trzy razy więcej zarobić (zwykle na podatnikach), bo ogromne są koszty przekazywania pieniędzy z instytucji do kolejnych instytucji (urząd skarbowy -> ministerstwo -> powiat ->gmina -> ośrodek pomocy społecznej) oraz ich ostatecznego wypłacania w formie zasiłków.
Mam nadzieję, że dzięki atmosferze przedwyborczej i rozsądnym komentarzom w prasie ta ustawa zostanie zatwierdzona w Senacie i przez Prezydenta. Wszystkim to na dobre wyjdzie.
Premier Kaczyński nie jest politykiem wiarygodnym - m.in. wbrew obietnicom nie opublikował swojej teczki (bo stwierdził, że wypisywano tam bzdury, choć zawartość teczek innych osób nadal uważa za prawdę), ani nie doprowadził do obniżenia emerytur ubeków (mogą spać spokojnie, w przeciwieństwie do swoich ofiar). Obaj Kaczyńscy są jednak populistami, więc mam nadzieję, że choćby z tego względu prezydent nie zawetuje tej ustawy (jeśli Senat ją w ogóle zatwierdzi - oby).
Najbardziej zdumiewa, że ci wszyscy eksperci ekonomiczni wypowiadający się przeciwko uldze na dzieci, głoszą, że są zwolennikami obniżania podatków bo to dobrze służy gospodarce. Ale jeżeli przychodzi do obniżenia podatków rodzicom wychowującym dzieci natychmiast nazywają to wydatkiem budżetowym i są przeciw. Mimo, ze w pierwszym zdaniu zastrzegają, że oczywiście są za uwzględnieniem dzieci w systemie podatkowym.
Czy ktoś z Was coś z tego rozumie?
Zawsze twierdziłem, że nie mam wrogów - teraz już mam - to Pan Domink.
Mnie też dziwi, że znacznie większe sumy lekką ręką wydaje się na górników itp., a ulżenie wielodzietnym "staje kością w gardle" bardzo wielu politykom.
Senat, stosunkiem głosów 78 za, 1 przeciw i 6 wstrzymujących, przyjął ustawę o podatku PIT, zgodnie z którą osoby mające dzieci będą mogły odliczyć od podatku 1145 zł na każde dziecko.
Z ulgi będzie można skorzystać w rozliczeniu podatkowym za 2007 r.
:bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile:
[cite] Śpioch:[/cite]Senat, stosunkiem głosów 78 za, 1 przeciw i 6 wstrzymujących, przyjął ustawę o podatku PIT, zgodnie z którą osoby mające dzieci będą mogły odliczyć od podatku 1145 zł na każde dziecko.
Z ulgi będzie można skorzystać w rozliczeniu podatkowym za 2007 r.
:bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile:
Za rok zlikwidują, no chyba, że będą wcześniejsze wybory
No cóz - okazuje się, że jedynie LPR i PR prowadzi konsekwentną politykę prorodzinną. Reszta to koniunkturaliści.
Ja juz wiem na kogo zagłosuję ... wbrew serwowanej nam przez media dychotomii PO lub PiS.
ps. Moim zdaniem to PO z PiSem juz dawno sie dogadali. Jezeli żadna z tych partii nie bedzie miala większosci parlamentarnej to na pewno łacznie POPiS bedzie miał wiekszość konstytucyjną. I o to chodzi! Po wyborach z powodu niemozliwości skonstruowania stabilnej wiekszości parlamentarnej, w imię dobra wspólnego, PO i PiS zmieniają konstytucję i organizują wybory parlamentarne większościowe.
No i mamy system dwupartyjny jak we Francji. PSEUDODEMOKRACJA.
Ja chyba będę mogła odliczyć prawie całą ulgę. I znam wiele innych rodzin wielodzietnych które skorzystają z tej podwyższonej ulgi. Dla przykładu, moi przyjaciele mają czworo dzieci, a mąż na tyle dobrze zarabia, że od lat nie należą im się żadne zasiłki. Płacą takie same podatki jak małżeństwo bezdzietne. Inna moja znajoma, którą mąż zostawił z dwójką dzieci - też nie "załapała się" w tym roku na zasiłki, bo za dużo miała nadgodzin. Czy to źle, że lepiej zarabiający będą mogli sobie odliczyć sobie od podatku podwyższoną ulgę na dzieci??? Przecież rzeczywiście wydają mnóstwo pieniędzy na dzieci!! Dotychczas byli przez nasze państwo wręcz karani za posiadanie dzieci, bo płacili wysokie podatki, a nie dostawali żadnych zasiłków.
[cite] Tomasz i Ewa:[/cite]A ja mysle ze Rokita zostanie nowym premierem po wyborach. PO sie rozpadnie a zwolennicy Jana Marysi utworza nowy klub i wejda do rzadowej koalicji. Tusk zostanie z raczka w nocniku.
[cite] Jadwiga:[/cite]A mniej zarabiający owszem dostają rodzinne, maks. 68 zł (od 18 roku życia), a młodsi po 48 zł. Gdyby nie dodatki na wychowanie w rodz. wielodzietnej, nie wzbogacilibyśmy się z rodzinnego. Razem z zasiłkiem pielęgnacyjnym, dodatkami na dojazd do szkoły to dostajemy prawie 1400 zł. Gdyby za rodzinne też trzeba było zapłacić podatek, moglibyśmy odliczyć ulgę na troje dzieci. Reszta nadal nadal jakby nie istnieje
Dostajecie 1400 zł miesięcznie plus trochę zwrotu podatku, a "bogacze, którzy fundnęli sobie dzieci" dostaną maksymalnie po 95 zł miesięcznie na dziecko i to dopiero po ok. roku (bo przecież zwrot podatku dostaje się zwykle latem następnego roku).
Pomysł opodatkowania zasiłków rodzinnych jest dla mnie niezrozumiały - przecież to pieniądze z podatków, po co po raz kolejny je opodatkowywać?
Jest w ostatnim Tygodniku Powszechnym ładny list Barbary i Juliusza Braunów do Pani Zyty Gilowskiej:
A co do bogatych i biednych to ta argumentacja jest w złej wierze używana przez ludzi przeciwnych wszelkim formom wspomagania, czy też raczej niedyskryminowania rodzin z dziećmi. Jak wprowadzano "becikowe" - równe dla wszystkich był lament, że dofinansowujemy "margines". Podobnie atakowane są wszelkie próby podniesienia powszechnych zasiłków rodzinnych. Jeśli natomiast ulgi podatkowe skierowane są do ludzi mających pracę i dochody - jest lament że dajemy "bogatym", zamiast biednym.
Wiadomo, że rodziny są różne i formy wspomagania różne być powinny. Ale zawsze mam ochotę zapytać tych "zatroskanych" co proponują sami. Bo jeśli nic...
Niestety, my niezbyt wiele skorzystamy, bo dostaniemy na "półtora" dziecka z siedmiu. Ale cieszę się, że chociaż coś. Znajomi się śmieją, że jak rozdamy im swoje pociechy, to by się uzbierało...:tooth:
Szkoda, okazało się, że jesteśmy grubo poniżej przeciętnej:sad:. I tak szczerze mówiąc, wolałabym więsze zarobki niż dodatki, zasiłki, za którymi trzeba- biegania, czasu (przeważnie pół dnia z pracy Piotra), wypisywania ton dokumentów, uniżania się przed urzędnikami i proszenia o każdą złotówkę. Żeby jeszcze były to kokosy:rolling: Ale cóż, każdy ma swój krzyżyk, i tak jak wspomniałam - lepszy rydz niż nic.
[cite] Piotr i Kasia:[/cite]szczerze mówiąc, wolałabym więsze zarobki niż dodatki, zasiłki, za którymi trzeba- biegania, czasu (przeważnie pół dnia z pracy Piotra), wypisywania ton dokumentów, uniżania się przed urzędnikami i proszenia o każdą złotówkę.
No właśnie, zamiast zostawić nam zarobione pieniądze w kieszeni, urzędnicy woleliby zabrać a potem po swojemu rozdawać - trochę im przy okazji skapnie, a "obdarowani" byliby im bardzo wdzięczni. Chyba właśnie dlatego p. Kluzik-Rostkowska itp. tak rozpaczali.
[cite] Zuzanna:[/cite]Jadwiga:
Razem z zasiłkiem pielęgnacyjnym, dodatkami na dojazd do szkoły dostajemy prawie 1400 zł.
To całkiem ładna suma.:bigsmile:
Ale jak się podzieli na 10 dzieci Jadwigi, to wcale nie jest dużo.
Zaraz: ulga podatkowa ma być elementem polityki prorodzinnej czy socjalnej?
To zasadnicza różnica. Albo wspieramy rodziny przeciętne i bogate bo w tych rodzinach powinno rodzić się najwiecej dzieci albo najbiedniejszych bo jest im źle i trzeba im ulżyć. Albo działamy tak żeby ludzie pracujący nie bali sie rodzicielstwa (polityka prorodzinna) albo po fakcie wspieramy tych którzy mają już wiele dzieci (socjal).
Osobiście jestem przeciwnikiem socjalnych rozwiązań: raz, że kosztowne (urzednicy, procedury itp) dwa, że nie motywują do pracy (wręcz przeciwnie).
Popieram zaś taką politykę prorodzinną dzieki, której przecietny pracujący Kowalski wychowujący dzieci i płacący większe podatki pośrednie np. VAT za pieluchy, ubranka, wieksze auto itd. w zamian dostaje ulgę w podatku dochodowym oraz możliwość wspólnego rozliczenia z dziećmi (dzieci to też ludzie!).
To nie zależy tylko od dochodu, zależy też od tego ile się płaciło np. składek zdrowotnych, które niestety nie podlegają zwrotowi (ja całe szczęście ich nie płacę, bo pracuję tylko na umowy o dzieło). Najprościej sprawdzić w zeszłorocznym PIT ile wyniósł nasz łączny podatek i podzielić przez 1145 zł. Wynik będzie ilością dzieci, na którą starczy ulg.
[cite] ala:[/cite]... jaki musi mieć dochód rodzina pięcioosobowa, aby skorzystać z całej ulgi na troje dzieci? .
Najwięcej trzeba mieć przy pracy etatowej. Przy zleceniach podatki są większe więc i odliczyć jest łatwiej. Jeżeli u Ciebie Alu pracuje jedna osoba na etacie i to są wszystkie Wasze pieniądze trzeba mieć netto prawie 2700pln miesięcznie aby w roku uzbierało się ok. 1200*3=3600pln podatku. Najlepiej policzyć sobie korzystając z kalkulatorów płacowych np.: PRACUJ.PL/KALKULATOR_PODATKI
Komentarz
Czy gościa pogięło? Najbogatsi?
30.000 rocznie to 2.500 miesięcznie - na utrzymanie paruosobowej rodziny dość skromna kwota.
Profesor, a brednie klepie. O prawie malejącej użyteczności krańcowej nie słyszała?
Uboga rodzina z trójką dzieci, o rocznym dochodzie 18.000 zł nie zapłaci teraz ani grosza podatku dochodowego. Oszczędność ponad 3400 zł to wielka ulga dla budżetu domowego. Stanowi ona 19% budżetu - jest więc bardzo istotna.
Bogata rodzina z trójką dzieci o rocznym dochodzie 180.000 zł oszczędzi tyle samo, czyli 3400 zł. Suma ta stanowi 1,9% budżetu, czyli jest praktycznie nieodczuwalna.
No właśnie, kto?
Żeby odliczyć pełną kwotę na 1 dziecko trzeba zarabiać na rękę 1250pln. Pensja 2000 netto pozwala w pełni odliczyć dwoje dzieci, ale 3200 starcza już na odliczenie czwórki.
Trzeba mieć pensję netto 7500 żeby odliczyć 10 dzieci w pełni.
Można to sobie poobliczać kalkulatorem płacowym.
Jeżeli ktoś pracuje dorywczo, na umowy, płaci więcej podatku więc na więcej odliczeń mu starczy.
Pani Zyta w swojej demagogicznej wypowiedzi popada w oczywistą sprzeczność bo albo koszt dla budżetu jest duży, co znaczy, że ulga jest powszechna i obejmuje dużo dzieci, albo jak mówi zyskają tylko bogaci, a więc koszt będzie znikomy bo ta kategoria obywateli i sama nie jest liczna i dzieci ma niewiele.
Pan Dominik już wcześniej dał się poznać z najgorszej strony kiedy na nasz list do min. finansów z pytaniem dlaczego Polska jest światowym ewenementem, gdzie posiadanie dzieci nie rodzi skutków podatkowych, odpowiedział, że państwo wspiera rodziny i np. nie opodatkowało zasiłków rodzinnych.
Ta historyczna korespondencja jest tutaj.
Marcinkiewicza, współautor programu gospodarczego PiS:
Podczas konstruowania programu gospodarczego PiS bardzo ważną jego częścią było zapobieżenie sytuacji załamania demograficznego i wsparcie rodzin wielodzietnych. Cieszę się, że pod koniec tej kadencji udało się wprowadzić tę ulgę, która jest bardzo podobna do ulgi podatkowej proponowanej przez PiS, a więc ok. 100 zł na jedno dziecko miesięcznie. To nie tylko zmniejsza nakłady podatkowe, które ponosimy, wychowując dzieci. Pamiętajmy, że jeśli przeznaczamy przeciętnie ok. 500 zł, to w tych 500 zł jest prawie 200 zł składek i podatków. Dlatego cieszę się bardzo, że jednak ten pierwszy bardzo istotny krok został poczyniony i teraz należałoby podejmować następne.
Nowelizacja ustawy o podatku od osób fizycznych nie obciąża budżetu, tylko zmniejsza opodatkowanie. Zmniejszy obciążenie zwłaszcza tych rodzin, które mają dzieci, będące podstawą przyszłych "klubów" podatkowych. Dla państwa więc tak naprawdę jest to forma inwestycji. Poprawka kosztuje ok. 2 mld zł, podczas gdy ustawa, która zmniejszała składki rentowe o 7 punktów proc., została przeprowadzona i będzie kosztowała budżet w przyszłym roku prawie 20 mld złotych. To, co jest najistotniejsze, to fakt, że korzystać z nich będą właśnie głównie te grupy uboższe. W praktyce okaże się, że one nie będą płacić podatków.
Jeśli chodzi o argument, że nowela jest dla tych, którzy są najbogatsi, to jest on nietrafiony. Jeśli wziąć pod uwagę 266 tys. osób, które płacą najwyższe podatki, a więc są w trzeciej grupie podatkowej, to oznaczałoby w praktyce, że musiałyby mieć prawie 30 dzieci, by nie płacić podatków.
A podkreślenie moje:bigsmile:
Mam nadzieję, że dzięki atmosferze przedwyborczej i rozsądnym komentarzom w prasie ta ustawa zostanie zatwierdzona w Senacie i przez Prezydenta. Wszystkim to na dobre wyjdzie.
4X 1145= 4580 PLNów :bigsmile:
Czy ktoś z Was coś z tego rozumie?
Zawsze twierdziłem, że nie mam wrogów - teraz już mam - to Pan Domink.
Daje poczucie klimatu. Szczególnie przykre jest stanowisko ministra Dominika, który taktuje całą sprawę czysto socjalnie.
Z ulgi będzie można skorzystać w rozliczeniu podatkowym za 2007 r.
:bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile::bigsmile:
Za rok zlikwidują, no chyba, że będą wcześniejsze wybory
ma córkę z pierwszego małżeństwa.
Ja juz wiem na kogo zagłosuję ... wbrew serwowanej nam przez media dychotomii PO lub PiS.
ps. Moim zdaniem to PO z PiSem juz dawno sie dogadali. Jezeli żadna z tych partii nie bedzie miala większosci parlamentarnej to na pewno łacznie POPiS bedzie miał wiekszość konstytucyjną. I o to chodzi! Po wyborach z powodu niemozliwości skonstruowania stabilnej wiekszości parlamentarnej, w imię dobra wspólnego, PO i PiS zmieniają konstytucję i organizują wybory parlamentarne większościowe.
No i mamy system dwupartyjny jak we Francji. PSEUDODEMOKRACJA.
Pomysł opodatkowania zasiłków rodzinnych jest dla mnie niezrozumiały - przecież to pieniądze z podatków, po co po raz kolejny je opodatkowywać?
A co do bogatych i biednych to ta argumentacja jest w złej wierze używana przez ludzi przeciwnych wszelkim formom wspomagania, czy też raczej niedyskryminowania rodzin z dziećmi.
Jak wprowadzano "becikowe" - równe dla wszystkich był lament, że dofinansowujemy "margines". Podobnie atakowane są wszelkie próby podniesienia powszechnych zasiłków rodzinnych. Jeśli natomiast ulgi podatkowe skierowane są do ludzi mających pracę i dochody - jest lament że dajemy "bogatym", zamiast biednym.
Wiadomo, że rodziny są różne i formy wspomagania różne być powinny. Ale zawsze mam ochotę zapytać tych "zatroskanych" co proponują sami. Bo jeśli nic...
Szkoda, okazało się, że jesteśmy grubo poniżej przeciętnej:sad:. I tak szczerze mówiąc, wolałabym więsze zarobki niż dodatki, zasiłki, za którymi trzeba- biegania, czasu (przeważnie pół dnia z pracy Piotra), wypisywania ton dokumentów, uniżania się przed urzędnikami i proszenia o każdą złotówkę. Żeby jeszcze były to kokosy:rolling: Ale cóż, każdy ma swój krzyżyk, i tak jak wspomniałam - lepszy rydz niż nic.
To zasadnicza różnica. Albo wspieramy rodziny przeciętne i bogate bo w tych rodzinach powinno rodzić się najwiecej dzieci albo najbiedniejszych bo jest im źle i trzeba im ulżyć. Albo działamy tak żeby ludzie pracujący nie bali sie rodzicielstwa (polityka prorodzinna) albo po fakcie wspieramy tych którzy mają już wiele dzieci (socjal).
Osobiście jestem przeciwnikiem socjalnych rozwiązań: raz, że kosztowne (urzednicy, procedury itp) dwa, że nie motywują do pracy (wręcz przeciwnie).
Popieram zaś taką politykę prorodzinną dzieki, której przecietny pracujący Kowalski wychowujący dzieci i płacący większe podatki pośrednie np. VAT za pieluchy, ubranka, wieksze auto itd. w zamian dostaje ulgę w podatku dochodowym oraz możliwość wspólnego rozliczenia z dziećmi (dzieci to też ludzie!).
Najwięcej trzeba mieć przy pracy etatowej. Przy zleceniach podatki są większe więc i odliczyć jest łatwiej. Jeżeli u Ciebie Alu pracuje jedna osoba na etacie i to są wszystkie Wasze pieniądze trzeba mieć netto prawie 2700pln miesięcznie aby w roku uzbierało się ok. 1200*3=3600pln podatku. Najlepiej policzyć sobie korzystając z kalkulatorów płacowych np.: PRACUJ.PL/KALKULATOR_PODATKI