Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Pod presją. Dajmy dzieciom święty spokój!" - Carl HonorÃÂ?

MleMle
edytowano czerwca 2011 w Czytelnia
Czytam właśnie i zachwycam się, i wszystkim polecam!
Myślę, że posiadanie większej gromadki dzieci często uwalnia od rodzicielskich frustracji i błędów opisanych w tej książce, ale i tak daje do myślenia. Opisuje problem dzieciństwa "zaprojektowanego" przez rodziców, wyścigu małych geniuszy i ogólnego szaleństwa, które stało się udziałem współczesnych mam i ojców oraz jego oddziaływania na społeczeństwo. Pokazuje też pozytywne i inspirujące przykłady. Jestem dopiero w połowie lektury, ale tak mi się podoba, że aż muszę napisać :bigsmile:

Co ciekawe, autor, chociaż sam jest tylko dwudzietny, zauważa, że małodzietność jest jednym z czynników, które przyczyniają się do obecnego zwariowanego stanu rodzicielstwa.
«1

Komentarz

  • To ja mam podobne spostrzeżenia jak autor. Z drugiej strony miewam ( nie tak często) wyrzuty sumienia , że nie poświęcam tyle czasu , zaangażowania , pieniędzy każdemu ze swoich dzieci , co rodzice ze standardową dwójką . Tym bardziej , że mamy prywatne przedszkole i szkołę , gdzie dużo rodziców szaleje pod tym względem. Pocieszam się tym , że dzieci sprawiają wrażenie szczęśliwych , nawet mi to kiedyś pani w przedszkolu powiedziała :bigsmile:
  • Oglądałam ją dziś w Matrasie... 38 pln... Spis treści fajny. Robi wrażenie książki, która w przyjemny sposób ugruntowuje w przekonaniach zupełnie intuicyjnych:bigsmile:
    Może na imieniny poproszę...
  • A ja czytam obecnie Simplicity Parenting K.J. Payne.
    Podobne zagadnienia. Choć trudno bezkrytycznie wszystko przyjąć, daje do myślenia. Najlepszy jest rozdziała o wyrzucaniu zbędnych zabawek. :bigsmile: Generalnie chodzi o uproszczenie sobie przestrzeni życiowej: proste zabawki, ograniczona ilość ubrań, proste jedzenie, żadnych elektronicznych gadżetów. Im mniej tym lepiej.

    Niby proste...
  • A to "Pod presją" widzę na Amazonie za 2.80GPB. Zaraz kupię:bigsmile:
  • A ja czytam obecnie Simplicity Parenting K.J. Payne.
    Podobne zagadnienia. Choć trudno bezkrytycznie wszystko przyjąć, daje do myślenia. Najlepszy jest rozdziała o wyrzucaniu zbędnych zabawek. :bigsmile: Generalnie chodzi o uproszczenie sobie przestrzeni życiowej: proste zabawki, ograniczona ilość ubrań, proste jedzenie, żadnych elektronicznych gadżetów. Im mniej tym lepiej.
    A ja nic nie czytam w temacie, a mam te same spostrzeżenia:bigsmile: i z radością stosuję je w życiu.
    Teraz do tego cieszę się, że nie będę musiała kupować sterty durnowatych podręczników do nauczania początkowego, bo biorę dzieci na ED. Jaka oszczędność pieniędzy, papieru, czasu potrzebnego na porządkowanie tych papiórków i oszczędzanie NERWÓW!
  • Origami, nie kupiłam, pożyczyłam od koleżanki :wink:
    tak Agnieszka63, to jest w tym wszystkim najzabawniejsze, że czytając ugruntowuję się w przekonaniu, że nasze dzieci mają z nami całkiem fajnie

    Ciekawe jest też to, że autor, który wyraźnie stara się być bezstronny i wylicza wszystkie za i przeciw każdej sytuacji podpierając się rozmaitymi badaniami, pisze o tak oczywistych rzeczach, jak wspólne posiłki czy czas przeznaczony na budowanie więzi małżeńskiej zamiast ciągłego "uatrakcyjniania" życia dzieciom;
    albo o tym, że organizowanie mega ilości "zajęć dodatkowych" nie jest bez związku z tym, że oboje rodziców pracuje poza domem. Takie wydawałoby się oczywistości umykają masie ludzi, a przykłady są czasem powalające. Świat gubi zupełnie podstawowe sprawy, mnóstwo ludzi żyje w kompletnym kołowrotku. Wiem, nic odkrywczego, a jednak czasem szokuje.
    No i o ED tez jest fragmencik, a jakże
    :bigsmile:
  • [cite] Mle:[/cite]Czytam właśnie i zachwycam się, i wszystkim polecam!
    Myślę, że posiadanie większej gromadki dzieci często uwalnia od rodzicielskich frustracji i błędów opisanych w tej książce, ale i tak daje do myślenia. Opisuje problem dzieciństwa "zaprojektowanego" przez rodziców, wyścigu małych geniuszy i ogólnego szaleństwa, które stało się udziałem współczesnych mam i ojców oraz jego oddziaływania na społeczeństwo. Pokazuje też pozytywne i inspirujące przykłady. Jestem dopiero w połowie lektury, ale tak mi się podoba, że aż muszę napisać :bigsmile:

    Co ciekawe, autor, chociaż sam jest tylko dwudzietny, zauważa, że małodzietność jest jednym z czynników, które przyczyniają się do obecnego zwariowanego stanu rodzicielstwa.

    Najbardziej leczy z tego szaleństwa mało zdolne, słabe, wrażliwe dziecko.
  • No tak, ale mi by się przydała książka jak reagować na nie-wiem-już-którą prośbę syna, by mu kupić coś, co "wszyscy mają". :en:
    Oczywiście nie kupię, ale jak wytłumaczyć, żeby krew się nie polała...:eu: Bo tak wierci dziurę w brzuchu... Tak potrafi argumentować, a proste "nie" nie skutkuje...

    I kończy się awanturą...:fb:
  • To normalne u dzieci w tym wieku. NIE musi być konsekwentne albo musisz mu udowodnić, że ta zachcianka nie ma zbyt wiele sensu i tak mu się nie przyda. Jeśli faktycznie tak jest bo zabranianie dziecku wszystkiego też nie jest dobre.
    Niedawno z córką miałam podobne przeboje o obcasy.
  • Najbardziej leczy z tego szaleństwa mało zdolne, słabe, wrażliwe dziecko.
    i dodam: wielodzietność,
    bo człowiek nie jest w stanie ze wszystkim nadążyć i wszystkiemu nastarczyć powyżej trójeczki, chyba.
  • [cite] szczurzysko:[/cite]No tak, ale mi by się przydała książka jak reagować na nie-wiem-już-którą prośbę syna, by mu kupić coś, co "wszyscy mają". :en:
    Oczywiście nie kupię, ale jak wytłumaczyć, żeby krew się nie polała...:eu: Bo tak wierci dziurę w brzuchu... Tak potrafi argumentować, a proste "nie" nie skutkuje...

    I kończy się awanturą...:fb:
    "Dla ciebie to tylko izolata" - tak zawsze mówiłam do jednej z córek, z którą miałam tego typu problemy. Ale rozumiem, Twoje dziecko ma silniejszy temperament, dlatego tym bardziej: NIE PODDAWAJ SIĘ.
  • Czytając opisy dostępne w necie trochę się boję, czy to nie jest w nurcie modnej aktualnie antypedagogiki i "święty spokój" dotyczy po prostu odpuszczenia sobie wychowania i stawiania jakichkolwiek wymagań?
    To co jest dostępne w necie o książce sugeruje własnie takie podejście.
    Jak jest?
  • Jaka oszczędność pieniędzy, papieru,
    papiru jednak trochę idzie ale można wprowadzic gliniane tabliczki...
  • Bogna, też tak sobie pomyślałam...
  • Bogna - kupiłam, przeczytam, napiszę. Jak ktoś chce to mu kupię za te 2.80GPB:bigsmile:

    Obawiam się, że Bogna ma trochę dobre przeczucia. Bardzo łatwo przegiąć i z zachwyty nad tym co naturalne popaść można w naturalizm i "hodowanie" dzieci. Widzę takie dzieci "hodowane" - rosną jak kwiatki i tylko ładnie wyglądają.

    Ta książka, którą wspomniałam (Simplicity parenting) też się wpisuje w ten nurt. Podłoże filozoficzne można od razu sobie odpuścić (ew. wyrwać kartki:wink:), ale rozwiązania praktyczne są ciekawe, przeciwko konsumpcjonizmowi. I wszystko dobrze, tylko coś w to miejsce trzeba dać.
    Aczkolwiek mi książka o tym, jak pozbyć się z domu nadmiaru zabawek, ciuchów, tv, komputera, pomaga, w tym sensie że pokazuje jak to zrobić bez rozlewu krwi:wink:
  • [cite] Bogna:[/cite]Czytając opisy dostępne w necie trochę się boję, czy to nie jest w nurcie modnej aktualnie antypedagogiki i "święty spokój" dotyczy po prostu odpuszczenia sobie wychowania i stawiania jakichkolwiek wymagań?
    To co jest dostępne w necie o książce sugeruje własnie takie podejście.
    Jak jest?

    Na szczęście nie. Książka jest BARDZO wyważona, czasem mam wrażenie, że aż za. Rozpatruje wszelkie za i przeciw, ja czasem miałabym bardziej radykalne zdanie niż autor.
    O dyscyplinie jest cały duży rozdział. Podoba mi się, że facet pisze, że rodzic czasem ma prawo do "nie, bo nie" oraz do "wścieknięcia się" i okazania tego :bigsmile: Sama się przekonałam nieraz, że jestem dużo bardziej wiarygodna w swojej argumentacji, kiedy nie hamuję emocji. Uważam, że dziecko musi rozumieć, że mama jest na nie naprawdę zła.

    [cite] szczurzysko:[/cite]No tak, ale mi by się przydała książka jak reagować na nie-wiem-już-którą prośbę syna, by mu kupić coś, co "wszyscy mają". :en:
    Oczywiście nie kupię, ale jak wytłumaczyć, żeby krew się nie polała...:eu: Bo tak wierci dziurę w brzuchu... Tak potrafi argumentować, a proste "nie" nie skutkuje...

    I kończy się awanturą...:fb:
    Bardzo Ci polecam "Jak mówić, żeby dzieci słuchały, jak słuchać, żeby dzieci mówiły" - dla mnie to było trochę objawienie ileś tam lat temu,. Mała i niedroga książka, bardzo konkretna i z sensem, myślę, że może Ci pomóc, ja zamawiałam w necie.
  • Czy moze mi ktos podac oryginalny tytul tej ksiazki? Zaciekawila mnie, sprawdzilam na amazonie, ale znalazlam kilka tytulow tego autora brzmiacych podobnie. :ih:
  • Under Pressure: Rescuing Our Children from the Culture of Hyper-Parenting
  • Czyli po francusku bedzie Eloge de la lenteur : Et si nous ralentissions?

    Dziekuje Mle :bigsmile:

    edit. wlasciwie to raczej nie ta sama ksiazka. Sa za to dostepne po angielsku, wiec rowniez sie skusze :wink:
  • a ja widzę antypedagogikę w praktyce. częściej niż stawianie wymagań.
  • Nie wiem czy to nie na temat, ale zaryzykuję:tongue:
    Czy uczycie i egzekwujecie od dzieci podstawowych zasad kultury?"Dzień dobry, dziękuję "itp.
    Mamy znajomych, których dzieci za Chiny się nie przywitają(nie są nieśmiałe!)
    Czy ja jestem mega przewrażliwiona???:confused:
  • Buraki.
    Egzekwujemy.
    Dwulatka wiedziała, że powinna mówić, trzylatka po prostu mówi.
  • Może jak były grzeczne i się witały to sobie ludzie z nich kpili, przedrzeźniali albo mówili, że wytresowane ?
  • No no, a teraz mają traumę:wink:
  • serio , ja w pewnym wieku miałam
  • Dlatego rozumiem dzieci, które się wstydzą być kulturalne.
  • [cite] szczurzysko:[/cite]a ja widzę antypedagogikę w praktyce. częściej niż stawianie wymagań.
    Ja tak samo, pełno antypedagogiki wszędzie, nawet w kościele :(
  • Może ją widać w praktyce, ale nikt się nie przyzna do stosowania.

    Co do używania zwrotów grzecznisciowych, to ja uczę od urodzenia, a skutek jest taki sobie. Zawsze tez podkreślam, zeby mówiąc do kogoś, patrzeć w oczy, z tym tez różnie. Moi chłopcy nie są jacyś nieśmiali, szczególnie 6 latek, a zapominają się- nie wiem z czego to wynika. Córka temat ogarnia, ale tez nie zawsze tak było.
  • Uczę od zawsze, przypominam, jeśli Franek zapomni. Przeważnie mówi cicho, głośno tylko do ulubionych ludzi. No, ale nie jest typem gwiazdora, potrzebuje chwili na oswojenie się. To nie do końca nieśmiałość, ot, temperament melancholika :bigsmile:
  • Co do książki C. Honore - jestem w trakcie, więc jeszcze nie wypowiem się, ale podoba mi się podejście do zabawek i zabawy.
    Generalnie u dzieci przedszkolnych: nie uczyć czytać, pisać i liczyć, nie ustawiać dzieci w wyścigu szczurów. Autor przytacza przykłady przedszkoli, które od najmłodszych lat przygotowują takie roboty...
    No i dać sobie spokój z tymi edukacyjnymi zabawkami, elektroniką na rzecz prostych i tanich zabawek.
    Ja nie jestem zwolenniczką metody Montessori (wręcz przeciwnie), natomiast pewne praktyczne rozwiązania mają sens.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.