Dlatego piszemy. Jak już będzie, to nie będziemy wiedzieć, co powiedzieć. Jak ktoś napisał: "Będzie dynamiczna ,niepowtarzalna,kolorowa i pełna zaskakujących zwrotów (oprócz tych zwrotów ku Tradycji). Dobrego obiadu."
Na razie nie wiemy czy Jorge Bergoglio pozytywnie przeszedł przez “masońskie sito” jakim była jego loża Rotary, i został zaproszony do członkostwa w loży masońskiej (może należał do niej już wcześniej?). Być może nie dowiemy się tego aż do jego śmierci, tak jak w przypadku wielu innych masonów. Na razie wiemy tylko że nie ma on żadnych obiekcji co do spotkań z przedstawicielami różnych lóż masońskich
Przyszły papież Franciszek z przedstawicielami loży masońskiej B’nai B’rith.
Ludzie. Rotary to nie masoneria. Mówi o tym i Rotary i masoneria. Rotary to kluby biznesowe bawiące się w formę a la masońską. To, że część Rotarian jest masonami to insza inszość.
Nie czuję się dobrze i może dlatego mam wyostrzoną wrażliwość. Gdy czytam wasze komentarze, to mi się niedobrze robi - duch pesymizmu i zgorzknienia przebija się przez monitor. Tłuczenie słomy i to zgniłej.
A może by tak - postarać się jednak zobaczyć coś pozytywnego o tym pontyfikacie, dostrzec owoce Bożej Chwały w Kościele?
„W tym roku pragniecie zgłębiać i przeżywać tajemnicę synostwa Bożego Jezusa, a – w Nim – tych wszystkich, którzy przez chrzest mają udział w Jego życiu, śmierci i zmartwychwstaniu. Chcecie zastanowić się nad tym, co znaczy być dzieckiem Boga i doświadczać Jego miłości. Pragniecie żyć tą miłością tak bardzo, aby świadczyć o niej wobec innych. Nasze dziecięctwo Boże to wierność, wdzięczność i uczestnictwo. Jest to wierność miłości Boga, który pierwszy nas umiłował, stworzył nas i oddał za nas swojego jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa. Jest to wdzięczność za Jego ojcowskie miłosierdzie, radość, która otwiera oczy i serca na obecność, na dobro i piękno braci. Jest to uczestnictwo w miłości Ojca i Syna w Duchu Świętym, która prowadzi nas do współprzeżywania radości i smutków, szczęścia i cierpienia, dostatku i niepowodzenia”
„Tej więzi z Panem nie należy rozumieć jako jakiegoś obowiązku czy czegoś narzuconego. Ta więź pochodzi z wnętrza człowieka. Chodzi tu o relację przeżywaną sercem. Jest to nasza przyjaźń z Bogiem, dana nam przez Jezusa; przyjaźń, która zmienia nasze życie i napełnia nas entuzjazmem, radością. Dlatego dar pobożności budzi w nas przede wszystkim wdzięczność i uwielbienie. Jest to w istocie motyw oraz najprawdziwsze znaczenie kultu i adoracji. Kiedy Duch Święty daje nam odczuć obecność Pana i całą Jego miłość do nas, rozgrzewa nasze serca i niemal spontanicznie prowadzi nas do modlitwy i świętowania. Pobożność jest zatem synonimem autentycznej postawy religijnej, dziecięcego zaufania Bogu, owej umiejętności modlenia się do Niego z miłością i prostotą, która jest właściwa dla ludzi pokornego serca”
„Drodzy młodzi, miejcie odwagę! Odpowiadajcie z entuzjazmem na miłość Boga jako umiłowane dzieci; odpowiadajcie z ufnością, gdy powracacie do Ojca jako marnotrawni synowie. Cieszcie się zawsze z łaski dziecięctwa Bożego i nieście tę radość światu. Święty Jan Paweł II, który osiemnaście lat temu rozpoczął z wami Lednicką drogę, niech was prowadzi i wyprasza wszystkie łaski potrzebne, by wasze młode życie było pełne i szczodre. Zawierzam was opiece Panny Maryi i z serca wam błogosławię”
Alta Vendita – Masoneria i przewrót w Kościele Katolickim – John Vennari
To przemówienie będzie krótkim expose na temat XIX-wiecznego dokumentu masońskiego “Stała Instrukcja Alta Vendita” [Permanent Instruction of Alta Vendita], który nakreślił plan pomocy w zrozumieniu tego czym jest “diaboliczna dezorientacja wyższej hierarchii”, o czym mówiła s. Łucja. Uważam, że “Stała Instrukcja” tłumaczy pochodzenie tej diabolicznej dezorientacji.
W książce “Atanazy i współczesny Kościół” [Athanasius and the Church of Our Time], bp Rudolph Graber zacytował masona, który oświadczył, że “celem (masonerii) nie jest już zniszczenie Kościoła, ale wykorzystanie go poprzez inflitrację” [3].
Inaczej mówiąc, skoro masoneria nie mogła całkowicie zniszczyć Kościoła Chrystusowego, to planuje nie tylko wykorzenić wpływ katolicyzmu na społeczeństwo, ale wykorzystać organizację Kościoła jako narzędzie “odnowy”, “postępu” i “oświecenia” – jako środka do realizacji własnych zasad i celów.
Zarys ogólny
Nakreślona w “Stałej Instrukcji” strategia zdumiewa swoją bezczelnością i oszustwem. Od samego początku dokument mówi o procesie którego realizacja będzie wymagała dziesięcioleci. Autorzy dokumentu wiedzieli, że nie doczekają jego realizacji. Rozpoczynali dzieło, które będzie realizowane przez przyszłe pokolenia wtajemniczonych. “Instrukcja” mówi: “W naszych szeregach jest tak, że żołnierz ginie, a walka toczy się dalej”.
“Instrukcja” wzywała do rozpowszechniania liberalnych idei i aksjomatów w społeczeństwie i w instytucjach KK, tak żeby na przestrzeni lat świeccy, seminarzyści, klerycy i prałaci przyzwyczajali się do postępowych zasad.
Z czasem ten sposób myślenia będzie tak przekonujący, że tacy będą wyświęcani księża, konsekrowani biskupi i mianowani kardynałowie, których myślenie będzie zgodne z nowoczesną myślą przedstawioną w “Zasadach z 1789″ [Principles of 1789] (pluralizm, równoś religii, oddzielenie Kościoła od państwa itp.).
W końcu spośród tych szeregów zostanie wybrany papież, który będzie prowadził Kościół ścieżką “oświecenia i odnowy”. Należy podkreślić, że ich celem nie było ulokowanie masona na stolicy piotrowej. Ich celem było stworzenie środowiska, które w końcu wyprodukuje papieża i hierarchię popierające liberalny katolicyzm, cały czas wierzący, że są wiernymi katolikami.
Nie mam zdania co do Alta Vendita, pierwszy raz o tym słyszę ale mniej więcej ten etap mamy osiągnięty - patrz moje refleksje z rozmów z zaangażowanymi katolikami w sąsiednim wątku
Czytając teraz komentarze wielu tradsów, że papież Franciszek jest masonem, że niszczy Kościół przytoczę wywiad, jakiego udzielił argentyński filozof, były ksiądz, Ruben Dri.
Ruben Dri: Franciszek zmienia tylko fasadę Kościoła
13 marca dzwoni do mnie dziennikarz i prosi o wywiad. Uradowany, roześmiany. Pytam go: „Z czego się pan tak cieszy?” „Bo mamy papieża Argentyńczyka”. „Ale mnie to wcale nie cieszy” – mówię. „O, to nie będziemy mogli zrobić wywiadu”.
(...) Był przeciwnikiem teologii wyzwolenia i tak działał, będąc prowincjałem jezuitów. Na zaangażowanie ludzi takich jak Yorio i Jalics w zakonie kierowanym przez Bergoglia nie było miejsca. Bergoglio należał do tych, którzy dążyli do oczyszczenia Kościoła z nas, ludzi teologii wyzwolenia i Ruchu Księży na Rzecz Trzeciego Świata (Movimiento de Sacerdotes para el Tercer Mundo).
(...) Jego wizja polityczna ma dwa aspekty. Jeden obejmuje stosunki ze światem ludzi biednych, z villas miserias oraz księżmi, którzy prowadzą tam działalność duszpasterską. On udzielał wsparcia temu światu, tym księżom, uważając, że działalność Kościoła rozwiąże kwestię biedy. Na przykład instytucje takie jak Caritas.
Ten aspekt jego politycznej wizji wiąże się z drugim: Bergoglio sprzeciwiał się projektom, które próbują atakować kwestię biedy za pomocą polityki państwa – takim, jakie proponuje w Argentynie kirchneryzm [chodzi o rządy Nestora Kirchnera 2003-2007 i jego następczyni Cristiny Fernandez de Kirchner, prezydenty tego kraju od 2007 r.]. Bieda – w jego wizji świata – jest naturalnym stanem rzeczy, o który kościół się zatroszczy. Jako biskup Bergoglio artykułował poglądy opozycji wobec rządów Nestora i Cristiny.
Wracając do postrzegania Franciszka przez świat: z pewością on przeprowadza w Kościele zmiany, ale to tylko odnowa fasady, nie głęboka przebudowa. Zmiany, które przeprowadza, służą w istocie temu, by wszystko zostało po staremu.
Co jakiś czas powraca kwestia legalnej aborcji [w Argentynie aborcja jest legalna tylko w przypadkach gwałtu i zagrożenia życia lub zdrowia kobiety]. Czy Argentyńczycy mogą teraz o tym zapomnieć?
Wprowadzenie jej byłoby teraz bardzo trudne. Tym lepiej, że zdążyliśmy zalegalizować małżeństwa między osobami tej samej płci, bo również i to mogłoby okazać się teraz niemożliwe.
Przypomnę też, że papież Franciszek jako kardynał Buenos Aires wezwał księży archidiecezji do przeciwstawienia się aborcji i eutanazji. Zdecydowanie opowiedział się też za nauczaniem Kościoła o homoseksualizmie. Uznał, że prawo do adopcji dzieci przez lesbijki lub gejów jest dyskryminacją dzieci, chociaż nauczał o potrzebie szacunku dla osób, które są homoseksualistami.
Będąc prymas Argentyny stanął do konfrontacji z rządem, gdy wprowadzana była Ustawa o małżeństwie między osobami tej samej płci. W dzień przed jej zatwierdzeniem, wydał notę określaną jako święta wojna Boga przeciw projektowi, który przewidywał, że homoseksualiści mogą zawrzeć ślub i adoptować dzieci.
A co na temat nowo wybranego papieża czytamy(marzec 2013 r.) na stronie Fakt.pl?
1. Czy dopuści małżeństwa homoseksualne?
Nie. – To pogwałcenie planu Bożego. Nie bądźmy naiwni, nie mówimy tu o zwykłej politycznej batalii, tylko o destrukcyjnych pretensjach wobec Bożego planu. Nie mówimy o zwykłej ustawie, ale raczej o machinacjach z Ojcem Kłamstwa, który stara się zmylić i zwieść dzieci Boże – tak skomentował w 2010 r. legalizację związków osób tej samej płci w Argentynie. Choć jednocześnie na każdym kroku podkreśla, że homoseksualiści zasługują na szacunek, bo też są dziećmi bożymi.
2. Czy pozwoli na adopcje przez homoseksualistów?
Nie. Zdecydowanie potępia pomysł dopuszczenia adopcji dzieci przez pary homoseksualne. – Jest to forma działania przeciwko dzieciom – twierdzi nowy papież. Po tych słowach spotkał się ze zdecydowaną naganą ze strony argentyńskiego prezydenta, który powiedział wówczas, że Kościół to „średniowiecze i inkwizycja”. Ale Bergoglio mówi wprost: – Bóg chciał inaczej. Chciał dać dzieciom matkę i ojca.
3. Czy dopuści aborcję?
Nie. – Aborcja nigdy nie jest rozwiązaniem. Mówiąc o ciąży, trzeba brać pod uwagę oba życia. I o oba dbać. Szacunek dla życia jest wartością bezwzględną – twierdzi Bergoglio. Według niego komunii świętej nie powinni przyjmować ludzie, którzy swoim działaniem lub nawet w opiniach występują przeciwko ochronie życia. I miał tu na myśli zarówno lekarzy, jak i polityków.
Klarcia ma POZNANIE, że papież Franciszek będzie nam posługiwał co najmniej trzy lata.
To POZNANIE było dokładniejsze: ten pontyfikat potrwa trzy lata - złagodziłam je trochę, bo nie chciałam wywoływać burzy. Niewiele mi to pomogło, bo i tak przejechano się po Klarci:
"Klarcia ma POZNANIE ?! Klarcia litosci"
"i tak dobrze, że nie WIZJĘ, bo by trzeba do Tekielego wysłać."
"A ja się pytam, w trosce o Klarciną duszę, czy Klarcia swoje "POZNANIE" skonsultowała ze spowiednikiem, zanim zaczęła je na forum głosić?"
Upłynęło trochę czasu i.. na pokładzie samolotu do Korei Franciszek powiedział: "Wiem, to będzie trwało przez krótki czas. Dwa lub trzy lata, a potem... do domu Ojca"
Nie manipuluję, skróciłam Twój wpis, bo " zanim zaczęła je na forum głosić?" pokazują przecież, że o publiczne głoszenie chodzi - zresztą podałam link.
Odbiór tego co Pan mówi nie jest łatwy - nie ma się 100% pewności, że jest to Jego głos, a nie nasze własne myśli. Cieszy mnie więc wypowiedź papieża. Jeśli był to głos Pana, to miał ukoić mój niepokój, bo obawiałam się, że ten pontyfikat zakończy się w ciągu kilku miesięcy - a naprawdę bardzo raduje się moja dusza takim właśnie papieżem. Od chwili pierwszego nawrócenia na niego czekałam. Ten pontyfikat upewnił mnie, że Jezus nie pomylił się likując Klarcię w Kk.
„Rodzina chrześcijańska, małżeństwo, nigdy nie były tak atakowane, jak teraz. Atakowane bezpośrednio, atakowane konkretnie. Być może się mylę, mogą powiedzieć o tym historycy Kościoła. Ale rodzina jest bita. W rodzinę się bije, rodzinę się niszczy, jakby to był jakiś kolejny rodzaj stowarzyszenia. Można nazwać rodziną wszystko. A ponadto ile mamy rodzin poranionych, ile małżeństw rozbitych, ileż relatywizmu w pojmowaniu sakramentu małżeństwa! Gdy się spojrzy z socjologicznego punktu widzenia, z punktu widzenia wartości ludzkich, z punktu widzenia katolickiego sakramentu, jest to kryzys rodziny. Kryzys, bo uderza się w nią z każdej strony i jest mocno poraniona. Dlatego jest jasne, że nie ma innej drogi, niż coś z tym zrobić. A zatem ty się pytasz: co możemy zrobić? Owszem, możemy głosić piękne wykłady, wydawać oświadczenia o pryncypiach. To trzeba robić, to jest pewne. To musi być jasne i trzeba mówić: to, co proponujecie, nie jest małżeństwem. To jest stowarzyszenie, ale to nie jest małżeństwo. Czasami trzeba powiedzieć rzeczy bardzo jasno. I trzeba o tym mówić! Ale duszpasterstwo ma pomagać. W tym wypadku musi być ciałem przy ciele. Towarzyszyć. A to oznacza: tracić czas. Wielkim mistrzem tracenia czasu był Jezus, tracił czas towarzysząc w otwieraniu sumień, uzdrawiając chorych, nauczając. Towarzyszyć oznacza iść drogą razem”
Spodobało mi się zdanie, że „Kościół bez Maryi jest sierocińcem”, ale nie zrozumiałam tego: „ci, którzy nie chcą jej za matkę, będą ją mieli jako teściową”.
„ci, którzy nie chcą jej za matkę, będą ją mieli jako teściową”.
Może chodziło o to, że będzie czuwała nad tym kim z daleka? - bo chyba nie, że będzie jak trudna teściowa. W każdym bądź razie w słowach (wszystkich) papieża widać wyraźną troskę o rodzinę, o nie sakramentalną także, bo dobry pasterz troszczy się o owce poranione - nie zostawia ich samopas. Klarcia zna to doskonale - gdy trafiła do Carlsberga żyła z związku niesakramentalnym. Inną sprawą jest, że gdy potraktowała serio nauczanie Kościoła w tym względzie, skończyło się to tragicznie dla dzieci. Ksiądz Franciszek gdy żył, prosił Klarcię o rozwagę na tym polu - był zdania, że najpierw powinniśmy się nawrócić, a dopiero później podejmować decyzję, Klarcia jednak zrobiła po swojemu.
Komentarz
W 1999 nie mieliśmy jeszcze papieża Franciszka.
mówią o tym jedni i drudzy !
Gdy czytam wasze komentarze, to mi się niedobrze robi - duch pesymizmu i zgorzknienia przebija się przez monitor.
Tłuczenie słomy i to zgniłej.
A może by tak - postarać się jednak zobaczyć coś pozytywnego o tym pontyfikacie, dostrzec owoce Bożej Chwały w Kościele?
a wiecie, ze jak sie postawi krzyz na odwrot, to wychodzi znak szatana, he?
„W tym roku pragniecie zgłębiać i przeżywać tajemnicę synostwa Bożego Jezusa, a – w Nim – tych wszystkich, którzy przez chrzest mają udział w Jego życiu, śmierci i zmartwychwstaniu. Chcecie zastanowić się nad tym, co znaczy być dzieckiem Boga i doświadczać Jego miłości. Pragniecie żyć tą miłością tak bardzo, aby świadczyć o niej wobec innych. Nasze dziecięctwo Boże to wierność, wdzięczność i uczestnictwo. Jest to wierność miłości Boga, który pierwszy nas umiłował, stworzył nas i oddał za nas swojego jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa. Jest to wdzięczność za Jego ojcowskie miłosierdzie, radość, która otwiera oczy i serca na obecność, na dobro i piękno braci. Jest to uczestnictwo w miłości Ojca i Syna w Duchu Świętym, która prowadzi nas do współprzeżywania radości i smutków, szczęścia i cierpienia, dostatku i niepowodzenia”
„Tej więzi z Panem nie należy rozumieć jako jakiegoś obowiązku czy czegoś narzuconego. Ta więź pochodzi z wnętrza człowieka. Chodzi tu o relację przeżywaną sercem. Jest to nasza przyjaźń z Bogiem, dana nam przez Jezusa; przyjaźń, która zmienia nasze życie i napełnia nas entuzjazmem, radością. Dlatego dar pobożności budzi w nas przede wszystkim wdzięczność i uwielbienie. Jest to w istocie motyw oraz najprawdziwsze znaczenie kultu i adoracji. Kiedy Duch Święty daje nam odczuć obecność Pana i całą Jego miłość do nas, rozgrzewa nasze serca i niemal spontanicznie prowadzi nas do modlitwy i świętowania. Pobożność jest zatem synonimem autentycznej postawy religijnej, dziecięcego zaufania Bogu, owej umiejętności modlenia się do Niego z miłością i prostotą, która jest właściwa dla ludzi pokornego serca”
„Drodzy młodzi, miejcie odwagę! Odpowiadajcie z entuzjazmem na miłość Boga jako umiłowane dzieci; odpowiadajcie z ufnością, gdy powracacie do Ojca jako marnotrawni synowie. Cieszcie się zawsze z łaski dziecięctwa Bożego i nieście tę radość światu. Święty Jan Paweł II, który osiemnaście lat temu rozpoczął z wami Lednicką drogę, niech was prowadzi i wyprasza wszystkie łaski potrzebne, by wasze młode życie było pełne i szczodre. Zawierzam was opiece Panny Maryi i z serca wam błogosławię”
http://www.fronda.pl/a/papiez-do-mlodych-na-lednicy,38196.html
----
szopka jakaś ....
małe rozwinięcie tematu
Alta Vendita – Masoneria i przewrót w Kościele Katolickim – John Vennari
To przemówienie będzie krótkim expose na temat XIX-wiecznego dokumentu masońskiego “Stała Instrukcja Alta Vendita” [Permanent Instruction of Alta Vendita],
który nakreślił plan pomocy w zrozumieniu tego czym jest “diaboliczna
dezorientacja wyższej hierarchii”, o czym mówiła s. Łucja. Uważam, że
“Stała Instrukcja” tłumaczy pochodzenie tej diabolicznej dezorientacji.
W książce “Atanazy i współczesny Kościół” [Athanasius and the Church of Our Time],
bp Rudolph Graber zacytował masona, który oświadczył, że “celem
(masonerii) nie jest już zniszczenie Kościoła, ale wykorzystanie go
poprzez inflitrację” [3].
Inaczej mówiąc, skoro masoneria nie mogła całkowicie zniszczyć
Kościoła Chrystusowego, to planuje nie tylko wykorzenić wpływ
katolicyzmu na społeczeństwo, ale wykorzystać organizację Kościoła jako
narzędzie “odnowy”, “postępu” i “oświecenia” – jako środka do realizacji
własnych zasad i celów.
Zarys ogólny
Nakreślona w “Stałej Instrukcji” strategia zdumiewa swoją
bezczelnością i oszustwem. Od samego początku dokument mówi o procesie
którego realizacja będzie wymagała dziesięcioleci. Autorzy dokumentu
wiedzieli, że nie doczekają jego realizacji. Rozpoczynali dzieło, które
będzie realizowane przez przyszłe pokolenia wtajemniczonych.
“Instrukcja” mówi: “W naszych szeregach jest tak, że żołnierz ginie, a
walka toczy się dalej”.
“Instrukcja” wzywała do rozpowszechniania liberalnych idei i
aksjomatów w społeczeństwie i w instytucjach KK, tak żeby na przestrzeni
lat świeccy, seminarzyści, klerycy i prałaci przyzwyczajali się do
postępowych zasad.
Z czasem ten sposób myślenia będzie tak przekonujący, że tacy będą
wyświęcani księża, konsekrowani biskupi i mianowani kardynałowie,
których myślenie będzie zgodne z nowoczesną myślą przedstawioną w
“Zasadach z 1789″ [Principles of 1789] (pluralizm, równoś religii,
oddzielenie Kościoła od państwa itp.).
W końcu spośród tych szeregów zostanie wybrany papież, który będzie
prowadził Kościół ścieżką “oświecenia i odnowy”. Należy podkreślić, że
ich celem nie było ulokowanie masona na stolicy piotrowej. Ich
celem było stworzenie środowiska, które w końcu wyprodukuje papieża i
hierarchię popierające liberalny katolicyzm, cały czas wierzący, że są
wiernymi katolikami.
cd: http://www.bibula.com/?p=74239
Ruben Dri: Franciszek zmienia tylko fasadę Kościoła
13 marca dzwoni do mnie dziennikarz i prosi o wywiad. Uradowany, roześmiany. Pytam go: „Z czego się pan tak cieszy?” „Bo mamy papieża Argentyńczyka”. „Ale mnie to wcale nie cieszy” – mówię. „O, to nie będziemy mogli zrobić wywiadu”.
(...) Był przeciwnikiem teologii wyzwolenia i tak działał, będąc prowincjałem jezuitów. Na zaangażowanie ludzi takich jak Yorio i Jalics w zakonie kierowanym przez Bergoglia nie było miejsca. Bergoglio należał do tych, którzy dążyli do oczyszczenia Kościoła z nas, ludzi teologii wyzwolenia i Ruchu Księży na Rzecz Trzeciego Świata (Movimiento de Sacerdotes para el Tercer Mundo).
(...) Jego wizja polityczna ma dwa aspekty. Jeden obejmuje stosunki ze światem ludzi biednych, z villas miserias oraz księżmi, którzy prowadzą tam działalność duszpasterską. On udzielał wsparcia temu światu, tym księżom, uważając, że działalność Kościoła rozwiąże kwestię biedy. Na przykład instytucje takie jak Caritas.
Ten aspekt jego politycznej wizji wiąże się z drugim: Bergoglio sprzeciwiał się projektom, które próbują atakować kwestię biedy za pomocą polityki państwa – takim, jakie proponuje w Argentynie kirchneryzm [chodzi o rządy Nestora Kirchnera 2003-2007 i jego następczyni Cristiny Fernandez de Kirchner, prezydenty tego kraju od 2007 r.]. Bieda – w jego wizji świata – jest naturalnym stanem rzeczy, o który kościół się zatroszczy. Jako biskup Bergoglio artykułował poglądy opozycji wobec rządów Nestora i Cristiny.
Wracając do postrzegania Franciszka przez świat: z pewością on przeprowadza w Kościele zmiany, ale to tylko odnowa fasady, nie głęboka przebudowa. Zmiany, które przeprowadza, służą w istocie temu, by wszystko zostało po staremu.
Co jakiś czas powraca kwestia legalnej aborcji [w Argentynie aborcja jest legalna tylko w przypadkach gwałtu i zagrożenia życia lub zdrowia kobiety]. Czy Argentyńczycy mogą teraz o tym zapomnieć?
Wprowadzenie jej byłoby teraz bardzo trudne. Tym lepiej, że zdążyliśmy zalegalizować małżeństwa między osobami tej samej płci, bo również i to mogłoby okazać się teraz niemożliwe.
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/ameryka-lacinska/20140201/ruben-dri-franciszek-zmienia-tylko-fasade-kosciola-rozmowa-artura
Będąc prymas Argentyny stanął do konfrontacji z rządem, gdy wprowadzana była Ustawa o małżeństwie między osobami tej samej płci. W dzień przed jej zatwierdzeniem, wydał notę określaną jako święta wojna Boga przeciw projektowi, który przewidywał, że homoseksualiści mogą zawrzeć ślub i adoptować dzieci.
A co na temat nowo wybranego papieża czytamy(marzec 2013 r.) na stronie Fakt.pl?
1. Czy dopuści małżeństwa homoseksualne?
Nie. – To pogwałcenie planu Bożego. Nie bądźmy naiwni, nie mówimy tu o zwykłej politycznej batalii, tylko o destrukcyjnych pretensjach wobec Bożego planu. Nie mówimy o zwykłej ustawie, ale raczej o machinacjach z Ojcem Kłamstwa, który stara się zmylić i zwieść dzieci Boże – tak skomentował w 2010 r. legalizację związków osób tej samej płci w Argentynie. Choć jednocześnie na każdym kroku podkreśla, że homoseksualiści zasługują na szacunek, bo też są dziećmi bożymi.
2. Czy pozwoli na adopcje przez homoseksualistów?
Nie. Zdecydowanie potępia pomysł dopuszczenia adopcji dzieci przez pary homoseksualne. – Jest to forma działania przeciwko dzieciom – twierdzi nowy papież. Po tych słowach spotkał się ze zdecydowaną naganą ze strony argentyńskiego prezydenta, który powiedział wówczas, że Kościół to „średniowiecze i inkwizycja”. Ale Bergoglio mówi wprost: – Bóg chciał inaczej. Chciał dać dzieciom matkę i ojca.
3. Czy dopuści aborcję?
Nie. – Aborcja nigdy nie jest rozwiązaniem. Mówiąc o ciąży, trzeba brać pod uwagę oba życia. I o oba dbać. Szacunek dla życia jest wartością bezwzględną – twierdzi Bergoglio. Według niego komunii świętej nie powinni przyjmować ludzie, którzy swoim działaniem lub nawet w opiniach występują przeciwko ochronie życia. I miał tu na myśli zarówno lekarzy, jak i polityków.
http://www.fakt.pl/Kardynal-Bergoglio-zostawil-dziewczyne-przed-slubem-Kim-jest-nowy-papiez,artykuly,203962,1.html
Pod: http://wielodzietni.org/discussion/comment/736913#Comment_736913
Klarcia napisała:
Klarcia ma POZNANIE, że papież Franciszek będzie nam posługiwał co najmniej trzy lata.
To POZNANIE było dokładniejsze: ten pontyfikat potrwa trzy lata - złagodziłam je trochę, bo nie chciałam wywoływać burzy. Niewiele mi to pomogło, bo i tak przejechano się po Klarci:
"Klarcia ma POZNANIE ?!
Klarcia litosci"
"i tak dobrze, że nie WIZJĘ, bo by trzeba do Tekielego wysłać."
"A ja się pytam, w trosce o Klarciną duszę, czy Klarcia swoje "POZNANIE" skonsultowała ze spowiednikiem, zanim zaczęła je na forum głosić?"
Upłynęło trochę czasu i.. na pokładzie samolotu do Korei Franciszek powiedział: "Wiem, to będzie trwało przez krótki czas. Dwa lub trzy lata, a potem... do domu Ojca"
Nie manipuluję, skróciłam Twój wpis, bo " zanim zaczęła je na forum głosić?" pokazują przecież, że o publiczne głoszenie chodzi - zresztą podałam link.
Odbiór tego co Pan mówi nie jest łatwy - nie ma się 100% pewności, że jest to Jego głos, a nie nasze własne myśli. Cieszy mnie więc wypowiedź papieża. Jeśli był to głos Pana, to miał ukoić mój niepokój, bo obawiałam się, że ten pontyfikat zakończy się w ciągu kilku miesięcy - a naprawdę bardzo raduje się moja dusza takim właśnie papieżem. Od chwili pierwszego nawrócenia na niego czekałam. Ten pontyfikat upewnił mnie, że Jezus nie pomylił się likując Klarcię w Kk.
„Rodzina chrześcijańska, małżeństwo, nigdy nie były tak atakowane, jak teraz. Atakowane bezpośrednio, atakowane konkretnie. Być może się mylę, mogą powiedzieć o tym historycy Kościoła. Ale rodzina jest bita. W rodzinę się bije, rodzinę się niszczy, jakby to był jakiś kolejny rodzaj stowarzyszenia. Można nazwać rodziną wszystko. A ponadto ile mamy rodzin poranionych, ile małżeństw rozbitych, ileż relatywizmu w pojmowaniu sakramentu małżeństwa! Gdy się spojrzy z socjologicznego punktu widzenia, z punktu widzenia wartości ludzkich, z punktu widzenia katolickiego sakramentu, jest to kryzys rodziny. Kryzys, bo uderza się w nią z każdej strony i jest mocno poraniona. Dlatego jest jasne, że nie ma innej drogi, niż coś z tym zrobić. A zatem ty się pytasz: co możemy zrobić? Owszem, możemy głosić piękne wykłady, wydawać oświadczenia o pryncypiach. To trzeba robić, to jest pewne. To musi być jasne i trzeba mówić: to, co proponujecie, nie jest małżeństwem. To jest stowarzyszenie, ale to nie jest małżeństwo. Czasami trzeba powiedzieć rzeczy bardzo jasno. I trzeba o tym mówić! Ale duszpasterstwo ma pomagać. W tym wypadku musi być ciałem przy ciele. Towarzyszyć. A to oznacza: tracić czas. Wielkim mistrzem tracenia czasu był Jezus, tracił czas towarzysząc w otwieraniu sumień, uzdrawiając chorych, nauczając. Towarzyszyć oznacza iść drogą razem”
http://info.wiara.pl/doc/2217442.Papiez-bardzo-ostro-o-atakach-na-rodzine
Może chodziło o to, że będzie czuwała nad tym kim z daleka? - bo chyba nie, że będzie jak trudna teściowa.
W każdym bądź razie w słowach (wszystkich) papieża widać wyraźną troskę o rodzinę, o nie sakramentalną także, bo dobry pasterz troszczy się o owce poranione - nie zostawia ich samopas.
Klarcia zna to doskonale - gdy trafiła do Carlsberga żyła z związku niesakramentalnym. Inną sprawą jest, że gdy potraktowała serio nauczanie Kościoła w tym względzie, skończyło się to tragicznie dla dzieci.
Ksiądz Franciszek gdy żył, prosił Klarcię o rozwagę na tym polu - był zdania, że najpierw powinniśmy się nawrócić, a dopiero później podejmować decyzję, Klarcia jednak zrobiła po swojemu.