Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nawrócenie i co dalej?

edytowano kwietnia 2011 w Pomagajmy sobie
Chciałam Was prosić o pomoc w rozwiązaniu problemu.
Wiele lat byłam praktykująca niewierząca, potem niepraktykująca niewierząca, a potem nawróciłam się. Teraz jestem wierząca praktykująca. Dodam, że kończę właśnie teologię.
Mam jednak problem - co dalej?

Próbuję na różne sposoby wprowadzić w życie modlitwę i zwyczaje katolickie. Przystępuję do spowiedzi i komunii. Kupiłam sobie Brewiarz dla świeckich.
Poradzono mi abym znalazła jakąś wspólnotę, która narzuciłaby mi jakieś praktyki.

Z Oazą zetknęłam się w młodości - było to dla mnie ciężkie przeżycie.
Moja babcia wystąpiła z neokatechumenatu po 17 bardzo zaangażowanych latach Byłam na kilku spotkaniach i to też nie jest miejsce dla mnie.

Czy moglibyście zaproponować mi jakieś rekolekcje/metodę/wspólnotę, która nie jest zbyt "odjechana", a która pomogłaby mi żyć bliżej Boga?

Jestem z Warszawy.
«1

Komentarz

  • A może wystarczy modlitwa?taka w ciszy...w miarę możliwości Msza św.,nowenna...
    Moze tu?Znam tam kogośhttp://wpraga.oaza.pl/domowy-kosciol/dk-rejony
  • Dodam ,że mają tam rekolekcje i jeśli kogos nie stać -to nie problem.:bigsmile:
  • ja osobiscie bardzo lubie duchowosc Opus Dei, nie musisz do nich od razu "wstepowac", ale warto sie zapoznac z nauczaniem Josemaria Escriva.
  • chociaz nie lubie w OD tego rozdzielania par malzenskich. tu rekolekcje dla pan, tu dla panow, dla malzenstw niet.

    my z mezem nie chodzimy na te osobne rekolekcje. mamy po prostu przyjaciol z Opus (numerariuszy, tzn. osob zyjacych troche jak w takim swieckim zakonie) i jednego bardzo zaprzyjaznionego ksiedza, ktorzy jest troche takim naszym wspolnym przewodnikiem duchowym.
  • a tak w ogole to Cie rozumiem, ja tez sie nawrocilam "pozno", tyle ze ja tak calkowicie, bo sie ochrzcilam juz jako osoba dorosla :bigsmile:
  • Zastanów się dlaczego odeszłaś od Kościoła i dlaczego do niego powróciłaś. Co Ci się nie podobało że przestałaś wierzyć, a czego Ci brakowało jako niewierząca. Potem pogadaj o tym z kimś kto się zna na rzeczy - jakiś mądry ksiądz albo jakiś ateista. Albo najlepiej z obojgiem.

    Powinnaś się utwierdzić w przekonaniu że jesteś wierząca. Albo że nie jesteś. Targana wątpliwościami będziesz się męczyć, a przecież niedługo będziesz miała dziecko i co innego będzie zajmowało Twoje myśli.

    Na moje oko nie rzucaj się od razu w jakąś wspólnotę. Poznaj i przekonaj się do samej "czystej" nauki KK i dogmatów. A potem wybierz to, co odpowiada Twoim zainteresowaniom, charakterowi.

    Ważna rzecz, w własnym rozmyślaniach nie zapominaj o mężu.
  • Czy moglibyście zaproponować mi jakieś rekolekcje/metodę/wspólnotę, która nie jest zbyt "odjechana", a która pomogłaby mi żyć bliżej Boga?
    ---
    Rekolekcje Ignacjańskie - spokój i bardzo duuuuuuużo czasu na spotkanie z Bogiem na osobistej modlitwie. Ostatnio znajomi byli na 1-ym stopniu takich rekolekcji i byli pod wielki wrażeniem - był to dla nich naprawdę owocny czas.
  • Ekhm, Ilonka, jak człowiek kończy teologię, to już trochę się na dogmatach zna.

    Co do meritumu, ja podobnie jak przedmówcy - Dzieło (ja też nie należę, ale poważam i powiedzmy, że kręcę się w orbicie wpływów), rekolekcje ignacjańskie. Oprócz tego dobre książki, zależnie od tego, co do Ciebie przemawia - pisma ascetyczne, żywoty Świętych, listy i "autobiografie" Świętych. Ja uwielbiam czytać brytyjskich konwertytów (Bł. kard. Newman, Bruce Marshall, Chesterton itd.), wiele pożytku odnoszę i dobrze się bawię przy okazji.
    Do tego Fronda i Zawsze wierni. Poważnie :bigsmile:, w takim właśnie zestawie. Christianitas.
    Generalnie staraj się nie tracić czasu na czytanie byle czego, tylko czytaj to, co czujesz, że pomaga, utwierdza, uspokaja albo odwrotnie - pobudza do zmian i doskonalenia.
  • Haku, dziękuję za to co napisałaś... :) Powrót do Chrystusa, nasze nawrócenie, nowonarodzenie to piękna chwila !!! Ale to dopiero początek drogi... Teraz pora żyć Ewangelią Chrystusa, jej radami, podążać drogą Zbawiciela, świadczyć codziennie wśród świata, że Bóg jest miłością !
    Może nie powinnam o ruchach katolickich się wypowiadać ale się wypowiem, bo wiele dobrego o nich mogę powiedzieć :) W wielu mam znajomych / także wśród księży/ ....Warszawa to duża aglomeracja a w związku z tym też wiele różnych ruchów, wspólnot...
    Czasami z Mężem / jest katolikiem/ zachodzimy na spotkania "Chemin Neuf "do Jezuitów , do kościoła św. Andrzeja Boboli, spotkania we wtorki o godz. 20 w salce parafialnej http://www.chemin-neuf.pl/ Na stronie internetowej wszelkie informacje :) Mam też koleżankę we Wspólnocie Emmanuel...Wiele o Wspólnocie mi opowiada i byłam też raz na kawałku ewangelizacji ulicznej , którą ta wspólnota prowadziła . Podaję adres strony internetowej , bo tam zapewne znajdziesz ważne informacje http://emmanuel.info.pl/main/index.php Zetknęłam się również ze Wspólnotą Przymierze Rodzin http://www.przymierze.org.pl/ , a także z prowadzoną przez Siostry św. Rodziny z Bordeaux Wspólnotą dla świeckich , dla rodzin . Z pewnością jak skontaktujesz się z Siostrami udzielą Ci potrzebnych informacji :) Siostry prowadzą nieszpory dla małżeństw na które serdecznie zapraszają http://www.rodzinasfb.warszawa.opoka.org.pl/news.php
    Serdecznie pozdrawiam i życzę Haku byś odnalazła swoją Wspólnotę w Kościele i kroczyła dzielnie po ścieżkach wiary!
  • Reczywiście, przegapiłam że Haku studiuje teologię...


    Ale reszta rad jak najbardziej aktualna.
  • Ze swojej strony polecam "Głos Karmelu" moje najnowsze odkrycie.Co do jakiejkolwwiek organizacji mam sama dylemat i na razie nigdzie się nie widzę.
  • Haku, nie wiem, czy to rady dla Ciebie. Napiszę Ci krótko, jak u mnie. Na wspólnoty i aktywne życie duchowe był czas na studiach i po - do czasu małżeństwa. Potem był rok czy dwa frustracji, że nie mam czasu na aktywne życie duchowe i że się nie rozwijam:shamed:
    Myślę, że wtedy ubawiłam Pana Boga najbardziej.
    A potem przyszło wraz z dziećmi życie. I coraz głębsze przekonanie, że uczciwe życie sakaramentem małżeństwa - z jego trudami, ofiarami i dosadnością wyborów - jest nawiększą aktywnością duchową, jakiej dotąd doświadczałam.
    Oczywiście bez codziennej modlitwy, Pisma choćby od czasu do czasu, mszy i regularnej spowiedzi powyższe nie jest możliwe. Ale przynajmniej uwolniłam się od wewnętrznej presji, że życie duchowe musi być oszałamiające.
    Powodzenia! Pytaj Boga, czego pragnie od Ciebie.
  • Ja tez podobnie jak Kinga, tylko potem brakowalo mi wspolnoty...Pojechalismy z 1,5 roku temu na rekolekcje dla malzenstw i zostalismy w Spotkaniach malzenskich- wg mnie wielkiej duchowosci nie ma,ale raz w miesiacu spotkanie to nie problem,zawsze jest opieka nad dziecmi, czas dialogu malzenskiego,dzielenie,msza sw, agapa.Na dzis to moze byc bo tez fajni ludzie.Jednak to czym nasiaklam za mlodu daje owoce i to lubie- brewiarz, msza sw, spowiedz, adoracja,rozaniec,koronka i duuuzo czytam- teraz na nowo sw.Terese i przygotowanie do Triduum Paschalnego.
  • Dziękuję Wam wszystkim :bigsmile: bardzo to dla mnie ważne, że odpisaliście i podzieliliście się ze mną swymi świadectwami i pomysłami

    Z teologią to trochę tak jest, że jak człowiek poczyta dużo czasu, że dziewictwo "jest jak kwiat na pustyni" to te wszystkie sformułowania strasznie go w pewnym momencie wkurzają. :devil: I już nie mogę tego wszystkiego czytać. Nawet mój ulubiony KKK momentami jest tak szalenie nie-wprostny. Ja akurat robię magisterkę z teologii dogmatycznej - z kardynała de Lubac w dodatku "chrześcijaństwo doktryną przemiany" i tak mi brakuje na co dzień czegoś - takich rytuałów. Jakoś tak łatwiej jak codziennie odmawiam różaniec, wówczas sobie kontempluję - te Rekolekcje Ignacjańskie to świetny pomysł (zwłaszcza, że trzeba wyłączyć telefon komórkowy!)

    Kinga - masz rację, że pewnie samo małżeństwo i jego trudy będą dobrą szkołą. Myślę, że samo pojawienie się dziecka już dużo zmieni.

    Mnie bardzo w moim małżeństwie brakuje, żeby pojawiła się u nas wspólna modlitwa, bo na razie modlimy się sami - tyle, że przed posiłkami modlimy się razem. Ponoć jak żona się nawróci 70% rodzin się nawraca, a jak mąż 94%*

    I tak sobie teraz pomyślałam, że będę wieczorem wyłączać telefon komórkowy i zaczynać dzień od Pisma Św.

    (* wg badań z netu, które średnio pamiętam):smile:
  • Haku, no to właśnie te lektury, które polecam, są bardzo "wprostne". I nie nadęte (no, może wstępniaki w ZW miewają męczącą formę, ale artykuły - rewelka).
  • Dziś rozmawiałam z Księdzem. O różnych rzeczach mówiliśmy... i powiedział takie niesamowite zdanie: im bliżej będziesz Boga, tym bardziej będziesz widziała, jak mało masz darów od Niego. Im bliżej Niego będziesz, tym trudniej Ci będzie wierzyć. Im bliżej będziesz Boga, tym trudniej będzie Ci klęknąć i się modlić z całą gorliwością...
    Bo wtedy diabeł szczególnie o nas walczy. Wtedy często znikają radości na modlitwie, entuzjazm wiary... Zaczyna się orka na ugorze. Ale nie trzeba się tym martwić. Trzeba robić swoje, trzeba trwać - nawet wbrew swoim pragnieniom.

    Niby prosta rzecz, a tak ważna i niesamowita.
  • krzysztof, ciekawy wpis, dzieki
  • Nawrócenie i co dalej?
    oddaj swoja wole duchowi św jak to zrobiła Maryja on będzie ciebie dalej prowadził
    duch
    http://pl.gloria.tv/?media=137218
  • Haku, a magisterkę robisz na UKSW ?
    Włóż cały wysiłek w to by WSPÓLNIE się modlić... Modlitwa małżeńska, a potem rodzinna z dziećmi, jest tak samo niezbędna jak indywidualna !
    Wiesz, może właśnie w jakiejś wspólnocie Twój mąż spotkałby mężczyzn, którzy zachęciliby go swoim świadectwem życia...
  • Jagna, na Jedynej i Słusznej Uczelni - Uniwersytecie Koło Samej Warszawy :bigsmile:
    Mój mąż ma jednego przyjaciela, który ma na niego duży wpływ, ale on jest mało dzielący się przeżyciami ze swojego małżeństwa - podejrzewam, ze gdyby opowiedział mojemu mężowi o zaletach wspólnej modlitwy, zaraz byśmy ją razem praktykowali.
    Na razie próbuję się na głos modlić przy mężu - powierzając swoje i nasze problemy, może go to przekona.
  • Spontanicznie może być trudno modlić się razem. Na początku można wspólny różaniec na głos. Potem wprowadzić, że każdy może przed dziesiątką powiedzieć na głos intencje w jakich chce się modlić.
  • Haku, Twój mąż niewierzący czy po prostu "letni" katolik?

    Bo we własnych poszukiwaniach nie zatrać się - bo jeśli kiedyś powiesz mężowi "ja sobie tak wymyśliłam i tak ma być, mamy być w tej wspólnocie, przy tym spowiedniku" itd to opór murowany.
  • Wierzący, tylko ja bym powiedziała, ze on się trochę od kuchni w kościele wychowywał, bo jego mama jest gospodynią na plebani i oni tam mają strasznie dziwne zwyczaje, o których ja nigdy nie słyszałam. Dla mnie kościół to "sanctum" i "profanum". Mnie w ogóle nie wypada wchodzić na ołtarz, a u nich taki zwyczaj, że z matką uczestniczyli we mszy z zakrystii.
    Poza tym ma lefebrystyczne skrzywienie i jak jest msza np. z bębnami czy niedopuszczonymi do liturgii instrumentami czy obrzędami, to będzie całą mszę strzelał fochy, a potem jeszcze w domu księdza zjedzie za sprzeczne z dogmatami kazanie.
    Teraz nad nim pracuję, żeby poszedł do spowiedzi, bo praktycznie od ślubu nie był :sad:
    Różaniec ja odmawiam na głos przy nim.
  • A więc UKSW :) A u kogo? Mój Mąż jest po UKSW / a raczej po ATK :) /
    Ja bym, Haku, próbowała różnych sposobów.... Wiesz, taki męski wyjazd np.
    Ktoś tu kiedyś o jakimś Domu, Dworku czy czymś takim pisał... Choć może nie chciałby Twój małżonek sam na początek jechać... Dlatego zachęcam do spotkań z jakąś wspólnotą dla rodzin...
    U nas też są spotkania dla mężczyzn i wiem z relacji różnych sióstr , że ci mężczyźni, którzy początkowo kiepsko praktykują wspólną modlitwę małżeńską i rodzinną, wspólne studium biblijne, dialog małżeński - po takich spotkaniach w męskim gronie , zachęceni świadectwem życia innych braci bardzo się zmieniają :)
  • Uważam że powinnaś poważnie porozmawiać z mężem o Waszej wspólnej duchowości. Dziecko nie może otrzymać sprzecznych sygnałów o wierze.


    Ze spowiedzią nie zmuszałabym dorosłego chłopa. Sam musi chcieć.
  • @Ilonka - nie zmuszać, a zachęcać :smile:
    Wyobraźcie sobie jak mi było trudno przed ślubem - ostatnie trzy miesiące. Mąż potrzebował "czułości", ja ze wszystkich sił starałam się zachować jak największą czystość. Było mi niezwykle trudno, bo on się obrażał, denerwował, szantażował.
    Któregoś dnia się popłakałam, bo naprawdę bardzo trudno było to znieść. Potem poszedł do spowiedzi przedślubnej i zrozumiał dlaczego ta czystość jest tak ważna. Od tamtej pory było bardzo łatwo. Nie naciskał, nie przymuszał. Duch działał.

    My dosyć dużo rozmawiamy o duchowości.
    Teraz będą rekolekcje z naszym znajomym księdzem, którego on bardzo ceni - namawiam go, żeby ze mną poszedł. Mam nadzieję, ze to przyniesie efekty.
    A wyjazd z innymi mężczyznami - jak najbardziej, tylko najpierw trzeba jakiśch poznać
  • No musiało być Wam trudno przed ślubem jak jedno chciało a drugie nie.
    Ja z mężem mamy taki sam pogląd na wiarę (ateiści) i czuję jaki mi to daje wielki komfort. Na forach tyle żali wylanych gdy różnice są w małżeństwie na tym polu. Szczególnie jeśli chodzi o młode małżeństwa.

    Haku, głupie pytanie, ale czy Ty też zamierzasz być tak "otwarta" jak ludzie z forum? Twój mąż na to przystał? Czy na razie o tym nie rozmawiacie?
  • Właśnie, więc stwórz mu szansę poznania innych mężczyzn, którzy mogliby mu pomóc...Mówienie o duchowości itp. niewiele działa...Tak mi się przynajmniej wydaje / co nie znaczy, że rozmowy nie są ważne/ ... Zawsze jednak bardziej pociąga nas przykład, świadectwo życia... A na roku nie masz żadnych chłopaków, mężczyzn, którzy zawarli już małżeństwo i których mogłabyś zaprosić do domu ? Będę się, Haku, modliła o Twojego męża :) Pozdrawiam ciepło.
  • [cite] pustynny_wiatr:[/cite]a tak w ogole to Cie rozumiem, ja tez sie nawrocilam "pozno", tyle ze ja tak calkowicie, bo sie ochrzcilam juz jako osoba dorosla :bigsmile:

    Nie kryję, że tego chrztu to Ci bardzo zazdroszczę. Miałam ogromny żal do swoich rodzicieli, o to, że zostałam ochrzczona w wieku niemowlęcym.
  • Ilonka, jeśli Haku studiuje teologię to chyba jest wierząca. A jeśli jest osobą wierzącą to chyba ufa Temu, któremu zawierzyła i jest OTWARTA na Jego plan wobec swego życia....
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.