Budzę się nocą przerażona bo umieram. Rąk i nóg nie czuję, jak z waty. I to trwa parę godzin.
Mówią że to lęki nocne.
Ale lęk przed czym?
Jestem przecież szczęśliwa!
Ktos to zna/ Przeżył? Przerobił?
Są sposoby?
Jako karmiąca, wiele lekartsw brać nie mogę.
Komentarz
http://pl.wikipedia.org/wiki/Porażenie_przysenne
Są to zaburzenia snu, kiedy organizm strzela tą substancją zwiotczającą kiedy człowiek jest jeszcze w miarę przytomny - kiedyś mnie to męczyło, było jak fala, nie mogłam się ruszyć i dopiero gwałtowne poruszenie przerywało ten stan.
Wiązało się to u mnie z nadmiernym przemęczeniem, brakami minerałów i piciem kawy na noc.
NB: Proszę nie nadinterpretować terminologię "po wysiłku"
Wcześniej porobili mi badania przeróżne, i na te zawroty głowy, i hormonalne i u neurola byłam. Lekarka powiedziała, że teraz to tylko do psychiatry mogę sobie pójść.
To było dość dawno, jeszcze w Pl.
A leki przestałam brać zaraz jak zaszłam w ciążę.
Czy znasz przyczynę? (ed: @szczurzysko)
WLaSnie spędziłam noc całą na IP. Wysłali mnie na radiologię płuc bo mówiłam że gdy mi się wydaje że umieram, oddech mam płytki.
Zrobili dwa badania krwi, wszystko dobrze.
Teraz wyszłam (bez zgody lekarskiej) bo kto moją 5-mies. córeczkę nakarmi?
A dalej mam zawroty głowy.
Niestety, przyczyny nie znam. Może stres, praca? Nie wiem, choć obiektywnych kłopotów i zmartwień wtedy nie miałam.
A jeśli to nie wystarczy, to może i coś innego, ale nie xanax, o którym pisała szczurzysko, bo to straszne paskudztwo. Ja dostałam kiedyś na miesiąc, ale skutki odczuwałam długo.
Może tak jak piszecie: niedobór witamin.
A co ze stresem... jestem zdziwiona bo lęki przychodzą choć jestem na urlopie macierzyńskim, i nie mam kłopotów. Być może trudne przeżycia z przeszłości?
Ciało dopiero teraz odreagowuje?!
)
Nie wiem jaka przyczyna.
Będzie jeszcze zbadana moja tarczyca.
Ale współczuję... Gdyby mnie coś takiego znów spotkała, od razu szłabym do lekarza po jakieś leki. Bo to ciężko tak żyć.
No ale nadwagę owszem