Prowincjuszko, myślę o tym, co napisałaś. Wczora ugryzłam się w język, a dziś napiszę tak: jest coraz więcej normalnych zachowań, które dla postronnych mogą być obciachowe. Wyśmianym można zostać i w przedszkolu i w pracy. Wydaje mi się, że już maluchowi można tak przedstawić sprawę, by nie przejmował się śmiesznością w oczach innych, ale umiał ją właściwie ocenić. A nawet czasem być z niej dumnym.
Obciachowe jest niemówienie dzień dobry i tego się trzymajmy.
Weroniczko, nie chodzimy w butach po domu - obsztorcowała niedawno moja Zosia koleżankę. Nie jest wytresowana. Wie za to, ile pracy trzeba włożyć w zamiatanie piachu. A dzień dobry mówi, bo lubi jak ludzie jej odpowiadają. Jest jeden pan w sąsiedztwie "któremu [wg Zosi] się nie mówi dzień dobry". Bo? Bo nie odpowiada mimo wielu prób.
Hm koleżanka syna z klasy nie powie "Dzien dobry" choćby się na nią wpadło,potrafi się nawet za człowiekiem obejrzeć i wiem doskonale że poznaje ale ani me ani be ....Jedna z bardziej chwalonych dziewczynek w klasie.
Ja tam mówię pierwsza, jak dziecko sąsiadów uporczywie się nie wita. I działa - teraz on mówi pierwszy :dzień dobry"! W dodatku działa na moje dzieci - widze jak z daleka wołają do sąsiadki :"dzień dobry" i strofują kolegę
Mój maż miał paskudną wadę wymowy jak był dzieckiem i też sie nie witał itd. Później jak wada zostala zniwelowana też się wstydził (jak miał z 10 lat). Często ludzie reagowali śmiechem na Szeń Doblry, a był bardzo zamkniety w sobie. Moje dzieci nie maja rpoblemy z przywitaniem się.
Nie wiem, co mam doczytać, mam taką ochotę zrobić jutro awanturę na wywiadówce w jej klasie.
Ale pewnie poszukam tej książki, którą tu polecacie już mam dość patrzenia na łzy mojej córy.
Półrocze znów najlepsza w klasie, szkoła muzyczna 2 klasa wyróżniona.
Dziś mąż był na wywiadówce w szkole muzycznej, tyle dobrego usłyszał o naszej Asi i nie chodzi tu o naukę tylko, ale że ma dar do grania, że widać po niej, że ma dobry dom, bo jest bardzo skromnym, pracowitym, dobrze ułożonym dzieckiem.
Ona dopiero wieczorem się popłakała, choć całe popołudnie opowiadała o szkole.
Pracowali dziś w grupach na biologii, koleżanka z ławki dobrała tą grupę bez wiedzy Asi. Asia porostu poczuła się wykorzystana, bo nikt w tej grupie nie pracował tylko ona i jeszcze usłyszała na koniec, że jest kujonem. Nauczyciel to widział ale ona postanowiła skończyć tę pracę zespołową i nic nie powiedziała.
Jutro sobie zaplanowała, że to ona stworzy grupę na polskim i technice, samych wykluczonych tzn najsłabsi, nielubiani i ona. Ale oni mamuś pracują, ja lubię z nimi pracować bo oni chcą sie uczyć.
Jutro apel na półrocze ona jako przewodnicząca klasy ma wystąpić. Ja szykuję strój galowy ona boi się ubrać bo ja wyśmieją.
Asia była bardzo lubiana w klasie 1, 2 zapraszana na urodziny do kolegów, czy koleżanek
To była bardzo silna, ale i fajna klasa. Po 1 komunii już coś się zaczęło dziać, bo jako jedyna potrafiła powiedzieć, że dla niej nie są ważne prezenty tylko Pan Jezus.
Ale w 3 klasie jak dostała się do szkoły muzycznej a potem ich pierwsze klasowe dyktando napisała, jako jedyna bezbłędnie to klasowe psiapsiółki się od niej odsunęły, jeszcze ta najbliższa obmówiła.
Aśka by nie była sobą, jakby nie przegadała tego ze mną, pomodliłyśmy się. I na drugi dzień wróciła ze szkoły uśmiechnięta, bo podeszła do koleżanek i spytała, o co chodzi i ona przeprasza, jeśli coś z jej strony było nie tak, ale jest teraz bardzo zmęczona. Jednak ta przyjaciółka dokopywała jej bardzo cała 3 klasę.
Skończyła 3 klasę jako najlepsza i jeszcze została super uczniem klas 3. Szkoła muzyczna też wyróżniona po pierwszej klasie.
Wspieramy ją bardzo, bracia to samo, my nauczyliśmy się akceptować Ją i każde inne nasze dziecko jako osobne jednostki. Dziękujemy Bogu za te nasze skarby. Mam dość tego jej sukcesu, nawet tego słowa już nie lubię jak prowadzić w tym chorym świecie taką indywidualność. W szkole jest obciążana na maksa , ale takie dziecko nie ma żadnego wsparcia i jeszcze zbiera baty zawiści takie, że głowa mała.
A rady ciągle słyszę takie, nie reaguj bo będzie miała jeszcze gorzej. Reaguję ciągle ale tak po omacku. W tej szkole też nie ma z kim rozmawiać.
Wygadałam się tu bo muszę sobie jakoś poradzić, jutro wywiadówka .
Ja nie życzę moim dzieciom sukcesu o nie.
Myślicie, że ją ktoś z nas goni do nauki, czy zajęcia dodatkowe, to taki typ człowieka. Coś organizuje, ciągle czyta, chłopcy grają w szachy, przy nich siada nauczycie mnie i też gra w szachy z nimi w klubie, tańczy narazie próbuje wszystkiego. To jej wybory.
@Anna78 Tylko pozazdrościć takiej zdolnej i przede wszystkim MĄDREJ, dojrzałej córki. Myślę, że to wyjątkowo dzielna dziewczynka i widać, że ma od Was naprawdę wartościowe wsparcie. Ja znam to trochę z własnego podwórka. W grupie rówieśników odnalazłam się dopiero w liceum. W podstawówce miałam w klasie dziewczynki, które mnie autentycznie nienawidziły, chociaż zawsze "dawałam odpisać" czy ściągnąć, jak klasa się zrywała to ja też i w ogóle nikomu krzywdy nie robiłam. Nie byłam też szczególnie pracowita, po prostu łatwo mi wszystko przychodziło, interesowałam się wieloma rzeczami, więc chciałam więcej wiedzieć, czytałam. W efekcie byłam na tyle inna, że wokół siebie miałam tylko 2 koleżanki, też dobre uczennice, a dla pozostałych byłam nietykalna w złym znaczenia tego słowa. Myślę, że to co robisz, jest dobre i masz pełną słuszność. Ja nie miałam takiego wsparcia, ale moim problemem nie byli nauczyciele, tylko brak akceptacji w klasie. Na pewno warto rozmawiać z wychowawcą. Nauczyciele często bardziej koncentrują się na słabszych uczniach, z którymi są kłopoty i nie dociera do nich, że "gwiazdy" też czasem wymagają wsparcia.
@Anna78
Utwierdzasz mnie we wniosku, że świat jest do reszty zdemoralizowany, że dzieje się coraz gorzej. Po prostu niższa cywilizacja wypiera cywilizację wyższą i to dzieje się na naszych oczach.
Np. te idiotyczne prace w grupach, gdzie pracowici uczniowie zasuwają za leniuchów i cwaniaków.
Jeżeli masz możliwość to weź córkę na nauczanie domowe. W szkole traci tylko czas i nerwy!!!
Komentarz
Obciachowe jest niemówienie dzień dobry i tego się trzymajmy.
Weroniczko, nie chodzimy w butach po domu - obsztorcowała niedawno moja Zosia koleżankę. Nie jest wytresowana. Wie za to, ile pracy trzeba włożyć w zamiatanie piachu. A dzień dobry mówi, bo lubi jak ludzie jej odpowiadają. Jest jeden pan w sąsiedztwie "któremu [wg Zosi] się nie mówi dzień dobry". Bo? Bo nie odpowiada mimo wielu prób.
Ale pewnie poszukam tej książki, którą tu polecacie już mam dość patrzenia na łzy mojej córy.
Półrocze znów najlepsza w klasie, szkoła muzyczna 2 klasa wyróżniona.
Dziś mąż był na wywiadówce w szkole muzycznej, tyle dobrego usłyszał o naszej Asi i nie chodzi tu o naukę tylko, ale że ma dar do grania, że widać po niej, że ma dobry dom, bo jest bardzo skromnym, pracowitym, dobrze ułożonym dzieckiem.
Ona dopiero wieczorem się popłakała, choć całe popołudnie opowiadała o szkole.
Pracowali dziś w grupach na biologii, koleżanka z ławki dobrała tą grupę bez wiedzy Asi. Asia porostu poczuła się wykorzystana, bo nikt w tej grupie nie pracował tylko ona i jeszcze usłyszała na koniec, że jest kujonem. Nauczyciel to widział ale ona postanowiła skończyć tę pracę zespołową i nic nie powiedziała.
Jutro sobie zaplanowała, że to ona stworzy grupę na polskim i technice, samych wykluczonych tzn najsłabsi, nielubiani i ona. Ale oni mamuś pracują, ja lubię z nimi pracować bo oni chcą sie uczyć.
Jutro apel na półrocze ona jako przewodnicząca klasy ma wystąpić. Ja szykuję strój galowy ona boi się ubrać bo ja wyśmieją.
Asia była bardzo lubiana w klasie 1, 2 zapraszana na urodziny do kolegów, czy koleżanek
To była bardzo silna, ale i fajna klasa. Po 1 komunii już coś się zaczęło dziać, bo jako jedyna potrafiła powiedzieć, że dla niej nie są ważne prezenty tylko Pan Jezus.
Ale w 3 klasie jak dostała się do szkoły muzycznej a potem ich pierwsze klasowe dyktando napisała, jako jedyna bezbłędnie to klasowe psiapsiółki się od niej odsunęły, jeszcze ta najbliższa obmówiła.
Aśka by nie była sobą, jakby nie przegadała tego ze mną, pomodliłyśmy się. I na drugi dzień wróciła ze szkoły uśmiechnięta, bo podeszła do koleżanek i spytała, o co chodzi i ona przeprasza, jeśli coś z jej strony było nie tak, ale jest teraz bardzo zmęczona. Jednak ta przyjaciółka dokopywała jej bardzo cała 3 klasę.
Skończyła 3 klasę jako najlepsza i jeszcze została super uczniem klas 3. Szkoła muzyczna też wyróżniona po pierwszej klasie.
Wspieramy ją bardzo, bracia to samo, my nauczyliśmy się akceptować Ją i każde inne nasze dziecko jako osobne jednostki. Dziękujemy Bogu za te nasze skarby.
Mam dość tego jej sukcesu, nawet tego słowa już nie lubię jak prowadzić w tym chorym świecie taką indywidualność. W szkole jest obciążana na maksa , ale takie dziecko nie ma żadnego wsparcia i jeszcze zbiera baty zawiści takie, że głowa mała.
A rady ciągle słyszę takie, nie reaguj bo będzie miała jeszcze gorzej. Reaguję ciągle ale tak po omacku. W tej szkole też nie ma z kim rozmawiać.
Wygadałam się tu bo muszę sobie jakoś poradzić, jutro wywiadówka .
Ja nie życzę moim dzieciom sukcesu o nie.
Myślicie, że ją ktoś z nas goni do nauki, czy zajęcia dodatkowe, to taki typ człowieka. Coś organizuje, ciągle czyta, chłopcy grają w szachy, przy nich siada nauczycie mnie i też gra w szachy z nimi w klubie, tańczy narazie próbuje wszystkiego. To jej wybory.
Tylko pozazdrościć takiej zdolnej i przede wszystkim MĄDREJ, dojrzałej córki. Myślę, że to wyjątkowo dzielna dziewczynka i widać, że ma od Was naprawdę wartościowe wsparcie. Ja znam to trochę z własnego podwórka. W grupie rówieśników odnalazłam się dopiero w liceum. W podstawówce miałam w klasie dziewczynki, które mnie autentycznie nienawidziły, chociaż zawsze "dawałam odpisać" czy ściągnąć, jak klasa się zrywała to ja też i w ogóle nikomu krzywdy nie robiłam. Nie byłam też szczególnie pracowita, po prostu łatwo mi wszystko przychodziło, interesowałam się wieloma rzeczami, więc chciałam więcej wiedzieć, czytałam. W efekcie byłam na tyle inna, że wokół siebie miałam tylko 2 koleżanki, też dobre uczennice, a dla pozostałych byłam nietykalna w złym znaczenia tego słowa.
Myślę, że to co robisz, jest dobre i masz pełną słuszność. Ja nie miałam takiego wsparcia, ale moim problemem nie byli nauczyciele, tylko brak akceptacji w klasie. Na pewno warto rozmawiać z wychowawcą. Nauczyciele często bardziej koncentrują się na słabszych uczniach, z którymi są kłopoty i nie dociera do nich, że "gwiazdy" też czasem wymagają wsparcia.
Utwierdzasz mnie we wniosku, że świat jest do reszty zdemoralizowany, że dzieje się coraz gorzej. Po prostu niższa cywilizacja wypiera cywilizację wyższą i to dzieje się na naszych oczach.
Np. te idiotyczne prace w grupach, gdzie pracowici uczniowie zasuwają za leniuchów i cwaniaków.
Jeżeli masz możliwość to weź córkę na nauczanie domowe. W szkole traci tylko czas i nerwy!!!