Chciałabym zapytać Was o kolejną teorię dotyczącą kobiet w ciąży.
Dźwiganie? Podnoszenie?
Wiele z Was ma dzieci w odstępie roku, lub półtora roku, a to oznacza, że jak byłyście w ciąży, to starsze dziecko jeszcze nie chodziło. Co w takiej sytuacji? Przecież dziecko trzeba wyjąć z łóżeczka, ponosić gdy płacze, marudzi, przytulić, podnieść do zmiany pieluchy itd. A podobno w ciąży nie wolno dźwigać, bo można poronić bądź przyspieszyć poród.
Te pytania nasuwają mi się w związku z kołatającą się po mojej głowie myślą o poczęciu rodzeństwa dla synka szybciej niż myślałam.
Dzięki wszystkim za opinie.
Komentarz
Nie mogłam za to nic podnosić po drugim porodzie, bo to było cc. Więc do starszej córeczki po prostu klękałam, żeby ją poprzytulać; wycięliśmy w łóżeczku 2 szczebelki, żeby jej nie wyjmować/wkładać, tylko żeby sama wchodziła; starsza była nieodpieluchowana w tym czasie, więc ją nauczyłam wchodzić/wychodzić z wanny po odwróconym do góry dnem małym wiaderku, żeby jej nie podnosić kilka razy w ciągu dnia w celu umycia pupy.
Da się :bigsmile:
Dziecko trzeba włożyc do wózka, wyjąć z wózka, podnieść jak się przewróci..dogonić jak ucieknie...włożyć na bujawke, zdjąć z bujawki ... ..teraz w trzeciej ciązy mam to samo ..najtrudniejsze jest dla mnie nie tyle podnoszenie dziecka co kucanie..bo potem nie moge wstać
Pierwsze dziecko rodziłam coś około 4 godzin..drugie 40 minut..trzeciego póki co odmawiam rodzić bez znieczulenia
Inna sprawa ze nie mialam (jak na razie:)) ciąż zagrożonych ani powikłań.
Czasem tylko pod konic ciąży brzuch mi się częściej napina i twardnieje - ale jak wiem ze czeka mnie ciężki dzień np zakupy hurtowe w markecie, to zazywam magnez, no spę i do przodu :bigsmile:
a w sklepie nie dzwigam zgrzewek z wodą i 10 litrów mleka tylko zawsze zaczepiam jakiegoś pana i go proszę o pomoc
Dopisek - oczywiscie z drugiej strony nie oznacza to, ze caly dzien leze w lozku i inkubuje - pracuje, duzo jezdze samochodem, jakos ogarniam dom, pranie itp. Ale nei widze problemu np. w tym, ze po powrocie do domu np. klade sie i wypoczywam, a nie od razu rzucam do sprzatnaia i garów
:ap:
Nie powiem- starałam się zawsze z pozycji kucnej podnosić to czy tamto..
Dziś mój kręgosłup troszkę narzeka, ale przecież coś dolegać czasami musi.
Nie polecam dźwigania, bo nigdy nie wiadomo, czy się coś nie stanie. Moja mama nie mogła np nic dźwignąć w ciąży, bo od razu lądowała w szpitalu. Mogę tylko napisać, że u mnie nic złego się nigdy nie wydarzyło.
K
A w trzeciej ciąży nie mogłam dźwigać znacznie lżejszej córeczki - o mal nie straciłam trzeciego maleństwa - właśnie po trzymaniu córki na reku w kościele, wylądowałam w szpitalu z krwotokiem. Potem już sobie odpuściłam i nie dźwigałam w ciąży ani trzeciej, ani czwartej i wszystkim odradzam. Można sobie poradzić bez dźwigania, a szkoda narażać życie dziecka. Ale nie tylko każda kobieta jest inna, każda ciąża też - u mnie trzecia była najcięższa, a dziecko najlżejsze ... Zawsze biorę poprawkę na to że tu chodzi o życie tego maleństwa i radzę sobie różnymi sposobami.
Wiadomo, że ciążą to nie choroba, ale nie można przesadzać w żadną stronę, po co narażać maleństwo?
Pees - potem bardziej się oszczędzałam, a i tak w 31 tc wylądowałam ponownie w szpitalu...
I dobra rada od zaufanej położnej - jak się dobrze czujecie w ciąży i się forsujecie, to jeszcze nie tragedia, ale w połogu, jeśli tylko jesteście w stanie, dajcie sobie na luz (nawet jak się dobrze czujecie) - zmiany poporodowe powodują, że przez te pierwsze tygodnie wyjątkowo łatwo zrobić sobie krzywdę. Ale też, żeby nie było tak pesymistycznie, ten okres stwarza niepowtarzalne możliwości regeneracji organizmu, jeśli tylko właściwie o niego zadbać (głównie poprzez właściwą aktywność fizyczną) - w połogu można nadrobić nawet dość poważne problemy wypracowane w poprzednich ciążach i połogach (np. pozbyć się nietrzymania moczu!). Tylko trzeba wiedzieć, że to możliwe i mądrze się za to zabrać :bigsmile:
No, ale mi mąż nie pomaga...
Po prostu, zwracam uwagę na to, że nawet takie codzienne obciążenia wielodzietnej mamy (spacer z dziećmi, zakupy dla całej rodziny, wnoszenie wózka itp.) to dużo jeśli odnieść to do norm jakie ktoś mądry ustalił dla pracujących kobiet, nawet takich nie w ciżąy. Ot, i tyle. Warto być tego świadomym. A jeśli tylko można liczyć na pomoc innych domowników, to warto korzystać i nie zgrywać "twardzielki" :bigsmile:
Przy takim punkcie odniesienia, to ja się nigdy supermenką nie poczuję, bo cóż za wyzwania przede mną życie stawia?
A tymczasem pisałam o takich zwyczajnych wymaganiach życiowych, w które nie ma co Boga mieszać. Mam poczucie, że moje codzienne życie, to sielanka istna, w porównaniu z tym jak się umordować musiała moja babcia. Ot, taki przykład - zdarza mi się wzdychać ciężko, że po 2-3 prania dziennie muszę nastawiać i wieszać to to, potem składać, po szafach utykać a niektóre sztuki to i uprasować czasem - no, utrapienie straszne ... Moja ś. p. babcia wychowując swoje stado dzieci wszystko prała ręcznie a płukać biegała do rzeki (bagatela 2 km w jedną stronę). I tak przez cały rok, także zimą, gdy mokre pranie przymarzało wraz z węzełkiem do pleców. A ludzie we wsi do tej pory pamiętają, że u mojej babci dzieci brudne ni usmarkane nie chodziły...
gasne przy niej - nawet glowy nie podnosze
Dlatego dźwigajcie, ale ostrożnie, dla siebie samych.
Zakupy?
Wrzucam do wózka.... Dzieci wspinają sie do wózka po palecie z butelkami albo po parapecie Potem wrzucam do bagaznika.....
Kiedyś jeździłam z wóżkiem niemowlęcym (pustym) jak kloszard po zakupy a wracałam załadowana z czubem - dzieci rozładowywały wraz z mężem, teraz bagażnik rozpakowywują......
A jeśli leżenie w ciąży to w wielkim łożu obłożona dzieciakami - głaskanie, tulenie, całowanie itp.... czytanie, oglądanie TV..... Takie ciążowe specjały dla dzieci :bigsmile:
Ja sprzątałam klatkę świnkom morskim na drugi dzień po wyjściu ze szpitala po CC.
Moje dzieci wiedzialy, ze jestem w ciazy i kiedy byly nie w porzadku to tez wiedzialy ze wracamy do domu i ze nie wyjdziemy wcale na dwor.
A jak juz szliśmy to wiedzialy, ze muszą być grzeczne, tzn robic to, o co je proszę, przychodzic, kiedy wołam itp.......
Sprobuj konsekwentnie wrócić do domu i nie wyjść z nim... a pojmie w końcu, dasz rade Dobry moment na "zasady"
żywioł ;)
Prawda jest też taka, że dawałam jej zawsze dużo swobody, pozwalałam biegać boso po trawie gdy uczyła się chodzić, pozwalałam jeść piasek (z umiarem;)) i babrać się do woli. Dawałam jeść kawałki zamiast papek no i pozwalałam tacie jeździć wózkiem po górach;) To raczej normalne i naturalne i dzięki temu Hela jest teraz bardzo...hm ciekawa świata i ...ruchliwa. A to nie podoba się moim znajomym, od jednej koleżanki uslyszałam wprost, że nie chciałaby aby jej synek nauczył się od Heli złych zachowań (czyli poruszania się?).
No nic. Wiem, że Hela potrzebuje teraz w fazie buntu 2 latka mojej stanowczości i tyle:) Wtedy poradzimy sobie ze wszystkim, z ciążą też.
Ale mam też wadę kręgosłupa i ogólnie staram się nie dźwigać, więc Ala była nauczona, że wszędzie wdrapuje się sama.
Niestety Antek jakoś nie chce się tego nauczyć i uwielbia zwiedzać świat na rączkach mamusi...
No a przewijać to można i na podłodze...