Jak w tytule. Trzylatka włożyła ponoć, fridą nic nie daję rady wyciągnąć. Nie była ze mną, tylko z opiekunką. Przyszły z wrzaskiem, młoda praktycznie nie da się dotknąć.
Ja bym pojechała do lekarza, jeśli w domu się nie udało, a dziecko mocno zdenerwowane. Jeśli nie wychodzi łatwo to bez uspokojenia się raczej nie wyjdzie, a przy płaczu może jeszcze przesunąć się głębiej.
Jak Maciek miał "pielscień nosku" to po długim płaczu (odpowiednio dużo śluzu ) udało sie "katarkiem", ale jak już był "oponek nosku" to pan laryngolog za odpowiednią opłatą był uprzejmy otworzyć gabinet, zaprosić na fotel i oponke usunąć. :^o
Ja jeszcze próbuję przedmuchiwać; tj. zamykasz jedną dziurkę (tę bez dodatków), dajesz "buziaka" wdmuchując dużo powietrza, mocno. Powietrze wylatuje dziurką z zakazanym przedmiotem i przedmiot powinien wylecieć. Wydmuchałem tak modelinę; ostatnio włożyła sobie guzik, nie udało się nic wydmuchać, więc pojechaliśmy na dyżur; nic nie znaleźli, choć nawet endoskopem działał w nosie. Być może coś jest już połknięte.
Nam wyjęli pestkę ssakiem na laryngologii. Nie ma co się wahać, jak domowe metody nie działają, bo potem śluzówka spuchnie wokół ciała obcego i będzie trudniej.
Uleńka, bo to pewnie o nią chodzi, ma dopiero 3 lata. Nie umie jeszcze dmuchać. Mam nadzieję, że zeszłoroczny żołądź był rozmoczony a tegoroczny mały Więc co by nie wsadziła, łatwo się wyjmie.
Trzylatek to kumate dziecko jest, nasz niespełna 3 kilkakrotnie w ten sposób pozbył się roznosci, które tam zamieszczal. Fakt, nigdy nie był to zoledz. Warto spróbować, zatkac pustą dziurkę i nakłonić do dmuchania drugą. @Haku jak córeczka dziś? Lepiej?
Dobra, jestem. Było super bombowo, sama w poczekalni musiałam odczekać swoje, bo panie mnie zakwalifikowały na kolor żółty, czyli czekanie 60 minut (albo i dłużej jak się okazało). Byłam z młodszą dwójką, Ankę udało się sprzedać. Podczas czekania dostałam opr, że dzieci podłogi rękami dotykają, a to szpital (no też mnie to entuzjazmem nie napełniało, ale bez przesady, chyba czasem podłogę myją). Na sor nie wolno wprowadzać wózków więc nie ma jak przykuć dzieciaka, byłam sama z dwójką (norma to co najmniej dwoje dorosłych na jedno dziecko) i obie sztuki trzymać na kolanach i co więcej utrzymać nie było jak. W końcu sprowadzili do mnie panią laryngolog, która załatwiła sprawę w niespełna trzy minuty. Okazało się, że to był kapelusik od żołędzia, był bardzo głęboko, bo młoda próbowała wyciągać sama zanim doszła do domu, no i wepchała mocno do środka. A później jeszcze musiałam odczekać swoje po wypis, nie wiadomo w sumie po co potrzebny No i tyle sensacji na dziś. Dobrze, że tylko to.
żołędż to nazwa zwyczajowa tj w różnych regionach Polski ludzie tak mówio. Moja babcia nigdy nie skalała języka formą 'żołądź' u niej zawsze 'żołendź', nawet nie 'żołędź'
Komentarz
Jak głęboko chirurg
żesz, no o tym marzyłam, w upał z trójką dzieci i przeziębieniami latać po dochtorach.
A na serio to czekamy na dobre wieści
Nie umie jeszcze dmuchać.
Mam nadzieję, że zeszłoroczny żołądź był rozmoczony a tegoroczny mały
Więc co by nie wsadziła, łatwo się wyjmie.
@Haku jak córeczka dziś? Lepiej?
Było super bombowo, sama w poczekalni musiałam odczekać swoje, bo panie mnie zakwalifikowały na kolor żółty, czyli czekanie 60 minut (albo i dłużej jak się okazało). Byłam z młodszą dwójką, Ankę udało się sprzedać. Podczas czekania dostałam opr, że dzieci podłogi rękami dotykają, a to szpital (no też mnie to entuzjazmem nie napełniało, ale bez przesady, chyba czasem podłogę myją). Na sor nie wolno wprowadzać wózków więc nie ma jak przykuć dzieciaka, byłam sama z dwójką (norma to co najmniej dwoje dorosłych na jedno dziecko) i obie sztuki trzymać na kolanach i co więcej utrzymać nie było jak.
W końcu sprowadzili do mnie panią laryngolog, która załatwiła sprawę w niespełna trzy minuty. Okazało się, że to był kapelusik od żołędzia, był bardzo głęboko, bo młoda próbowała wyciągać sama zanim doszła do domu, no i wepchała mocno do środka.
A później jeszcze musiałam odczekać swoje po wypis, nie wiadomo w sumie po co potrzebny
No i tyle sensacji na dziś. Dobrze, że tylko to.
A najlepszy był dialog wieczorny:
- Ula, a czemu sobie włożyłaś żołędzia do nosa?
- Bo chciałam zrobić tam domek.
Na faktycznie, kapelusik mógł za dach robić
;-)
może będzie architektem
_________
ale architektem krajobrazu raczej
dobrze że to nie było nasiono baobabu, byłoby jak w Małym Księciu
A tak na marginesie, to żołędź czy żołądź? Słowniki wskazuję na to drugie.
Moja babcia nigdy nie skalała języka formą 'żołądź' u niej zawsze 'żołendź', nawet nie 'żołędź'