U syna wykryto ostatnio jaja w kale (bez sprecyzowania co to takiego). Jestem przerażona! Wg mojej wiedzy to prawdopodobnie glista albo tasiemiec
TAk naprawdę nie wiem co robić. Lekarz pewnie przepisze leki, ale... Wolałabym jakieś metody naruralne. Może macie jakieś pomysły, a może sami przez to przechodziliście?
Nie wiem też, co z najmłodsza pociechą (1 rok) i ze mną (karmię piersią), wszak rodzinę trzeba przeleczyć całą. Leki nie są wskazane, bo działaja na mięśnie paraliżująco i na pewno toksycznie (choć ubijają robala), a zioła powodują, że środowisko mu sie nie podoba i sam opuszcza organizm, wydzielając przy tym mnóstwo toksyn. Chyba nie mam ochoty na bezpośrednie z nim spotkanie "oko w oko".
Nie wiem co będzie lepsze. Poradźcie proszę
Komentarz
a pestki mi też pomogły ale żeby nie były suszone
Pestki z dyni
Medycyna ludowa od dawna wykorzystuje lecznicze właściwości pestek dyni. Używa się ich, zarówno u dzieci jak i dorosłych, przeciwko pasożytom układu pokarmowego, m.in. tasiemcowi uzbrojonemu i nieuzbrojonemu, owsikom, gliście ludzkiej a także tęgoryjcowi dwunastnicy. Kukurbicyna z pestek łatwo przenika do ciała pasożytów i poraża ich układ nerwowy. Natomiast nie jest toksyczna dla człowieka, gdyż nie wchłania się w przewodzie pokarmowym i nie drażni śluzówki. Pestki z dyni, jako środek zwalczający pasożyty, jest więc całkowicie nieszkodliwy i można go stosować przez dłuższy czas zamiast farmaceutyków. Pestki z dyni to szczególnie cenny środek w leczeniu robaczycy u dzieci, bo nie musimy przy nim obawiać się przedawkowania i działań ubocznych.
W Brazylii leczy się tasiemca zawiesiną z 10-25 kiełkujących nasion dyni zalanych 30 ml wody (dla dzieci 7-10 pestek). Roztwór wodny, wykrytego w pestkach brazylijskiej dyni alkaloidu (rozcieńczony w stosunku aż 1:400!) zabija w ciągu 5 minut 90% robaków u dzieci "in vitro". Właściwości lecznicze polskiej dyni nie są tak silne i do wybicia robaków potrzeba nawet 100-200 g pestek.
W ostatnich czasach pestki dyni wykorzystuje się również jako lek na zapalenie prostaty. W krajach bałkańskich, gdzie je się dużo pestek z dyni, niezwykle rzadko spotyka się chorobę prostaty. Pestki dyni wykorzystuje się także czasami do produkcji gotowych leków na choroby prostaty.
Pestki z dyni są często polecane na pasożyty przewodu pokarmowego ale słyszałam również, że mogą sprawiać, że pasożyty, którym pod ich wpływem przestaje się podobać w przewodzie pokarmowym, mogą migrować w rejony ciała, w których są bardziej niebezpieczne (np. przewody wątrobowe). Więc nie zawsze te naturalne metody są bezpieczniejsze.
Niektórzy polecają też nalewkę z czarnego orzecha, ale nie mam z nią doświadczenia, więc się nie będę mądrzyć.
Lekarze najczęściej przepisuję pyrantel (w przypadku małych dzieci) lub Vermox w przypadku większych dzieci i dorosłych. Oba preparaty w zasadzie nie wchłaniają się z przewodu pokarmowego, więc są dość bezpieczne. W przypadku owsicy wystarcza pojedyncza dawka powtórzona na wszelki wypadek po ok. 2 tygodniach. W przypadku glisty leczenie jest bardziej skomplikowane - trzeba przyjmować lek przez kolejne trzy dni a po jakimś czasie powtórzyć kurację.
No, i ważna jest higiena - po każdym przeleczeniu trzeba wygotować całą pościel i nocną bieliznę i wyprasować gorącym żelazkiem, dokładnie odkazić zabawki i najlepiej odkurzyć wszystkie kąty odkurzaczem na gorącą parę, bo jaja pasożytów potrafią przeleżeć w kurzu przez dłuuuugi czas :-(
Przerabialiśmy to w rodzinie, więc piszę z własnego doświadczenia. Może jednak ktoś ma inne, lepsze pomysły.
Właśnie wróciłem ze szpitala od moich dziewczyn gdzie przepytywałem moją małżonkę na okoliczność tematu zwalczania "bogatego życia wewnętrznego".
Uzbrojony w kartkę z notatkami wróciłem do domu, ale ponad to co napisała Katarzyna nie mam wiele do dodania.
Podstawa to ustalić co to właściwie jest i w oparciu o to dobiera się np. ilość dawek i czas kuracji. No i kurować będą was raczej hurtem wszystkich na wszelki wypadek najprawdopodobniej.
Powodzenia w każdym razie.
Moje zdanie- wytruć lekiem, się dynią nie opierniczać, glista jest niefajna może zaatakować np. oko, mózg.I porozmawiaj z lekarzem, po prostu.
Większość ludzi jest nosicielami pasożytów, tylko w odpornym, zdrowym organizmie one są zwalczane i nie mają szans się rozmnożyć.
WAŻNE!
Z uwagi na możliwość wystąpienia reakcji Jarisha- Herxheimera>> typowej dla wybijania grzybów, bakterii, wirusów i robaków, PARAPROTEX stosujemy zawsze razem w innymi suplementami naturalnymi w całym zestawie. Wcześniej nawet na 2-4 tygodnie wprowadzamy poniższe suplementy, a dopiero po wstępnej kuracji dodajemy PARAPROTEX.
tanie to też nie jest za 100 tabletek 132.00 PLN
http://www.zarzyccy.pl/cennik.html
Moj Brat miał lambrie, gdy byliśmy mali. Jedliśmy przez całe dwa tygodnie posiłki zawierające buraki. W każdym posiłku musiał być burak. Barszcz czerwony z prawdziwych buraczków jedliśmy codziennie przez te 2 tyg. Do dziś nie znoszę buraków. Lambrii jednak udało sie pozbyć, więc warto było zkorzystać z rady przedwojennego lekarza.
Są tacy, którzy dają raz do roku leki profilaktycznie. Patrząc na częstotliwość łapania tych świństewek przez mojego synka, całkiem dobry pomysł. Tyle,że moja pediatra powtarza: to trucizna, dajemy gdy są robale i tyle.
Badamy dzieci 1 do roku, po 3 próbki, zdarzało się,że wychodziły np. tylko w 2-iej.No i obserwujemy, zwłaszcza gdy narzeka na brzuszek.Wtedy - za radą pani doktor- dajemy mu dowolnego cusia np. witaminkę , ukochany syrop z misiem-witaminowy, mówiąc ,że to na brzuszek. Jak ,,zadziała"- wiadomo, jak nadal boli i się to powtarza -zaczynamy działać.
Mały faktycznie ma słabą odporność (szczególnie ostatnio), gdyż w przeciągu miesiąca zachorował na świnkę i szkarlatynę.
Bóle brzuszka, niespokojny sen ma od bardzo dawna. Robiliśmy mu badania wszelakie (łącznie z tymi na pasożyty) ale wszystko wychodziło w normie. Może dlatego, że pobierano próbki kału jednorazowo. Dopiero teraz lekarka dała skierowanie na trzykrotne badanie, tydzień po tygodniu, a wynik pozytywny (jaja pasożytów) były tylko w ostatnim.
Czytając artykuł polecany w innym wątku tego forum , a tyczący pasożytów, naszła mnie pewna refleksja. Otóż syn ma zdiagnozowaną alergię (prawie na wszystko), choć testy nie wychodzą jednoznacznie pozytywne, tylko IgE jest wysokie, ma też podejrzenie nietolerancji fruktozy i laktozy (stąd nasze wizyty u gastrologa). Czy ten pasożyt może być przyczyną reakcji podobnej do alergicznej? Z jednej strony obecność pasożyta napawa mnie nadzieją, że jak się go pozbędziemy, to objawy różnych gastrycznych chorób ustąpią...
Czy w przypadku glisty (bo to najprawdopodobniej to) trzeba przeleczyć wszystkich i odkazić dom? Nie to, żebym miała upiorny bałagan, ale walka z kurzem w moim mieszkaniu to raczej syzyfowa praca...
Do worka i do zamrażarki na kilka dni.
Synek też czasami wymiotował, mało jadł, ale on w ogóle raczej niejadek, poza tym alergik ze zmianami skórnymi. Po wytruciu, muszę przyznać, skóra jakby wygładzała się.
W przedszkolu do którego chodzili zrobili badanie wszystkich dzieci/ za zgodą rodziców oczywiście/, w ramach badań na uczelni, chyba wydział zoologii/?/. I wiecie co, 70% miało robale:shocked:Trzykrotne próbki oczywiście. Dodam ,że nie jest to jakieś syfiaste przedszkole, normalne całkiem. Na owsiki dostawaliśmy szklane płytki z taśmą , którą przyklejało się na chwilę do pupy, w normalnym badaniu kału raczej nie wyjdą.
W przedszkolu było dziecko, które wciąż skarżyło się na brzuszek, wszelkie wcześniejsze badania nic nie wykazywały. Okazało się ,że...roiło się w nim od glist, jednak:ac:
Dzięki szczególnemu umiłowaniu Javiego do wszystkiego, co żyje, znalazł trzy owsikowe osobniki.
:sad:
Już na samą myśl o tym tajfunie, jaki mnie czeka w domu (w takich chwilach cieszę się, że mam tylko 5 dzieci i korzystamy z 5 łóżek) i umyciu i wypraniu wszystkiego robi mi się słabo...
Upolowac go akurat w niedziele wieczorem albo w poniedzialek rano graniczy z cudem... A od pn-pt syn sie zalatwia glownie w szkole.....
Tu jest dobre laboratorium. Niech Cię nie zrazi to, że weterynarz Myślę, że jak byś miała jakieś wątpliwości, to możesz do nich napisać, to może poradzą coś mądrego.
Dodam tylko, że w kierunku owsicy lepiej jest robić badanie metodą przylepcową niż z kału. W kwestii innych lokatorów bada się kał.
Poza tym porządki wiosenne za jednym zamachem...
Dla mnie to dziwne. Mój wnuczek swoją dużą odporność zawdzięcza właśnie temu, że od noworodka przebywał ze zwierzętami. Miał 2 tyg. gdy z nim spały, pies i kot.
Zastanawia mnie - jak się podłapuje glisty jeśli to nie przechodzi z człowieka na człowieka?
Temat mnie zaintrygował, przy najbliższej wizycie spytam lekarza, czy miał/ma do czynienia z robaczycą, bo od wielu lat (prawie 30) z tym problemem się nie spotkałam.
"Pasożyty leczą z reumatyzmu, astmy, alergii i zapalenia jelit, chronią przed zawałem serca, łagodzą ból i goją rany ...
(...) Glisty leczą astmę i alergie
Wkrótce w aptekach oprócz pijawek będzie można kupić jaja włosogłówki świńskiej - robaka pasożytującego w jelitach. Badania prowadzone przez prof. Joela Weinstocka z University of Iowa wykazały, że są one skutecznym lekiem na schorzenia jelita grubego, takie jak wrzodziejące zapalenie okrężnicy i chorobę Leśniowskiego-Crohna. - W ostatnich 50 latach lawinowo rosła liczba osób cierpiących na te schorzenia w krajach uprzemysłowionych. Na początku lat 90. zrozumieliśmy, że jest to związane z tym, iż pozbywamy się pasożytów jelitowych - mówi "Wprost" prof. Weinstock. Okazuje się, że te robaki potrafią blokować działanie układu odpornościowego człowieka. Gdy ich zabraknie, dochodzi do nadmiernej aktywacji mechanizmów obronnych i uszkodzenia zdrowych tkanek, gdyż nasz organizm żył w symbiozie z korzystnymi dla niego pasożytami przez ponad trzy miliony lat.
(...) Wiadomo, że glisty i przywry z rodzaju Schistosoma są w stanie zapobiegać astmie i innym chorobom uczuleniowym. Przekonał się o tym dr Alan Brown z Massachusetts Institute of Technology. Uczony przypadkowo zaraził się wnikającym przez skórę tęgoryjcem dwunastniczym, który wraz z krwią dociera do jelita i przyczepia się do jego ścian. Od tego czasu mężczyźnie przestał doskwierać katar sienny. "
http://www.wprost.pl/ar/63472/Robaki-na-zdrowie/
niektórzy nie mogą wyleczyć tasimca a inni go wżerają żeby schunąć.
Ja nie nadązam za tym ,może to czasopisma sponsorowane a może paradoks.
W takiej sytuacji przypomina mi się "Granica'' Nałkowskiej i mniej więcej powiedziane '' co dla jednych podłoga jest podłogą to dla drugich będzie już sufitem.''
W dawnych czadach owsiki były normalką, ale alergie rzadkością.
O Lambliozie się nie słyszało.
Robale wypędzano czosnkiem i chyba natką zielonej pietruszki. Tzn. jedzono w/w bardzo często i pasożyty się długo nie trzymały.
Pijawki są teraz bardzo modne - co prawda, ja bym nie potrafiła ich użyć - i naprawdę dużo skuteczniejsze - na niektóre schorzenia - aniżeli współczesne leczenie.
Przy bardzo trudno gojących się ranach, powrócono do przykładania larw muchy. Z tym, że wymienione jest hodowane w sterylnych warunkach i do "obsługi" musi być osoba przeszkolona, w Niemczech robi to lekarz.
Na szczescie są juz nowe.
Lekarka podala mi podobno dobre laboratorium, poprzednio robilismy w kiepskim.
Dziekuję!