A nasz Samson to co? Nawet był biegłym sądowym w sprawach o molestowanie i pedofilię, mieli po tej sprawie z nim przyglądać się wszystkim wyrokom na podstawie jego opinii wydanym.
[cite] ruda megi:[/cite]Klarciu, nie ma czegoś takiego jak przyzwoity burdel. Pozory mylą. Tam też ,,usługi" świadczą dziewczyny psychicznie zależne od alfonsa, wplątane w narkotyki.
W Niemczech nie. Tutaj panie jak najbardziej "pracują" dobrowolnie.
Owszem, zdarzają się nadużycia, tzn. bywają również seksualne niewolnice, ale jest to prawnie ścigane.
Zresztą, co będziemy rozmawiać o burdelach - w krajach postkomuny prostytuują się - jak najbardziej dobrowolnie - małolaty, nazywa się to, że "mają sponsora", bo chcą przede wszystkim MIEC.
Podli są mężczyźni korzystający z tego rodzaju "usług", ale sięgający po "jagodzianki", to ... Po prostu, brak słów.
Co prawda Frytka nazwałaby je kobiety wyzwolone, dla mnie jest to jednak wyzysk i niewolnictwo nawet jeśli taka jedna z drugą same jakoś nie mają chęci odejścia z branży ( cześć pewnie dostałaby za złożenie wymówienia szefowi kulkę w łeb i doł dwa metry pod ziemią i w pobliżu szosy na której stała aby nie mogła uciec w sensie dosłownym ):devil:
[cite] Taw:[/cite]hehe a gdzie to było że kobieta straciła zasiłek bo nie przyjęła skierowania do pracy w burdelu?
To były bzdety opublikowane w ND, niestety powtórzone przez niektórych publicystów w innych mediach.
Sprawdziłam to dokładnie *(m.in. składając w Prokuraturze hamburskiej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez pracowników Arbeitsamt' u) - nic podobnego nie miało miejsca, KAI zamieściła stosowne sprostowanie.
Ubolewam, że niejaki Maszkowski (korespondent RM i ND) nie został za to oszczerstwo (szkalowanie urzędników niemieckich) pozwanym do Sądu.
* - swego czasu, dość obszernie pisałam o tym na różnych forach, w tym gazeta.pl (opornik4) - jak się komuś chce, to niech sobie odszuka.
Szkalowanie urzędników niemieckich...Klarciu , oni są tacy sami dobrzy jak urzędnicy jugendamtów. A propos urzedników - wczoraj przeżywałam film dokumentalny o pewnym prestiżowym urzedniku panstwowym z Danii.
[cite] ruda megi:[/cite]Szkalowanie urzędników niemieckich...Klarciu , oni są tacy sami dobrzy jak urzędnicy jugendamtów.
Nie przesadzaj - urzędnik, jak urzędnik, wszędzie taki sam.
Ale tutejsi prawa nie łamią, a nakłanianie kogoś do prostytucji jest tutaj przestępstwem ściganym prawnie.
Jeśli zaś chodzi o Jugendamt' y - to masz ich skrzywiony obraz, zapewne dzięki relacjom podawanym w ND i TV Trwam. Tak się składa, że mam do czynienie z Jugentamt' em w rodzinie (opiekują się moim wnukiem) i w sumie nic złego nie mogę o nich powiedzieć.
Bardzo dobrze się wywiązują ze swoich zadań i naprawdę nam pomogli.
Aha - nikt nam nie zabraniał i nie zabrania rozmawiać z małym po polsku.
Praktycznie, to po polsku tylko w moim domu się mówi, bo córka siłą rzeczy już przeszła na język niemiecki.
Jedynymi miejscami, w których wymaga się od dzieci mówienia po niemiecku, są przedszkola i szkoły. Bierze się to stąd, iż dzieci muzułmańskie mają duże problemy z przyswojeniem sobie języka kraju, w którym żyją.
[cite] Odrobinka Leśna:[/cite]Moja koleżanka z urzedu pracy dostała propozycję z burdelu, miała tam pracować jako ciastkarz. :bigsmile: Oj była wtedy awantura, aż agencje zamknęli.
Gdzie, w jakim kraju?
Poza tym, chyba to nie było "stanowisko" prostytutki?
Owszem, może się zdarzyć otrzymanie z Arbetsamt' propozycji pracy, jako sprzątaczka w burdelu - to już insza inszość, praca, jak każda inna - ale nigdy, jako prostytutka, Bardamme, czy tancerka przy rurze.
W Polsce. Nie wiem czy propozycja była dla prostytutki, czy dla ciastkarza, ale w burdelu. Afera była taka ze zamknęli agencję. No nie wiem czy insza inszość pracować jako sprzątaczka w agencji. Ja bym nie chciała:bigsmile:, zwłaszcza że to nielegalne przedsiębiorstwo.
@Odrobinka Leśna
Jeżeli przedsiębiorstwo jest nielegalne, to Urząd Pracy nie ma prawa kierować tam ludzi - ale (jak na razie) w Polsce różniste dziwne rzeczy bywają. Czyli - powinni byli zamknąć nie tylko Agencję, ale i urzędnika.
Prawdopodobnie, przy Agencji była cukiernia szukająca cukiernika do pracy.
I jeśli takie przedsięwzięcie jest legalne, to praca jako cukiernik (przynajmniej tutaj) jest taka sama, jak gdzie indziej, no chyba, żeby kazali pracować w toples.
Podobnie, etat sprzątaczki - co za różnica, sprzątać w burdelu, czy wymiociny np. w knajpie?
Zresztą nasi urzędnicy (mogą być wyjątki) na ogół są wyrozumiali i normalnych ludzi do pracy kłócącej się z ich sumieniem nie posyłają. Np. chrześcijański lekarz, pielęgniarka, sprzątaczka nie zostaną skierowani do Klinki aborcyjnej.
Podobnie, etat sprzątaczki - co za różnica, sprzątać w burdelu, czy wymiociny np. w knajpie?
To różnica coś jak między Piciem w Szczawnicy, a szczaniem w piwnicy
Komentarz
W Niemczech nie. Tutaj panie jak najbardziej "pracują" dobrowolnie.
Owszem, zdarzają się nadużycia, tzn. bywają również seksualne niewolnice, ale jest to prawnie ścigane.
Zresztą, co będziemy rozmawiać o burdelach - w krajach postkomuny prostytuują się - jak najbardziej dobrowolnie - małolaty, nazywa się to, że "mają sponsora", bo chcą przede wszystkim MIEC.
Podli są mężczyźni korzystający z tego rodzaju "usług", ale sięgający po "jagodzianki", to ... Po prostu, brak słów.
To były bzdety opublikowane w ND, niestety powtórzone przez niektórych publicystów w innych mediach.
Sprawdziłam to dokładnie *(m.in. składając w Prokuraturze hamburskiej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez pracowników Arbeitsamt' u) - nic podobnego nie miało miejsca, KAI zamieściła stosowne sprostowanie.
Ubolewam, że niejaki Maszkowski (korespondent RM i ND) nie został za to oszczerstwo (szkalowanie urzędników niemieckich) pozwanym do Sądu.
* - swego czasu, dość obszernie pisałam o tym na różnych forach, w tym gazeta.pl (opornik4) - jak się komuś chce, to niech sobie odszuka.
Nie przesadzaj - urzędnik, jak urzędnik, wszędzie taki sam.
Ale tutejsi prawa nie łamią, a nakłanianie kogoś do prostytucji jest tutaj przestępstwem ściganym prawnie.
Jeśli zaś chodzi o Jugendamt' y - to masz ich skrzywiony obraz, zapewne dzięki relacjom podawanym w ND i TV Trwam. Tak się składa, że mam do czynienie z Jugentamt' em w rodzinie (opiekują się moim wnukiem) i w sumie nic złego nie mogę o nich powiedzieć.
Bardzo dobrze się wywiązują ze swoich zadań i naprawdę nam pomogli.
Aha - nikt nam nie zabraniał i nie zabrania rozmawiać z małym po polsku.
Praktycznie, to po polsku tylko w moim domu się mówi, bo córka siłą rzeczy już przeszła na język niemiecki.
Jedynymi miejscami, w których wymaga się od dzieci mówienia po niemiecku, są przedszkola i szkoły. Bierze się to stąd, iż dzieci muzułmańskie mają duże problemy z przyswojeniem sobie języka kraju, w którym żyją.
Gdzie, w jakim kraju?
Poza tym, chyba to nie było "stanowisko" prostytutki?
Owszem, może się zdarzyć otrzymanie z Arbetsamt' propozycji pracy, jako sprzątaczka w burdelu - to już insza inszość, praca, jak każda inna - ale nigdy, jako prostytutka, Bardamme, czy tancerka przy rurze.
Jeżeli przedsiębiorstwo jest nielegalne, to Urząd Pracy nie ma prawa kierować tam ludzi - ale (jak na razie) w Polsce różniste dziwne rzeczy bywają. Czyli - powinni byli zamknąć nie tylko Agencję, ale i urzędnika.
Prawdopodobnie, przy Agencji była cukiernia szukająca cukiernika do pracy.
I jeśli takie przedsięwzięcie jest legalne, to praca jako cukiernik (przynajmniej tutaj) jest taka sama, jak gdzie indziej, no chyba, żeby kazali pracować w toples.
Podobnie, etat sprzątaczki - co za różnica, sprzątać w burdelu, czy wymiociny np. w knajpie?
Zresztą nasi urzędnicy (mogą być wyjątki) na ogół są wyrozumiali i normalnych ludzi do pracy kłócącej się z ich sumieniem nie posyłają. Np. chrześcijański lekarz, pielęgniarka, sprzątaczka nie zostaną skierowani do Klinki aborcyjnej.
To różnica coś jak między Piciem w Szczawnicy, a szczaniem w piwnicy