Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ciąża pozamaciczna

245

Komentarz

  • [cite] Anka:[/cite]
    Jak byłam na patologii w 32 tc, to przywieźli dziewczynę z ostrą rzucawką była w 24 tc z blizniakami, musieli ją ciąć natychmiast, cały szpital słyszał jej rozdzierajacy krzyk, ze woli umrzeć ze swoimi dziećmi. Przyszedł do niej ksiądz, cały zastępca lekarzy, dzieci oczywiście nie przeżyły, ale czy to była aborcja? Ona nie miała przecież żadnego wyboru, liczyły się minuty...

    Coś mi tu nie gra. Jeśli zrobili jej cesarkę - a zakładam że tak - to wcale nie jest tak oczywiste, że dzieci nie przeżyły - jest bardzo wysokie pracwdopodobieństwo ocalenia dzieci urodzonych w 32 tc.

    Jakie były szczegóły? Zrobili normalną cesarkę, czekali pediatrzy, inkubatory itp.?
  • Anka napisała, że ona była w 32 tc., a ta kobieta w 24 tc.
  • Monia,jeśli szpital ma specjalistyczny sprzęt do ratowania życia noworodków to są duże szanse na przeżycie maleństwa.ale to takie moje gdybanie bo specjalistką ani fachowcem nie jestem.
  • Ach widzicie, się popisałam czytaniem bez zrozumienia, no co za wtopa, przepraszam.
  • Znam dziecko, które w Polsce urodziło się w 24 tygodniu. Chłopczyk ponad rok spędził po narodzinach w szpitalu. Miał i ma bardzo poważne problemy zdrowotne, ale przeżył.
  • Lidia - dziękuję za to, co napisałaś. Jesteś dla mnie wielkim świadectwem wiary.
    Z modlitwą.
  • Lidio +++
  • Gdzieś czytałam, że taką granicą jest 23tc. Nie chodzi o to, że do 23c nie warto ratować itd., ale o to, że mim o usilnych starań lekarzy i nie wiem jakiego sprzętu, to 23tc szans raczej nie daje, od 24tc już jest zupełnie inaczej.
    Sama wcześniaka urodziłam, ale już takiego większego, gdzie jakieś powikłania są mniej prawdopodobne.
  • Danielu i Lidio, nie chcę być podla, dobrze, że pokładaliście ufnosć w Bogu, jednak mogłaś przy tym stracić życie. I obciążyć przy tym odpowiedzialnośćią- do końca życia- swojego lekarza. Nie wyobrażasz sobie jakie to jest ciepienie, gdy przez pól żcyia lekarz sobie, zadaje pytanie "a moze moglem szybciej", "a moze mogłem inaczej". Mogło nie być nikogo w domu, mogłas się rpzewrócićw ubikacji, daleko od telefonu i się zwyczajnie wykrwawić (przypadek z Łodzi, odmienna implanatcja zarodka niz w Twoim przypadku). Cchialabym jako wierząca w Boga powiedzieć, że dobrze zrobiłaś, ale jako lekarz nie mogę. I nazywanie przerwania takiej ciaży aborcją to cios wymierzony w twarz lekarzowi, często wierzącemu.

    Agnieszko82, jeżeli kobieta rodzi w szpitalu mniejszym, bez specjalistycznego sprzetu, dziecko jest wysyłane karteką do najbliższego takiego ośrodka. I w tym przypadku bodajże decyduje możliwość wentylacji itd. czy w płucach pneumocyty wydzialeja juz surfaktant itd. Ale to musi nam powiedziec dyżurująca forumowa położna :) :wink:

    M_Moniu, uroatowano taka dziewczynkę ale chyba w prawie 22 tygodniu.
  • Monia_M, ciekawość mnie zżera, mogłabyś wrzucić linka? JA czytałam tylko o wcześniaczku z Niemiec (dziewczynce) urodzonej w 21 t i 5 dniach. Ale chętnie sie dowiem.
  • I obciążyć przy tym odpowiedzialnośćią- do końca życia- swojego lekarza.
    Mario, nie bardzo rozumiem Twoje stanowisko. Wg mojego rozeznania, to MATKA ma prawo decydować, czy chce ryzykować życie, żeby zrobić, co w jej mocy, aby uratować dziecko, a lekarz powinien to przyjąć i pomóc, a nie szantażować pacjenta swoim osobistym światopoglądem. Idealnie byłoby, gdyby można było w takiej sytuacji oczekiwać w szpitalu w przyjaznych warunkach, bez nacisków na sztuczne przyspieszanie naturalnego biegu zdarzeń. Kiedy szpital nie zapewnia należytej ochrony, rozumiem, że może być konieczne podjęcie dodatkowego ryzyka pozostania w domu, by chronić życie maleństwa do końca.
  • Dziwne, bo aptekarz ma prawo szantażować pacjenta swoim osobistym światopoglądem (nie sprzeda środków antykoncepcyjnych) a lekarz nie. Gdyby taka pani zmarła... lekarz by się długo winił, że nie wytłumaczył jej nalezycie jakie są konsekwencje jej decyzji. Mój tata się do tej pory wini za śmeirć dziecka, którego matka odmówiła CC czekając aż jej sie krocze zaadaptuje czy jak to brzmi w terminologii ginekologicznej.
  • Swoją drogą zgodze się, że jest do decyzją człowieka, czy naraża swoje życie czy nie. Zrozumnice że patrzę na to z innej perspektywy.
  • Naprawdę cenne jest, że się przejmujesz dolą pacjenta. Ale może traktuj dziecko równoprawnie, bo inaczej Twoja opinia dla mnie świadczy za tym, żeby się mocno zastanowić, czy iść w takiej sytuacji do szpitala.
  • Wiem, że to trudny temat, ale czy ktoś z was w ogóle spotkał się z przypadkiem ciąży pozamacicznej, która "cudem" zakończyła się narodzinami? Bo z tego co się orientuje to rozwój dziecka poza macicą jest fizycznie niemożliwy i nawet kościół dopuszcza w tej sytuacji usunięcie dziecka.
    Mylę się?
  • Eleonora, po prostu widziałam dziewczynę, która zmarła w wyniku krwotoku wewnętrznego. Nie była to ciąża ani jajowodowa ani jajnikowa.

    Z typowej ciąży jajowodowej, urodziło się jedno dziecko w Polsce, chyba w 30 tygodniu. O tylu pisza w embriologii z 2008 roku. Rozwój dziecka poza jamą macicy jest teoretycznie możliwy. Blastocysta jest bardzo inwazyjna i sam proces powstawania później łożyska jest możliwy. Ale... częściej dochodzi do mniejszych lub większych krwotoków w wyniku przerwania ciąglości jajowodu. Ogólnie czytałam, że gdzieś się urodziła dziewczynka z ciąży jajnikowej, ale pytałam i zdaniem dwóch znajomych (m in. histologa) nie jest możliwe by tak się rozciągnęły tkanki w jajniku. I kazali mi wziaść poprawkę- skoro lekarze na USG nie rozpoznali, że ciąża jest w jajniku.

    Pojawiło się pytanie kiedyś o reimplantacje zarodka z jajowodu do macicy- nie jest to możliwe w świetle tego postępu medycyny jaki mamy, chociaż moze w stanach już coś wymyślili, kto wie.
  • Marteczko, zdarzają się takie cuda. Gdzieś tu na forum widziałam linki do takich newsów, ale są to wydarzenia bardzo sporadyczne. Chciałam dać szansę na takie właśnie zakończenie. Gdybym nie czekała do końca, nigdy bym się nie dowiedziała, czy w naszym przypadku tak by się nie stało. Do końca życia mogłabym gdybać.

    Mario, czekam na taki rozwój medycyny, gdy przenoszenie embrionu z zagrożonego miejsca do macicy będzie możliwe. Niejedne cuda medycyna osiągnęła, może to kwestia prawdziwego chcenia zaangażowania się w takie przedsięwzięcie przez ludzi medycyny. Na razie przynajmniej z punktu ideologicznego trudne byłyby takie badania do przeforsowania. Tymczasem, gdyby tylko było możliwe oczekiwać na niepowodzenie noszenia ciąży ektopowej w szpitalu - byłoby to najlepszym rozwiązaniem na obecne czasy. W końcu ciąż ektopowych nie ma aż tak wiele, więc i zbyt wiele łóżek nie byłoby z ich powodu zajętych.
    Miałam bardzo dużo szczęścia, że stało się to w niedzielny poranek, a nie np. w poniedziałkowy, bo scenariusz mógłby przebiegać tak, jak Ty to opisałaś. Widzę tu wiele łaski Bożej. Ale uwierz mi, że najszczęśliwsza jestem z tego powodu, że nikt w całej tej sytuacji nie wystąpił przeciw V przykazaniu.
  • [cite] Daniel i Lidia:[/cite] W końcu ciąż ektopowych nie ma aż tak wiele, więc i zbyt wiele łóżek nie byłoby z ich powodu zajętych.
    Owszem, jest całkiem sporo - około jedna ciąża ektopowa na 100 porodów. Większość ciąż pozamacicznych to ciąże jajowodowe zagnieżdżone w bańce jajowodu. W takim wypadku najczęstszą konsekwencją ciąży, przy braku interwencji medycznej, jest poronienie trąbkowe, czyli wydalenie obumarłego zarodka do jamy brzusznej, gdzie ulega resorbcji. W przypadku zagnieżdżenia się zarodka w cieśni jajowodu lub w jego części śródściennej (przy ujściu do macicy) znacznie większe jest ryzyko pęknięcia jajowodu.
    Temat się pojawił, więc powtórz to, co już pisałam - donoszenie ciąży pozamacicznej nie jest niemożliwe. Piszą o tym całkiem oficjalne podręczniki do ginekologii a nie jakieś moje wywrotowe źródła. Jest to jednak na tyle mało prawdopodobne, że lekarze uznają, że lepiej pozbawić życia roziwjające się dziecko niż podjemować ryzyko krwotoku i zagrożenia życia u matki.
    Na świecie były podejmowane próby przenoszenia zarodków nieprawidłowo zagnieżdżonych do macicy, jednak jak dotąd bez powodzenia.
  • Znam dziewczynę, której blizniaki z 24 tyg ciazy udalo sie uratowac (zreszta tez w W-wie), dosc intensywnei byly rehabilitowane itp. ale z tego co wiem rozwijaly sie ogólnie calkiem dobrze. Teraz nie mam z nia zadnego kontaktu.
  • @M_Monia - 19 tygodni od poczęcia, to jest 21 tygodni ciąży. Prawdopodobnie obie z Marią myślicie o tym samym przypadku.
  • [cite] M_Monia:[/cite]Nie, Maria mówiła o jakims wcześniaku z Niemiec. W każdym razie nie mogę zrozumec stanowiska np. Anglii, która dopuszcza aborcję do 24 tygodnia (czyli nawet nie chodzi o to czy dziecko moze przeżyć poza organizmem matki) :cry:

    Przepraszam za to, ze troche nie na temat.

    W Niemczech również prawo zezwala na przerwanie ciąży do 24 tyg życia płodowego, a nawet później, w pewnych ściśle określonych przypadkach - zazwyczaj chodzi o upośledzenie płodu lub zagrożenie życia - nie zdrowia - matki.
    Jest to najzwyklejsze barbarzyństwo, przy tym paradoks, bo tutejsze prawo przyznaje status dziecka, istocie ludzkiej od momentu poczęcia.
  • [cite] Ula:[/cite]Znam dziewczynę, której blizniaki z 24 tyg ciazy udalo sie uratowac (zreszta tez w W-wie), dosc intensywnei byly rehabilitowane itp. ale z tego co wiem rozwijaly sie ogólnie calkiem dobrze. Teraz nie mam z nia zadnego kontaktu.

    Z całym szacunkiem, nie wierze:) Bliźniacza ciąża jajowodowa, uratowana? Szkoda, że nie pisali o tym, w żadnym piśmiemedycznym czy gdziekolwiek indziej. A byłby to swietny temat.

    Michał
  • A gdzie napisalam o jajowodowej??????????
  • M_Monia, karmiłem na studiach 28 tygodniowego (fakt wiecej niz 24 ale jednak) wcześniaka, w inkubatorku. Jedna ręką trzymałem jego główkę, wierzgal jak dziki:) Tylko psychopata bylby w stanie zabić takie dziecko, a gdzieniegdzie i takie dzieci zabijają.
  • Przepraszam, myślałem że w kntekscie ccałej dyskusji o ciąży jajowodowej. Gdzie się ta ciąża rozwijała?
  • Michal - jak Ty karmiłeś to dziecko?:shocked::shocked::shocked:
    Chyba nie butelką?
    Bo do TPN czy sondy to dziecku głowy się nie podtrzymuje...
  • ale w 28 tyg. sondą?

    mojemu główki nie podtrzymywano z tego co pamiętam... może źle pamiętam...
  • Wiesz, kwiestia dostojnej fukncji powierzonej studentowi. Trzymanie sondy itd. mi kazali rękę normalnie wlożyć pod glowkę. Większe dzieci 1800 g karmiliśmy normalnie z buteleczki. Jak pierwszy raz karmilem takie większe dziecko, nikt mi nie powiedział ile to dziecko ma zjeść. W butelce było 40 ml, myślałem, że źle coś zrobiłem bo wcześniak zjadł niecałą połowę... i byłem zwyczajnie zestresowany.
    Większy problem miała żona, jak jej przyszło karmić wczesniaka półtorakilowego, w inkubatorze, to nie maiał siły cały czas trzymać ręki w górze pod główką, wiec p każdym katrmieniu miała odciski wzdłóż ręki od opierania jej na okienku inkubatora :)
  • edytowano październik 2014
    Podbije, bo w kontekscie sytuacji Dot, dostalam pw od pewnej osoby m.in. o tym jak nieodpowiedzialne jest wymuszanie na Panu Bogu cudu, ze na 100% nie ma szans na utrzymanie ciazy pozamacicznej, itp.

    Temat odplynal nieco, ale poczatek jest bardzo merytoryczny i jednoznaczny.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.