u nas w podstawówce chodzili starsi, bo zajęcia prowadziła moja znajoma i wiem, że to były dobre treści. Myślę, że podobały im się zajęcia w rozdzielnych grupach. Na etapie gimnazjum byli w urszulankach i to były wartościowe zajęcia. W szkołach średnich dziewczyny prosiły mnie o zabranie z zajęć - były zniesmaczone...
Teraz myślę by szóstoklasistę zabrać z zajęć w rejonowej podstawówce...
Mój syn chce chodzić bo się na tej lekcji wszyscy wydurniają i mu się podoba. Takie są smutne fakty, no mogłabym zabronić ale ogólnie wszystko jest takie poważne, nie mam jakiś większych zastrzeżeń do jego zachowania , może taki wentyl wygłupów mu jest potrzebny.
U nas chodzą , zajęcia są w środku lekcji biblioteka zamknięta w czasie lekcji, na korytarzu szkolnym by dziecko musiało siedziec, na zajęciach z wdz mają lekcję historii/ wos można poprawić oceny itp, czasem jest zapraszana pielęgniarka mówi o zdrowym odżywianiu , lub dzieła klasę na chłopców/ dziewczyny i wtedy dziewczyny uczą samobadanie piersi i o dojrzewaniu ważności badań profilaktycznych ,
moja córka chodziła nic strasznego ;-) o dojrzewaniu, odpowiedzialności, etyce, szacunku itp
Już kiedyś pisałam, u nas uczy pani od religii. Panna. Na jednej z pierwszych lekcji, na którą syn poszedł w tajemnicy przede mną pani mówiła o modelach rodzin. Wymieniła patriarchalno-jakąśtam, demokratyczną i liberalną. W patriarchalnej to rodzice podejmują decyzję i dzieci muszą się bezwzględnie dostosować, w demokratycznej głosy są po równo rozłożone na każdego członka rodziny i w liberalnej każdy robi co chce, jeśli potrafi to podeprzeć argumentem. No i oczywiście ta druga jest optymalna dla rodziny, powiedziała pani. Brzmi fajnie, przy założeniu, że w rodzinie jest jedno, góra dwoje dzieci, co na szczęście szybko wytknął pani nasz syn I to była ostatnia lekcja WDŻ, na jaką chciał iść
No i niby trudno się doczepić, o rozmnażaniu, aborcji, antykoncepcji nie było nic
Komentarz
nic strasznego ;-)
o dojrzewaniu, odpowiedzialności, etyce, szacunku itp
ale jak w trakcie to wtedy do biblioteki ?
Teraz myślę by szóstoklasistę zabrać z zajęć w rejonowej podstawówce...
Na jednej z pierwszych lekcji, na którą syn poszedł w tajemnicy przede mną pani mówiła o modelach rodzin. Wymieniła patriarchalno-jakąśtam, demokratyczną i liberalną.
W patriarchalnej to rodzice podejmują decyzję i dzieci muszą się bezwzględnie dostosować, w demokratycznej głosy są po równo rozłożone na każdego członka rodziny i w liberalnej każdy robi co chce, jeśli potrafi to podeprzeć argumentem.
No i oczywiście ta druga jest optymalna dla rodziny, powiedziała pani.
Brzmi fajnie, przy założeniu, że w rodzinie jest jedno, góra dwoje dzieci, co na szczęście szybko wytknął pani nasz syn
I to była ostatnia lekcja WDŻ, na jaką chciał iść
No i niby trudno się doczepić, o rozmnażaniu, aborcji, antykoncepcji nie było nic