Dawniej tzn jeszcze dość niedawno "lubiłam" sobie podowalać porównywaniem się . A to, że tamta osoba lepiej sobie zawodowo radzi, a ta znowu taka praktyczna zrobiła remont łazienki, a ta wczesniej za mąż wyszła itd itd itd Takim czymś można się zabić! powiedział ktoś kiedyś...
Poważne problemy zdrowotne wyleczyły mnie z tego. Mam własną ścieżkę, tak mnie Pan Bóg prowadzi. Ta droga jest niepowtarzalna, jedyna.
Porównania bez sensu.
Acha o ostatni paroksyzm porównywań przeżyłam dwa lata temu, gdy kilka koleżanek ładnie się poodchudzało u pani dietetyczki. Też tam chodziłam, ale chyba za mało się pilnowałam (pewnie za słabo mi zalezało), bo co schudłam 2 kg na początku cyklu, to pod koniec 2 kg przytyłam... Strasznie się wtedy czułam psychicznie i to nie dlatego, że nie szczuplałam, ale że jestem "gorsza" niż te koleżanki... mniej konsekwentna, mniej wytrwała... a przecież była cała grupa koleżanek "przy kości", które nawet nie rozpoczęły tej kuracji... z tymi się jakoś nie porównywałam.
Fakt, że po zakończeniu tej zabawy ważyłam "z odbicia" najwięcej w życiu. I może sobie zaszkodziłam, bo otyłość sprzyja nowotworom :sad:
Lepiej uważać z tuszą ale dla siebie dla zdrowotności a nie z porównywania się...
Masz rację Ago Mario, takim porównywaniem można się zabić, a przynajmniej zabić radość. Ja "odkryłam"że odtrutką jest wdzięczność. Staram się robić taką litanię dziękczynną Panu Bogu...W ogóle moje dwie słabe strony to ufność i wdzięczność-chyba nad tym będę do końca swoich dni pracować.
Paradoksalnie śmierć córeczki mi w tym pomaga...albo to raczej Ania się za mnie modli i mi wyprasza ten mikroskopijny postęp. Szkoda, że ma taką oporną mamusię:ih:
Modlitwa uwielbienia pomaga. Acha, jeszcze św. Teresa od Dzieciątka Jezus pisała na początku Dziejów duszy, że są różne kwiatki - róże, stokrotki etc.
Każdy z nas jest inny, niepowtarzalny
To banał. Fakt, że dobre przykłady inspirują, ale też warto jest konfrontować w duchu z Bogiem, czy to akurat jest dla mnie?
Acha, o. J. Augustyn kiedyś pisał, że w momencie, gdy my zazdrościmy innym, ci inni często zazdroszczą nam :sad:
A w ogóle może koncentrować się na realizacji marzen i pragnień i wtedy nie będzie czasu na zazdroszczenie.
Staram się też cieszyć z sukcesów innych - to też taki pozytywny sposób radzenia sobie z zazdrością :bigsmile:
Na zasadzie mnie nie, ale chociaż im Pan Bóg pobłogosławił :bigsmile: Wtedy część tej radości ich spływa i na mnie...
My dzieci nie mamy i mieć nie będziemy, ale na przykład brat cioteczny i jego małżonka mają wspaniałe dzieciaki, więc możemy im trochę tej radości podebrać i w niej uczestniczyć
:bigsmile:
oki spadam do zadań - kończę to kaznodziejstwo - idę realizować marzenia o porządku w kuchni
Ale zauważyłam dawno temu, że osoby którym tak po cichu ,, zazdraszczałam" czyli np. moje piękne, duże i chude koleżanki zdające sobie sprawę ze swojej urody były milsze i nie złośliwe więc wolałam się z nimi przyjaźnić . A nieraz te, które wcale nie były brzydkie i tak ładniejsze ode mnie ale miały jakiś mankament bywały złośliwe i potrafiły mi nieraz dokuczyć, wpuścić w maliny i ośmieszyć nawet przy ludziach. Na takich się sparzyłam i wcale się nie dziwię, że im ktoś piękniejszy tym bardziej lubiany. Podobnie o mnie myślą , że jestem brzydką zazdrośnicą więc należy mnie traktować na dystans bo jak mam kompleksy to na pewno jestem wredna.
No to ja jestem głupia bo zazdroszczę i to często , walcze z tym ale nie zawsze mi się udaje ..... zazdroszcze mądrości w podejmowaniu decyzji , że inni mają takie życie light choć czasmi się przejechałam na moich myślach bo z wieszchu light a w środku niezły harcore , że inne kobiety są takie kobiece, szcupłe.... tak czy siak zawsze się później wstydzę tej zazdrości i obiecuję pracować nad sobą ( w kwestii diety też ;) )
ja tez niestety ostatnio walczę z zazdrością u sibie ....najlepszym lekarstwem dla mnie na zazdrość jest wyciąganie pozytywnych wniosków z mojej sytuaccji. Wierzę, że Bóg chce dla mnie tego co teraz mam, choc wiem też, że przechlapałam kilka lat i że gdyby,m wtedy prosiła Pana o lepszą sytuacja dla mojej rodziny to pomógłby na pewno,,,,
Ojcowie pustyni przedstawiali grzechy główne w takiej kolejności w jakiej jedna
wada prowadzi do kolejnej:
- łakomstwo lub zachłanność żołądka, która ułatwia
- nieczystość, a ta
- chciwość lub miłość mamony, skąd blisko do
- gniewu, który ułatwia
- smutek (acedia), z niego
- lenistwo lub przygnębienie i zniechęcenie serca,
- próżność lub chełpliwość
- pycha- jako korona wad
Taaa, zazdrość zawsze gdzieś za rogiem czeka i porównywanie się :sad:
Jakie są leki na to:
dziękczynienie
modlitwa uwielbienia Boga Stwórcy
zajęcie się czymś konstruktywnym
myślenie: mam swoją niepowtarzalną drogę
ludzie wbrew pozorom nie mają tak łatwo i może nie ma im czego zazdrościć?
o inny nurt myslenia mi chodzi, z racji zawodu - dupa, z racji nauki - dyskusje toczyly sie nt wlasnie pychy i zazdrosci. Mi wychodzi osobiscie, ze zazdrosc to inaczej jest pycha - trzeba by to rozpracowac i nie powiem, mam ochote sie tym zajac, ale czasu mi brak. Ewargiuszem z Pontu nie bede tu sypac bo po co? Nie o wiedze chodzi, a o swiadomosc. Logiczne myslenie.
Czlowiek po smierci nie bedzie liczony jak umial wyklepac zasady, ale jak kumal i realizowal. Jesli nic nie kumal, to jak zyl.
Komentarz
Poważne problemy zdrowotne wyleczyły mnie z tego. Mam własną ścieżkę, tak mnie Pan Bóg prowadzi. Ta droga jest niepowtarzalna, jedyna.
Porównania bez sensu.
Fakt, że po zakończeniu tej zabawy ważyłam "z odbicia" najwięcej w życiu. I może sobie zaszkodziłam, bo otyłość sprzyja nowotworom :sad:
Lepiej uważać z tuszą ale dla siebie dla zdrowotności a nie z porównywania się...
Paradoksalnie śmierć córeczki mi w tym pomaga...albo to raczej Ania się za mnie modli i mi wyprasza ten mikroskopijny postęp. Szkoda, że ma taką oporną mamusię:ih:
Każdy z nas jest inny, niepowtarzalny
To banał. Fakt, że dobre przykłady inspirują, ale też warto jest konfrontować w duchu z Bogiem, czy to akurat jest dla mnie?
Acha, o. J. Augustyn kiedyś pisał, że w momencie, gdy my zazdrościmy innym, ci inni często zazdroszczą nam :sad:
Staram się też cieszyć z sukcesów innych - to też taki pozytywny sposób radzenia sobie z zazdrością :bigsmile:
Na zasadzie mnie nie, ale chociaż im Pan Bóg pobłogosławił :bigsmile: Wtedy część tej radości ich spływa i na mnie...
My dzieci nie mamy i mieć nie będziemy, ale na przykład brat cioteczny i jego małżonka mają wspaniałe dzieciaki, więc możemy im trochę tej radości podebrać i w niej uczestniczyć
:bigsmile:
oki spadam do zadań - kończę to kaznodziejstwo - idę realizować marzenia o porządku w kuchni
Z moich obserwacji jest jeszcze tak, ze nie tylko czlowiek zazdrosci innym, ale tez pragnie by mu zazdroszczono... wiec ten grzech ma dwa konce.
Dzieki za watek!
wada prowadzi do kolejnej:
- łakomstwo lub zachłanność żołądka, która ułatwia
- nieczystość, a ta
- chciwość lub miłość mamony, skąd blisko do
- gniewu, który ułatwia
- smutek (acedia), z niego
- lenistwo lub przygnębienie i zniechęcenie serca,
- próżność lub chełpliwość
- pycha- jako korona wad
A ja tu widze w tej liście błedne koło moich nastrojów
>zazdrość, a z drugiej strony pokora
> wdzięczność...
prosze o oswiecenie mnie
Jakie są leki na to:
dziękczynienie
modlitwa uwielbienia Boga Stwórcy
zajęcie się czymś konstruktywnym
myślenie: mam swoją niepowtarzalną drogę
ludzie wbrew pozorom nie mają tak łatwo i może nie ma im czego zazdrościć?
Coś jeszcze???
zachlannosc sama w sobie nie jest zla, chyba tylko na co jestesmy zachlanni
Znacie kazanie "zachlannie kochac swiat"?
EDIT
Oczywiscie kazanie ma tytul "Namietnie kochac swiat", ale sens pozostaje taki sam.
A czy wiekszosc tu piszacych osob nie jest zachlanna na dzieci?
Poetycka
o inny nurt myslenia mi chodzi, z racji zawodu - dupa, z racji nauki - dyskusje toczyly sie nt wlasnie pychy i zazdrosci. Mi wychodzi osobiscie, ze zazdrosc to inaczej jest pycha - trzeba by to rozpracowac i nie powiem, mam ochote sie tym zajac, ale czasu mi brak. Ewargiuszem z Pontu nie bede tu sypac bo po co? Nie o wiedze chodzi, a o swiadomosc. Logiczne myslenie.
Czlowiek po smierci nie bedzie liczony jak umial wyklepac zasady, ale jak kumal i realizowal. Jesli nic nie kumal, to jak zyl.