Maćku, my teraz na wsi mieszkamy a ja do czerwca jestem zakręcona jak świński ogonek :-) Napisz kilka słów o Władysławie, chociaż nie wiem, czy nie przerośnie nas liczba punktów, bo syn nie jest laureatem ani finalistą żadnej olimpiady. Czy szkoła faktycznie taka dobra, jak sugerują rankingi, czy po prostu trafia tam super zdolna młodzież i stąd dobre wyniki?
Dostałam linka do archiwum, gdzie jest ta dyskusja, ale prawdę mówiąc nie ma tam wiele aktualnych info - głównie wspominki rodziców z ich licealnych czasów oraz dywagacje na temat ewentualnego wpływu szkół katolickich na moralność podopiecznych.
Maggie27 U nas stawiamy na dojazdy z tatą, który pracuje w W-wie i wstaje codzień o 6 rano. Mąż dojeżdża ok 5 min autem do najbliższego miasteczka, gdzie przesiada się w auto znajomych współpracowników - rozliczają się za benzynę.
W Dobiszu jest lżej niż w Reytanie, są rózne inicjatywy poza lekcjami, które dotycza faktycznie większości uczniów, a nie tylko jakiejs niedużej grupki. Ostatnio np. klasa syna, czyli mat-fiz-inf była na wycieczce w Swierku i oglądała reaktor Sa jakies wyjazdy do teatru itp. Problem bywa np. z absencją niektórych nauczycieli (syn ma tak z nauczycielką angielskiego, a sam niestety jest z tego angielskiego noga). Ale np. w Reytanie tez bywało róznie, wychowawczyni przez dwa lata była na zwolnieniu, nauczyciele chemii, matematyki (profil biol-chem-mat) co roku sie zmieniali, wychowawczyni była polonistką, wiec tez mieli zastępstwa a na koniec zmianę nauczyciela. Jest grupa rodziców narzekajaca na matematyczkę, ja osobiście po poprzednim LO jakoś nie mam złudzeń, że te nasze orły zasługują na coś wiecej niz 2-3 mimo, ze w gimnazjum mieli piąteczki. A efekty i tak będą dopiero na maturze. Szkoła w rankingach jest na średnim poziomie, syn ze względu na problem z angielskim miał w zeszłym roku cos koło 130-135 pkt i dostal sie do mat-fizu chyba z minimalną iloscia punktów od których przyjmowali, ale z matematyki jest naprawde zdolny, wiec sobie radzi. Tylko ten angielski... Acha - syn trenował piłke ręczna, teraz biegi, więc szkoła wystawia go na zawodach i czuje sie przynajmniej dowartościowany pod tym względem Młodzież tez wydaje sie byc ok. Nie ma jakiś konfliktów itp., a w gimnazjum bywało róznie, na sam koniec 3 klasy była opisywana przeze mnie też tutaj sytuacja z pobiciem.
"jak wygląda dojazd z podwarszawskiej wsi do Warszawy? Dla mnie, która sporadycznie jeździ z Otwocka do stolicy, to już jest hardcore..."
Trzeba być na SMK-kę o siódmej z minutami i wtedy można bez problemu zdążyć. Powrót jest w dużej mierze improwizowany - w zależności od liczby lekcji, dodatkowych zajęć, wypadów do sklepów itp.
Mam córkę w Hoffmanowej w klasie biol-chem-fiz. Jest zadowolona, uczy się sporo. Spokojnie daje radę bez żadnych korków i ma czas też na inne rzeczy poza nauką. Nie była finalistką ale progi punktowe przy przyjęciu do szkoły były dość wysokie.
Wyciągam - bo właśnie zbliża sie najnowsza rekrutacja, a włściwie trwa. Czy ktos ma np. doświadczenia ze Staszicem i klasa matematyczną i klasą miedzynarodowa w Batorym (tu tak bardziej informacyjnie ) A może Kochanowski?
Staszica kończył kolega syna i był bardzo zadowolony. Mówił, że to wbrew pozorom wszechstronne liceum. Nie wiem czy nie pisał rozszerzonej matury z polskiego. Teraz wybiera się tam moja córka na mat fiz chem.
Edit: Ale ten kolega był specyficzny. Godzinami mógł z moim mężem dyskutować o filozofii... Koniec końców jest na matematyce na UW
Mój ewentualny kandydat też bywa specyficzny, ale jest w sumie bardzo zdolny no i własnie matematyka sie interesuje, nawet niekoniecznie np. w połączeniu z fizyka czy informatyką.
Komentarz
Na początek- jak wygląda dojazd z podwarszawskiej wsi do Warszawy? Dla mnie, która sporadycznie jeździ z Otwocka do stolicy, to już jest hardcore...
Maggie27 U nas stawiamy na dojazdy z tatą, który pracuje w W-wie i wstaje codzień o 6 rano. Mąż dojeżdża ok 5 min autem do najbliższego miasteczka, gdzie przesiada się w auto znajomych współpracowników - rozliczają się za benzynę.
Trzeba być na SMK-kę o siódmej z minutami i wtedy można bez problemu zdążyć. Powrót jest w dużej mierze improwizowany - w zależności od liczby lekcji, dodatkowych zajęć, wypadów do sklepów itp.
Na poziomie liceum jest już pozamiatane. Czas na formację w rodzinie jest wcześniej, potem już można tylko oglądać owoce.
To się mogło zdarzyć wszędzie. Lewica indoktrynuje dzieci już od gimnazjum, w liceum działają już doświadczeni aktywiści.
A może Kochanowski?
Teraz wybiera się tam moja córka na mat fiz chem.
Edit: Ale ten kolega był specyficzny. Godzinami mógł z moim mężem dyskutować o filozofii... Koniec końców jest na matematyce na UW
https://mnw.org.pl/biblioteczka/licea-przyjazne-dla-lgbtq/