Jakieś sposoby na pełnoletniego palacza w domu? Elektroniczna śmierć i tradycyjne. Ja mojemu 18 latkowi powiedziałem że przestaję mu opłacać obiady w szkole. Skoro niszczy sobie zdrowie niech głoduje.Jego dziewczę też pali a on musi naśladować.
No właśnie o tym mówię. Łatwo powiedzieć ciekawe czy tak byś faktycznie zrobiła. Mam mu spakować rzeczy i wystawić na zewnątrz. Dodam że leczy się na depresje więc słaby pomysł. Pali oczywiście poza domem. Dwa lata palenia papierosów elektronicznych powoduje konieczność przeszczepu płuc. Przykro patrzeć jak ktoś bliski zabija się na raty.
Może pokazać przykłady na świecie ciężkich chorób płuc od elektronicznych, jak kocha dziewczynę niech ją też ratuje. Zwykłe to nie wiem jak przemówić, drogie bardzo, może lepiej by sobie co innego za to kupił...
Pililam wiele lat. Nic mnie nie przekowalo. Aż mi zdrowie zaczęło szwankować. Wtedy rzuciłam. Może można w te elektroniki coś piwlewac co powoduje źle samopoczucie? Ten tabex tak właśnie działa że behawioralnie odzwyczaja.
biernym palaczem byłem do końca studiów, na przerwach w liceum było w szatni niebiesko od dymu. palacze byli wszędzie. Nie widzę, by to jakoś wpłynęło na moje zdrowie, więc bez paniki. Chłopak może będzie palił, może rzuci, ale na razie jesteście dla niego jedynym oparciem w życiu, i, wydaje się, to oparcie jest najważniejszym, co mu możecie dać. Więc wrzuć na luz, przproś Go za cyrki z obiadami szkolnymi i zaufaj Mu. To już Jego życie, nie Wasze.
U nas w domu by nie przeszło. Wszystkie dzieci wiedzą, musiałyby opuścić dom.
Wyrzuciłabyś dziecko z domu ???
Nie, ja bym nie wyrzuciła, ale dzieci wiedza, że decyzja o rozpoczęciu palenia jest jednoznaczna z decyzją o opuszczeniu domu. To ich decyzja, ja nikogo bym nie wyrzuciła. Może jeszcze bym była miłosierna, ale u męża nie ma opcji. Piszę tylko o sytuacji u nas, żeby nie było że komuś polecam podobne rozwiązania.
Edit. Myślę, że dziecko w depresji to też inna sytuacja i wymaga innego traktowania.
@Pioszo54 nie manipuluj dopisując coś po czasie do swojej wcześniejszej wypowiedzi, dobrze? Ja nie piszę o wyrzucaniu z domu!
moja wypowiedź było po Twojej, więc gdzie tu manipulowanie. Sprawdziłem, co jest z depresją i dopisałem.W/g mnie każde tego typu zachowanie rodzica wzgl. dorosłego dziecka jest próbą (świadoma lub nie), wypchnięcia go z domu.
Jak @jukaa; odcinam kasę i nie ma mowy o paleniu w domu ani o zachowaniach zakłócających funkcjonowanie rodziny, typu wychodzenie na dymka po 20, które u nas powodowałoby szczekanie psów i wybudzanie najmłodszego. Plus informowanie. bez awantur, straszenia, tragizowania - po prostu rzetelna informacja o możliwych skutkach.
no prosze, jakie ładne spektrum zamordyzmu się ujawnia
dopiszę więc tutaj jeszcze jedną, wg mnie, zasadę wychowania - rodzie winni się powolutku, szczególnie w okresie pokwitania, wycofywać z prób wychowawczych i zostawiać pole młodym ludziom
Oj tak tak . Zamordyzm okrutny. Pioszo, mam dwoje dorosłych dzieci, dociera do mnie, że danie im klapsa nie pomaga Ale udawać że nie widzę czegoś niewłaściwego też nie będę
no tak, z klapsem u malucha jest problem, ale jak dorosły robi coś nie tak, to kopa i wypad z domu,
U nas delikatny '"zamordyzm" dotyczy też sąsiadów palących na balkonie pod nami, w windzie, na klatce, również stojących obok na przystanku itp.- nie mamy ochoty tego wdychać i tyle. Obserwujemy ogólny brak kultury palaczy, którzy myślą że rozsiewają wokół perfumy. Ostatnio musiałam wyjść z malutkiego sklepiku do którego weszła starsza pani tak śmierdząca papierochami, że nie dało się wytrzymać. Palący niestety nie czują tego smrodu, bo się przyzwyczaili.
no prosze, jakie ładne spektrum zamordyzmu się ujawnia
dopiszę więc tutaj jeszcze jedną, wg mnie, zasadę wychowania - rodzie winni się powolutku, szczególnie w okresie pokwitania, wycofywać z prób wychowawczych i zostawiać pole młodym ludziom
Nie ma sprawy. Jednak decyzje młodego dorosłego nie pozostają bez wpływu na mnie, jeśli nadal go utrzymuję w jakikolwiek sposób (choćby tylko poprzez zapewnianie lokum i opierunku). Dlatego ten młody dorosły winien jest szanować innych, ich trud, ich pieniądze, upodobania, itp. Musi liczyć się z ich wetem wobec pewnych spraw. To już nie jest stricte wychowanie, to wymagania funkcjonowania w społeczeństwie. Rodzina też jest taką społecznością.
Chcesz palić, pal poza domem. Zarabiasz na fajki, ok, ale jeśli na nie potrafisz zarobić, to na obiad także. Chcesz współżyć, proszę poza domem i w dzień, bo w nocy wracasz do domu, konsekwencje poniesiesz, w dużej mierze, sam/sama. Nie chcesz chodzić do kościoła, nie chodź, ale w naszym domu na Kościół nie plujemy. Nie chcesz pracować (po skończeniu nauki), przykro mi, ale musisz zamieszkać gdzieś indziej. Nie blefuję, przerobiłam. Poskutkowało.
Depresja zmienia postać rzeczy. Nie przeżyłam, więc nie wiem w jakim stopniu, na pewno wymaga głębszego namysłu i starannego dobranie metod.
Codzienne gadanie, takiego "trucia starych" nikt nie chce słuchać, w myśl zasady kropla drąży skałę. Obcięcie finansowania to oczywista sprawa, u was tylko wikt i opierunek, albo możliwość opierunku.
Oj tak tak . Zamordyzm okrutny. Pioszo, mam dwoje dorosłych dzieci, dociera do mnie, że danie im klapsa nie pomaga Ale udawać że nie widzę czegoś niewłaściwego też nie będę
no tak, z klapsem u malucha jest problem, ale jak dorosły robi coś nie tak, to kopa i wypad z domu,
co za żenada
Niby, że kto powiedział że wypad z domu? Ja? Hmmm To zupełnie inna sytuacja- to nie wypad z domu tylko zrozumienie przez dzieci, ze z tym do domu nie można przyjść. Palenie to nie jest choroba, ani coś czego nie można zmienić. To jest ich decyzja. Wiem, że wiele osób jest przyzwyczajonych, że palenie jest normalne- jednak u nas jest tak nienormalne jak przyprowadzenie do domu tygrysa jako nowego mieszkańca
i jeszcze jedno, gdzie to słynne Prawo Do Popełniania Błędów ? czy aby na pewno wymaga wykopania delikwenta ?
Świadome, ciągłe trwanie przy swoim wbrew prośbom o choć częściowe dostosowanie się, wyczerpuje prawo do popełniania błędów. Przynajmniej do tych popełnianych przez dorosłe dziecko na mój rachunek
mówimy o przypadku 18-latka, który sam na siebie zarabia, który prawdopodobnie i tak za małe kilka lat się usamodzielni. Czy warto dla dymka, który może dać negatywne skutki za kilkadziesiąt lat, niszczyć więzi rodzinne ?
@Pioszo54, ale wcale nie trzeba ich niszczyć. U nas powodem nie był dymek, były poważniejsze o wiele. Więzi, jeśli są, nie da się zniszczyć, wymagając od dorosłego dziecka odpowiedzialności za swoje decyzje. Może to chwilowo zachwiać miłą atmosferę, która de facto i tak nie była miła, skoro zachowania córki powodowały ciągłe spięcia. U nas mamy kontakt przez fb kilka razy w tygodniu, przyjeżdża w wolne dni, w wakacje zostanie w domu z psami, kiedy pojedziemy na wspólnotowe rekolekcje. Ja nikogo nie wyrzucam. Po prostu wymagam, by jeśli chce zachowywać się jak dorosła, faktycznie taka była.
I ciekawe, że na własny rachunek nie robi już tych wszystkich głupot, które tak łatwo przychodziło jej robić na nasz. Nagle okazało się, że potrafi być bardzo samodzielną, dojrzałą i odpowiedzialną 20-latką. A ja zaczynam czasem myśleć po cichutku, że może jednak mi się to udało
Komentarz
Jeżeli sam nie postanowi przestać palić nic go nie przekona....
Chyba niewiele pomogłam
Wywalić z domu leczącego sie na depresję ?
Edit. Myślę, że dziecko w depresji to też inna sytuacja i wymaga innego traktowania.
Sprawdziłem, co jest z depresją i dopisałem.W/g mnie każde tego typu zachowanie rodzica wzgl. dorosłego dziecka jest próbą (świadoma lub nie), wypchnięcia go z domu.
Na fajki
Może niech sobie pierze i prasuje dodatkowo
Podsyłam
Informuję
Kasy nie daję
Na fajki zarabia sam
Na obiady teraz nie dam dodatkowo
dopiszę więc tutaj jeszcze jedną, wg mnie, zasadę wychowania - rodzie winni się powolutku, szczególnie w okresie pokwitania, wycofywać z prób wychowawczych i zostawiać pole młodym ludziom
co za żenada
Ostatnio musiałam wyjść z malutkiego sklepiku do którego weszła starsza pani tak śmierdząca papierochami, że nie dało się wytrzymać. Palący niestety nie czują tego smrodu, bo się przyzwyczaili.
w myśl zasady kropla drąży skałę.
Obcięcie finansowania to oczywista sprawa, u was tylko wikt i opierunek, albo możliwość opierunku.
czy aby na pewno wymaga wykopania delikwenta ?
To zupełnie inna sytuacja- to nie wypad z domu tylko zrozumienie przez dzieci, ze z tym do domu nie można przyjść. Palenie to nie jest choroba, ani coś czego nie można zmienić. To jest ich decyzja.
Wiem, że wiele osób jest przyzwyczajonych, że palenie jest normalne- jednak u nas jest tak nienormalne jak przyprowadzenie do domu tygrysa jako nowego mieszkańca
Świadome, ciągłe trwanie przy swoim wbrew prośbom o choć częściowe dostosowanie się, wyczerpuje prawo do popełniania błędów. Przynajmniej do tych popełnianych przez dorosłe dziecko na mój rachunek
Czy warto dla dymka, który może dać negatywne skutki za kilkadziesiąt lat, niszczyć więzi rodzinne ?
Jeśli tak uważam że to gorsze niż palenie.