Pięciolatek - opróżnia zmywarkę ( z różną regularnością, ale nie narzeka specjalnie), poza tym od dziecka jest fanem odkurzacza :shocked:, więc jak mu się nudzi to odkurza (oczywiście dalekie jest to od doskonałości, ale darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda )
To właściwie tyle, kolejna córka (2,5 roku) raczej "asystuje i nadzoruje" domowe obowiązki.
Moje dzieci mają tygodniowe grafiki/ Mąż drukuje i wręcza każdemu dziecku/ :
Rozładowują zmywarkę, wynoszą śmieci, nakrywają do stołu . Starszy syn odkurza- młodszy choć ma 11 lat nie robi tego bo ma astmę i alergię i odkurzanie by mu szkodziło. Dusi się nawet jak za szybko wejdzie do pokoju po odkurzaniu. Są też dyżury na chodzenie po pieczywo.
@Sylwunia:
To ja dziś będę robić za Kłapouchego i powiem, że to się sprawdza pod warunkiem, że to Ty pilnujesz tego grafika i najlepiej, jak nagradzasz za wykonaną pracę.
U nas idea padła po miesiącu, bo się wszyscy z wszystkimi pokłócili, każdy pilnował drugiego, czy wykonał swoją robotę, ale sami do pracy jakoś się nie garnęli...
Poddałam się, ja słaba psychicznie kobieta jestem i lubię święty spokój.:shamed:
Teraz rozdzielam prace według potrzeb- trzeba zetrzeć podłogę w kuchni- szukam kogoś, kto by to zrobił. Ostatnio ze stałych zajęć mają pranie skarpetek- każdy wieczorem pierze swoje, bo chodzą bez kapci po domu i skarpety zadeptane są na amen. Powiedziałam, że dopóki nie nauczą się nosić kapci- będą prali skarpety.
Skarpety piorą ale kapci nie noszą...
A mnie ręce opadają!
a u nas pewnie narazie jakieś małe rzeczy do zrobienia będą. poza tym i tak pilnuję, więc co mi tam.
chociaz , z drugiej strony, systematyczność nie jest moją mocną stroną:shamed:
@Cart&Pud - no popatrz, a ja walczę, by syn nie nosił żadnych kapci po domu, mały i tak boso lata, a ja nawet zimą bez kapci - tylko grubsze skarpety. tylko mąż nawet latem musi jakieś "dziadkowe" obciachowe kapcie założyć A skarpety pierzemy w pralce
[cite] Cart&Pud:[/cite]
U nas idea padła po miesiącu, bo się wszyscy z wszystkimi pokłócili, każdy pilnował drugiego, czy wykonał swoją robotę, ale sami do pracy jakoś się nie garnęli...
Poddałam się, ja słaba psychicznie kobieta jestem i lubię święty spokój.:shamed:
Teraz rozdzielam prace według potrzeb- trzeba zetrzeć podłogę w kuchni- szukam kogoś, kto by to zrobił.
U nas też tak jest, zapominałam drukować grafików, ciągle coś komuś wypadało, a przede wszystkim teksty "odkurzę, jak J zbierze ze stołu, sprzątne w pokoju, ale dopiero jak inny zrobi coś tam" po prostu doprowadzało mnie to do szewskiej pasji, więc teraz też rozdzielam , wiem że to dużo gorsze niż dyżury, bo nie uczy obowiązkowości, tylko działania na rozkac, będziemy musieli wrócić jednak do dyżurow.
U nas z od roku chyba nasze córki (11 i 9 lat) mają dyżury przy zmywarce...co drugi dzień każda. Nie mam problemów z egzekwowaniem tego, bo przez lata w mim rodzinnym domu zmywaliśmy naczynia na zmianę z bratem (ja w parzyste dni miesiąca a on w nieparzyste). Młodsze dzieci (6 i 4 i pół roku) nakrywają do stołu i sprzątają po posiłkach.
Następy etap będzie taki, że starsze będą miały dyżury łazienkowe, a młodsze zmywarkowe.
[cite] szczurzysko:[/cite] No popatrz, a ja walczę, by syn nie nosił żadnych kapci po domu. A skarpety pierzemy w pralce
Bo nie mieszkasz na Śląsku!
Ja po "ich praniu" też wrzucam do pralki, czyli chłopcy właściwie odwalają pranie wstępne. Bez tego skarpety wychodzą z pralki równie czarne, jak wchodzą.
I dementuję tym samym pogłoski, jakoby istniał proszek, który sobie z zapapranymi skarpetami poradzi!:cool:
A, myślałam że Ci chodzi, że im zimno w nogi będzie, nie pomyślałam o brudzie. No, mieszkałam latami w Warszawie przy jednej z największych ulic, coś o tym wiem, choć pewnie to nie to samo.
Mój syn potrafi na podwórko wyjść w samych skarpetach, choć na krótko bo żwir kłuje w nogi...
A może kupuj im po prostu czarne skarpety?
[cite] Wanda:[/cite]Napiszcie proszę, jakie Wasze dzieci mają w domu dyżury (koniecznie z podaniem wieku). Zastanawiam się, czy nie jestem zbyt surowa dla mojego pięciolatka, bo na swój dyzur wyznaczony na ten miesiąc (codzienne przetarcie schodów wilgotną szmatką) strasznie narzeka i czuję się jakbym obarczała go pracą ponad siły Gdyby nie marudził, nie kładł się na schodach itp, zajęłoby mu to jakieś 5 minut. Trzylatek ma zlecone segregowanie sztućców wyjętych ze zmywarki i idzie mu to różnie -czasami bez problemu, czasami upiera się na maksa i nie da się go do tego zmusić.
:bigsmile: wcześnie zaczynasz:bigsmile:!
U nas dyżury zaczynają się na poważnie od ok.10 roku życia - głównie sprzatanie domu, zmywanie naczyń, bo zmywarki u nas niet.
Grafik oczywiście jest i pilnują się nawzajem bo dyżury są rotacyjne, i co jedno zawali to następca musi za niego zrobic i wtedy ten poprzednik ma przechlapane. Ale od początku tak słodziutko nie było, trzeba było rozkręcić.
Poza tym to są dziewczyny, z Jaśkiem nie jest tak łatwo (czwarty, 11 lat), bo jak mu się nie chce to płacze rzewnymi łzami:bigsmile:, ale już coraz sprawniej wdraża się, poza tym starsze siostry nie popuszczają
:cx::cx::cx:
U mnie jest coś podobnego dla 8,6,4 latka.Każde stara się w miarę swoich możliwości wypełniaćswoje obowiązki.Generalnie dzieci się starają i np.za sprzatanie pokoju własnego-każde dziecko swojego dostaje znaczek.Ja oceniam porzadek z ewentualnymi wskazówkami,mając na uwadze wiek i to, co mogą już zrobić.Raczej zachęcam ich, by każde mogło znaczek otrzymać.Jest oczywiste,że 4 latce i 6 latkowi musze częsciej przypominać o obowiązkach niż 8 latkowi,Może komuś, to coś podpowie,mamy podobną:
http://www.allegro.pl/item1033276064_magnetyczna_tablica_obowiazkow_hit_dzien_dziecka.html#gallery
U nas Ala (3 latka) jak jeszcze nie chodziła do przedszkola a teraz jeśli akurat jest w domu i "się załapie" pomaga mi:
wstawiać pranie - ładuje do pralki i włącza, potem też wyjmuje mokre do miski;
przy wieszaniu prania - podaje z miski a ja rozwieszam a jeśli akurat były prane ubranka dzieci, to ona rozwiesza swoje, a ja antkowe;
w czasie odkurzania - odkurza swój pokój;
kiedy wycieram kurz - wyciera dostępne jej szafki i krzesła z kurzu;
segreguje sztućce po wyjęciu ze zmywarki, gdy ja wyjmuję naczynia;
odnosi do kuchni kubki;
układa buty w przedpokoju;
porządkuje po sobie zabawki i często zbiera też grzechotki młodszego brata;
wczoraj rozkręciła z tatą kołyskę, z której Antek wyrósł - mąż tylko luzował jej śrubki a ona już do końca wykręcała
To wszystko oczywiście robi "towarzysząc". Nie lubi być sama i robić czegoś sama, ale to i tak cieszy, że chętnie pomaga, ale to chyba dość typowe dla 3 latków.
Mam problem z wdrożeniem dyżurów i pilnowaniem tego. Bo co z tego, że dyżur jest jakiś jak dyżurant to olewa i ja muszę przypominam pincet razy. Nawet codzienne posłanie łóżka nie działa bez mojego przypomnienia, zaczynam wątpić czy to się w ogóle da zrobić.
Ja nie lubię planow, rozpisek i dyżurow Zaganiam do prac porzadkowuch tego kto akurat jest pod ręką Np robię obiad i akurat podchodzi mój syn który lubi długo gledzic to go angażuje w rozkładanie talerzy żeby nie gadał bezsensu z pustymi rekami. A jak się najem i wkoncu sobie siądę na sofę a córka się nawinie to wkłada brudne talerze do zmywarki..jak zaczyna jeczec "dlaczego ona" i coś tam...to zachęcam żeby zawołała siostry to im szybciej pójdzie
A wogole to odkrywcze dla mnie to, że można się pozbyć nieustannego wydawania komend U nas stale wydaje dzieciom komendy Idź umyj zęby, ubieraj się, załóż buty, czapkę, kurtkę... Normalnie te moje dzieci bez komendy nic nie zrobią ..Z jednej strony fajnie, że się słuchają i robią ale jednak porządanym zjawiskiem jest żeby robiły te wszystkie czynności same np. na hasło " za pół godziny wychodzimy do szkoły"
Pomocą techniczną na wyeliminowanie wydawania komend (np. tych porannych) może być zrobienie tablicy-instrukcji Robimy zdjęcie dziecka jak wstaje z lozka, jak myje zeby, jak się ubiera itp. Przyklejamy zdjęcia na karton.po kolei z numerkiem co pierwsze drugie, trzecie Dziecko się cieszy, że ma swoją instrukcje Zawieszamy np w przedpokoju i sobie patrzy co ma zrobić rano i robi. Magia.
Komentarz
To właściwie tyle, kolejna córka (2,5 roku) raczej "asystuje i nadzoruje" domowe obowiązki.
Może częstsze zmiany obowiązków byłyby bardziej motywujące?
a jakby tak zrobić mu kolorowy plan tygodnia z zaznaczonymi dyżurami. codziennie coś innego
kurcze, tez tak u mnie zrobię! pomysł się mi spodobał :)
Rozładowują zmywarkę, wynoszą śmieci, nakrywają do stołu . Starszy syn odkurza- młodszy choć ma 11 lat nie robi tego bo ma astmę i alergię i odkurzanie by mu szkodziło. Dusi się nawet jak za szybko wejdzie do pokoju po odkurzaniu. Są też dyżury na chodzenie po pieczywo.
To ja dziś będę robić za Kłapouchego i powiem, że to się sprawdza pod warunkiem, że to Ty pilnujesz tego grafika i najlepiej, jak nagradzasz za wykonaną pracę.
U nas idea padła po miesiącu, bo się wszyscy z wszystkimi pokłócili, każdy pilnował drugiego, czy wykonał swoją robotę, ale sami do pracy jakoś się nie garnęli...
Poddałam się, ja słaba psychicznie kobieta jestem i lubię święty spokój.:shamed:
Teraz rozdzielam prace według potrzeb- trzeba zetrzeć podłogę w kuchni- szukam kogoś, kto by to zrobił. Ostatnio ze stałych zajęć mają pranie skarpetek- każdy wieczorem pierze swoje, bo chodzą bez kapci po domu i skarpety zadeptane są na amen. Powiedziałam, że dopóki nie nauczą się nosić kapci- będą prali skarpety.
Skarpety piorą ale kapci nie noszą...
A mnie ręce opadają!
a u nas pewnie narazie jakieś małe rzeczy do zrobienia będą. poza tym i tak pilnuję, więc co mi tam.
chociaz , z drugiej strony, systematyczność nie jest moją mocną stroną:shamed:
U nas też tak jest, zapominałam drukować grafików, ciągle coś komuś wypadało, a przede wszystkim teksty "odkurzę, jak J zbierze ze stołu, sprzątne w pokoju, ale dopiero jak inny zrobi coś tam" po prostu doprowadzało mnie to do szewskiej pasji, więc teraz też rozdzielam , wiem że to dużo gorsze niż dyżury, bo nie uczy obowiązkowości, tylko działania na rozkac, będziemy musieli wrócić jednak do dyżurow.
Następy etap będzie taki, że starsze będą miały dyżury łazienkowe, a młodsze zmywarkowe.
Ja po "ich praniu" też wrzucam do pralki, czyli chłopcy właściwie odwalają pranie wstępne. Bez tego skarpety wychodzą z pralki równie czarne, jak wchodzą.
I dementuję tym samym pogłoski, jakoby istniał proszek, który sobie z zapapranymi skarpetami poradzi!:cool:
Mój syn potrafi na podwórko wyjść w samych skarpetach, choć na krótko bo żwir kłuje w nogi...
A może kupuj im po prostu czarne skarpety?
U nas dyżury zaczynają się na poważnie od ok.10 roku życia - głównie sprzatanie domu, zmywanie naczyń, bo zmywarki u nas niet.
Grafik oczywiście jest i pilnują się nawzajem bo dyżury są rotacyjne, i co jedno zawali to następca musi za niego zrobic i wtedy ten poprzednik ma przechlapane. Ale od początku tak słodziutko nie było, trzeba było rozkręcić.
Poza tym to są dziewczyny, z Jaśkiem nie jest tak łatwo (czwarty, 11 lat), bo jak mu się nie chce to płacze rzewnymi łzami:bigsmile:, ale już coraz sprawniej wdraża się, poza tym starsze siostry nie popuszczają
:cx::cx::cx:
http://www.allegro.pl/item1033276064_magnetyczna_tablica_obowiazkow_hit_dzien_dziecka.html#gallery
wstawiać pranie - ładuje do pralki i włącza, potem też wyjmuje mokre do miski;
przy wieszaniu prania - podaje z miski a ja rozwieszam a jeśli akurat były prane ubranka dzieci, to ona rozwiesza swoje, a ja antkowe;
w czasie odkurzania - odkurza swój pokój;
kiedy wycieram kurz - wyciera dostępne jej szafki i krzesła z kurzu;
segreguje sztućce po wyjęciu ze zmywarki, gdy ja wyjmuję naczynia;
odnosi do kuchni kubki;
układa buty w przedpokoju;
porządkuje po sobie zabawki i często zbiera też grzechotki młodszego brata;
wczoraj rozkręciła z tatą kołyskę, z której Antek wyrósł - mąż tylko luzował jej śrubki a ona już do końca wykręcała
To wszystko oczywiście robi "towarzysząc". Nie lubi być sama i robić czegoś sama, ale to i tak cieszy, że chętnie pomaga, ale to chyba dość typowe dla 3 latków.
:bigsmile:
Zaganiam do prac porzadkowuch tego kto akurat jest pod ręką
Np robię obiad i akurat podchodzi mój syn który lubi długo gledzic to go angażuje w rozkładanie talerzy żeby nie gadał bezsensu z pustymi rekami.
A jak się najem i wkoncu sobie siądę na sofę a córka się nawinie to wkłada brudne talerze do zmywarki..jak zaczyna jeczec "dlaczego ona" i coś tam...to zachęcam żeby zawołała siostry to im szybciej pójdzie
U nas stale wydaje dzieciom komendy
Idź umyj zęby, ubieraj się, załóż buty, czapkę, kurtkę...
Normalnie te moje dzieci bez komendy nic nie zrobią ..Z jednej strony fajnie, że się słuchają i robią ale jednak porządanym zjawiskiem jest żeby robiły te wszystkie czynności same np. na hasło " za pół godziny wychodzimy do szkoły"
Robimy zdjęcie dziecka jak wstaje z lozka, jak myje zeby, jak się ubiera itp.
Przyklejamy zdjęcia na karton.po kolei z numerkiem co pierwsze drugie, trzecie
Dziecko się cieszy, że ma swoją instrukcje
Zawieszamy np w przedpokoju i sobie patrzy co ma zrobić rano i robi. Magia.