Znam sporo singielek po 40 tce i nawet około 50tki. Ale bardzo podobało mi się, jak koleżanka z pracy (bliżej 50 niż 40) z tonem pewności w głosie powiedziała, że przecież nie będzie zawsze sama... Fakt, że wygląda na 35, ćwiczy, jest szczupła itp. Ale podobał mi się taki optymizm.
Fakt, że katoliczki mają tu zawężone pole, bo rozwodnicy odpadają i po prostu w pewnym wieku trudno jest spotkać panów w stanie wolnym.
Myślę, że po prostu z wiekiem wymagania rosną. Zarówno kobiety jak i mężczyźni, którzy osiągnęli sukces zawodowy szukają sobie kandydatki/a na podobnym poziomie a dodatkowo jeszcze panowie to chcieli by mieć najlepiej Miss, wykształconą i życiowo zorganizowaną (chodzi mi o prowadzenie domu) i tym podobne same superlatywy więc szukają i szukają. Podobnie jest z kobietami sukcesu - ten szukany ma być bogaty, wykształcony z ustabilizowana sytuacją zawodową, wysportowany i super gość. Panowie sięgają do zasobów młodszych kobiet lecz niestety z paniami nie zawsze jest tak że biorą młodszych... a w starszych już nie ma wyboru.
Ja nie wiem, czy te wymagania są takie niebotyczne... Czasem chcą pewnie osobę normalną, cokolwiek to znaczy, bez nałogów no i wolną, żeby nie pakować się w jakąś nieakceptowalną sytuację...
Tyle, że niektórym z wiekiem spada ta umiejętność decyzji, zaufania drugiemu człowiekowi na dobre i na złe... W sumie się nie dziwię, bo doświadczenie życiowe pokazuje różne niebezpieczeństwa...
Moja przyjaciółka..... zgrabna wykształcona mądra na stanowisku i och i ach.... rozwiedziona z dzieckiem szuka kolejnego księcia z bajki i jak mi przedstawiła listę swoich wymogów to zgarbiłam się ze zdziwienia..... I szuka, szuka już 8 rok .......z czasem zrezygnował ze swoich wymogów, związała się z rozwiedzionym 10 lat starszym panem z 3 dzieci i jest szczęśliwa bo nie jest sama. Nie przeszkadza jej że pali, że śpi na kanapie,że nic nie robi w domu, że była żona co weekend (robi akcje) wyrywa go z domu..... Myślę że te niektóre niebotyczne wymagania są bardzo poważną przeszkodą aby być z kim kolwiek
@Daga dobrze poznałam jak smakuje samotność, staropanieństwo... Weekend nadchodzi, wychodzę z pracy i z rezygnacją wracam do mieszkania... Albo wracam sama po Triduum wielkanocnym do domu... Powoli łykałam łzy widząc pary, rodziny...
Dobrze, że to już przeszłość. I już nigdy nie będę panną...
@Daga, znam dziewczynę, co się oświadczyła znajomemu alkoholikowi, co od niej wyłudzał pieniądze, nie pracował etc. Na szczęście ten jej nie chciał. I znalazła innego, który w trudnej sytuacji życiowej, się z nią ożenił (wcześniej jej absolutnie nie chciał). Ona się bała obmawiania kuzynki... To dla mnie tak niezrozumiałe... Jak można żyć z kimś, do kogo się nic nie czuje.
Sama przyjaźnie się z wieloma singielkami I widzę jak różnie reagują na samotność
Ale conajmniej mam trzy takie,.które z wielką godnością i pokorą znoszą swoją samotność
I choć.mogłyby pewnie wyjść za mąż kilka razy Cierpliwie czekają na.miłość
Znam też takie, które widzą potencjalnych mężów w każdym miło zagadujacym do nich facecie Jakieś to.jednak żałosne jest...
W sumie samotność tez.ma wiele.plusów Można sobie.kruszc w łóżku Łazić po domu w rozlazlych dresach Depilowac się raz.na 10 dni I przeczytać w spokoju 100001 książek I jeszcze.mieć wyłączny dostęp do pilota i netu;) I jeść kiedy się chce, co się chce Spijac drinki z przyjaciółmi w knajpie nie patrząc nerwowo na zegarek i.telefon I siedzieć długo w nocy,.bo nie trzeba rano nikogo budzić.i.robić tony kanapek_)
ale wszystkie koleżanki z pracy patrzą na mnie z zazdrością jak o 18:00 pędzę do samochodu by jak najszybciej być w domu one zostają zamykać biura itp, nie spieszy im się nigdzie, nie mają po co wracać do zimnego mieszkania
Przeżycie z.jednym.mężczyzną życia.( w różnych jego sferach) Nie jest proste;)
@Daga a przeżycie życia bez mężczyzny jest proste?
Pamiętam, jak przymierzałam się do powołania zakonnego. Triduum spędzone po raz drugi u dominikanek. Myśl: uciekać stąd, nie chcę przeżyć życia w żeńskiej jedynie ekipie, bez mężczyzny
Na tyle dobrze pamiętam, że temat jest dla mnie jakiś taki jeszcze ciągle świeży. Podchodzę do samotnych dziewczyn/kobiet z, mam nadzieję, choć pewnym zrozumieniem...
W sumie @Daga po Twoim wpisie widzę, że mam przywileje mężatki i przywileje singielki, bo robię te rzeczy, które wymieniłaś...a czasem robimy to razem...
Ale to pewnie dlatego, że nie jestem reprezentatywną mężatką.
Myślę, że teraz i tak jest łatwiej. W latach 90 tych, gdy byłam młodsza, to był taki obowiązujący wzorzec wyjscia za maz. osoba zna to od dziecka, marzy i czeka, czeka, czeka... I naprawdę ciężko jest czekać, gdy to się nie spełnia. W małżeństwie najbardziej cenię wspólne poczucie humoru, nasz tajny kod.
Niekoniecznie desperacja lub zazdrosc, ze tak powiem. A juz niedlugo wyskoczy mi z przodu trojka :-SS I powiem tak- chcialabym, ale bez zadnego specjalnego parcia na to. Dobrze mi ze soba ostatnio. Jednak widze, ze tutaj gdzie mieszkam raczej rzadkoscia sa osoby w moim wieku PO slubie, wiec moze tez dlatego nie przejmuje sie tym za bardzo. A w Polsce znajomy zakonnik (staruszek) mowi mi, ze moze dla mnie to juz nie kawaler, tylko wdowiec z dziecmi No i ze nie wazne, zeby dobrze wygladal, tylko zeby byl zaradny Jak dla mnie na razie w sumie wazne, zeby jakos wygladal, przeciez potencjalnie bede sie na niego musiala patrzec przez kilkadziesiat lat 8->
Lubię być sama, móc poczytać itp. Ale świadomość, że obok w drugim pokoju jest mąż wszystko zmienia. Nawet zdrowotnie od razu lepiej. A też wszystko jest łatwiejsze, wzrasta poczucie bezpieczeństwa. Bo ja tylko wyglądam na taką niezależną, tak naprawdę, to krucha kobitka jestem ;;)
Komentarz
Ale bardzo podobało mi się, jak koleżanka z pracy (bliżej 50 niż 40) z tonem pewności w głosie powiedziała, że przecież nie będzie zawsze sama...
Fakt, że wygląda na 35, ćwiczy, jest szczupła itp.
Ale podobał mi się taki optymizm.
Fakt, że katoliczki mają tu zawężone pole, bo rozwodnicy odpadają i po prostu w pewnym wieku trudno jest spotkać panów w stanie wolnym.
Czasem chcą pewnie osobę normalną, cokolwiek to znaczy, bez nałogów
no i wolną, żeby nie pakować się w jakąś nieakceptowalną sytuację...
Tyle, że niektórym z wiekiem spada ta umiejętność decyzji, zaufania drugiemu człowiekowi na dobre i na złe...
W sumie się nie dziwię, bo doświadczenie życiowe pokazuje różne niebezpieczeństwa...
Często pewnie nie iskrzy...
Nie wierzę w małzenstwa tylko i wyłącznie z rozsądku
Nie rozumiem też tego parcia na wyście za mąż
jak bym miała wyjść za mąz tylko dlatego żaby nie być sama
to zdecydowanie wolałabym być sama
nie wiem
może dlatego, że w sumie jakoś nigdy na samotnosc nie cierpiałam
Natomiast wiem, ze bardzo bym cierpiała nie mając dzieci
zawsze chciałam być mamą
Macierzyństwo nie aż tak, ale staropanieństwo było dla mnie dramatem. Myślę, że Pan Bóg o tym wiedział... :x
Cieszę się, że mogłam poznać, jak to jest, przeżywać razem bliskość, intymność.
To doświadczenie, którego inaczej by nie było.
Weekend nadchodzi, wychodzę z pracy i z rezygnacją wracam do mieszkania...
Albo wracam sama po Triduum wielkanocnym do domu...
Powoli łykałam łzy widząc pary, rodziny...
Dobrze, że to już przeszłość. I już nigdy nie będę panną...
Bo głupio tak starą panną być
Co prawda kulka z.nich trwa
Ale bardziej to.droga krzyżowa niż jedność o radość
Nie lubię narzekania na mężów
Ale też jak ktoś wychowała pod niebiosa
"bo dzięki NIEMU nie jestem sama "
To tez sceptycznie patrzę
Nie oszukujmy się
Przeżycie z.jednym.mężczyzną życia.( w różnych jego sferach)
Nie jest proste;)
I na pewno tutaj procentuje czystość przedmalzwnska, brak porównywania itp
Takie pary mają łatwiej
Choć też różnie bywa
I widzę jak różnie reagują na samotność
Ale conajmniej mam trzy takie,.które z wielką godnością i pokorą znoszą swoją samotność
I choć.mogłyby pewnie wyjść za mąż kilka razy
Cierpliwie czekają na.miłość
Znam też takie, które widzą potencjalnych mężów w każdym miło zagadujacym do nich facecie
Jakieś to.jednak żałosne jest...
W sumie samotność tez.ma wiele.plusów
Można sobie.kruszc w łóżku
Łazić po domu w rozlazlych dresach
Depilowac się raz.na 10 dni
I przeczytać w spokoju 100001 książek
I jeszcze.mieć wyłączny dostęp do pilota i netu;)
I jeść kiedy się chce, co się chce
Spijac drinki z przyjaciółmi w knajpie nie patrząc nerwowo na zegarek i.telefon
I siedzieć długo w nocy,.bo nie trzeba rano nikogo budzić.i.robić tony kanapek_)
Itd itp
ale wszystkie koleżanki z pracy patrzą na mnie z zazdrością jak o 18:00 pędzę do samochodu by jak najszybciej być w domu
one zostają zamykać biura itp, nie spieszy im się nigdzie, nie mają po co wracać do zimnego mieszkania
ee nie ja bym się nie zamieniła
rzadko;)
Ale samotność rozumiem. To znaczy pamiętam. W sumie ważne doświadczenie pozwalające zrozumieć samotne osoby...
Nie jest proste;)
@Daga a przeżycie życia bez mężczyzny jest proste?
Pamiętam, jak przymierzałam się do powołania zakonnego.
Triduum spędzone po raz drugi u dominikanek.
Myśl: uciekać stąd, nie chcę przeżyć życia w żeńskiej jedynie ekipie, bez mężczyzny
Ale to pewnie dlatego, że nie jestem reprezentatywną mężatką.
osoba zna to od dziecka, marzy i czeka, czeka, czeka...
I naprawdę ciężko jest czekać, gdy to się nie spełnia.
W małżeństwie najbardziej cenię wspólne poczucie humoru, nasz tajny kod.
Zewnętrznie łatwiej, nie ma jednak takiej presji otoczenia, a przynajmniej nie jest za duża. Ale w środku przeżycia chyba te same...
W ogóle dzięki za to, co piszesz
I powiem tak- chcialabym, ale bez zadnego specjalnego parcia na to. Dobrze mi ze soba ostatnio. Jednak widze, ze tutaj gdzie mieszkam raczej rzadkoscia sa osoby w moim wieku PO slubie, wiec moze tez dlatego nie przejmuje sie tym za bardzo.
A w Polsce znajomy zakonnik (staruszek) mowi mi, ze moze dla mnie to juz nie kawaler, tylko wdowiec z dziecmi
No i ze nie wazne, zeby dobrze wygladal, tylko zeby byl zaradny
Jak dla mnie na razie w sumie wazne, zeby jakos wygladal, przeciez potencjalnie bede sie na niego musiala patrzec przez kilkadziesiat lat 8->
Edit:gram.
Do napraw możesz kogoś wynająć, a oblicze męża będzie przed Tobą cały czas
Do tego pewnie bardziej za komputerami itp.
jako ważniejszą cechę wybieram uczciwy
Oczywiście te cechy nie muszą się wykluczać.
Bo ja tylko wyglądam na taką niezależną, tak naprawdę, to krucha kobitka jestem ;;)