A dla mnie ten z wcześniakami też żadnym herosem nie jest. Ot, ojciec, który się właściwie odnalazł w trudnej sytuacji. W polskich szpitalach, które sprzyjają naturalnej opiece nad wcześniakami, też ojcowie kangurują swoje wcześniaki i robią to nie gorzej niż matki. A matka ma wtedy czas, żeby odpocząć, mieć chwilę dla siebie i ponapawać się tym, jak ważny dla ich dziecka może być ojciec. Już od pierwszych chwil życia.
@Elunia - Żarówki zmienia, śmieci wynosi, psa na spacer wyprowadza? Kurde, faktycznie słabo, nie? I to o tym pisałam, że mamy współcześnie zwichrowaną rzeczywistość. Żadnych naturalnych wyzwań dla mężczyzny. Kryzys męskości zdaje się nieunikniony w takim przypadku...
Może tak, ale tymczasem nie widzę znikąd konstruktywnego pomysłu na to przewartościowanie. Bo na pewno nie jest takim konstruktywnym pomysłem wsadzenie facetów w role kobiet. Również posłanie ich na siłownie nie wydaje się dobrym rozwiązaniem. Ani ubranie w rurki i przystrojenie torebusią. Dlatego z radością przyjęłam zgodę mojego męża na wyprowadzkę na wieś. Przy domu zawsze znajdzie się jakieś wyzwanie dla mężczyzny - a to z dachu nam kapie, a to rynna się urwie, a to kot na drzewie utknie, a to piwnicę zaleje, a to łóżko dzieciom można własnoręcznie w warsztacie sklecić, a to drewno trzeba rąbać i układać na opał... Niby to nie to samo, co polowanie na mamuta, czy choćby nawet orka w konika, ale zawsze lepiej niż pozostać tylko przy zmienianiu żarówek i wynoszeniu śmieci
Z męskością, nawet uwspółcześnioną, bardzo mi się ten wiersz zawsze kojarzy:
Andrzej Bursa
Święty Józef
Ze wszystkich świętych katolickich
najbardziej lubię Józefa
bo to nie był żaden masochista
ani inny zboczeniec
tylko fachowiec
zawsze z tą siekierą
bez siekiery chyba się czuł
jakby miał ramię kalekie
i chociaż ciężko mu było
wychowywał Dzieciaka
o którym wiedział
ze nie jest jego synem
tylko Boga
albo kogo innego
a jak uciekali przed policją
nocą
w sztafażu nieludzkiej architektury Ramzesów
(stąd chyba policjantów nazywają faraonami)
niósł Dziecko
i najcięższy koszyk
Dla mnie to jest podstawowy argument, dlaczego mężczyźni tak rzadko są się w stanie odnaleźć w realiach współczesnego Kościoła Katolickiego. Kościół jest sfeminizowany. Zazwyczaj ksiądz bardzo mało męski i rzadko rozumie potrzeby mężczyzn, którzy wybrali inne niż on powołanie. A oni jakoś nie marzą o angażowaniu się w kółka różańcowe. A aktywności, która by mężczyzn pociągała, w Kościele niewiele. Przynajmniej w tych parafiach, które znam. W obecnej mamy "Mężczyzn św. Józefa" Skuszony nazwą mój mąż próbował się zaangażować. Jednak dał sobie spokój po tym, jak się okazało, że panowie są egzaltowani, dość rozlaźli i spotykają się tylko po to, by razem przeżywać modlitewne uniesienia. Nie, żebym widziała coś złego w modlitewnych uniesieniach, ale nie dziwię się mojemu mężowi, że się w tym nie odnajduje.
Pytanie tylko czy kobiety wracają z kariery później do domu??
Kobiety tych ojców do domu z karier nie wracają już .
A czemu nie wracają? No jak nie mają kolejnych małych dzieci to pewnie nie wracają, jak mają to wracają. Życie jest zmienne i trzeba być elastycznym. Jak dla mnie to wielkim kłamstwem, na które nabrało się moje pokolenie jest to, że da się łączyć karierę na cały etat obu małżonków z rodzicielstwem. I potem zdziwienie, bo jednak nie bardzo się da. To fatalnie, że w Polsce praktycznie nie ma możliwości pracy z elastycznym czasem albo na część etatu.
hmmm... jak rodzic dowolnej plci zaraża pasjami dzieci to z uśmiechem nie ma problemu w codziennosci trudniej sie uśmiechać (pracujemy nad tym) wlasnie tak widze m.in. zadanie męża: pokazywać coś innego niż na codzien ja, zasiać ziarenka innych pasji... choć wiadomo, jak trzeba to wszystko w domu zrobi i wiele spraw lepiej czy smaczniej, a niektóre wyłącznie (kapiel niemowląt). Mam szczęście do takich meskich wzorcow w rodzinie, ze spacer, kapiel czy ciasto byly raczej domena tatusiow, a wykszt. raczej inzynierskie. Nie pamietam filozofow zwłaszcza kanapowych w kazdym razie w stosownym watku wstawie kiedys foty
@Elunia - to mi się podoba, ten dar! I pewnie w takie dzieło mój mąż by się z wielką chęcią włączył. @Bagata - nie, nie uważam tak. Podobnie, jak nie uważam, że kobieta, która nie urodziła dzieci przestaje być prawdziwą kobietą. Jednak dostrzegam, że naturalnym powołaniem kobiety jest urodzić dzieci, a mężczyzny ciężko i odpowiedzialnie pracować. Nie musisz się ze mną zgadzać
Jestesmy razem w Rozancu za Dzieci... od 3 lat @Katarzyna. Maz odmawia nasza "dzialke" jak go poprosze czyli rzadko, bo daje rade sama z dziecmi. Wlasnie facet w kościele to na modlach krotko a do roboty bardziej. Moj sie od tej strony chetnie angazuje i wymysla pomoc ze swojej branzy. Dzieci starsze do krotszych prac bierze.
U mnie sęk w tym, że mąż ma pracy aż w nadmiarze i nie bardzo ma czas i chęci, żeby wymyślać, czym mógłby się parafii przysłużyć. Gdyby jednak ktoś konkretne zadanie mu zadał, to znalazłby czas i chęci, żeby się zaangażować. I jeszcze synów starszych wziąłby ze sobą do pomocy. Tylko w naszej parafii problem taki, że żeby coś zrobić, to często się trzeba najpierw nachodzić za proboszczem lub siostrą zakrystianką. A na to mężowi czasu szkoda i nie szczególnie się temu dziwię. Przed świętami mąż wraz z piątką dzieci chciał się włączyć w porządkowanie kościoła. Umówili się z siostrą na konkretny dzień i konkretną godzinę. Gdy przyszli, to się dowiedzieli, że niestety, siostra właśnie musi pilnie wyjść i zamknąć kościół, więc bardzo przeprasza, ale może innym razem. No, innego razu nie było, bo innym razem, to mój małżonek w pracy, akurat w sobotę miał czas i chciał go dla dobra parafii poświęcić.
@Malgorzata - prawda, ze problem znacznie głębszy, ale te elastyczne godziny pracy i ułatwianie powrotu do działalności zawodowej kobietom, które odchowały dzieci, byłyby całkiem udanym działaniem prorodzinnym. Podobnie, jak umożliwienie ojcom utrzymującym rodziny odliczania od podstawy opodatkowania kwoty na każdą utrzymywaną osobę. A także zapewnienie pracującym zarobku na tyle godziwego, by mogli z niego utrzymać rodzinę. Nawet wielodzietną. Ale podstawowa sprawa, to deprecjonowanie wartości rodzinnych i pracy kobiet na rzecz rodziny. Dla większości ludzi to się nie liczy. Liczy się prestiżowa praca, kasa, dobra fura, zagraniczne wakacje, fizyczna atrakcyjność. I efekty mamy, jakie mamy.
spoko Katarzyna... wiem jak jest, u nas w parafii akurat remont wiec podatny grunt na mezowskie wymysły Ty to na pewno wiesz, po prostu mezczyzna zwykle dziala odmiennie niz kolka różańcowe. $ sie mozna z parafia podzielić ale to tez każdy wi. Pisze bo to męskie. Zarobilem ciezko pracujac - podziele się.
Jednakowoż, jestem zdania, że mój mąż co pracuje głównie mózgiem i gębą (godzinami gada i gada), miałby spory pożytek z wykonania na rzecz wspólnoty parafialnej jakiejś ciężkiej fizycznej roboty. A i parafia by pożytek miała. Tylko ktoś musiałby mieć świadomość, że warto takie akcje dobrze zorganizować i facetów do tego zachęcić. A u nas co? Jak przychodzi jesień i trzeba uprzątać teren wokół kościoła przed odpustem, to ks. proboszcz z ambony zaprasza... panie z grabiami. Kiedyś mój mąż poszedł z dmuchawą do liści (przecież grabie chłopu nie zaimponują ), to ksiądz był wyraźnie niekontent, że za dużo hałasu i kurzu. Ot, taka anegdota.
Dla mnie ojciec to ten który uczy czegoś dzieci , prowadzi je
Świetne te zdjęcia z surfingu gdzie ojciec jest tym otaczającym dziecko opieką Wspólne gry na PS
Wszystko to gdzie to ojciec prowadzi dziecko w świat
Ojciec który pozwala sobie malować paznokcie czy robić loki Koszmar i nie ma nic wspólnego z ojcostwem Bo to dziecko ma od malowania i loków matkę -kobietę Normalny facet się przecież nie maluje i nie kręci loków i kitek
matka też może uczyć dzieci sportu czy innych ciekawych rzeczy. dla mnie facet który żyje wg tego co mu niby wypada jako mężczyźnie i nie pozwoliłby córce zapleść sobie włosów dla zabawy bo boi się ośmieszenia (czyjego?) absolutnie nie jest męski. męskość to dla mnie w dużej mierze poczucie pewności siebie, ojcostwo to bycie z dzieckiem, a nie jakiś strach przed zabawą z własną córką
Ja tam uważam, że współcześnie jakoś tak społeczeństwo zdaje się nie dostrzegać kwestii, że opieka nad dziećmi wymaga czasu i obecności rodzica w domu.
W dużych miastach to jest tak: na początek zwolnienie w ciąży i rok macierzyńskiego, jest OK. Potem niania albo żłobek i jakoś się bujamy do momentu pójścia do przedszkola. Wygląda to wszystko dziurawo, bo 8-9 godzin w pracy + dojazd w te i we wte, to może być trudno się zmieścić w przedszkolnych godzinach pracy. Rzecz jasna o żadnym życiu rodzinnym nie ma mowy, dziecko widzi rodziców na chwilę przed zaśnięciem.
A potem szkoła i jest jeszcze gorzej, bo 3 albo 4 lekcje dziennie, a przez resztę czasu co? Do tego dni wolne, ferie, wakacje, trudno dziecko poupychać przez ten cały czas w świetlicach i innych przechowalniach. Więc albo jakaś babcia się zlituje i najmuje się na 1,5 etatu za darmo u własnych dzieci, albo w zasadzie nie wiadomo co z dzieckiem zrobić. A miało być tak pięknie.
Ja mam już wątpliwości czy jestem. Wczoraj u kolegi na piwie, jemu żona zaangażowała się w komisję Smoleńską i siedzi w Warszawie, on z dziećmi został i dyskutowaliśmy jak szybko robić obiad Sodoma i Gomora. Geje normalnie
Mój ojciec,mimo że w bloku,nie był kanapowy. Co prawda czasy PRL-u więc nie było w sklepach i samemu robił-meble,półki,piłeczki różnorakie,kładł błazerię,tapety. Wszelkie żarówki,gwoździe itp. to była jego robota,ale śmieci też,dopóki bracia nie podrośli. Wszystko sam naprawiał,w domu nigdy nie widziałam hydraulików,mechaników,budowlańców od kładzenia płytek ani innych tym podobnych fachowców. Takowych poznałam dopiero po ślubie chociaż mężu to chłop ze wsi i z gospodarstwem. Żarówki sama wkręcam,gwoździe przybijam a nawet naprawoam male szkody-dobrze,że ojciec na blokach mnie nauczył... Także ten tego...
Za to w naszej wiejskiej parafii faceci są wlasnie od robót różnych przy kościele. Ksiądz co jakiś czas skrzykuje ekipę z ambony. Właśnie różne prace remontowo-budowlane,ciągle coś do roboty jest dla chętnych. Jest tutaj również tradycja taka fajna,że ojcowie dzieci pierwszokomunijnych czy bierzmowanych zawsze jakiś remont wykonują dla parafii. Ale też dwie róże męskie są i 40 chłopa chętnych się znalazło
Wbrew temu, co ktoś tu pisał, chyba żaden z nich nie jest gejem. Według opisu projekt promuje równe dzielenie urlopu rodzicielskiego między matkę i ojca. Czyli chyba pary gejowskie odpadają, nie?
W takim znaczeniu,że niezależnie od miejsca zamieszkania facet może pozostać facetem to tak,reguły nie ma,uważam Raczej problem leży w wychowaniu-czym skorupka za młodu ... i takie tam. Mój ojcie ze wsi i z wielodzietnej rodziny,za wzór miał pracowitego ojca i zdobył bardzo męski zawód więc,że tak powiem,miał mocne korzenie,ktorych bloki i kanapa nie dały rady podciąć
A jakie korzenie ma syn typowego blokowego kanapowca?
Na wsi niestety też tacy mieszkają. Albo kanapowcy albo browarowcy-podkioskowi,albo tatusiowie świąteczni,co tylko na święta zlatują z za granicy jeśli w ogóle...różnie bywa.
@Elunia - różnie bywa. Każdy się może "wyrodzić" w każdą stronę. Jednak prawidłowe wzorce z rodzinnego domu kształtują człowieka w odpowiedni sposób. Jasne, są tacy co piją, palą, źle jedzą, a żyją długo zdrowi. Czy to znaczy, że higieniczny tryb życia nie jest istotny? Nie, to raczej wyjątki potwierdzające regułę.
Jakie ekonomiczne skutki rozwodów ponosi społeczeństwo?
Jeśli chodzi o rozwiązania proponowane przez autora, to wydają mi się one dziwne, przed chwilą była tu mowa o tym, że jak mężczyzna siedzi w mieszkaniu a nie w domu to się robi kanapowy, a autor proponuje, żeby jeszcze z tego mieszkania nie wychodził i pracował zdalnie-nie wiem czy to zdrowe. Może w mieszkaniu w kamienicy to realne, ale w blokowiskach słychać co sąsiedzi mówią za ściana, więc dzieci w tym samym mieszkaniu to poważne utrudnienie. Złe mam doświadczenia z małymi rodzinnymi firmami, polski pracodawca w małej firmie częściej chce zatrudnić za jak najmniejsze pieniądze pracownika, który będzie pracował jak najdłużej. I w przeciwieństwie do tego co pisze autor to właśnie duże korporoacje dają coraz częściej możliwość pracy zdalnej, w elastycznych godzinach pracy i wspierają pracowników z rodzinami, ale może to tylko moje doświadczenie.
Komentarz
Kurde, faktycznie słabo, nie?
I to o tym pisałam, że mamy współcześnie zwichrowaną rzeczywistość. Żadnych naturalnych wyzwań dla mężczyzny. Kryzys męskości zdaje się nieunikniony w takim przypadku...
Dlatego z radością przyjęłam zgodę mojego męża na wyprowadzkę na wieś. Przy domu zawsze znajdzie się jakieś wyzwanie dla mężczyzny - a to z dachu nam kapie, a to rynna się urwie, a to kot na drzewie utknie, a to piwnicę zaleje, a to łóżko dzieciom można własnoręcznie w warsztacie sklecić, a to drewno trzeba rąbać i układać na opał... Niby to nie to samo, co polowanie na mamuta, czy choćby nawet orka w konika, ale zawsze lepiej niż pozostać tylko przy zmienianiu żarówek i wynoszeniu śmieci
Andrzej Bursa
Święty Józef
Ze wszystkich świętych katolickich
najbardziej lubię Józefa
bo to nie był żaden masochista
ani inny zboczeniec
tylko fachowiec
zawsze z tą siekierą
bez siekiery chyba się czuł
jakby miał ramię kalekie
i chociaż ciężko mu było
wychowywał Dzieciaka
o którym wiedział
ze nie jest jego synem
tylko Boga
albo kogo innego
a jak uciekali przed policją
nocą
w sztafażu nieludzkiej architektury Ramzesów
(stąd chyba policjantów nazywają faraonami)
niósł Dziecko
i najcięższy koszyk
Dla mnie to jest podstawowy argument, dlaczego mężczyźni tak rzadko są się w stanie odnaleźć w realiach współczesnego Kościoła Katolickiego. Kościół jest sfeminizowany. Zazwyczaj ksiądz bardzo mało męski i rzadko rozumie potrzeby mężczyzn, którzy wybrali inne niż on powołanie. A oni jakoś nie marzą o angażowaniu się w kółka różańcowe. A aktywności, która by mężczyzn pociągała, w Kościele niewiele. Przynajmniej w tych parafiach, które znam. W obecnej mamy "Mężczyzn św. Józefa" Skuszony nazwą mój mąż próbował się zaangażować. Jednak dał sobie spokój po tym, jak się okazało, że panowie są egzaltowani, dość rozlaźli i spotykają się tylko po to, by razem przeżywać modlitewne uniesienia. Nie, żebym widziała coś złego w modlitewnych uniesieniach, ale nie dziwię się mojemu mężowi, że się w tym nie odnajduje.
Jak dla mnie to wielkim kłamstwem, na które nabrało się moje pokolenie jest to, że da się łączyć karierę na cały etat obu małżonków z rodzicielstwem. I potem zdziwienie, bo jednak nie bardzo się da. To fatalnie, że w Polsce praktycznie nie ma możliwości pracy z elastycznym czasem albo na część etatu.
w codziennosci trudniej sie uśmiechać (pracujemy nad tym)
wlasnie tak widze m.in. zadanie męża: pokazywać coś innego niż na codzien ja, zasiać ziarenka innych pasji... choć wiadomo, jak trzeba to wszystko w domu zrobi i wiele spraw lepiej czy smaczniej, a niektóre wyłącznie (kapiel niemowląt).
Mam szczęście do takich meskich wzorcow w rodzinie, ze spacer, kapiel czy ciasto byly raczej domena tatusiow, a wykszt. raczej inzynierskie. Nie pamietam filozofow zwłaszcza kanapowych w kazdym razie
w stosownym watku wstawie kiedys foty
@Bagata - nie, nie uważam tak. Podobnie, jak nie uważam, że kobieta, która nie urodziła dzieci przestaje być prawdziwą kobietą. Jednak dostrzegam, że naturalnym powołaniem kobiety jest urodzić dzieci, a mężczyzny ciężko i odpowiedzialnie pracować.
Nie musisz się ze mną zgadzać
Wlasnie facet w kościele to na modlach krotko a do roboty bardziej. Moj sie od tej strony chetnie angazuje i wymysla pomoc ze swojej branzy. Dzieci starsze do krotszych prac bierze.
Przed świętami mąż wraz z piątką dzieci chciał się włączyć w porządkowanie kościoła. Umówili się z siostrą na konkretny dzień i konkretną godzinę. Gdy przyszli, to się dowiedzieli, że niestety, siostra właśnie musi pilnie wyjść i zamknąć kościół, więc bardzo przeprasza, ale może innym razem. No, innego razu nie było, bo innym razem, to mój małżonek w pracy, akurat w sobotę miał czas i chciał go dla dobra parafii poświęcić.
Ale podstawowa sprawa, to deprecjonowanie wartości rodzinnych i pracy kobiet na rzecz rodziny. Dla większości ludzi to się nie liczy. Liczy się prestiżowa praca, kasa, dobra fura, zagraniczne wakacje, fizyczna atrakcyjność. I efekty mamy, jakie mamy.
Ty to na pewno wiesz, po prostu mezczyzna zwykle dziala odmiennie niz kolka różańcowe. $ sie mozna z parafia podzielić ale to tez każdy wi. Pisze bo to męskie. Zarobilem ciezko pracujac - podziele się.
A u nas co? Jak przychodzi jesień i trzeba uprzątać teren wokół kościoła przed odpustem, to ks. proboszcz z ambony zaprasza... panie z grabiami. Kiedyś mój mąż poszedł z dmuchawą do liści (przecież grabie chłopu nie zaimponują ), to ksiądz był wyraźnie niekontent, że za dużo hałasu i kurzu. Ot, taka anegdota.
dla mnie facet który żyje wg tego co mu niby wypada jako mężczyźnie i nie pozwoliłby córce zapleść sobie włosów dla zabawy bo boi się ośmieszenia (czyjego?) absolutnie nie jest męski. męskość to dla mnie w dużej mierze poczucie pewności siebie, ojcostwo to bycie z dzieckiem, a nie jakiś strach przed zabawą z własną córką
W dużych miastach to jest tak: na początek zwolnienie w ciąży i rok macierzyńskiego, jest OK. Potem niania albo żłobek i jakoś się bujamy do momentu pójścia do przedszkola. Wygląda to wszystko dziurawo, bo 8-9 godzin w pracy + dojazd w te i we wte, to może być trudno się zmieścić w przedszkolnych godzinach pracy. Rzecz jasna o żadnym życiu rodzinnym nie ma mowy, dziecko widzi rodziców na chwilę przed zaśnięciem.
A potem szkoła i jest jeszcze gorzej, bo 3 albo 4 lekcje dziennie, a przez resztę czasu co? Do tego dni wolne, ferie, wakacje, trudno dziecko poupychać przez ten cały czas w świetlicach i innych przechowalniach. Więc albo jakaś babcia się zlituje i najmuje się na 1,5 etatu za darmo u własnych dzieci, albo w zasadzie nie wiadomo co z dzieckiem zrobić. A miało być tak pięknie.
Sodoma i Gomora. Geje normalnie
Co prawda czasy PRL-u więc nie było w sklepach i samemu robił-meble,półki,piłeczki różnorakie,kładł błazerię,tapety.
Wszelkie żarówki,gwoździe itp. to była jego robota,ale śmieci też,dopóki bracia nie podrośli. Wszystko sam naprawiał,w domu nigdy nie widziałam hydraulików,mechaników,budowlańców od kładzenia płytek ani innych tym podobnych fachowców.
Takowych poznałam dopiero po ślubie chociaż mężu to chłop ze wsi i z gospodarstwem.
Żarówki sama wkręcam,gwoździe przybijam a nawet naprawoam male szkody-dobrze,że ojciec na blokach mnie nauczył...
Także ten tego...
Ksiądz co jakiś czas skrzykuje ekipę z ambony. Właśnie różne prace remontowo-budowlane,ciągle coś do roboty jest dla chętnych.
Jest tutaj również tradycja taka fajna,że ojcowie dzieci pierwszokomunijnych czy bierzmowanych zawsze jakiś remont wykonują dla parafii.
Ale też dwie róże męskie są i 40 chłopa chętnych się znalazło
Raczej problem leży w wychowaniu-czym skorupka za młodu ... i takie tam.
Mój ojcie ze wsi i z wielodzietnej rodziny,za wzór miał pracowitego ojca i zdobył bardzo męski zawód więc,że tak powiem,miał mocne korzenie,ktorych bloki i kanapa nie dały rady podciąć
Albo kanapowcy albo browarowcy-podkioskowi,albo tatusiowie świąteczni,co tylko na święta zlatują z za granicy jeśli w ogóle...różnie bywa.
Jasne, są tacy co piją, palą, źle jedzą, a żyją długo zdrowi. Czy to znaczy, że higieniczny tryb życia nie jest istotny? Nie, to raczej wyjątki potwierdzające regułę.
https://www.boredpanda.com/boy-grows-long-hair-children-cancer-wig-st-jude-hospital/
to dopiero dzielny, prawdziwy mężczyzna
Jeśli chodzi o rozwiązania proponowane przez autora, to wydają mi się one dziwne, przed chwilą była tu mowa o tym, że jak mężczyzna siedzi w mieszkaniu a nie w domu to się robi kanapowy, a autor proponuje, żeby jeszcze z tego mieszkania nie wychodził i pracował zdalnie-nie wiem czy to zdrowe. Może w mieszkaniu w kamienicy to realne, ale w blokowiskach słychać co sąsiedzi mówią za ściana, więc dzieci w tym samym mieszkaniu to poważne utrudnienie.
Złe mam doświadczenia z małymi rodzinnymi firmami, polski pracodawca w małej firmie częściej chce zatrudnić za jak najmniejsze pieniądze pracownika, który będzie pracował jak najdłużej. I w przeciwieństwie do tego co pisze autor to właśnie duże korporoacje dają coraz częściej możliwość pracy zdalnej, w elastycznych godzinach pracy i wspierają pracowników z rodzinami, ale może to tylko moje doświadczenie.