Macie jakieś pomysły?
Dziewczyny powiedzcie co widzicie na takiej randce co Wam najbardziej odpowiada, a co kompletnie nie.
Ma być niedrogo, taka randka dla wielodzietnych rodziców.
Oczywiste pomysły to:
1. cukiernia - żeby pogadać i pogapić się na siebie (niedrogo w końcu ile można zjeść ciasta)
2. restauracja - to raczej z okazji rocznicy ślubu, żeby żona nie musiała zaiwaniać w kuchni.
3. kino - jeśli chcemy coś wspólnie obejrzeć. Tylko co zrobić przez te 3 godziny z dziećmi ? O jedzeniu na mieście raczej można zapomnieć, cholernie drogo i w biegu.
4. romantyczny spacer - tylko w czym miałby się przejawiać ten romantyzm, dalibóg nie wiem ?
Wersja droga
1. Noc po za domem - w wynajętym hotelu, motelu, możliwości jest wiele. Noc ze śniadaniem to około 400zł za 2 osoby chodzi też o standard żeby nie był późny Gierek.
Właściwie na tym koncepcje mi się kończą. Pomóżcie.
Komentarz
Za pagórek to chodzę z dziećmi robić siusiu (wiem złośliwy jestem).
:-)
Spacer zawsze ok, mozna nawet z dziecmi sie przejsc, wziasc ze soba troche zarla i zrobic piknik przy zachodzie slonca. Praktykujemy
tak samo z wyjsciami do kawiarni/restauracji - ok, ale musi byc cicho ,pusto i intymnie:P
spacery sa super, a juz w ogole spacery w miejsca 'sentymentalne'.
generalnie marze o randce, ale to za kilka lat, po ostatniej probie wyjscia wieczorem mam dosc:P
A więc jeśli idą z wami to trzeba wziąć picie, pieluchy, chusteczki i masę innych rzeczy.
Przy takiej pogodzie to raz, dwa. Ubieram tylko buty, wsadzam w wozek (na dole zawsze mam jakies pieluchy, jablko, wafle ryzowe) i wio.
Zbyszek, w jakim wieku masz ekipę?
Bo my naszych (13-5lat) zostawiamy samych i idziemy na spacer do lasu :-)
Ale jakoś słabo z tymi pomysłami. Nigdzie nie wychodzicie z mężami ?
Mamy ostatnio taki rytual, ze po mszy niedzielnej idziemy do kawiarnii, kupujemy jakies wypieki, kawe na wynos i idziemy z tym wszystkim na bardzo ladny plac zabaw, taki z kwitnacymi akurat drzewami i widokiem na stare miasto. Dzieci same sie bawia, a my mozemy w spokoju posiedziec na lawce i wypic razem kawe.
Za pol roku pewnie juz inaczej bedzie mozna kombinowac, a teraz probowac zrobic co najlepsze w tej sytuacji.
i to wcale nie musi byc drogie..jak sie wszystko zorganizuje odpowiednio wczesniej to bedzie nie drogo !
U nas to raczej śniadanie do łóżka
tak jak niektore kobiety wola z kolezankami ale tak sobie mysle ze z czasem cos ginie bezpowrotnie
Ale kolacja gdzies tak od 17
Albo dzieci zabrane na weekend z domu przez babcie och marzy mi sie..
A co to takiego?
Bo...nie pamiętam.
A co do randek, to np. żona w ubiegłym roku zabrała mnie na wyjazd integracyjny z jej pracy do Pragi na 3 dni. Dzieci zostały porozdzielane po rodzinie. I było jak za dawnych lat
Takimi okazjami na randki bywają też różne uroczystości u znajomych, spektakle teatralne, koncerty, przejażdżki rowerowe, łasuchowanie w cukierniach lub kawiarniach czy totalne lenistwo sypialniane. Wykorzystuje się najczęściej różne wyjazdy dzieci, albo ich zabawy z rówieśnikami na boisku. Randkę można przecież zacząć w każdej chwili i nie trzeba się do niej jakoś specjalnie przygotowywać. Tak jak pisała Maciejka wystarczy usiąść kawałek dalej od bawiących się dzieci i już jest miło No chyba że planuje się coś specjalnego i ma być z wykopem.
Tak poza tym, to z randkami krucho, mąż niby widzi taką potrzebę, gorzej z realizacja. Najprędzej w domu przy lampce wina, najmłodszy dość wcześnie zasypia, starsze na górze, po kolacji już rzadko schodzą, no i jak u @Agnicha - liturgia raz w tyg., jeśli uda nam się wyjść razem i bez najmłodszego, a nie jest to takie oczywiste, to jest fajna randka, czasem po jeszcze do kawiarni ma chwilke wpadamy:)
E. W kinie ostatnio przed narodzinami ostatnio, ale nie bardzo lubię, wolę e domu z mężem coś obejrzeć:)
z akapitem tymże (zaznaczenie moje)
Widział Pan na co dzień ich miłość? Musieli być bardzo zapracowani...
I byli. Miłość widziałem w każdym ich zwykłym geście, słowie... Co ciekawe i chyba godne polecenia wszystkim małżeństwom, rodzice jedno popołudnie w tygodniu mieli tylko dla siebie. Między 17 a 23 wychodzili z domu: do teatru, restauracji, czy na spacer. Ojciec kiedyś powiedział mi, że po wielu latach małżeństwa, mieli z matką ten sam zapał, co pierwszego dnia po ślubie. Co więcej: ojciec mówił, że kocha matkę bardziej, niż za narzeczeństwa. Kiedy ktoś pytał mojego ojca jak tworzy tak niesamowitą atmosferę miłości i bezpieczeństwa w rodzinie, ojciec mówił po prostu, że jeśli się bardzo chce, to można.
Do kina chetnie, ale powyższych niekoniecznie. Jedzenie na noc odpada, bo potem mecze sie do rana. Ale restauracja późnym popołudniem :x lub wspólne śniadanie 8->
Jak jedziemy do teściow to zostawiamy dzieci i ewakuujemy sie. Czasem w ciagu dnia jak dzieci w szkole. :-)
Zbyszek, pisałeś ze masz dzieci w każdym wieku. Starsi nie mogą zostac z młodszymi na troszkę?