Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nie ma tego złego.....

edytowano sierpnia 2014 w Pomagajmy sobie
co by na dobre nie wyszło.

Jako że ostatnio spotyka mnie raczej to złe, to chętnie poczytam o beznadziejnych sytuacjach które Was spotkały, a które ostatecznie wyszły Wam na dobre.
Zacznę pierwsza: nie pojechałam na długo oczekiwany i wymarzony urlop, ale dzięki temu że zostałam w domu udało mi się przekonać męża do psa:) I już szukamy. Niby nic, ale dla mnie to było wielkie marzenie, wydawałoby się nie do spełnienia.


Komentarz

  • oo, fajowski wątek:-D u nas ostatnio wszystko wychodziło na złe,a teraz zaczyna się odwracać. No, napiszę więcej jak już to dobre się objawi w pełnej okazałości:-D
  • edytowano sierpnia 2014
    A u nas.. :))

    ...Ostatnia ciąża :) 
    Jak zaszłam w ciaze, to postrzegałam ją jako cos strasznego, nie do udźwignięcia..a ten ostatni rok okazał się Rokiem tylu Łask i Bozej ingerencji w nasze zycie, tyle dobrych spraw miało miejsce, tylu  Życzliwych Ludzi posyłał, depresja gdzies sobie poszla, pierwsze od lat rodzinne wakacje ..a córe kocham nad wszystko na swiecie :) 
    Żadne, literalnie ŻADNE z moich biadoleń i  lęków się nie sprawdziło :))




    .... I zrzucilam nawet kazdy kilogram ktory w ciazy przytylam he!

  • @Kalinosia - dzięki za ten wpis  :-*
  • W tym tygondiu byłam w Warszawie. Planowałam przyjechać do domu w sobotę. Spotkałam się ze znajomym małżeństwem i to było trudne spotkanie (środa), potem (czwartek) dyskutowałam sms-ami z tą znajomą i byłam tak przybita, że po Mszy św. Pojechałam po bilet i zamiast na sobotę, kupiłam na piątek, rezygnując z Mszy św. z udziałam ks. Bashebory (nie wiem, jak się to pisze), a także ze spotkania z synem.
    Dzięki temu nie tylko zostałam entuzjastycznie przyjęta przez męża, ale i mogłam ogarnąć mieszkanie i nie denerwować się, że w niedzielę jest brudno.
  • Kalinosia, pamiętam Twoje pierwsze wpisy . Cieszę się że jesteś już na tym etapie. Szkoda w sumie czasu na biadolenie. Lepiej w tym czasie dziękować Panu za Cud! Choć U mnie było podobnie. Przy czwartym dziecku.
  • Choroby moich dzieci - choc upierdliwe to kieruja ich mysli do Boga. Nasze zreszta tez ;)

    Radiestezja i wiele innego syfu domu rodzinnego otworzylo mi oczy i pozwolilo stac sie bardziej i bezwzglednie ZA Jezusem.

    Stan agonii mojej mamy uzmyslawia mi moje wady i daje sile by nad nimi pracowac.
  • Kazda klotnia z mezem konczy sie "krokiem na przod" :-)
  • Z prawdziwą przyjemnością czytam wpis Kalinosi z 16 sierpnia (12:06). Pamiętam pierwsze wpisy podnoszące resztki siwych włosów na mej głowie. Chwała Panu. I tak trzymać!
  • Diagnoza celiakia...przerażenie a teraz badania częste,motywacja do chudnięcia i dbania o siebie,zmiana diety i nawyków całej rodziny:-)
  • @Kalinosia, tego ze się wszytko u Ciebie ułoży to ja akurat byłam pewna od samego początku:) Może dlatego że sama tak bardzo pragnę dziecka, którego nie mogę mieć i trudno mi sobie wyobrazić że mozna nie cieszyć się z tego cudu:)
  • ...A ja dalej w to uwierzyć nie mogę.. ;)
    Dzieki :*


  • @kitek cuda się zdarzają, adopcja, adopcja serca itp

    Zawarłam pakt z Bogiem : nigdy więcej dzieci bo mam 4 i nie daje rady a będę się modlić i wspierać materialnie i finansowo inne dziecko i matkę
    Bóg jest wielki
    nie dał mi więcej dzieci ale też w wieku 42 lat przekwit jak ja się mecze od 3
    lat

    Wczoraj na rynku spotkałam koleżankę po latach
    miała problem z zajściem w ciążę
    Poronila pierwsze
    a tu co widzę
    2 chłopczykow biega obok
    a ona w 7mcu tez chłopca nosi
    Modliłam się za nią przed laty
  • Trwam dalej w małżeństwie
    Choć sił brakuje
    Rozwód od dawna chodzi po głowie
    nawet sprzedaż domu i wyprowadzka
    im więcej pośredników i oglądaczy tym bardziej żal
    Jednak zostajemy tutaj razem
    Czas przemeblowac i odświeżyć kąty
  • U mnie za to dlugo slepa bylam na dary od Boga i jasne pokazywanie co mam robic. Jak zaszlam w pierwsza ciaze maz praca beznadziejna ja tak samo...wiec juz w ciazy postanowilam ze wroce tuz po macierzynskim a wtedy to bylo 5 miesiecy. Maz szukal lepszej pracy bezskutecznie od lat wiec juz watpilismy w poprawe sytuacji no i jeszcze TA ciaza.....i wlasnie tydzien po nowinie ze jestem w ciazy dostal super prace!!! Ale ja czlowiek malej wiary nadal martwilam sie ze nowa praca trzeba b starac sie na poczatku i umowa na 3 miesiace....potem po porodzie synka czulam ze nie chce wracac po 5 miesiacach miotalam sie kombinowalam i wreszcie ktoregos ranka obudzilam sie z poczuciem ulgi i wiedzialam ze pojde na wychowawczy....dluga rozmowa z mezem czy udzwignie ciezar calkowitego utrzymania naszej rodziny ale maz wiedzial ze tak nalezy zrobic i powiedzial ze modlil sie bardzo o taka moja decyzje. Tego samego dnia w pracy maz dostal informacje o awansie i podwyzce wlasciwie w takiej kwocie jaka ja tracilam:))) Bog jest wielki.
    Synek mial 13 mies ja glupia znow zaczelam sie miotac zeby wrocic do pracy bo zapomna o mnie i takie glupoty a tu druga ciaza! Piekny znak zebym przestala z ta praca wariowac. Teraz mlodszy ma tez 13 mies koncze macierzynski tydzien temu zdecydowalam sie na wychowawczy a maz w czwartek kolejny awans i podwyzka.....az boje sie pomyslec co by bylo gdybym znowu zaszla w ciaze:))) Nam Bog daje dzieci z cala piekarnia chyba zamiast bochenka:) Az wstyd sie przyznac ale ja dlugo nie widzialam tego ze mam byc mama mam miec dzieci a reszta sie ulozy. Teraz ufam i nie boje sie ale ile czasu zmarnowalam na miotanie sie ehh....
  • @Natasza piękna historia. 
  • wiecie ja to dziwna jestem
    bo z każdym dzieckiem miej cierpliwości
    mniej finansów ma mąż 
    a ja chyba mniej wiary w siebie, w ludzi, Boga tyle samo
    wzrostu duchowego we mnie nie ma niestety
    jednak zaczęłam coś robić dla siebie wyłącznie - studia wymarzone
    odbywa się to kosztem domu i dzieci
    nie spotkałam w zyciu czegoś zeby było coś na plus i na plus
    raczej plus i minus
    jak mówi znajoma "czym lepiej tym gorzej"
    złoty środek nie istnieje

    takie moje osobiste przemyślenia
  • edytowano sierpnia 2014
    @Babka4, za każdym razem, kiedy cię takie doły ściągają, patrz w górę, na Niebo, na Boga, tam czeka na ciebie pomoc, tylko trzeba o nią prosić i wypełniac to, co ci powiedzą. Aha i jeszcz nie ustalać terminów. Bóg tobie ufa, w ciebie wierzy, a On jest taki mądry, że na pewno ma rację.
  • @Babka4 to ze jeszcze nie mialas sytuacji na plus i na plus nieznaczy ze tak nie bedzie ;) Wszystko zalezy jaka mamy perspektywe czasem dopiero po czasie mozna zobaczyc korzysci i zamysl Boga. Wiem ze teraz moze i latwo mi tak mowic bo akurat jestem na "gorce" i widze sens czasem b trudnych sytuacji z przeszlosci. Ja takze niestety jak bylo zle czesto wiara slabla i byly zal i pretensja. Chwala tym ktorzy w bardzo trudnych sytuacjach nadal nie watpia jest to trudne....ja krotko po slubie b powaznie zachorowalam i jaka bylam zla ze dlaczego zamiast cieszyc sie mezem mam cierpiec teraz. Uwazalam ze nie zasluzylam na kare- tak to wlasnie odbieralam. A teraz wiem ze gdyby nie choroba to pewnie do tej pory dzieci bym nie miala. Bo poszlabym raczej w strone zeby sobie pozyc nacieszyc sie mezem zrobic kariere a o dzieciach pomyslalabym moze po 35 roku zycia albo i nie..albo byloby za pozno. I tak sobie mysle ze Bog mnie zna wie ze na mnie jie dzialaja subtelne znaki ze dopiero choroba mogla pokazac mi co w zyciu wazne naprawde. Ale w trakcie zmagan z choroba nie pisalabym jak teraz..
  • @Natasza, tyle że ten minus czasem trwa tak długo, że człowiek traci nadzieję że jeszcze kiedyś będzie dobrze. Ja akurat @Babka4 bardzo dobrze rozumiem:(
    U mnie z dziećmi było inaczej, ja zawsze byłam na nie gotowa i mogłam mieć ich kilkoro, ale niestety do tego tanga trzeba dwojga...
  • @kitek, zgadzam sie oczywiscie ze dlugie minusy sa niezwykle ciezkie do przejscia...tak jak pisalam sama w trakcie dolow bylam nie do pocieszenia. Moze gdybym miala glebsza wiare.....Bog laskawy dla mnie byl bo stosunko szybko odwrocila sie karta. Mi osobiscie pomaga wiara w to ze Bog nie daje trudnosci ponad miare wiec moze Ci bardziej doswiadczani przez los sa po prostu silniejsi i Bog ufa ze dadza rade. Moze to troche infantylne ale mysle ze im ktos bardziej doswiadczany przez ziemskie trudnosci tym bardziej jest "wyrozniany" przez Boga...
  • Nie czuje sie ani silniejsza ani wyrożniona, jest mi po prostu źle i nie widze zadnego światła w tym tunelu
  • Przyjdzie czas i zobaczysz
  • Ale dzieci juz nie bedzie,a z tym sie pogodzic nie moge i trudno mi sobie wyobrazic ze wyniknie z tego cos dobrego
  • W swoim czasie zobaczysz. To jednak zależy i od tego, jak resztę czasu wykorzystasz
  • To ja mam taka sytucje. Syn rok temu musial zmienic przedszkole, a miejsca w nowym nie dostal w naszym miescie. Nie wiedzielismy co robic, syn prawie rok w domu przesiedzial. W koncu dostal miejsce tyle tylko, ze w przedszkolu w miasteczku obok. Razem z taksowka, ktora go codziennie zawozila iprzywozila :) Wiec koniec koncem i przedszkole mial lepsze niz u nas, i jeszcze ja nie musialam sie martwic odbieraniem go z przedszkola w ciazy, pozniej z dwojka maluchow.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.